{embed Flickr image: '<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/53547234168/in/dateposted-public/" title="Bezdroże"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/53547234168_72abc7f7ea_o.jpg" width="630" height="734" alt="Bezdroże"/></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>'}
***Bezdroże*** to internetowy reportaż dramatyczny. Sześcioodcinkowa podróż po ścieżkach doświadczeń wywołanych trwającą od 2014 roku wojną oraz rozpoczętą 24 lutego 2022 roku inwazją Rosji na wolną Ukrainę. Każdy z odcinków to opowieści bohaterek i bohaterów — osób polskich i ukraińskich — których domy musiały zostać opuszczone, których domy stały się domami dla innych.
*Bezdroże*, to historia o sąsiedztwie.
[align center]
**~~[[JAK CZYTAĆ?]]~~**
**~~[[ROZPOCZNIJ]]~~**[align center]
__~~[[OPOWIEŚCI]]~~__
__~~[[Przecięcia]]~~__ [align center]
~~**PAULINA**~~
{embed Flickr image: '<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/53546117376/in/dateposted-public/" title="Paulina"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/53546117376_4a4afed095_o.jpg" width="841" height="595" alt="Paulina"/></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>'}
[continue]
~~PAULINA~~
Chodzi o to, żebym opowiedziała tobie mój tekst?
~~PIOTR~~
Chodzi o to, żebyśmy to potraktowali jako etap pracy nad tekstem. Żebym zapisał w *Bezdrożu* twoje opowiadanie mi twojej historii.
~~PAULINA~~
Okej. Jeśli czujesz, że to potrzebne, to nie ma sprawy.
~~PIOTR~~
Zobaczymy, może pojawi się coś ciekawego.
~~PAULINA~~
Tylko nie wiem, czy będę pamiętała, co tam jest.
~~PIOTR~~
Spoko, możesz czytać.
Zadanie aktorskie polega na tym, że opowiadasz mi swoją historię, którą zapisałaś, ale swobodnie możesz do niej dopowiadać rzeczy, pomijać, zmieniać i tak dalej.
~~PAULINA~~
Dobrze.
~~PIOTR~~
Mam też pomysł. Możesz to zrobić teraz, mogę też to zmienić w pracy nad tekstem. Chodzi o to, żebyś spróbowała mówić to w drugiej osobie. Żebym wyobraził sobie, jakbym to ja tego doświadczał.
***
*To jest droga Pauliny.*
*__Paulina__ -- [[Dom przed->DOM PAULINY PRZED]] -- [[Droga na granicę->DROGA PAULINY DO]]([[Ukraina i Lwów->UKRAINA PAULINY]]) -- [[Przejście graniczne Dorohusk-Jagodzin->DOROHUSK-JAGODZIN]] -- [[Chełm->CHEŁM]] -- [[Droga do domu->DROGA PAULINY Z]] -- [[Dom po->DOM PAULINY PO]]([[Znowu na granicę->ZNOWU NA GRANICĘ]])*[align center]
**~~dom przed~~**
[continue]
~~PIOTR~~
Zacznij jak będziesz gotowa.
~~PAULINA~~
Jestem.
To było tak. Wyobraź sobie, że jest luty. Zimno i ciemno. Dzwoni budzik: 4.55. Czwartek. Jesteś na granicy snu, słyszysz jak Wojtek wyjeżdża, bo Wojtek wyjeżdża codziennie — wozi ludzi na Wyczółki.
~~PIOTR~~
Co to Wyczółki i kto to Wojtek?
~~PAULINA~~
Wyczółki to miejscowość, gdzie pracują, a Wojtek to twój sąsiad z naprzeciwka. Oddychasz. Wstajesz. Wciągasz stare portki i wyciągnięty, ale za to dziurawy sweter. Nastawiasz wodę na kawę, bo jeszcze pijesz kawę i odpalasz już nie peta, tylko Petzla. Czołówkę. W „pustkach” — twoich budynkach gospodarczych — nie masz prądu, dlatego Petzl.
Zanosisz owcom siano i owies. Wodę ciągniesz ze studni na korbę. I czujesz taką przyjemność, kiedy odkrywasz pokrywę i tam nie ma komarów, bo jest przecież luty. Bardzo przyjemnie.
Plucha i spokój.
Otwierasz wrota do owczarni i widzisz, że jest. Małe i oczywiście całe czarne. Wszystkie twoje owce są czarne, bo jesteście siostrami.
~~PIOTR~~
Mała owieczka?
~~PAULINA~~
Tak. Wycierasz ją, bo jeszcze jest mokra.
~~PIOTR~~
Trzeba to zrobić?
~~PAULINA~~
Jak starsze nie wyliżą to trzeba. Szczególnie, że jest luty. Urodziło się. Meczy. Czy tam beczy… Nie widzisz, czy pije mleko.
~~PIOTR~~
Cieszę się?
~~PAULINA~~
Cieszysz się. I z tym cieszeniem zamykasz wrota, i wracasz do domu, do kawy. Też do tuszu do rzęs. I do owsianki.
~~PIOTR~~
Na mleku?
~~PAULINA~~
Na wodzie, bo nie tolerujesz laktozy i nie lubisz jak się przypala do garnka. Wbijasz się w wizerunek tej, za którą stolica ogląda się na ulicy.
~~PIOTR~~
Wbijam się tuszem do rzęs.
~~PAULINA~~
I popijasz to kawą, żeby podtrzymać tę iluzję.
~~PIOTR~~
I wyjeżdżam do pracy?
~~PAULINA~~
Jedziesz samochodem. Kiedyś rowerem, ale patrzysz prawdzie w oczy — kręgosłup ci od tego siada.
~~PIOTR~~
Słuchasz Lao Che. Słucham.
~~PAULINA~~
Płyta jest już zdarta, a ty myślisz, że już nie lubisz Lao Che. Ile można jechać tramwajem na wojnę? Kojarzysz?
~~PIOTR~~
Kojarzę.
~~PAULINA~~
No ale słuchasz jeszcze. Na zewnątrz nadal ciemno. Wiesz, co to jest przednówek?
~~PIOTR~~
Chyba wiem.
~~PAULINA~~
Taka pora roku, kiedy kończą ci się zapasy z lata, ale jeszcze nic nie zaczęło rosnąć. Najgorsze. Kiedy wkładasz latem coś do słoików, to tak jakby zamykasz ten moment, w którym to robisz.
~~PIOTR~~
Konserwacja lata.
~~PAULINA~~
Zamykasz w tym słoiku wszystko, co cię otacza: zapachy, dźwięki, myśli. A potem je sobie otwierasz i wszystko wylatuje ze słoika. Zakonserwowane słońce. I uroczystość otwierania. Więc teraz jest przednówek i już nie możesz zmaterializować sobie zeszłego lata. Jesteś w samochodzie, jest ciemno, a z tego myślenia o nielubieniu Lao Che włączasz radio.
~~PIOTR~~
I słyszysz.
~~PAULINA~~
Słyszysz.
~~PIOTR~~
Słyszymy.
~~PAULINA~~
**[[I słyszę, że się zaczęło->POCZĄTEK]]**.
Ja nie od razu czułam, jak bardzo jest to ważne.
~~PIOTR~~
Ale działałaś.
~~PAULINA~~
Tak. Dysonans.
Wiesz, słuchałam o tych walkach pod Hostomelem i myślałam, dlaczego oni nie mogą tego po prostu odpuścić? Myślenie wyjęte z głowy Scholza: Po co to robić? Niech oddadzą.
~~PIOTR~~
Myślę jak Olaf Scholz.
~~PAULINA~~
Myślisz o bitwie o Hostomel jak Olaf Scholz. I nie ma dla ciebie niczego dziwnego w takim sposobie myślenia, bo jesteś z Wielkopolski, a dziadkowie tam mówili po niemiecku, liczyli po niemiecku i w końcu pewnie myśleli po niemiecku. Zabór Pruski w Ostrowie Wielkopolskim. Miasto trzech kultur: jedna trzecia Polaków, jedna trzecia Niemców, jedna trzecia żydów. Obok siebie synagoga, katolicka konkatedra i kościół ewangelicki. Brzmi wspaniale. Więc może nic dziwnego, że słyszysz jako dziecko i jako dorosła osoba:
— Tu by musiał niemiec przyjść, toby zrobił porządek!
~~PIOTR~~
„To dobra droga. Niemiec ją kładł”.
~~PAULINA~~
I Niemcy kojarzą ci się z porządkiem. Niemcy kojarzą ci się ze spokojem.
~~PIOTR~~
Wszystko, co dobre w Ostrowie zostawił nam po sobie Niemiec.
~~PAULINA~~
Jeździmy po niemieckich drogach, chodzimy po niemieckich schodach. I tylko czasem przypominasz sobie, że te schody i te chodniki bardzo często są zrobione z żydowskich macew. I że układali je Polacy. Na rozkaz Niemców.
Myślisz sobie teraz, że to nic dziwnego, że masz przecież w sobie to niemieckie myślenie, więc to normalne, żeby myśleć jak Olaf Scholz, że Hostomel jest na tyle daleko, że może cię nie obchodzić.
~~PIOTR~~
Rzeczy, które się dzieją, a których nie widzę, w pewnym sensie nie istnieją. Nie ma dowodu. Jeszcze nie ma nikogo, kto był na miejscu, przyszedł tutaj i powiedział: to się stało. Jeśli nie dopuścimy do siebie tych, którzy czegoś doświadczyli, możemy żyć tak, jakby tego czegoś nie było.
~~PAULINA~~
Chociaż chodziliśmy po żydowskich domach, zbieraliśmy z nich żydowskie książki. Coś mi to uświadamia, to co mówisz. Bo przecież to jest jedna i ta sama historia pogromów, wypędzeń i przesiedleń. Że przecież powinniśmy wiedzieć.
W każdym razie wtedy myśli były niemieckie. Abstrakcja. Albo szok poznawczy, w którym tak naprawdę nie dociera do ciebie, co się dzieje.
~~PIOTR~~
A co myślę w kontekście całej inwazji?
~~PAULINA~~
Myślisz wtedy, że może jak ruscy wezmą Hostomel, to po prostu dadzą spokój. Nie ogarniasz wtedy, jak blisko Kijowa leży to miasto i co będzie oznaczać przejęcie miasta.
~~PIOTR~~
Kiedy zaczynam działać?
~~PAULINA~~
Wcześniej. I to jest ten dysonans. Kilka dni przed dwudziestym czwartym lutego. Siedemnastego? Nie, to było jeszcze kilka dni przed siedemnastym. Pamiętasz, że siedemnasty był dniem spokoju.
~~PIOTR~~
Dlaczego?
~~PAULINA~~
**[[Chodziły plotki->PRZED]]**, że ruscy ruszą siedemnastego, a nic się nie stało, więc cię to trochę uspokoiło. Że może nic się nie stanie. Ale przed siedemnastym czujesz, że trzeba coś zrobić. „Miej nadzieję na najlepsze, a przygotowuj się na najgorsze”.
~~PIOTR~~
Co robię jako pierwsze?
~~PAULINA~~
Przychodzisz do burmistrza miasteczka M. Pytasz panią w sekretariacie co jest przygotowywane, co będzie robione; bo chcesz się zaangażować. Pani patrzy na ciebie i pyta, o co ci chodzi.
~~PIOTR~~
I co wtedy czuję?
~~PAULINA~~
Czujesz się dziwnie. Mówi ci, że nie mogą niczego robić, bo muszą czekać na wytyczne wojewody.
~~PIOTR~~
I co?
~~PAULINA~~
I nic. W tym czasie dzwonisz też do Danusi — twojej znajomej Ukrainki. Mówisz jej, że jeśli ktoś od niej będzie potrzebował miejsca do mieszkania, to po prostu może u ciebie spać. Myślisz wtedy, że lepiej jest spać na podłodze pod dachem, na który nie lecą bomby, niż w najwygodniejszym łóżku nie wiedząc, czy się z niego wstanie.
~~PIOTR~~
Bardzo ciekawi mnie pojawienie się myśli o działaniu. Wiesz, czy to był ten moment, w którym jedziesz do burmistrza, czy raczej rzecz, która była w tobie od dawna? Albo budowała się wraz z przesłankami o sytuacji za granicą.
~~PAULINA~~
**[[Ta myśl się budowała->POMAGAM]]**. Na odpowiadaniu sobie na pytanie, czego ty byś potrzebował, gdybyś był po drugiej stronie granicy. Wiedziałeś, że musisz coś zrobić, nie wiedziałeś do końca co i jak.
~~PIOTR~~
I jednocześnie mam w sobie to, co myśli, żeby oddać Hostomel.
~~PAULINA~~
I jednocześnie przyjeżdżasz do burmistrza i wręcz wymagasz jakichś działań.
~~PIOTR~~
Potem sama pojechałaś na granicę.
~~PAULINA~~
Tak.
Pojechałeś na granicę.
~~PIOTR~~
Pojechałem.
~~PAULINA~~
Był moment materializacji tej myśli o pomaganiu.
~~PIOTR~~
Tej wychodzącej od przenoszenia twoich potrzeb w możliwej sytuacji wojny na potrzeby Ukraińców w realnej sytuacji wojny?
~~PAULINA~~
Tak.
To była noc z dwudziestego piątego na dwudziestego szóstego lutego.
Mieszkasz na granicy Podlasia i Mazowsza. Niedaleko ciebie jest lotnisko wojskowe. Tej nocy budzi cię wojskowy samolot. Leci nisko, poza radarami, myślisz wtedy. Słyszysz warkot silnika samolotu lecącego ze wschodu na zachód. Buczenie, które wywołuje coś, co cię zintegrowało.
~~PIOTR~~
Urealniło wojnę?
~~PAULINA~~
Może. Możliwe, że tak.
~~PIOTR~~
To jest tak, że to są jakieś elementy, nie układa się to w spójny obraz psychologiczny, ale wiem, że one były i że one znaczyły?
~~PAULINA~~
Tak. Dokładnie tak.
~~PIOTR~~
I co potem?
~~PAULINA~~
W sobotę czytasz na fejsie post Szczepana Twardocha. Pojechał na granicę i zabrał kogoś do Polski. I dzięki Szczepanowi wiesz co robić. Od razu piszesz na wsiowej grupie, że jedziesz na granicę i że jeżeli ktoś chce, to może ci dać, co chce, to to zabierzesz.
~~PIOTR~~
I ktoś chciał.
~~PAULINA~~
**[[Bardzo cię to wzruszyło->POMOC]]**. Otworzyłeś bramę, otworzyłeś bagażnik auta i po prostu to wystarczyło, by ludzie otworzyli serca: przynosili ci różne rzeczy — poduszki, koce, szklanki, termosy. Wiesz, jak jest na wsi. Jesteście w różnych obozach, ale teraz przyszli do ciebie ludzie, którzy nawet się do ciebie nie odzywają. Bardzo poruszający moment przeżywasz, kiedy jedna z Krystyn wciska ci w rękę dziesięć złotych i mówi, że to niewiele, ale może komuś kupisz za to ciepłą kawę.
~~PIOTR~~
Nie spodziewałem się tego?
~~PAULINA~~
Spodziewałeś się po prostu ksenofobii. Ta oczywiście się później pojawia, ale w tym momencie, w otwartej bramie i przed otwartym bagażnikiem jej nie ma.
~~PIOTR~~
Co się jeszcze dzieje?
~~PAULINA~~
Wojtek przybiega sprawdzić poziom oleju w samochodzie. Od gościa, z którym później zbierasz pieniądze i koordynujesz przejazdy na granicę dostajesz kasę na paliwo. Po prostu przychodzi i wciska ci ją w rękę.
~~PIOTR~~
I to wszystko dzieje się po jednej wiadomości na grupie.
~~PAULINA~~
Niesamowite, co?
Wyjeżdżając widzisz, jak dwie osoby z twojej wsi chodzą od domu do domu zbierając pieniądze, które później przekażą osobom z Ukrainy, które tu przyjadą i zamieszkają.
~~PIOTR~~
Co z Olem?
~~PAULINA~~
Olo został w domu.
~~PIOTR~~
Możesz powiedzieć, kto to Olo.
~~PAULINA~~
**[[Olo to mój syn->DZIECI]]**.
~~PIOTR~~
Mam syna Ola, który został w domu.
~~PAULINA~~
Tak. Masz jeszcze czynny paszport, więc zabierasz go ze sobą. Wiesz, że może być różnie. Ale umawiasz się z Olem, że z niego nie skorzystasz.
~~PIOTR~~
Olo nie chce, żebym przekraczał granicę?
~~PAULINA~~
Taka jest umowa.
Wiesz teraz, że on jest dla ciebie bohaterem tej sytuacji. Bohaterskie było zaopiekowanie się domem, pod twoją nieobecność. Bohaterskie było to, że mogłeś do niego zadzwonić. I dopiero teraz zdajesz sobie sprawę z tego, że on pewnie też się bał, że też towarzyszył mu wtedy lęk.
~~PIOTR~~
Ile miał lat, kiedy to się działo?
~~PAULINA~~
Piętnaście.
~~PIOTR~~
Olo zostaje, ja wyjeżdżam.
~~PAULINA~~
Tak.
***
*To jest droga Pauliny.*
*[[Paulina->PAULINA]] -- __Dom przed__ -- [[Droga na granicę->DROGA PAULINY DO]]([[Ukraina i Lwów->UKRAINA PAULINY]]) -- [[Przejście graniczne Dorohusk-Jagodzin->DOROHUSK-JAGODZIN]] -- [[Chełm->CHEŁM]] -- [[Droga do domu->DROGA PAULINY Z]] -- [[Dom po->DOM PAULINY PO]]([[Znowu na granicę->ZNOWU NA GRANICĘ]])*
[align center]
__~~Droga na granicę~~__
[continue]
~~PIOTR~~
Jadę. Dokąd?
~~PAULINA~~
Do przejścia granicznego w Jagodnem.
~~PIOTR~~
O czym myślę w drodze?
~~PAULINA~~
Dzisiaj już nie pamiętasz. To było zadanie do wykonania.
~~PIOTR~~
A czego się spodziewam?
~~PAULINA~~
Chyba niczego. To znaczy już wiesz, wtedy w drodze, że jedyne, czego możesz się spodziewać w takiej sytuacji, to to, że nie należy się niczego spodziewać. Musisz być otwarty na absolutnie wszystko. To był dobry instynkt.
~~PIOTR~~
Taka droga-nic.
~~PAULINA~~
**[[Droga-nic->DROGA]]**. Liczy się cel.
Chociaż nie. Przypomina ci się, że myślałeś wtedy o tym, kiedy widziałeś i kiedy byłeś w Ukrainie pierwszy raz.
~~PIOTR~~
Kiedy to było
~~PAULINA~~
**[[Wtedy->UKRAINA PAULINY]]**.
***
*To jest droga Pauliny.*
*[[Paulina->PAULINA]] -- [[Dom przed->DOM PAULINY PRZED]] -- __Droga na granicę__([[Ukraina i Lwów->UKRAINA PAULINY]]) -- [[Przejście graniczne Dorohusk-Jagodzin->DOROHUSK-JAGODZIN]] -- [[Chełm->CHEŁM]] -- [[Droga do domu->DROGA PAULINY Z]] -- [[Dom po->DOM PAULINY PO]]([[Znowu na granicę->ZNOWU NA GRANICĘ]])*[align center]
~~[[STAN]]~~
[align left]
~~[[CHERSOŃ]]~~
[align right]
~~[[DOROSŁOŚĆ]]~~
[align center]
~~[[CHARKÓW]]~~
[align left]
~~[[GODNOŚĆ]]~~
[align right]
~~[[PRZYGOTOWANIE]]~~
[align center]
~~[[MOBILIZACJA]]~~
[align left]
~~[[POCZĄTEK]]~~
[align right]
~~[[LWÓW]]~~
[align center]
~~[[PARALIŻ]]~~
[align left]
~~[[POCZUCIE WINY]]~~
[align right]
~~[[NIEZROZUMIENIE]]~~
[align center]
~~[[PRACA]]~~
[align left]
~~[[MARZENIE]]~~
[align right]
~~[[POMAGAM]]~~
[align center]
~~[[ZWIERZĘTA]]~~
[align left]
~~[[DZIECI]]~~
[align right]
~~[[BACHMUT]]~~
[align center]
~~[[GRANICA]]~~
[align left]
~~[[POMOC]]~~
[align right]
~~[[UKRAINA]]~~
[align center]
~~[[PRZED]]~~
[align left]
~~[[STARSI]]~~
[align right]
~~[[DROGA]]~~
[align center]
~~[[WYJAZD]]~~
[align left]
~~[[WROCŁAW]]~~
[align right]
~~[[RODZINA]]~~
[align center]
~~[[DOM]]~~
[align left]
~~[[POLSKA]]~~
[align right]
~~[[GOSPODARZE]]~~
[align center]
~~[[KONIEC WOJNY]]~~
[align left]
~~[[KIJÓW]]~~
[align right]
~~[[GOŚCIE]]~~
[align center]
~~[[TARNOPOL]]~~
[align left]
~~[[MARIUPOL]]~~
[align center]
__~~przejście graniczne Dorohusk-Jagodzin~~__
[continue]
~~PAULINA~~
**[[Ale nie udaje się dojechać do granicy->GRANICA]]**. Ogromny korek samochodów ludzi, którzy czekają na tych po drugiej stronie. Z tego, co udaje ci się później dowiedzieć, przejście, na którym jesteś zostało wyłączone z ruchu samochodowego. Ludzie mogą tylko przechodzić, więc wjechanie samochodem na stronę Ukraińską, nawet jeśli możliwe, nie ma najmniejszego sensu.
Siedzisz w samochodzie. Masz pomysł: instalujesz Telegram. Żeby mieć kontakt z ludźmi, żeby wiedzieć, gdzie są alarmy, Bombardowania, ale też żeby mieć informacje, kto kogo odbiera z granicy.
Patrzysz na te auta i od razu zaczynasz myśleć o tych, którymi ludzie przyjechali na granicę, ale od strony Ukrainy.
~~PIOTR~~
To znaczy?
~~PAULINA~~
Myślisz, co się z nimi dzieje. Zostawiają je po prostu — tam — i przychodzą do Polski?
Więc nie możesz po nich pojechać samochodem. Rozsądniej stać po naszej stronie i czekać godzinami, aż tamci sami przyjdą.
~~PIOTR~~
Wiem już, jak jest im trudno?
~~PAULINA~~
**[[Potem się dowiesz->GRANICA]]**, że ci, którzy długie godziny jechali tu pociągiem, muszą teraz przez siedemnaście godzin stać w zimnie, ledwie mogąc przycupnąć.
~~PIOTR~~
Przed drzwiami, które są otwarte, ale bardzo wąskie.
~~PAULINA~~
Więc oni tam, a ty tu.
~~PIOTR~~
A co słyszę?
~~PAULINA~~
Masz włączone radio.
Są te momenty urealnienia wojny, jak ten samolot nad ranem. Jednym z takich był, kiedy dowiedziałeś się, że ruscy strzelili z czołgu do kobiety, która jechała samochodem do pracy. Po prostu jechała, jak ty codziennie jeździsz do Warszawy, żeby uczyć w szkole.
Ona ci się przypomina na granicy.
~~PIOTR~~
Przez to radio?
~~PAULINA~~
Zastanawiasz się, czy miała włączone radio. Może na cały regulator, że niczego nie słyszała? Masz dziwną nadzieję, że tak.
~~PIOTR~~
Może piła kawę?
~~PAULINA~~
Przed wyjazdem czy w samochodzie z kubka termicznego?
~~PIOTR~~
Może piła wtedy — gorący łyk, miłe uczucie w trzewiach, jakaś super muzyka w tle. I koniec.
~~PAULINA~~
Tak. Bez zaprzątania sobie myśli strachem przed tymi skurwysynami.
***
~~PIOTR~~
Nie zostaję tam?
~~PAULINA~~
Nie zostajesz. Doczytujesz na telegramie, że najlepiej pojechać do Chełma.
***
*To jest droga Pauliny.*
*[[Paulina->PAULINA]] -- [[Dom przed->DOM PAULINY PRZED]] -- [[Droga na granicę->DROGA PAULINY DO]]([[Ukraina i Lwów->UKRAINA PAULINY]]) -- __Przejście graniczne Dorohusk-Jagodzin__ -- [[Chełm->CHEŁM]] -- [[Droga do domu->DROGA PAULINY Z]] -- [[Dom po->DOM PAULINY PO]]([[Znowu na granicę->ZNOWU NA GRANICĘ]])*[align center]
__~~chełm~~__
[continue]
~~PAULINA~~
W Chełmie inna sytuacja. Ukraińcy przyjeżdżają pociągiem do Chełma i są odprawiani na dworcu kolejowym.
Po rozmowie z Albertem nauczyłam się, żeby unikać porównania do fali, ale to naprawdę przypominało powódź.
Wtedy, nie zastanawiając się nad tym, widzisz powódź. Morze ludzi. Kobiety, dzieci, staruszkowie, zwierzęta. Nie ma tylko młodych mężczyzn.
~~PIOTR~~
Ktoś zapada mi w pamięć.
~~PAULINA~~
**[[Staruszka->STARSI]]**, którą prowadzi do samochodu młodego Polaka jakaś młodsza kobieta. Jej córka pewnie. Idzie z nią, prowadzi za rękę z taką wielką czułością… Wtedy nie jesteś nastawiony na przetwarzanie tego, co widzisz. Po prostu odbierasz. Ale kiedy później wracasz do tego obrazu, to zdajesz sobie sprawę, że ta starsza pani, której młody kierowca powiedział „tym autem pojedziemy do Wrocławia”, że ona jest w takim stanie, że prawdopodobnie ostatnie dystanse, jakie pokonywała, to prawdopodobnie z łóżka do łazienki.
~~PIOTR~~
Może czasami do kuchni.
~~PAULINA~~
Ewentualnie.
~~PIOTR~~
A zwierzęta?
~~PAULINA~~
Ich widok na ciebie działa. To opowiada o człowieczeństwie tych ludzi.
~~PIOTR~~
Ukraińcy nie opuszczali domów, bo nie mogli zostawić zwierząt.
~~PAULINA~~
Też.
Mieszkasz na wsi i wiesz, że gdybyś to ty musiał uciekać, **[[to na pewno rozpuściłbyś zwierzęta->ZWIERZĘTA]]**. Tak to się nazywa — rozpuszczenie stada. I dzieje się w kilku wypadkach: albo jak jesteś gospodarzem, po którym nie ma kto odziedziczyć gospodarstwa, a Ty nie zdążyłeś sprzedać zwierząt, albo kiedy wyjeżdżasz i nie zamierzasz wrócić, albo kiedy przychodzi wojna, a ty musisz uciekać. Rozpuszczasz stado. To jest akt miłosierdzia.
~~PIOTR~~
A co jeśli zwierzęta nie będą bezpieczne po rozpuszczeniu stada?
~~PAULINA~~
No właśnie.
Zainstalowałeś Telegram. Dodałeś komunikat, że jesteś gotowy kogoś zabrać, ale nikt się nie zgłasza. Dowiadujesz się za to, że ludzie przyjeżdżają do Chełma — pociągami, prosto na dworzec — i potrzebna jest pomoc. I że tam można zawieźć rzeczy, które przywozi się z Polski.
To dwadzieścia kilometrów z Dorohuska. Na dworcu był punkt recepcyjny, który przekierowywał ludzi do autobusów albo na ulicę Graniczną, gdzie mogli spokojnie przenocować. Dowiadujesz się o ulicy Piotra Skargi gdzie była sortownia rzeczy przywiezionych z Polski. Więc jedziesz tam.
~~PIOTR~~
Do sortowni.
~~PAULINA~~
Tak. Jedziesz tam zawieźć rzeczy, które dostałeś od ludzi. I tutaj też inny świat: kanapki, kawa, zupa. Świetni ludzie. Masz z nimi kontakt do dziś.
~~PIOTR~~
Kogo tam widzę?
~~PAULINA~~
Dziewczyny, które przychodzą tam do pracy. Mieszkanki-wolontariuszki, pracują przy tych rzeczach. Segregują je. Widzisz, jak któraś z nich znajduje brudną bieliznę w worku z ubraniami.
~~PIOTR~~
Dary.
~~PAULINA~~
Dary.
Kilka tygodni później dzwonisz do jednej nich. Dogadujecie się, że zorganizujesz pomoc do sortowni. Wpadasz na pomysł, żeby zaproponować to chętnej młodzieży ze szkoły Ola. Ale potem, kiedy już masz wstępnie ogarnięty autokar i przejazd, dyrektorka się nie zgadza. Musi chronić swoje dzieci.
Może to był głupi pomysł.
***
~~PAULINA~~
Chełm jest fajny. Bardzo szybko można się go nauczyć. Nie miałeś problemu, żeby dobrzeć na dworzec i potem na Piotra Skargi.
Na Granicznej, w MOSiRze, była noclegownia. Tam też zostawiasz swój numer i przekazujesz, że możesz zabrać kogoś do Warszawy.
A potem po prostu czekasz. Co chwilę ktoś przychodził i pytał Ukraińców i Polaków. czy ktoś nie chce kanapek, ktoś donośnie oznajmiał, że zaraz będzie fasolka bo bretońsku, ktoś jeszcze: komu kawy? Komu herbaty? Kiełbasę?
~~PIOTR~~
Jak się tam czuję?
~~PAULINA~~
Dobrze i bezpiecznie.
~~PIOTR~~
A inni?
~~PAULINA~~
Masz nadzieję, miałeś wtedy i masz dzisiaj, że też.
~~PIOTR~~
I to byli ludzie stamtąd? Ci wolontariusze?
~~PAULINA~~
Tak, ale nie tylko. Ludzie zjechali tam też z Poznania i Amsterdamu, żeby moknąć i jeść fasolkę po bretońsku. Potem, kiedy byłeś w kontakcie z Chełmem, poznałeś Kaśkę, która była tam radną, a potem startowała do sejmu. Zresztą spisując te historie pytałeś Kasi o parę rzeczy.
Tak, to byli ludzie stamtąd. Ale nie tylko.
Zostałeś tam na dłuższy czas, ale ostatecznie nikogo nie zabrałeś.
~~PIOTR~~
Dlaczego?
~~PAULINA~~
Może nie było potrzeby? Ale wiesz dobrze, że oni się też bali tej pomocy. Informowali o rzeczach, które się działy i wiedzieli, że ich tez może to spotkać.
~~PIOTR~~
To znaczy?
~~PAULINA~~
**[[Sytuacje takie, jak łóżko polowe rozstawione w garażu za tysiąc złotych od łebka->POMOC]]**. Oferta dla osób z Ukrainy. Albo udzielanie mieszkania do momentu, kiedy kończył się dodatek mieszkaniowy. Po tym informacja od pana, że on się rozwodzi z żoną i musi tu mieszkać, i proszę się wyprowadzić w ciągu trzech dni. Ten facet po tygodniu przyjął nową rodzinę, na którą po prostu była dotacja.
***
~~PAULINA~~
Było też coś, co wywołało w tobie… no z dzisiejszej perspektywy trudną reakcję. Podjechał autobus, tam pod dworzec, i wśród wysiadających pasażerów zobaczyłeś trzech czarnoskórych chłopców. Twoja reakcja? „Zabrali trzy miejsca Ukraińcom”. To to, o czym rozmawialiśmy.
~~PIOTR~~
Nie pasują do obrazka.
~~PAULINA~~
Nie pasują do obrazka.
~~PIOTR~~
Ile trwała ta myśl?
~~PAULINA~~
Uwolniłeś się od niej dopiero kilka miesięcy temu. Dotarłeś do tego, że to nie jest wojna jednego koloru skóry. Wypowiedziana przez ruskich Ukraińcom, tak, ale dotyka bezpośrednio wszystkich, którzy są w Ukrainie.
~~PIOTR~~
Oni przecież też mogli być Ukraińcami.
~~PAULINA~~
Do tego też dochodzisz dopiero niedawno.
***
~~PAULINA~~
Bardzo fajna sytuacja zrobiła się, kiedy zajechałeś na miejsce i zaczęliście wyładowywać te rzeczy. Nie masz dużego auta, ale ono było tak zapakowane, że rzeczy się nie kończyły.
Oni: Jeszcze?
Ty: Jeszcze, jeszcze.
Chodziliśmy od auta do auta i roznosiliśmy to, co ludzie przynieśli ci do samochodu stojącego w bramie. I tak bardzo się cieszyli…
~~PIOTR~~
Co to było?
~~PAULINA~~
Konserwy, kurtki, ciuchy, pieluchy.
Potem stałeś tam i czekałeś, ale że nic się nie wydarzyło, powiedziałeś im, że wracasz. Upewniłeś się, że mają wszystkie twoje dane, powiedziałeś, że jeżeli będzie trzeba, to mają dawać znać. I zabrałeś się z powrotem do siebie.
***
*To jest droga Pauliny.*
*[[Paulina->PAULINA]] -- [[Dom przed->DOM PAULINY PRZED]] -- [[Droga na granicę->DROGA PAULINY DO]]([[Ukraina i Lwów->UKRAINA PAULINY]]) -- [[Przejście graniczne Dorohusk-Jagodzin->DOROHUSK-JAGODZIN]] -- __Chełm__ -- [[Droga do domu->DROGA PAULINY Z]] -- [[Dom po->DOM PAULINY PO]]([[Znowu na granicę->ZNOWU NA GRANICĘ]])*[align center]
__~~droga do domu~~__
[continue]
~~PIOTR~~
Pamiętam drogę powrotną?
~~PAULINA~~
**[[Tak->DROGA]]**. Z jednej strony była bardzo przyjemna w tej świadomości, że wracasz do domu i że to wszystko zostanie z tobą. Z drugiej strony było w tym coś niekonkretnie nieprzyjemnego.
~~PIOTR~~
Wracam i myślę, co mnie tam zastało. Miałem nadzieję, że jednak ktoś się zgłosi?
~~PAULINA~~
To nie było dla ciebie w żaden sposób rozczarowujące. Mogłeś pomyśleć, że szkoda, że nikt z tobą nie wraca, ale raczej nie myślałeś tego przez siebie, tylko przez sytuację.
~~PIOTR~~
Przez sytuację?
~~PAULINA~~
Że zwyczajnie szkoda, że ktoś nie mógł łatwiej trafić do Warszawy. Szkoda, że będzie podróżował trudniej, mniej wygodniej.
~~PIOTR~~
Ale może bezpieczniej, bo niezależnie.
~~PAULINA~~
No właśnie. Rozumiesz, że oni mogą tego potrzebować. I myślisz, że bezpieczeństwo to jest teraz dla nich najważniejsza rzecz. No i…
~~PIOTR~~
Co?
~~PAULINA~~
No nie możesz się rozczarować, kiedy nie masz żadnych oczekiwań.
~~PIOTR~~
Nie poczułem się niepotrzebny?
~~PAULINA~~
Nie. Cała sytuacja nie była o tobie, więc nie mogłeś się tak poczuć.
~~PIOTR~~
To dlaczego to wszystko robiłem?
~~PAULINA~~
**[[To był twój sposób radzenia sobie z tą sytuacją->POMAGAM]]**. To na pewno nie było po to, żeby ktoś powiedział ci „dziękuję”. Raczej, żebyś miał wrażenie, że jest jakiś twój wkład w to, żeby to wszystko zatrzymać.
~~PIOTR~~
Każde pomaganie jest o osobie, która pomaga. To jest mój odruch. Tak walczę o siebie. Bo to jestem ja — ten konkretny ja.
Ta konkretna ja
~~PAULINA~~
Jesteś samotną kobietą mieszkającą na wsi. Samotną wspaniałą samotnością, chociaż czasami trudną. Bo życie na wsi jest trudne. A w samotności wszystkie obowiązki spadają na ciebie. Sam stanowisz, i sam decydujesz.
Chodzi mi o to, że to wszystko łączy się z widmami przeszłości. Jesteś z takiego pokolenia, że twoja babcia uciekała na Wołyń. A druga babcia była w tajnym nauczaniu. Mieszkała w kamienicy, z której ludzie zostali wypędzeni. I kiedy mieszkałeś później w tej kamienicy, to myślałeś przed zaśnięciem o tych ludziach i o tym, czego świadkiem była ta kamienica. O walizce, którą masz po niemieckim lekarzu, który przyjechał do Ostrowa świeżo po studiach, a potem, jak Niemcy uciekali, to on też uciekł — tak, że tej walizki nie zdążył zabrać. Ani jej, ani podręcznika do medycyny, który też jest teraz twój.
Ostatnio znowu trafił do ciebie podręcznik lekarski. Napisany po rusku.
***
*To jest droga Pauliny.*
*[[Paulina->PAULINA]] -- [[Dom przed->DOM PAULINY PRZED]] -- [[Droga na granicę->DROGA PAULINY DO]]([[Ukraina i Lwów->UKRAINA PAULINY]]) -- [[Przejście graniczne Dorohusk-Jagodzin->DOROHUSK-JAGODZIN]] -- [[Chełm->CHEŁM]] -- __Droga do domu__ -- [[Dom po->DOM PAULINY PO]]([[Znowu na granicę->ZNOWU NA GRANICĘ]])*[align center]
__~~DOM PO~~__
[continue]
~~PIOTR~~
Co mnie zastało w domu?
~~PAULINA~~
Baran jest chłopcem i będzie miał na imię Mariuszek. Mieszka z wami, bo matki go chciały zatłuc. Zakładacie mu pieluszki — śpi z wami w łóżku. Kilka razy dziennie nosicie Mariuszka do jego matki, żeby mógł napić się mleka. Za każdym razem musimy przytrzymywać owcę, żeby mógł się napić, bo inaczej by go zatłukła.
~~PIOTR~~
Dlaczego go nie akceptują?
~~PAULINA~~
Nie wiesz. Albo może… Myślisz, że twoje owce chciały zatłuc Mariuszka z nienawiści. Fascynuje cię to, jak to robią. Biegają w koło oszalałe, nie dają się złapać, a gdy zobaczą jagnię, tłuką w nie łbem z rozpędu. A ty, kiedy chcesz, żeby oszalała matka nakarmiła swoje głodne dziecko, wkraczasz między nią a nie. Trzymasz ją, czujesz, jak jej nienawiść przelewa się na ciebie i teraz to ty nienawidzisz. I wiesz, jak raszyści nienawidzą Ukraińców. A po Buczy, Azowstalu, Czernichowie, Irpieniu wiesz, jak nienawidzą Ukraińcy. Już wiesz, jak to jest, że ktoś po prostu chce zabić.
~~PIOTR~~
I nie przestały?
~~PAULINA~~
Owce?
~~PIOTR~~
No.
~~PAULINA~~
Nie. Jak Mariuszek stał się silniejszy i mogłeś odstawić go od matki, wymieniłeś dwie czarne owce na białą mleczną kozę. Piankę. Potem Mariusz zaprzyjaźnia się też z kotami. Śpią razem przy piecu. Przez to chyba baranek myśli, że jest kotem. Czasem. Czasem myśli, że jednak jest baranem, ale potem, że człowiekiem. Albo przybiega do ciebie jak pies.
A potem jest coraz większy i dopieka ci na tyle, że musiałeś go sprzedać zeszłej jesieni. Pieniądze za niego oddajesz Pawłowi, który pożyczył ci je na wyrobienie paszportów tobie i Olowi. Oddajesz mu pieniądze, a potem składasz życzenia w kilku językach świata: po ukraińsku, hiszpańsku, japońsku i francusku.
Z Pawłem rozmawiasz dużo, często, ważnie i mocno. W pewnym momencie orientujesz się, że jest alkoholikiem. Prosisz, żeby nie dzwonił do ciebie, kiedy jest pod wpływem. Więc przestaje dzwonić w ogóle.
~~PIOTR~~
Opowiesz kim jest Paweł?
~~PAULINA~~
A, tak. To się wiąże z kolejnym **[[wypadem na granicę->ZNOWU NA GRANICĘ]]**.
***
~~PAULINA~~
**[[W Warszawie współorganizujesz punkt pomocy na Słonecznej->POMOC]]**.
~~PIOTR~~
W mojej szkole?
~~PAULINA~~
Tak. Ludzie z Ukrainy dostają tam ciepłe jedzenie i schronienie na kilka dni. Wozisz tam rzeczy samochodem, znowu załadowanym po sam dach. Myślisz sobie wtedy, że ludzie muszą mieć dwa serca, skoro mogą tak łatwo oddać jedno swoim sąsiadom. W pewnym momencie już nawet nie wiesz, skąd i jacy ludzie dają ci pieniądze i artykuły pierwszej potrzeby.
~~PIOTR~~
Osoby z Ukrainy mieszkają w szkole?
~~PAULINA~~
Tak. Ludzie śpią w sali, w której prowadziłeś lekcje. Spotykasz się z nimi, mijasz na korytarzu ze szczoteczkami do zębów i w kapciach. Rozmawiasz, komuś drukujesz dokumenty, komuś patrzysz, a komuś nie patrzysz w oczy. Albo ktoś tobie nie.
I jeszcze ściągasz ich odciski twarzy. To twój program edukacyjny. Robisz to z uczniami, więc zaczynasz też z gośćmi. Swietłana zabrała swoją maskę — odcisk został u ciebie.
~~PIOTR~~
Dużo osób się zgodziło?
~~PAULINA~~
Nawet ci, którzy unikali twojego wzroku na korytarzu coś odcisnęli.
~~PIOTR~~
Zamykam oczy i próbuję sobie ich przypomnieć.
~~PAULINA~~
Przypominasz sobie, jak wędrują ulicami Warszawy, wyciągnięci ze swoich cichych i spokojnych wiosek. Objuczeni torbami. Przerażeni. Z dziećmi.
~~PIOTR~~
Kogoś konkretnego sobie przypominam?
~~PAULINA~~
Tę kobietę, która siedziała w piekarni z piątką dzieci. Całe jej siedzenie to było przepraszanie.
~~PIOTR~~
Wstyd?
~~PAULINA~~
Tak. A to nie ona się powinna wstydzić.
~~PIOTR~~
Nie ona.
***
~~PIOTR~~
Opowiesz jeszcze o szkole?
~~PAULINA~~
Uczysz w szkole. Dobra, to skąd się tam wziąłeś: Ta konkretna szkoła w Warszawie się ogarnęła i zrobiła u siebie punkt pomocowy, do którego ludzie mogli przyjść, przespać się, dostać jedzenie. Ty robiłeś zbiórki na wsi i woziłeś te zebrane rzeczy do Warszawy. Zbierałeś pieniądze na śpiwory, załatwiałeś chemię, pościele, kupowanie pralki i tak dalej. Współorganizowała to dyrektorka tej podstawówki — Magda. Tak ją poznałeś. Miała problem kadrowy i jak dowiedziała się, że uczysz teatru, to zaproponowała ci etat.
Mialeś zajęcia z szóstą klasą. Same dzieci z Ukrainy. Masz te zajęcia do teraz, ale w tym roku łączone z innymi klasami, więc oprócz Ukraińców są też Białorusini, Rosjanie, dziewczyny z Argentyny, Arabowie i dziewczyna z Azerbejdżanu. Kolorowo.
Jest też Natasza z Ukrainy, ma dwanaście lat. Po 24 lutego, kiedy dzieci (i dorośli) mówili o początku wojny, to ta dwunastoletnia Natasza tłumaczyła, że wcale nie, że wojna zaczęła się osiem lat wcześniej.
~~PIOTR~~
Bywa trudno?
~~PAULINA~~
O, tak. Dla ciebie to było i jest trudne doświadczenie. Magda, dyrektorka, jest cudowną osobą. Nie byliście nastawieni na konkretny efekt tych zajęć teatralnych. Magdzie zależało jedynie na tym, żeby dzieciaki się zintegrowały i dobrze bawiły. Więc dawałeś im bardzo dużo przestrzeni, w której wychodziło to, **[[jak dzieci przeżywają wojnę->DZIECI]]**. Rysunki zniszczonych budynków. Palące i walące się domy. Mieszkanie Putina, na które spuszczamy bombę. Albo zadanie: jakie są twoje marzenia? Odpowiedź: moje marzenia są takie, żeby Putin zdechł. Rysowały powieszone koty… Patrzyłeś na to, słuchałeś tego i myślałeś, co one przeżywają i że żadne dziecko nie powinno czegoś takiego doświadczać.
~~PIOTR~~
Jak odbierałem te rysunki?
~~PAULINA~~
Interpretowałeś to jako odreagowanie sytuacji. Nikt ich za to nie oceniał. Po pół roku kontenerowania emocji…
~~PIOTR~~
Kontenerowania?
~~PAULINA~~
To z psychologii. Praca nad silnymi emocjami u dziecka. Takie kierunkowanie ich na prosty komunikat. Po sześciu miesiącach czegoś takiego mieliście wrażenie, że ta trauma nie jest już tak dotkliwa. Przynajmniej nie tak aktywna, jak była na początku.
Przypomina ci się, jak dzieci napisały na tablicy grażdanką „Putin chuj”, bo nie wiedziały, ze umiesz to rozczytać.
~~PIOTR~~
One były świeżo przyjechane do Warszawy?
~~PAULINA~~
Tak. Same spadochrony. Świetne było to, kiedy pod koniec roku pytałeś je o plany na wakacje i niemal każde mówiło o wyjeździe do Ukrainy. Bardzo cię to wzruszyło.
~~PIOTR~~
Cieszyły się?
~~PAULINA~~
Tak. Tak samo wtedy, kiedy miały wyjechać i po wakacjach, kiedy wróciły. Jako nauczyciel , kiedy przychodzisz do pracy we wrześniu, widzisz w dzieciach ich wakacje. Ale to było coś na zupełnie innym poziomie. To, że widziały się ze swoimi ojcami, że mogły — chociaż nie zawsze — zobaczyć swoje domy. Swoje psy i koty.
***
~~PAULINA~~
W szkole są dwa poziomy świadomości i dojrzałości. Bo w tym wieku, jeśli chodzi o podział na płeć, różnice są kosmiczne. Bardzo dojrzałe dziewczyny i niedojrzali chłopcy.
~~PIOTR~~
Wojna na to też wpływa.
~~PAULINA~~
Tak. I to się uzewnętrznia też przez ich doświadczenie wojny. Nie wiesz, czy rzeczywiście tak się dzieje, czy to są twoje filtry. Nie masz badań, ale to nie są badania, tylko relacje. Masz wrażenie, w każdym razie, że dziewczyny, przez to doświadczenie wojny, musiały przeskoczyć pewien etap i wcześniej dojrzeć. A chłopcy odwrotnie — jakby zatrzymali się w dojrzewaniu, albo nawet uwstecznili.
~~PIOTR~~
Po czym to poznaję?
~~PAULINA~~
Na zajęciach wprowadzasz zadania, które polegają na relacjach i interakcjach. Dziewczyny są w nich bardzo otwarte i gotowe do ich dojrzałej realizacji. Chłopaki wchodzą w interakcje wyłącznie między sobą. I te ich współdziałania polegają na ciągłym budowaniu hierarchii, udowadnianiu swojej wartości, i to wszystko na poziomie wręcz przedszkolnym. Zaczepianie się, przeszkadzanie nauczycielowi… To znaczy wiesz, że budowanie relacji jest dla nich ważniejsze niż to, co ma do powiedzenia nauczyciel. Tylko te demonstracje siły i przewagi są tutaj jakąś kwintesencją.
~~PIOTR~~
Walka o huśtawkę.
~~PAULINA~~
Przepychanie się w piaskownicy. I totalnie świadome łączenie tego z przepychankami na poziomie narodowościowym.
~~PIOTR~~
Ich narodowość ma znaczenie.
~~PAULINA~~
Nie uciekną od tego. Wszyscy najbardziej lubią Aleksandra, tak go nazwijmy. Aleksander jest najbardziej lubiany, ale przecież nie może być, bo pochodzi z najbardziej znienawidzonego państwa i narodu, który wszystkim robi krzywdę: i Białorusinom, i Ukraińcom, no wszystkim. Chłopcy najbardziej się mszczą, poniżają i uważają za najsłabszego chłopca z Białorusi. Ale wiedzą, że nie mogą tego manifestować tak, jakby chcieli, bo on jest z Białorusi. A Aleksandra nie mogą za bardzo lubić, bo jest z Rosji.
~~PIOTR~~
A jak z poczuciem siebie?
~~PAULINA~~
W sensie?
~~PIOTR~~
W sensie narodowościowym.
~~PAULINA~~
Na początku roku szkolnego zaprosiłeś ich, żeby opowiedzieli o sobie. I tutaj zwyczajny, powierzchowny porządek horyzontalny został wyparty przez porządek wertykalny. Bo było widać, jak głęboko zaczęli się szukać. Chłopcy z Moskwy nie mówili, że są z Moskwy. Oni stamtąd przyjechali, ale są z Gruzji albo z Kazachstanu. Dziewczynka mówi, że mieszkała w Białorusi, ale jest Żydówką.
Z jednej strony zrozumiałe jest szukanie tożsamości. Ale z drugiej ono wydaje się nienaturalnie wywołane zewnętrzną sytuacją. Nie wynika z wewnętrznej potrzeby określenia siebie.
~~PIOTR~~
Może wynika.
~~PAULINA~~
Chodzi mi o to, że w tym wieku nie musisz wiedzieć, kim jesteś. One muszą.
~~PIOTR~~
Myślisz, że jest im dobrze? W szkole?
~~PAULINA~~
Wiesz, że dzieci, które trafiły pod skrzydła Magdy, trafiły najlepiej jak mogły. Magda jest po prostu właściwą osobą do procesu minimalizowania traumy. Jeśli chodzi o ciebie, to trudno jasno powiedzieć. Bo zadajesz sobie pytania, czy ty jesteś właściwą osobą na ich drodze. Czy dajesz im odpowiednie rzeczy? Czy dajesz za mało? Może za dużo? Czy to to, czego rzeczywiście potrzebują? I czasem pytasz siebie, o co tutaj tak właściwie chodzi.
~~PIOTR~~
Tutaj chodzi też o ciebie.
O mnie.
~~PAULINA~~
Cały czas się zastanawiasz, czy masz prawo czuć się ofiarą.
~~PIOTR~~
Wszyscy jesteśmy ofiarami tego zła.
~~PAULINA~~
Tak, ale jednak tobie nikt nie ostrzeliwał domu. Cały czas o tym myślisz, chociaż też cały czas cierpisz. I pytasz się, czy masz prawo cierpieć, bo twój dom stoi i możesz myśleć, jaką ugotujesz dzisiaj zupę.
Pytałeś, czy dzieciom jest dobrze w szkole. Wydaje ci się, że one funkcjonują najlepiej, jak mogą. To jest bardzo, bardzo trudne.
~~PIOTR~~
Kiedy na przykład?
~~PAULINA~~
**[[Na przykład, kiedy dowiedziałeś się, że w twojej klasie pojawią się ci chłopcy z Rosji->DZIECI]]**. Zadzwoniłeś do Pawła:
— Jak ja mam z nimi gadać? — pytałeś. — Co mam im powiedzieć? Przecież wciąż w szkole mówimy o ich narodzie ruscy, kacapy, moskale…
— Jak to jak masz z nimi gadać? Jak z dziećmi.
~~PIOTR~~
I przyjechały. Dzieci.
~~PAULINA~~
Przyjechały.
***
~~PIOTR~~
O czym myślę w domu?
~~PAULINA~~
Pytasz się ciągle, skąd będziesz wiedział, że masz uciekać.
~~PIOTR~~
Kiedy tu się to stanie?
~~PAULINA~~
Tak.
Nie jesteśmy w epicentrum tej wojny. Na naszych oczach nie wybuchają bomby, nie giną nasi przyjaciele i rodzina. Ale to nie znaczy, że nie czujemy tu tych wstrząsów. Czujemy je. Wstrząsy wtórne. Wkradają się do naszego życia.
Dlatego uczysz chętnych polskiego.
~~PIOTR~~
Uczysz.
~~PAULINA~~
Uczę. Dlatego, kiedy polski landlord wywala z mieszkania moją przyjaciółkę, to znajduję im pracę. Dlatego uczestniczę w przerzucie aut na front, współorganizuję wycieczki dzieci żołnierzy do Polski, zbieram pieniądze i kupuję za nie potrzebne rzeczy, zapraszam do siebie matki z dziećmi.
I kiedy na dworcu widzę, że jakaś dziewczyna płacze, przysiadam się do niej, a ona mówi, że Olech nie żyje. „Już nie mam łez, żeby płakać”. I wtedy jej śpiewam, a ona pyta, jak mogę to znać. A ja czuję, że muszę to znać. I muszę wiedzieć, co znaczy „Sława Ukrajini.
**[[Nie wiem, kiedy trzeba będzie uciekać->WYJAZD]]**, ale już wiem, że kiedy trzeba będzie uciekać, będę to wiedziała. Pomimo tego, że nie ma przy mnie matki, ani ojca, nie ma przy mnie męża, ani faceta. Niebieska kuleczka na ekranie nawigacji też mi tego nie powie. Ale ja wiem, że gdy przyjdzie ten moment, będę wiedziała. Będę wiedziała, kiedy rozpuścić włosy i stado.
Ale czy będę wiedziała po jakich drogach iść? Czy twardymi i ubitymi, wydeptanymi przez moje babcie? Czy pomacanym przez zimne i liszajowate palce rasputicy bezdrożem?
***
*To jest droga Pauliny.*
*[[Paulina->PAULINA]] -- [[Dom przed->DOM PAULINY PRZED]] -- [[Droga na granicę->DROGA PAULINY DO]]([[Ukraina i Lwów->UKRAINA PAULINY]]) -- [[Przejście graniczne Dorohusk-Jagodzin->DOROHUSK-JAGODZIN]] -- [[Chełm->CHEŁM]] -- [[Droga do domu->DROGA PAULINY Z]] -- __Dom po__([[Znowu na granicę->ZNOWU NA GRANICĘ]])*[align center]
__~~JAK CZYTAĆ~~__
[continue]
*Bezdroże* opiera się na metodzie hipertekstu. To znaczy, że doświadczenie lektury zależy od decyzji czytelnika.
Organizacja treści opiera się na systemie odnośników — linków (słów podkreślonych i pogrubionych). Na każdej ze stron spotkasz ich co najmniej kilka. Klikając w jeden z nich przeniesiesz się we wskazany obszar opowieści.
W *Bezdrożu* znajdziemy dwa tryby narracji: ~~**OPOWIEŚCI**~~ oraz ~~**PRZECIĘCIA**~~.
~~**OPOWIEŚCI**~~ to historie poszczególnych postaci. Rozmowy o doświadczaniu wojny z perspektywy ukraińskiej i polskiej. Klikając w imię bohaterki lub bohatera zostaniemy przekierowani do ich historii, które — krok po kroku — przejdziemy.
~~**PRZECIĘCIA**~~ to punkty styku wszystkich historii. W tej sekcji znajdziesz zbiór haseł: miejsc, pojęć, emocji, wątków. Klikając w wybrane hasło strona przeniesie Cię do miejsca, w którym historie postaci spotykają się — przecinają.
Jeśli zechcesz wrócić do strony tytułowej, wystarczy że klikniesz słowo ~~**RESTART**~~ u dołu ekranu. [align center]
~~I.~~
~~[[PAULINA]]~~
[align center]
~~II.~~
~~[[GALINA]]~~
~~[[MAGDA]]~~
[align center]
~~III.~~
~~[[VASYLYNA]]~~
~~[[A.]]~~
[align center]
~~IV.~~
~~[[HALYNA]]~~
~~[[ALBERT]]~~
[align center]
~~V.~~
~~[[DASHA]]~~
~~[[GRZEGORZ]]~~
[align center]
~~VI.~~
~~[[SONIA]]~~
[align center]
__~~UKRAINA I LWÓW~~__
[continue]
~~PAULINA~~
**[[Pierwszy raz patrzysz na Ukrainę w Bieszczadach->UKRAINA]]**. Patrzysz na nią i marzysz o niej, jak marzy się o dziewczynie. Albo chce się nią być, albo chce się z nią być.
Mamy taką piosenkę „Hej sokoły!”, która łączy wszystkich Polaków. Hymn potrafi nas podzielić, ale „Sokoły” nigdy. Śpiewane absolutnie w każdej okazji. Mało mamy takich pieśni.
~~PIOTR~~
Dlaczego to nie może być hymnem Polski?
~~PAULINA I PIOTR~~
Żal, żal za dziewczyną,
Za zieloną Ukrainą,
Żal, żal, serce płacze,
Już jej więcej nie zobaczę.
~~PAULINA~~
Czytałeś ostatnio książkę „Chamstwo” i tam świetnie jest opisane czym dla Polaków jest, była Ukraina. To znaczy opisane jest to, dlaczego polscy chłopi uciekali na Ukrainę. Uciekali od pana Polaka, bo tam byli po prostu wolni. To jest nasze marzenie o wolności, ta Ukraina.
~~PIOTR~~
A kiedy przekraczam granicę po raz pierwszy?
~~PAULINA~~
Dużo później. Najpierw piechotą, później marszrutką. Do Lwowa
***
~~PAULINA~~
Jest 2014 rok. Trwa wojna. Jedziesz do Lwowa i jedyne, czego nie chcesz zobaczyć, to Cmentarz Orląt Lwowskich. A jest pierwszy listopada.
Robiłeś asystenturę w teatrze w Rzeszowie i na Wszystkich Świętych miałeś wolne, więc wybrałeś się za granicę.
~~PIOTR~~
Udało mi się nie widzieć tego cmentarza?
~~PAULINA~~
Tak.
Ale najpierw podróż. Łapiesz stopa. Jakiś autokar, w środku, między innymi, ksiądz. Bardzo zdziwiony, kiedy dowiaduje się, że nie chcesz na cmentarz, bo oni przecież tam właśnie jadą. Trafiłeś za to do synagogi.
Twoja najlepsza przyjaciółka jest Żydówką i druga twoja najlepsza przyjaciółka jest Żydówką. A w synagodze przypomniała ci się historia, jak twoja babcia przed wojną pożyczyła pieniądze od Żyda. I kiedy on trafił do obozu, to napisał do niej, że „pani nie musi już oddawać mi tych pieniędzy, tylko niech mi pani chleb wyśle”. Babcia zapakowała mu ten chleb i poszła na pocztę, ale pani na poczcie nie pozwoliła go wysłać. Powiedziała, że za to i babcia, i ona, i ta w okienku pójdą do więzienia. Według ciebie to nie była prawda, ale ostatecznie babcia nie wysłała tego chleba.
~~PIOTR~~
Co jeszcze widziałem?
~~PAULINA~~
Kościół ormiański zrobił na tobie większe wrażenie niż katedra Notre-Dame w Paryżu.
~~PIOTR~~
Już wtedy była wojna.
~~PAULINA~~
**[[Pamiętasz, że jadąc do Lwowa myślałeś->LWÓW]]**: jadę do państwa, w którym jest wojna. Takie było twoje pojęcie o Ukrainie.
Wojna we Lwowie wyglądała z twojej perspektywy tak, że jeden aktywista w cienkiej kurtce stał na placu i zbierał rzeczy dla żołnierzy.
~~PIOTR~~
Co zbierał?
~~PAULINA~~
Koce. Nie wzbudzał jakiegoś szczególnego zainteresowania. I wtedy myślałeś, że… Wymyśliłeś coś takiego: wojna to jest wielka lupa — pokazuje kto anioł, kto dupa. Więc widziałeś, jak świat zareagował na aneksję Krymu i wtedy miałeś wrażenie, że Ukraińcy reagują podobnie.
~~PIOTR~~
A teraz?
~~PAULINA~~
Teraz już tak nie myślisz.
***
*To jest droga Pauliny.*
*[[Paulina->PAULINA]] -- [[Dom przed->DOM PAULINY PRZED]] -- [[Droga na granicę->DROGA PAULINY DO]]__(Ukraina i Lwów)__ -- [[Przejście graniczne Dorohusk-Jagodzin->DOROHUSK-JAGODZIN]] -- [[Chełm->CHEŁM]] -- [[Droga do domu->DROGA PAULINY Z]] -- [[Dom po->DOM PAULINY PO]]([[Znowu na granicę->ZNOWU NA GRANICĘ]])*[align center]
__~~ZNOWU NA GRANICĘ~~__
[CONTINUE]
~~PIOTR~~
Auto znowu zapakowane po sam dach.
~~PAULINA~~
Tak.
Wyruszasz z Olem i teraz wiesz, wiecie, że możecie przekroczyć granicę. Umowa już nie obowiązuje, kiedy jest z Tobą. Wklepujesz adres w nawigację i ruszacie.
~~PIOTR~~
Znowu droga nic?
~~PAULINA~~
Miała być. Zazwyczaj nie sprawdzasz i teraz też nie, jak przebiega trasa. Olo śpi, ciebie prowadzi niebieska kropeczka na ekranie telefonu. Ale w pewnym momencie coś w polu widzenia cię porusza — patrzysz w prawo i widzisz. Wieża, rampa, torowisko. I pustka. Ale wiesz już, co to za łąki i co to za pustka, i kto ją zapełniał. Mijasz tablicę z napisem Bełżec. Olo śpi.
~~PIOTR~~
Myślę, że to wszystko coś znaczy.
~~PAULINA~~
Że to wszystko to to wszystko. To samo.
~~PIOTR~~
Zatrzymuję się.
~~PAULINA~~
Nie. Jedziecie dalej. Nic więcej się w tej drodze nie dzieje.
~~PIOTR~~
A na granicy?
~~PAULINA~~
Spotykacie się z Pawłem. Widzicie go po raz pierwszy. Odbiera od was rzeczy i pieniądze. Dajesz mu kasę z ręki do ręki — równowartość twojej wypłaty. Obcemu człowiekowi.
~~PIOTR~~
Poznaję wtedy Pawła.
~~PAULINA~~
Paweł przed inwazją pracował w Polsce i mógł nie wracać. Ale wrócił. Na trzeci dzień po rozpoczęciu był już w Ukrainie. Wracając mijał wyjeżdżające z Ukrainy kobiety z dziećmi. Na przejściach machali do siebie. Czekał na wezwanie do wojska, a w międzyczasie organizował, co mógł.
**[[Paweł siedzi teraz pod Bachmutem->BACHMUT]]**. Zapuścił brodę i brzuch. Potem umawiacie się na Sylwestra w Polsce. W Polsce, bo będzie mógł już wyjechać, bo do Sylwestra Ukraina będzie już wolna. Ale potem stwierdzacie, że skoro będzie wolna, to przecież Nowy Rok trzeba świętować tam.
Kiedy przeterminował ci się paszport, Paweł daje ci pieniądze — na nowy dla ciebie i Ola.
Od bezustannego słuchania i czytania wiadomości uwolnił cię też on. Kiedyś zadzwonił, kiedy malowałeś paznokcie. Zapytałeś go, czy to jest okej, że on walczy o życie, a ty malujesz paznokcie. Paweł powiedział, że to jest okej. I że tak powinno być.
***
*To jest droga Pauliny.*
*[[Paulina->PAULINA]] -- [[Dom przed->DOM PAULINY PRZED]] -- [[Droga na granicę->DROGA PAULINY DO]]([[Ukraina i Lwów->UKRAINA PAULINY]]) -- [[Przejście graniczne Dorohusk-Jagodzin->DOROHUSK-JAGODZIN]] -- [[Chełm->CHEŁM]] -- [[Droga do domu->DROGA PAULINY Z]] -- [[Dom po->DOM PAULINY PO]]__(Znowu na granicę__)*[align center]
~~**POCZĄTEK**~~
[continue]
~~PAULINA~~
Jesteś w samochodzie, jest ciemno, a z tego myślenia o nielubieniu Lao Che włączasz radio.
~~PIOTR~~
I słyszysz.
~~PAULINA~~
Słyszysz.
~~PIOTR~~
Słyszymy.
~~PAULINA~~
**[[I słyszę, że się zaczęło->DOM PAULINY PRZED]]**.
***
~~DASHA~~
**[[Usłyszałam to o 4.00 rano.->24 LUTEGO DASZY]]** Było bardzo głośno. I wszystko stało się jasne.
~~PAULINA~~
Pamiętasz swoją reakcję?
~~DASHA~~
Pamiętam, że mój organizm zareagował ze spokojem. Nie było emocji. Właściwie stałam się takim robotem, który po prostu wstał… Oczywiście przestraszyłam się, to nie jest tak, że nie ale jednocześnie stałam się konstruktywnym myśleniem. Wiedziałam, że trzeba wstać, zabrać rzeczy, wymyślić gdzie trzeba iść, a potem tam iść.
***
~~GALINA~~
**[[Rano o ósmej telefon od znajomych z pracy->24 LUTEGO GALINY]]**: dzisiaj nie przychodzimy. Ja na to „Jak to? Przecież ja idę do pracy na dziewiątą”.
Potem syrena w telewizji i strach mojej córki.
Wszystko straszne.
Widzę ludzi, którzy wychodzą z naszego budynku.
Widzę człowieka z jakąś walizką.
Potem kolejni z walizkami.
Wychodzę na dwór, widzę kolejkę przy bankomacie.
Mąż pisze do mnie, że muszę mieć gotówkę.
Idę do sklepu. Tam jakieś trzysta osób, wykupują wszystko.
A ja nie rozumiem.
***
~~MAGDA~~
Mam dobrych przyjaciół w Ukrainie. W sumie miałam, bo teraz ich tam nie ma. Często ze sobą rozmawialiśmy, więc o tym, że będzie wojna, że na pewno to się stanie i że to kwestia czasu, dowiedziałam się od nich. My trochę nie wierzyliśmy w to — tak do końca — ale oni byli o tym bardzo przekonani. **[[No i gruchnęło, 24 lutego->MAGDA]]**. W urodziny mojej siostry.
***
~~VASYLYNA~~
**[[Jestem z Bachmutu, więc wojna zaczęła się dla mnie w 2013 roku.->24 LUTEGO WASI]]** Kiedy byłam dzieckiem, w mieście już były wybuchy, chowaliśmy się do piwnicy.
***
~~A.~~
**[[Bardzo dobrze to pamiętam.->24 LUTEGO A]]** Obudziłam się, to znaczy obudziliśmy się z moim partnerem i przeczytałam informację, że rozpoczęła się wojna. Ponieważ pracuję w szkole jogi, która jest prowadzona przez chłopaka z Ukrainy, słyszałam zapowiedzi szybciej niż w naszych mediach. No i to było jasne, że to się dzieje. Działo się od wielu lat i 24 lutego był smutnym finałem tego wszystkiego.
***
~~HALYNA~~
**[[Obudził mnie telefon od znajomych.->24 LUTEGO HALYNY]]** Wyjechali z domu 23 lutego. Chcieli jechać na wycieczkę za granicę. Stali bardzo długo przed przejściem granicznym. 24. zaczęła się wojna, na cały Kijów leciały rosyjskie pociski, a oni byli wtedy między ukraińską a polską granicą — w tej strefie pomiędzy. Zaczęli dzwonić. „Halinka, zaczęła się wojna. Pomożesz nam znaleźć mieszkanie?” Tyle ludzi było wtedy na granicy, przepuszczano wszystkich: dzieci bez świadectwa urodzenia, ludzi bez paszportów. Mężczyźni też mogli przejść, bo jeszcze nie było tego zarządzenia, że nie mogą opuścić kraju. Wszyscy ruszyli na granicę. NIe mogłam uwierzyć, kiedy patrzyłam na zdjęcia, które wysyłali mi stamtąd znajomi.
***
~~SONIA~~
**[[To była noc z 23 na 24 lutego->PRZED SONI]]**. Nie wiem, czy to nie moja fantazja, ale pamiętam moment, że budzę się tej nocy, czuję, że coś jest nie tak i dzwonię do Artura, żeby do mnie przyszedł. Przyszedł i zasnęliśmy razem.
Obudziliśmy się jakoś po czwartej rano. Od dźwięku eksplozji.
[align center]
**~~POMAGAM~~**
[continue]
~~PIOTR~~
**[[To był dla ciebie naturalny odruch?->MAGDA]]**
~~MAGDA~~
Tak. Tak pomyślałam też wtedy. Bierzemy tych ludzi do siebie, niech przeczekają ten najgorszy czas, a potem będziemy myśleć, co dalej. Proste i logiczne. To nie była sytuacja, w której myślałam o przyszłości, jak długo oni będą u nas siedzieć, albo co my będziemy musieli dalej zrobić, to właściwie w ogóle nie było tematem.
~~PAULINA~~
Akcja-reakcja.
~~MAGDA~~
Pojawia się straszna perspektywa: zagrożenie, wojna, śmierć, głód. Brak wszystkiego, de facto. Nie myślisz o tym, co będzie później, ale o tym, co jest teraz. W tym momencie jest taka potrzeba i w tym momencie się ją realizuje.
***
~~MAGDA~~
Moi rodzice byli lekarzami. Za młodu postanowili sobie, że chcą pojechać w jakieś „trudne” miejsce, takie, w którym będą mogli się sprawdzić i pomagać ludziom. **[[Pomaganie mieli we krwi->DLACZEGO MAGDY]]**. Zamieszkali we wsi zabitej dechami na ostępach Puszczy Kurpiowskiej. Jak się tam wprowadziliśmy, to nawet prądu nie było. Naprawdę, rodzice byli zdani tylko na siebie. Pomagali ludziom, którzy mieszkali z dala od jakiejkolwiek autentycznej opieki zdrowotnej. Musieli być przez całą dobę do dyspozycji. A ja wyrastałam w tym środowisku. Może to też miało wpływ na moją postawę i postrzeganie pomocy…
***
~~PAULINA~~
**[[Ta myśl się budowała->DOM PAULINY PRZED]]**. Na odpowiadaniu sobie na pytanie, czego ty byś potrzebował, gdybyś był po drugiej stronie granicy. Wiedziałeś, że musisz coś zrobić, nie wiedziałeś do końca co i jak.
***
~~PAULINA~~
**[[To był twój sposób radzenia sobie z tą sytuacją->DROGA PAULINY Z]]**. To na pewno nie było po to, żeby ktoś powiedział ci „dziękuję”. Raczej, żebyś miał wrażenie, że jest jakiś twój wkład w to, żeby to wszystko zatrzymać.
~~PIOTR~~
Każde pomaganie jest o osobie, która pomaga. To jest mój odruch. Tak walczę o siebie. Bo to jestem ja — ten konkretny ja.
Ta konkretna ja.
~~PAULINA~~
Jesteś samotną kobietą mieszkającą na wsi. Samotną wspaniałą samotnością, chociaż czasami trudną. Bo życie na wsi jest trudne. A w samotności wszystkie obowiązki spadają na ciebie. Sam stanowisz, i sam decydujesz.
Chodzi mi o to, że to wszystko łączy się z widmami przeszłości. Jesteś z takiego pokolenia, że twoja babcia uciekała na Wołyń. A druga babcia była w tajnym nauczaniu. Mieszkała w kamienicy, z której ludzie zostali wypędzeni. I kiedy mieszkałeś później w tej kamienicy, to myślałeś przed zaśnięciem o tych ludziach i o tym, czego świadkiem była ta kamienica. O walizce, którą masz po niemieckim lekarzu, który przyjechał do Ostrowa świeżo po studiach, a potem, jak Niemcy uciekali, to on też uciekł — tak, że tej walizki nie zdążył zabrać. Ani jej, ani podręcznika do medycyny, który też jest teraz twój.
Ostatnio znowu trafił do ciebie podręcznik lekarski. Napisany po rusku.
***
~~HALYNA~~
Nie mogłam znaleźć sobie miejsca. Nie mogłam się skupić.**[[ Od razu zaczęłam pomagać.->POMAGAM HALYNY]]** Wysyłałam leki do Ukrainy. Przez te pierwsze dni szukałam mieszkań, pokoi — dla obcych ludzi. Bo wiadomo, nie każdy posługuje się językiem angielskim czy polskim. Bardzo mało spałam. Wysyłałam te leki, buty dla wojskowych… Już od pierwszego dnia była świetnie zorganizowana grupa na Facebooku, na której Polacy zgłaszali się kogo mogą przyjąć. Była lista w excelu, gdzie wpisywali numery, adresy, ile osób mogą wziąć, czy ze zwierzętami, czy bez. A ja działałam jak w call center. Nie pamiętam ilu rodzinom, ilu osobom pomogłam znaleźć dom. Prowadzę też konto na Instagramie, na którym mam większe zasięgi i tam też zgłaszali się ludzie w potrzebie.
To były bardzo intensywne dwa tygodnie. Minęły mi… nawet nie wiem kiedy. I tak, że nie miałam czasu dla własnego dziecka. To wszystko odbywało się we mnie na takim instynkcie przetrwania. Po tych dwóch tygodniach się rozchorowałam. Na całych rękach dostałam wysypkę, pewnie od nerwów.
***
~~A.~~
**[[Ze znajomym Nepalczykiem zaczęliśmy organizować pomoc dla nich.->INDIE A]]** Najpierw staraliśmy się, żeby mieli kontakt z rodzinami. Sytuacja wyglądała tak, że koczowali na granicy i w różnych punktach w Ukrainie; koczowali, bo zwyczajnie tam utknęli. Powoli przestawali mieć kontakt ze swoimi rodzinami. Wyobraźcie sobie jedną komórkę na całą grupę osób, którą oszczędza się tak, żeby mogła starczyć dla każdego.
Zaczęliśmy z Nimą, który jest Szerpą, tworzyć we Wrocławiu punkt do przesyłania informacji do tych rodzin — w Indiach czy Nepalu. A potem zaczęło się organizowanie transportów. Nima jeździł na granicę, ja organizowałam punkty zbiorcze i wspólnie pomagaliśmy tym studentom wydostać się z Ukrainy.
***
~~A.~~
Wiesz, to było dla mnie bardzo jasne. **[[Jestem z domu, gdzie wszyscy wszystkim pomagają.->DLACZEGO A]]** Moi rodzice od wielu lat pomagali, ale to naprawdę od wielu. Odkąd pamiętam: schroniska dla zwierząt, domy samotnej matki, domy dziecka…
~~PIOTR~~
I to dlatego?
~~A.~~
Dla mnie to nie była jakaś specjalna decyzja. To było jasne.
***
~~HALYNA~~
**[[Nie przestałam pomagać.->ŻYCIE HALYNY]]** Zaczęłam to robić w dobry dla siebie sposób. Tak, żeby nie tylko pomagać, ale też żyć.
Wystawiałam na Instagramie posty, że mogę pomóc w znalezieniu mieszkania, pomóc z jedzeniem, zakupami. Zbierałam leki, jedzenie, pampersy i wysyłałam do sprawdzonych ludzi, takich, którzy tego później nie sprzedadzą (to też się zdarzało), tylko przekażą potrzebującym.
Teraz jestem w trakcie rejestracji mojej własnej fundacji, która będzie pomagać w rehabilitacji ukraińskim żołnierzom, którzy stracili kończyny podczas walk. Będzie też pomagać dzieciom, które straciły rodziny, rodziców w trakcie wojny.
***
~~GRZEGORZ~~
To nie był moment. **[[Nawet nie trzeba było podejmować decyzji.->24 LUTEGO GRZEGORZA]]**
To było tak, że nasza córka ma kolegę, który jest chłopakiem jej koleżanki. I jest Ukraińcem, mieszkającym i zadomowionym od lat w Polsce. Jego rodzina, mieszkająca w Kijowie, chciała przyjechać do Polski i szukała miejsca na zatrzymanie się. My się o tym dowiedzieliśmy i oczywistym dla nas było, że możemy ich przyjąć. Duży dom, pomieścimy się. No i tak to się odbyło. Bez żadnych pytań, nawet bez rozmowy o tym, czy na pewno chcemy to zrobić.
***
~~GRZEGORZ~~
**[[Nasza pomoc, to nie była jakieś wielkie dzieło.->POMOC GRZEGORZA]]** Po prostu spędzanie czasu i danie im na kilka dni dachu nad głową. W sumie mógłbym przecież bardziej się zaangażować, poszukać stowarzyszeń i środowisk, które zajmują się pomocą Ukrainie i poprzez nie dalej pomagać. Myślałem też, czy nie przyjąć kogoś znowu, ale moja żona Halina była bardzo zmęczona tymi trzema tygodniami. I rzeczywiście, ja sobie przecież szedłem do pracy, a ona była zaangażowana przez cały czas. To było bardzo wyczerpujące. Takie trwanie do czyjejś dyspozycji na ciągłym zmęczeniu. Ola powiedziała, że na razie nie przyjmujmy nikogo, że może później.
[align center]
**~~DZIECI~~**
[continue]
~~PAULINA~~
**[[Olo to mój syn->DOM PAULINY PRZED]]**.
~~PIOTR~~
Mam syna Ola, który został w domu.
~~PAULINA~~
Tak. Masz jeszcze czynny paszport, więc zabierasz go ze sobą. Wiesz, że może być różnie. Ale umawiasz się z Olem, że z niego nie skorzystasz.
~~PIOTR~~
Olo nie chce, żebym przekraczał granicę?
~~PAULINA~~
Taka jest umowa.
Wiesz teraz, że on jest dla ciebie bohaterem tej sytuacji. Bohaterskie było zaopiekowanie się domem, pod twoją nieobecność. Bohaterskie było to, że mogłeś do niego zadzwonić. I dopiero teraz zdajesz sobie sprawę z tego, że on pewnie też się bał, że też towarzyszył mu wtedy lęk.
***
~~PAULINA~~
**[[Na przykład, kiedy dowiedziałeś się, że w twojej klasie pojawią się ci chłopcy z Rosji->DOM PAULINY PO]]**. Zadzwoniłeś do Pawła:
— Jak ja mam z nimi gadać? — pytałeś. — Co mam im powiedzieć? Przecież wciąż w szkole mówimy o ich narodzie ruscy, kacapy, moskale…
— Jak to jak masz z nimi gadać? Jak z dziećmi.
***
~~PAULINA~~
Magdzie zależało jedynie na tym, żeby dzieciaki się zintegrowały i dobrze bawiły. Więc dawałeś im bardzo dużo przestrzeni, w której wychodziło to, **[[jak dzieci przeżywają wojnę->DOM PAULINY PO]]**. Rysunki zniszczonych budynków. Palące i walące się domy. Mieszkanie Putina, na które spuszczamy bombę. Albo zadanie: jakie są twoje marzenia? Odpowiedź: moje marzenia są takie, żeby Putin zdechł. Rysowały powieszone koty… Patrzyłeś na to, słuchałeś tego i myślałeś, co one przeżywają i że żadne dziecko nie powinno czegoś takiego doświadczać.
***
~~MAGDA~~
**[[E. na początku mówiła, że chce zostać dziennikarką->SWOJE MIEJSCE MAGDY]]**.
Z tego, co wiem, bardziej trzyma z ukraińskimi nastolatkami, chociaż ma też polskich znajomych. Generalnie uwielbia Polskę i nie chce stąd wyjeżdżać. A. chciałaby pojechać tam, gdzie są jej przyjaciółki — do Niemiec albo do Szwajcarii. Tam wsparcie socjalne od państwa jest zdecydowanie lepiej zorganizowane. Jest możliwość na lepsze mieszkanie, jakąś pensję i zabezpieczenie finansowe. Na pewno byłoby im lepiej tam, niż w Polsce. Tutaj muszą wynajmować małe mieszkanie, za które sporo płacą, no i muszą utrzymywać się tylko ze swojej pracy. Ale skoro E. chce zostać, to A. ostatecznie zdecydowała, że zostają.
***
~~HALYNA~~
Drugi czynnik zatrzymujący to **[[mój synek->CIAŁO HALYNY]]**, który powiedział mi, jak któregoś dnia przyszłam do domu, „mamusiu, jak dobrze, że jesteś, jak ja się stęskniłem”. Dwuletnie dziecko. W tamtym momencie mieliśmy nianię, jego tata był częściej w domu, babcia, wujek z Wrocławia, wszyscy obok niego, ale on tęsknił za mną. Przez te dwa tygodnie zupełnie nie zauważyłam, że nie poświęcam czasu własnemu dziecku.
***
~~GALINA~~
Poszłam do pracy. Do szkoły. **[[Dzieci mi pomogły->WROCŁAW1 GALINY]]**. Ja w ogóle teraz wracam do życia, a tego pół roku w sumie nie pamiętam…
~~PAULINA~~
A twója córka?
~~GALINA~~
Zwykle tata z mamą mówili mi, że przecież nie jestem sama, że mam córkę, że muszę być i żyć dla niej. I też teraz myślę, że gdyby nie ona, nie wyjechałabym z Ukrainy. Mam dziecko, więc muszę żyć tak, żeby ono było bezpieczne. Żeby nie widziało tego, co się dzieje w Ukrainie i żeby się nie bało.
***
~~GALINA~~
**[[Na mnie zadziałała ich emocjonalność->WROCŁAW1 GALINY]]**. Bo moje to takie sześcioletnie dzieciaczki. Trzeba o nie dbać, przytulić, powiedzieć to, co potrzebują usłyszeć. I one, i praca, i dom, mąż, córka, to wszystko pomogło mi wyjść ze stanu, w którym byłam.
***
~~A.~~
**[[Niesamowicie sympatyczny chłopiec.->GOŚCIE A]]**
~~PAULINA~~
Ile miał wtedy lat?
~~A.~~
Jakieś jedenaście, dwanaście lat. Nie chodził tutaj do szkoły, bo uczył się online w swojej ukraińskiej podstawówce.
No i żyliśmy sobie tutaj, zupełnie tak, jakby przyjechała do mnie kuzynka z dzieckiem. Nie miałyśmy żadnych tarć.[align center]
**~~GRANICA~~**
[continue]
~~GALINA~~
**[[Dotarłyśmy tam około drugiej-trzeciej w nocy->GRANICA GALINY]]**.
To było takie dziwne… Była noc, widać było, że wszyscy są zmęczeni. Dostałam porcję jedzenia z mięsem, ktoś zapytał mnie, czy nie chcę jeszcze. Pamiętam starszego pana koło osiemdziesiątki, który z uśmiechem rozdawał słodycze dzieciom. I mojej córce też coś dał. Pamiętam, jak spojrzała wtedy na mnie i nie wiedziała co się właściwie dzieje.
***
~~SONIA~~
**[[Ja byłam zapłakana i w wielkim smutku, że muszę to robić.->GRANICA SONI]]** Być tam, opuszczać Ukrainę nie ze swojej decyzji. To nie była sytuacja, że jestem tu, bo chcę studiować w Polsce, świetnie znam język i fascynuje mnie edukacja w tym kraju. Nie. Byłam tam, bo Rosja zabrała mi dom. I przez to, że nie mam innego wyboru.
Cicho odpowiedziałyśmy „herojam sława” — na automacie. Dostaliśmy tam też karty do telefonu. Ale nie zrozumiałyśmy, że trzeba je zarejestrować z paszportem, więc żadna z nas tego nie zrobiła. Ktoś nas też fotografował.
***
~~VASYLYNA~~
Nie wiem, jak nazywała się ta miejscowość na granicy. **[[Niewiadome miejsce.->CHYRIW WASI]]**
***
~~PIOTR~~
Jak zapamiętałaś moment przekroczenia granicy?
~~VASYLYNA~~
**[[To było jak wzięcie oddechu.->GRANICA WASI]]** W końcu.
Dużo się tam działo. Dużo dzieci. Pamiętam pana, który roznosił herbatę. Miał na ubraniu napis „straż”. Pytał „herbatę?”, a nie wiedziałam co to znaczy. Jakieś dokumenty mam mu dać, czy co?
***
~~DASHA~~
**[[Zobaczyłam pomoc humanitarną.->GRANICA DASZY]]** Jakaś pani nas fotografowała, poczułam się dziwnie wtedy. Były tam takie wielkie kraty, w tym miejscu, gdzie była pomoc. Nie wiem, na ile to jest okej, że tak o tym mówię… Wiem, że oni chcieli dla nas dobrze, robili to dla mediów i to było bardzo ważne. Rozumiem to. Ale jednocześnie czułam się wtedy jak zwierzątko w zoo. Ktoś do mnie podchodzi, proponuje jedzenie… A ja chciałam się tylko schować.
***
~~PAULINA~~
**[[Ale nie udaje się dojechać do granicy->DOROHUSK-JAGODZIN]]**. Ogromny korek samochodów ludzi, którzy czekają na tych po drugiej stronie. Z tego, co udaje ci się później dowiedzieć, przejście, na którym jesteś zostało wyłączone z ruchu samochodowego. Ludzie mogą tylko przechodzić, więc wjechanie samochodem na stronę Ukraińską, nawet jeśli możliwe, nie ma najmniejszego sensu.
Siedzisz w samochodzie. Masz pomysł: instalujesz Telegram. Żeby mieć kontakt z ludźmi, żeby wiedzieć, gdzie są alarmy, Bombardowania, ale też żeby mieć informacje, kto kogo odbiera z granicy.
Patrzysz na te auta i od razu zaczynasz myśleć o tych, którymi ludzie przyjechali na granicę, ale od strony Ukrainy.
***
~~PAULINA~~
**[[Potem się dowiesz->DOROHUSK-JAGODZIN]]**, że ci, którzy długie godziny jechali tu pociągiem, muszą teraz przez siedemnaście godzin stać w zimnie, ledwie mogąc przycupnąć.
[align center]
**~~UKRAINA~~**
[continue]
~~SONIA~~
Biezdarożja — teraz, jak o tym myślę, to mi się nie kojarzy droga w kontekście przyrodniczym, ale wojennym. Zaminowana droga. **[[Nie pamiętam ile dokładnie, ale chyba coś około 20% terenu Ukrainy jest zaminowane.->TERAZ SONI]]**
~~PIOTR~~
Według polskich źródeł 30%.
~~SONIA~~
No właśnie. Słyszałam, że rozminowanie Ukrainy zajmie dziesięć lat. I to tylko wtedy, kiedy nie będzie tam rosyjskich zołnierzy. A kiedy to się stanie? Tego nie wie nikt.
Przypominam sobie, że kiedy byłam w podstawówce, nauczycielka mówiła nam, żebyśmy uważali na miny, które zostały — na przykład w lasach — po II wojnie światowej. I jak ja sobie wyobrażam, że jeszcze przez siedemdziesiąt lat po naszym zwycięstwie będziemy musieli się mierzyć z tym niebezpieczeństwem… To jest bardzo dziwne. W jakiej żyjemy rzeczywistości.
***
~~PAULINA~~
**[[Pierwszy raz patrzysz na Ukrainę w Bieszczadach->UKRAINA PAULINY]]**. Patrzysz na nią i marzysz o niej, jak marzy się o dziewczynie. Albo chce się nią być, albo chce się z nią być.
***
~~GALINA~~
Pamiętam, jak pojechałam któregoś razu w odwiedziny do rodziców i jak zaczęłam płakać, widząc **[[pierwsze drzewo po ukraińskiej stronie->POWROTY GALINY]]**. Kierowca do mnie „Co ty gadasz, przecież to takie samo drzewo jak w Polsce”. Ale ja wiem, że to nie tak. Ono jest zupełnie inne.
***
~~HALYNA~~
**[[Ale domem jest też Ukraina->POLKA HALYNA]]**, gdzie spędziłam dzieciństwo. I właśnie tak to wygląda, że w Ukrainie jest moje dzieciństwo, a w Polsce moja dojrzałość.
***
~~HALYNA~~
**[[W Ukrainie w tym momencie mleko i ser kosztują więcej, niż w Polsce.->UKRAINA HALYNY]]** Tylko że w Polsce ludzie zarabiają znacznie więcej. Moja siostra, na tym kierowniczym stanowisku, zarabia miesięcznie 1500 zł. Wyobrażacie sobie to? Nie mieć nawet tyle od czterech miesięcy?
~~PAULINA~~
Dlaczego tak się dzieje?
~~HALYNA~~
Rząd Ukrainy nie ma pieniędzy. A moja siostra żyje z oszczędności. To jest straszne. Przecież ona nie powie swojemu dziecku, że musi poczekać z jedzeniem do następnego miesiąca.
[align center]
**~~WYJAZD~~**
[continue]
~~DASHA~~
**[[Zdecydowaliśmy się wyjechać.->PIWNICA DASZY]]**
Mam nagraną na telefonie rozmowę z rodzicami, kiedy namawiam ich, żebyśmy wyjechali. Mama mówiła, że nie chciałaby, żebym wyjeżdżała. Że boi się o mnie, o siebie. Boi się wyjechać. Pamiętam, że papa powiedział wtedy, „no lepiej, żeby chociaż jedna osoba wyjechała".
~~PIOTR~~
To były trudne rozmowy?
~~DASHA~~
Bałam się z nimi o tym rozmawiać. Moja mama jest bardzo emocjonalna i kiedy poruszałam ten temat, to zawsze płakała. Bardzo to było trudne. W końcu po kilku dniach takich rozmów udało mi się ich namówić, żebyśmy wyjechali wszyscy razem. Udało się, bo nadarzyła się okazja zabrania się z moim przyjacielem, który tego samego dnia wyjeżdżał z rodziną z Charkowa. Swoim samochodem.
***
~~SONIA~~
**[[Kilka dni później dostaliśmy informację, że trzeba mieć naszykowany, a później zabrać plecak z dokumentami, jedzeniem, wodą.->24 LUTEGO SONI]]** Że trzeba sprawdzić gdzie są schrony i tak dalej. Ja nie chciałam tego robić, do ostatniego momentu właściwie. Jeszcze przed 24 lutego niektóre z moich koleżanek w akadmiku ogarnęły to wcześniej. Ja byłam w pozycji „nie chcę tego robić; nie chcę akceptować, że to naprawdę może się wydarzyć”. Jedna z dziewczyn była z obwodu donieckiego i w niej widać było coś takiego „no, to znowu się zaczęło”. Zaczęła bardzo konkretnie działać. Plecak, woda, telefon, powerbank, szukanie schronów.
***
~~PAULINA~~
**[[Nie wiem, kiedy trzeba będzie uciekać->DOM PAULINY PO]]**, ale już wiem, że kiedy trzeba będzie uciekać, będę to wiedziała. Pomimo tego, że nie ma przy mnie matki, ani ojca, nie ma przy mnie męża, ani faceta. Niebieska kuleczka na ekranie nawigacji też mi tego nie powie. Ale ja wiem, że gdy przyjdzie ten moment, będę wiedziała. Będę wiedziała, kiedy rozpuścić włosy i stado.
***
~~HALYNA~~
Mama zadzwoniła do mnie płacząc. Ja zadzwoniłam do siostry. Mówię, **[[„weź dziecko i przyjeżdżaj do mnie,->24 LUTEGO HALYNY]]** bo nie wiadomo, jak to wszystko będzie się rozwijać, w które miasta będą strzelać”.
Moi znajomi uciekali z Kijowa z dziećmi, z dwójką dzieci. Jechali samochodem. Pocisk uderzył zaraz za nimi. Ja byłam wtedy w Polsce, w bezpiecznym kraju, ale kiedy takie rzeczy spotykają twoich znajomych, to to przestaje być obce.
***
~~SONIA~~
Niektórzy znajomi podejmowali decyzje, żeby coś robić. Koledzy szli walczyć, znajomi zapisywali się do wolontariatu…
~~PIOTR~~
A ty?
~~SONIA~~
Ja czegoś takiego nie miałam. **[[Wiedziałam, że chcę uciekać->24 LUTEGO SONI]]** i że nie mam siły, żeby w tamtym momencie zaangażować się w pomoc.
***
~~GALINA~~
Do Lwowa przyjechałyśmy 1 marca. Pamiętam, bo mój tata ma urodziny trzeciego. Bardzo chciałam zostać, ale **[[on powiedział mi wtedy, że mam zabierać rzeczy i wyjeżdżać->WYJAZD GALINY]]**, bo to jest ten moment. Pomieszkam w Polsce tydzień-dwa tygodnie i wrócę. I wtedy zrobimy urodziny i wszystko będzie super.
~~PAULINA~~
Wierzyłaś w to wtedy?
~~GALINA~~
Tak. Pomyślałam, że tydzień w Polsce nie brzmi najgorzej. Zapytałam córkę, „to co, kochanie, jedziemy w Polskę?”. Na dwa tygodnie, może na tydzień, trochę jak na wakacje. Pospacerować, zobaczyć coś. Tak o tym myślałam, kiedy wyjeżdżałam ze Lwowa.
***
~~VASYLYNA~~
Niczego nie odczuwałam. Wiedziałam po prostu, że trzeba zrobić to i to. Trochę jak maszyna. Rita była bardzo emocjonalna; płakała. Była w panice, a ja czułam, że muszę jakoś pomóc. Nie wiem. Zrobić tak, żeby było okej. **[[I przyjąć postawę, że wszystko będzie dobrze.->CHARKÓW WASI]]**
***
~~SONIA~~
**[[Moja rodzina w końcu opuściła te tereny.->TUTAJ SONI]]** Najpierw mama. Ona wyjechała jeszcze przed deokupacją — do Charkowa, a potem do mnie do Wrocławia. Pamiętam, że przyjechała 8 września, a 9. było wyzwolenie Kyselivki. Ale nie została tu. Adaptacja była dla niej bardzo trudna i postanowiła wrócić do Ukrainy. [align center]
**~~LWÓW~~**
[continue]
~~VASYLYNA~~
**[[We Lwowie dostaliśmy — cała nasza trzynastka — nocleg w akademiku Akademii Muzycznej.->LWÓW WASI]]** Później zostałyśmy tylko we trzy — ja, Rita i jeszcze jedna dziewczyna, która chciała jechać do Polski.
***
~~GALINA~~
**[[Kiedy przyjechałyśmy do Lwowa->POWROTY GALINY]]**, to przeżyłyśmy jeden nocny alarm. Byłam bardzo zmęczona, chciałam już tylko spać. Przed snem zainstalowałam sobie aplikację, żeby w razie czego dostać powiadomienie. I za pół godziny się zaczęło. Trzeba było wyjść z domu w ciągu dziesięciu minut. Mówię to rodzicom, tata na to, że wszystko jest okej, że są przyzwyczajeni i zostaną w mieszkaniu. Ja pytam „jak to?”, pokazuję mu na Telegramie, że rakiety lecą na Lwów, a on nic. „To normalne”. Nie pamiętam dokładnie tego, co robiłam. Wiedziałam, że nie możemy być w domu. Wzięłam córkę i poszłyśmy w bezpieczne miejsce, do schronu. To było straszne. Widziałam malutkie dzieci z pledami i kocami. Bardzo, bardzo dużo ludzi. I pomyślałam sobie, że ja jestem tutaj dwa tygodnie, a ci ludzie może są cały czas.
***
~~PAULINA~~
**[[Pamiętasz, że jadąc do Lwowa myślałeś->UKRAINA PAULINY]]**: jadę do państwa, w którym jest wojna. Takie było twoje pojęcie o Ukrainie.
Wojna we Lwowie wyglądała z twojej perspektywy tak, że jeden aktywista w cienkiej kurtce stał na placu i zbierał rzeczy dla żołnierzy.
~~PIOTR~~
Co zbierał?
~~PAULINA~~
Koce.
***
~~A.~~
Oni mieli tutaj przyjechać na krócej. Plan był taki, że Luba będzie szukała jakiegoś mieszkania, a u mnie będą tylko przejściowo. Tylko to szukanie szło trochę opornie… Potem ja przyjmowałam u siebie własną rodzinę, więc przenieśli się do mojej znajomej Svietlany. **[[A potem Luba podjęła decyzję o powrocie do Lwowa.->GOŚCIE A]]**
~~PIOTR~~
Wiesz dlaczego?
~~A.~~
To był taki moment, kiedy wszystko się nieco uspokoiło. We Lwowie niewiele się działo.
~~PAULINA~~
Później też były naloty.
~~A.~~
Tak. Napisałam wtedy do Luby, czy nie chcą przyjechać, ale nie zdecydowała się. Na pewno wolała tam zostać. Miała rodziców przy granicy z Polską.
***
~~DASHA~~
**[[Ogólnie byłam we Lwowie dwa tygodnie.->LWÓW DASZY]]** Spotkałam się tam z Sonią. Była taka knajpa wegańska — tam można było zjeść coś bezpłatnie. Bardzo miła atmosfera tam była. Uśmiechnięty pan który ją prowadził, muzyka… To bardzo ciepłe wspomnienie.
***
~~PIOTR~~
**[[Jak długo zostaliście we Lwowie?->LWÓW SONI]]**
~~SONIA~~
Tydzień. Nie, dwa tygodnie. Najpierw w akademiku, potem w Uniwersytecie Sztuki. Potem otrzymałam wiadomość od swojej profesorki z Charkowa, że mamy możliwość kontynuacji studiów w Polsce — w Białymstoku w Akademii Teatralnej. Ale żadnych konkretnych informacji, czy trzeba mieć pieniądze na wyżywienie, czy dostaniemy jakieś stypendium… [align center]
**~~PRZED~~**
[continue]
~~DASHA~~
Więc czas przed… Mama, pamiętam, pytała czy nie chcemy rodziną wyjechać do Lwowa. Miała możliwość, szansę w swojej pracy przenieść się właśnie tam. **[[Jeśli coś się zacznie.->PRZED DASZY]]** Bo czuć było to w powietrzu, że… no że coś może się zacząć.
~~PIOTR~~
Ale nie wyjechaliście.
~~DASHA~~
Z moim papą mieliśmy takie „gdzie tam, nic się nie zacznie”. Czułam spokój. No… może nie do końca spokój, ale miałam wrażenie, że to się nie stanie.
***
~~GALINA~~
**[[Tydzień przed ludzie w mojej pracy opowiadali, że będzie wojna->24 LUTEGO GALINY]]**. Ja podchodziłam do tego z dystansem, no bo przecież mamy dwudziesty pierwszy wiek, o czym w ogóle rozmawiamy? Ja ani przez chwilę nie myślałam, że coś się stanie. Ludzie nosili walizki do pracy, a ja zupełnie normalnie, jak co dzień. Jeszcze byłam zapisana na dwudziestego piątego do fryzjera. Miałam swoje plany, moja córka chodziła do szkoły. Wszystko normalnie.
***
~~PAULINA~~
**[[Chodziły plotki->DOM PAULINY PRZED]]**, że ruscy ruszą siedemnastego, a nic się nie stało, więc cię to trochę uspokoiło. Że może nic się nie stanie. Ale przed siedemnastym czujesz, że trzeba coś zrobić. „Miej nadzieję na najlepsze, a przygotowuj się na najgorsze”.
***
~~SONIA~~
**[[15 lutego wieczorem byłam w pokoju mojego chłopaka — w akademiku.->PRZED SONI]]** Siedzieliśmy tam w kilka osób i rozmawialiśmy o tym, co zrobimy, jeśli coś się zacznie. Pamiętam, że chyba każde z nas mówiło, że trzeba będzie wyjeżdżać. Wtedy pomyślałam, chyba nawet powiedziałam to na głos, że jeżeli trzeba będzie wyjechać za granicę, to trzeba to zrobić już teraz, bo potem zwyczajnie będzie to niemożliwe.
***
~~VASYLYNA~~
Jeszcze w 2014 było dużo wiadomości, że to się dzieje konkretnie u nas — na tym kawałku Ukrainy. Dziwne było to, że z jednej strony wszyscy rozumieli, że zaczyna się wojna, ale nikt nie brał tego na poważnie. **[[Że to nic strasznego.->24 LUTEGO WASI]]**
***
~~DASHA~~
**[[Wszyscy czuli, że coś będzie, ale nie było dialogu.->PRZED DASZY]]** Nie było dyskusji, że „słuchajcie, będzie wojna, trzeba wyjechać” albo jakichś instrukcji co robić.
A potem to się stało. [align center]
**~~ZWIERZĘTA~~**
[continue]
~~PAULINA~~
Mieszkasz na wsi i wiesz, że gdybyś to ty musiał uciekać, **[[to na pewno rozpuściłbyś zwierzęta->CHEŁM]]**. Tak to się nazywa — rozpuszczenie stada. I dzieje się w kilku wypadkach: albo jak jesteś gospodarzem, po którym nie ma kto odziedziczyć gospodarstwa, a Ty nie zdążyłeś sprzedać zwierząt, albo kiedy wyjeżdżasz i nie zamierzasz wrócić, albo kiedy przychodzi wojna, a ty musisz uciekać. Rozpuszczasz stado. To jest akt miłosierdzia.
***
~~SONIA~~
Postanowili zostać. Mówiłaś, Paulina, że masz dużo zwierząt… **[[No to moja rodzina też ma.->24 LUTEGO SONI]]** Więc wiadomo, że z krową nie pojedziesz do Charkowa. To jest wielka odpowiedzialność. Tam też są moje psy, koty i króliki.
Ja wiedziałam, że to nie jest dobra decyzja, więc postanowiłam wyjechać do Lwowa.
~~PAULINA~~
A twoja siostra z mężem?
~~SONIA~~
Też zdecydowali się zostać. Ze względu na rybki. Śmiesznie to brzmi, kiedy dorosła osoba mówi, że nie wyjedzie z miasta, w którym są bombardowania, bo ma rybki. Ale z drugiej strony myślę, że to jest taka mała nadzieja. Że może to wszystko się jutro skończy. Albo za dwa tygodnie.
***
~~MAGDA~~
Spotkałam A. i rozmawiałyśmy o pomocy dla uchodźców. Powiedziałam, że jak najbardziej mogłabym kogoś do siebie przyjąć, na co ona stwierdziła, że ma kogoś takiego. To miała być pani z kilkorgiem dzieci. Mówię: dobra, **[[tylko żeby nie byli uczuleni na psa->GOTOWOŚĆ MAGDY]]**.
~~PIOTR~~
Bo masz psa.
~~MAGDA~~
Mam psa. Mój syn jest uczulony na wiele rzeczy, więc wiem, jakie to może być kłopotliwe.
***
~~DASHA~~
Dostawaliśmy też głosówki od dziewczyn, które studiowały za granicą, niekoniecznie w Polsce. Opowiadały nam, jak jest tam, gdzie są. Pamiętam, że odsłuchiwałam te wiadomości. **[[Słyszałam ich głosy, a w tle odgłosy parku i ptaków.->ZOŁOTONOSZA DASZY]]** I wtedy w tej piwnicy to był dla mnie jakiś inny świat. Że istnieją parki z ptakami. I marzyło mi się wtedy, żeby wyjść do tego parku, przejść się. W piwnicy nie było gdzie chodzić.
[align center]
**~~POMOC~~**
[continue]
~~PAULINA~~
**[[Bardzo cię to wzruszyło->DOM PAULINY PRZED]]**. Otworzyłeś bramę, otworzyłeś bagażnik auta i po prostu to wystarczyło, by ludzie otworzyli serca: przynosili ci różne rzeczy — poduszki, koce, szklanki, termosy. Wiesz, jak jest na wsi. Jesteście w różnych obozach, ale teraz przyszli do ciebie ludzie, którzy nawet się do ciebie nie odzywają. Bardzo poruszający moment przeżywasz, kiedy jedna z Krystyn wciska ci w rękę dziesięć złotych i mówi, że to niewiele, ale może komuś kupisz za to ciepłą kawę.
***
~~PAULINA~~
**[[Sytuacje takie, jak łóżko polowe rozstawione w garażu za tysiąc złotych od łebka->CHEŁM]]**. Oferta dla osób z Ukrainy. Albo udzielanie mieszkania do momentu, kiedy kończył się dodatek mieszkaniowy. Po tym informacja od pana, że on się rozwodzi z żoną i musi tu mieszkać, i proszę się wyprowadzić w ciągu trzech dni. Ten facet po tygodniu przyjął nową rodzinę, na którą po prostu była dotacja.
***
~~A.~~
**[[Ludzie wspaniale organizowali się w internecie.->POMOC A]]** W pewnym momencie byłam w jakiejś strasznej ilości grup, gdzie szukało się domów dla uchodźców i organizowało szeroko pojętą pomoc. Bardzo dobrze zorganizowane miejsca. Takie huby pomocowe. Nie przypuszczałam, że Facebook, który jest zakałą, stanie się tak pomocny. Ktoś pisze, ktoś organizuje, kupuje; są zbiórki, wymiana kontaktów…
***
~~HALYNA~~
**[[24 lutego pisało do mnie bardzo wielu znajomych.->POMAGAM HALYNY]]** Moja kierowniczka od razu powiedziała, że mam brać tyle wolnego, ile będę chciała. Na Facebooku było mnóstwo Polaków, którzy zapraszali do swoich domów, oferowali ciepłe jedzenie i picie, pisali, że mogą odebrać kogoś z dworca. Jestem bardzo wdzięczna za to, jak przeogromne wsparcie dali nam Polacy. Za to, jak się zachowali w stosunku do nas, Ukraińców. Jestem pewna, że teraz, gdyby ktoś się zwrócił o pomoc, na pewno ktoś by mu ją zaoferował.
***
~~PAULINA~~
**[[W Warszawie współorganizujesz punkt pomocy na Słonecznej->DOM PAULINY PO]]**.
~~PIOTR~~
W mojej szkole?
~~PAULINA~~
Tak. Ludzie z Ukrainy dostają tam ciepłe jedzenie i schronienie na kilka dni. Wozisz tam rzeczy samochodem, znowu załadowanym po sam dach. Myślisz sobie wtedy, że ludzie muszą mieć dwa serca, skoro mogą tak łatwo oddać jedno swoim sąsiadom. W pewnym momencie już nawet nie wiesz, skąd i jacy ludzie dają ci pieniądze i artykuły pierwszej potrzeby.
***
~~PAULINA~~
Skąd się wzięło nasze powstanie humanitarne?
~~GRZEGORZ~~
**[[Pyta pani o tę falę pomocy po 24 lutego?->24 LUTEGO GRZEGORZA]]** Wydaje mi się, że to naturalne. Myślę, że każdy naród na naszym miejscu by pomagał. Na pewno nie tak samo, bo to jest jednak kwestia specyfiki naszej. No i tego, że to byli Ukraińcy, a nie na przykład Irakijczycy…
***
~~MAGDA~~
**[[Załatwić różne formalności, pomoc socjalną->ORGANIZACJA MAGDY]]**. Trzeba było załatwić pozwolenie na pobyt, zarejestrować się w urzędach i GOPSie (Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej), zrobić zdjęcia do dokumentów.
Dużo chaosu i słabej organizacji. I kolejki. Mnóstwo ludzi. W Urzędzie Gminy, żeby się zarejestrować, dziewczyny potrzebowały zdjęć, o czym dowiedziałyśmy się dopiero na miejscu. A ten ośrodek jest w miejscu, gdzie nie ma zakładu fotograficznego, uchodźcy z Ukrainy byli często bez samochodów, więc ten proces był dla nich bardzo utrudniony.
Pojechałyśmy do J., najbliższej miejscowości, gdzie pracują fotografowie. Trzy zakłady, w tym dwa zamknięte. W trzecim olbrzymia kolejka. Czekałyśmy ze dwie godziny, a jak przyszło do płacenia, to okazało się, że osoby z Ukrainy płacą nietypowo dużo. Ja pytam tego człowieka: „jak to”, a on: „tak to”.
***
~~A.~~
**[[To, co mnie martwi, to sytuacja odwrotu.->POMOC A]]** Bo po czasie, w którym zaczęło się coś dziać, naturalne jest, że ludzie zaczynają być zmęczeni. Ta nieustanna pomoc staje się obciążeniem. Przestaje motywować, przestaje być przyjemna. Myślę, że nie ma niczego złego w tym, że ktoś pomagając czuje przyjemność, bo przecież nie chodzi o biczowanie się.
***
~~PAULINA~~
Pełnoskalowa inwazja Rosji na Ukrainę była dla nas stresująca.
~~MAGDA~~
Oczywiście. Jak się zachowywaliśmy? **[[Polacy na początku zerwali się do pomocy->DLACZEGO MAGDY]]**. Staliśmy się fantastycznym bratnim narodem Ukraińców. A potem to wszystko stopniowo opadało.
Krążyły opowieści, że Ukraińcy przysyłają do nas zatrute zboże. Albo pytano, dlaczego oni dostają tyle pieniędzy, skoro u nas tak wiele osób żyje w biedzie.
~~PAULINA~~
Pieniądze i praca.
[align center]
**~~BACHMUT~~**
[continue]
~~VASYLYNA~~
Z czym mi się kojarzy? O moim mieście mówi się, że jest… fajne. Są tam ludzie z całej Ukrainy. Miasto, w którym ludzie chcą odpocząć, kiedy są już po pięćdziesiątce.
Tam można oddychać. **[[Zawsze tak myślałam o Bachmucie, że to jest miejsce, do którego mogę wrócić, wziąć oddech, spotkać swoją rodzinę i przyjaciół.->DOM WASI]]**
***
~~VASYLYNA~~
**[[Bardzo lubiłam chodzić po naszym lesie w Bachmucie.->BACHMUT2 WASI]]** W zasadzie to nie był do końca las… no ale dla mnie był. Lubiłam się kąpać w rzece.
W mieście był taki mały teatr, nazywał się Studio Feniks. Grałam tam w bajkach. Też mocno ze mną z wtedy kojarzy mi się nasz Dom Kultury, gdzie występowaliśmy. To wszystko było takie malutkie i cieplutkie. Tęsknię za tym.
***
~~PAULINA~~
**[[Paweł siedzi teraz pod Bachmutem->ZNOWU NA GRANICĘ]]**. Zapuścił brodę i brzuch. Potem umawiacie się na Sylwestra w Polsce. W Polsce, bo będzie mógł już wyjechać, bo do Sylwestra Ukraina będzie już wolna. Ale potem stwierdzacie, że skoro będzie wolna, to przecież Nowy Rok trzeba świętować tam. [align center]
~~**DROGA**~~
[continue]
~~PAULINA~~
**[[Droga-nic->DROGA PAULINY DO]]**. Liczy się cel.
***
~~VASYLYNA~~
**[[Bardzo ciężka.->KRAKÓW WASI]]** Jechałam sama i przez całą drogę płakałam. Nie wiedziałam co ze mną będzie, nie znałam języka, miasta, Akademii, wymagań na studiach… Ale jakoś poszło.
***
~~PAULINA~~
**[[Tak->DROGA PAULINY Z]]**. Z jednej strony była bardzo przyjemna w tej świadomości, że wracasz do domu i że to wszystko zostanie z tobą. Z drugiej strony było w tym coś niekonkretnie nieprzyjemnego.
***
~~SONIA~~
**[[Do tej pory pamiętam, że jechali też moi sąsiedzi->LWÓW SONI]]**, dwójka facetów z Uzbekistanu, chcieli wyjechać. Ciągle pytali, czy ich wypuszczą, skoro są mężczyznami, a ja odpowiadałam, że nie wiem.
Była też babcia, która miała jakieś dziewięćdziesiąt pięć lat chyba, która przeżyła II wojnę światową. Była też jej córka i trzynastoletni syn, który siedział cały czas w telefonie. Ta mama mówiła wciąż, że to będzie tylko miesiąc i będą mogli wrócić. Jakaś bardzo pozytywna w tym była. [align center]
**~~STARSI~~**
[continue]
~~PAULINA~~
**[[Staruszka->CHEŁM]]**, którą prowadzi do samochodu młodego Polaka jakaś młodsza kobieta. Jej córka pewnie. Idzie z nią, prowadzi za rękę z taką wielką czułością… Wtedy nie jesteś nastawiony na przetwarzanie tego, co widzisz. Po prostu odbierasz. Ale kiedy później wracasz do tego obrazu, to zdajesz sobie sprawę, że ta starsza pani, której młody kierowca powiedział „tym autem pojedziemy do Wrocławia”, że ona jest w takim stanie, że prawdopodobnie ostatnie dystanse, jakie pokonywała, to prawdopodobnie z łóżka do łazienki.
[align center]
~~**GALINA**~~
{embed Flickr image: '<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/53561421035/in/dateposted-public/" title="Bezdroże 2"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/53561421035_9d7af93992_b.jpg" width="1024" height="724" alt="Bezdroże 2"/></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>'}
[continue]
~~PIOTR~~
Twoja historia to droga. Stąd ta mapa.
~~GALINA~~
Piękny jest ten obrazek, naprawdę. Jak na niego patrzę, jest mi tak… Taka duża Ukraina i ta mniejsza Polska. Wszystko takie ciepłe. Ukraina, tu jest mój dom, mój rodzinny dom.
Będę pisać po polsku, nie po angielsku.
~~PAULINA~~
Po jakiemu chcesz.
~~GALINA~~
Teraz mam tak, że chcę pisać tylko po polsku, żeby szybciej się wyuczyć.
~~PIOTR~~
Opowiesz nam o swoim domu sprzed 24 lutego?
~~GALINA~~
O domach. Opowiem.
***
*To jest droga Galiny.*
*__Galina__ -- [[Domy->DOMY GALINY]] -- [[Lwów->LWÓW GALINY]] -- [[24 lutego->24 LUTEGO GALINY]] -- [[Dom na wsi->WIEŚ GALINY]] -- [[Wyjazd->WYJAZD GALINY]] -- [[Granica->GRANICA GALINY]] -- [[Kraków->KRAKÓW GALINY]] -- [[Wrocław (u kogoś)->WROCŁAW1 GALINY]] -- [[Wrocław (u siebie)->WROCŁAW2 GALINY]] -- [[Powroty->POWROTY GALINY]]*
[align center]
~~**DOM**~~
[continue]
~~PIOTR~~
**[[Czym jest dla ciebie dom?->DOM]]**
~~MAGDA~~
Bezpieczeństwem. Miejscem, gdzie czuję się dobrze. Moim miejscem. Myślę, że to jest najbardziej esencjonalny opis domu. Dom może być gdziekolwiek. Dla ścisłości, to nawet nie miejsce jako lokalizacja, ale bardziej ludzie, z którymi dobrze się czuję. Niekiedy też przedmioty… Może przestrzeń? O, tak! Przestrzeń — szeroko pojęta.
~~PIOTR~~
Czy domem może być stan?
~~MAGDA~~
Myślę, że tak. Trudno w sumie zdefiniować dom. Więc może to przede wszystkim stan — kiedy czujesz, że jesteś w domu, to to jest dom.
~~PIOTR~~
To jest też konkretne miejsce, do którego przyjęłaś ludzi.
~~MAGDA~~
Mam dobrych przyjaciół w Ukrainie. W sumie miałam, bo teraz ich tam nie ma. Często ze sobą rozmawialiśmy, więc o tym, że będzie wojna, że na pewno to się stanie i że to kwestia czasu, dowiedziałam się od nich. My trochę nie wierzyliśmy w to — tak do końca — ale oni byli o tym bardzo przekonani. **[[No i gruchnęło, 24 lutego->POCZĄTEK]]**. W urodziny mojej siostry.
~~PAULINA~~
Jaka była twoja pierwsza myśl?
~~MAGDA~~
Może nie pierwsza, ale pamiętam, że zdałam sobie sprawę, że **[[doświadczanie wojny, to jest rzecz, która tak naprawdę nie mieści nam się w głowie->NIEZROZUMIENIE]]**. Jestem generalnie fascynatką historii II wojny światowej i wszelkich powstań zbrojnych. Czytam naprawdę sporo na ten temat i wyobrażam sobie, jakby to było, gdyby mnie to spotkało i co bym zrobiła. No i ciężko to sobie wyobrazić. I ta bariera stojąca przed wyobrażeniem sobie tego położenia chyba zadziałała, kiedy usłyszałam o inwazji i zadzwoniłam do S. i L.
„Słuchajcie, przyjeżdżajcie do nas. Jest tutaj dla was miejsce”. Oni wcześniej dostali propozycję z innego miejsca, więc ostatecznie pojechali tam, ale cały czas wiedzieli, że tutaj też są dla nich otwarte drzwi.
~~PIOTR~~
**[[To był dla ciebie naturalny odruch?->POMAGAM]]**
~~MAGDA~~
Tak. Tak pomyślałam też wtedy. Bierzemy tych ludzi do siebie, niech przeczekają ten najgorszy czas, a potem będziemy myśleć, co dalej. Proste i logiczne. To nie była sytuacja, w której myślałam o przyszłości, jak długo oni będą u nas siedzieć, albo co my będziemy musieli dalej zrobić, to właściwie w ogóle nie było tematem.
~~PAULINA~~
Akcja-reakcja.
~~MAGDA~~
Pojawia się straszna perspektywa: zagrożenie, wojna, śmierć, głód. Brak wszystkiego, de facto. Nie myślisz o tym, co będzie później, ale o tym, co jest teraz. W tym momencie jest taka potrzeba i w tym momencie się ją realizuje.
~~PAULINA~~
Opowiesz o S. i L.?
~~MAGDA~~
Są ze stolicy. Z Kijowa.
***
*To jest opowieść Magdy.*
*__Dom__ -- [[Kijów->KIJÓW MAGDY]] -- [[Gotowość na gości->GOTOWOŚĆ MAGDY]] -- [[Gościnie->GOŚCIE MAGDY]] -- [[Organizacja->ORGANIZACJA MAGDY]] -- [[Godność->GODNOŚĆ MAGDY]] -- [[Dlaczego pomagam?->DLACZEGO MAGDY]] -- [[Swoje miejsce->SWOJE MIEJSCE MAGDY]]*
[align center]
~~**KIJÓW**~~
[continue]
~~MAGDA~~
**[[L. i S. mieli swoje mieszkanie na ostatnim piętrze apartamentowca->KIJÓW]]**. Czasami przysyłali mi zdjęcia znad smogu, wiszącego nad Kijowem. Niesamowity klimat, jak z industrialnej bajki.
Wojna zastała ich, kiedy kupili sobie nowy dom, poza Kijowem, i zaczęli go urządzać. Musieli wszystko porzucić i uciekać.
~~PIOTR~~
Oboje?
~~MAGDA~~
To znaczy wyjechała L. z dwójką ich synów. **[[S. musiał zostać, bo mężczyźni byli w tym czasie mobilizowani->MOBILIZACJA]]**.
Oni się nigdy ze sobą nie rozstawali — S. z L. A teraz musieli.
~~PAULINA~~
Skąd się znacie?
~~MAGDA~~
Poznaliśmy się na uniwersytecie, S. robił tam doktorat, w zasadzie drugą część doktoratu, bo jest fizykiem, ale z biologicznym zacięciem. Przez parę lat spotykaliśmy się z nimi, przyjeżdżaliśmy do siebie często. To znaczy oni często byli u nas. Wiedzieliśmy co się u nich dzieje, na jakim etapie życia są… No i właśnie też o tym, że bardzo chcieli sobie znaleźć swoje miejsce gdzieś pod Kijowem. Swoje gniazdko.
Ich chłopcy są w podobnym wieku, co mój syn. Pamiętam, jak grali kiedyś na komputerze, K. miał może sześć, siedem lat — podobnie, jak J., syn S. i L. Grali w jakieś strzelanki, głośno dosyć i w pewnym momencie usłyszałam, jak J. woła do mojego syna: „Strielaj! Strielaj!”. Wtedy, było to zabawne.
***
*To jest opowieść Magdy.*
*[[Dom->MAGDA]] -- __Kijów__ -- [[Gotowość na gości->GOTOWOŚĆ MAGDY]] -- [[Gościnie->GOŚCIE MAGDY]] -- [[Organizacja->ORGANIZACJA MAGDY]] -- [[Godność->GODNOŚĆ MAGDY]] -- [[Dlaczego pomagam?->DLACZEGO MAGDY]] -- [[Swoje miejsce->SWOJE MIEJSCE MAGDY]]*[align center]
~~**GOTOWOŚĆ NA GOŚCI**~~
[CONTINUE]
~~PAULINA~~
Czyli byłaś absolutnie gotowa na ich przyjazd.
~~MAGDA~~
No tak. Nawet nie myślałam, gdzie ich położyć. To było dla mnie oczywiste, że jak już się pojawią, to się odpowiednio zorganizujemy.
~~PAULINA~~
Ale ostatecznie do ciebie nie przyjechali.
~~MAGDA~~
Nie, nie przyjechali. Nie oni.
Zapisałam się na uczelniane newslettery. Uniwersytet organizował wtedy pomoc dla osób z Ukrainy związanych z nauką i powiązanych z uczelnią. Ostatecznie nikt z uczelni do mnie nie trafił. Brałam jedynie udział w przewożeniu rzeczy, w organizacji pomocy dla uchodźców.
~~PAULINA~~
Ostatecznie osoby trafiły do ciebie przez A.?
~~MAGDA~~
Spotkałam A. i rozmawiałyśmy o pomocy dla uchodźców. Powiedziałam, że jak najbardziej mogłabym kogoś do siebie przyjąć, na co ona stwierdziła, że ma kogoś takiego. To miała być pani z kilkorgiem dzieci. Mówię: dobra, **[[tylko żeby nie byli uczuleni na psa->ZWIERZĘTA]]**.
~~PIOTR~~
Bo masz psa.
~~MAGDA~~
Mam psa. Mój syn jest uczulony na wiele rzeczy, więc wiem, jakie to może być kłopotliwe.
~~PAULINA~~
Kto dokładnie przyjechał?
~~MAGDA~~
W ostatniej chwili okazało się, że to będą zupełnie inne osoby. **[[Trzy kobiety: A. i I., które są siostrami, i córka A. — E., która ma szesnaście lat->GOŚCIE]]**.
~~PIOTR~~
Czułaś się jakoś inaczej ze świadomością, że nie przyjeżdżają do ciebie przyjaciele, a obce osoby?
~~MAGDA~~
Nie, wcale nie. Ktoś kiedyś o mnie powiedział, że jestem niepoważna, bo nie ma dla mnie żadnej różnicy, czy kogoś znam, czy nie. Wierzę, że na mojej drodze są ludzie, których mam spotkać.
Paulina jest najlepszym przykładem.
Więc nie, nie miałam szczególnym oporów czy obaw. Wiedziałam, że wszystko się poukłada i będzie dobrze. Ludzie są w potrzebie, więc po prostu tu będą i będziemy sobie z tym wspólnie radzić.
Może to jest trochę niepoważne…
~~PIOTR~~
Jak przygotowywałaś swój dom na ich przyjęcie?
~~MAGDA~~
Na początku nie wiedziałam, że dziewczyny są rodziną. Wiedziałam, że ma przyjechać mama z dzieckiem i jeszcze jedna dorosła osoba. Nawet nie miałam pojęcia, w jakim wieku będzie to dziecko.
Mam na górze trzy pokoje: jedną sypialnię, pokój mojego syna i pokój gościnny. Na początku mieliśmy pomysł, żeby ułożyć wszystkich w pokoju gościnnym. Tylko że on jest stosunkowo małym pomieszczeniem, więc pomyślałam o pokoju syna. K. był w trakcie wyprowadzania się, więc zgodził się na eksmitowanie go i zaadaptowanie jego miejsca na sypialnie dla mamy z dzieckiem. Pokój gościnny miał być dla drugiej dorosłej osoby.
**[[Trzeba było trochę ogarnąć->PRZYGOTOWANIE]]**, bo wiadomo, nastolatkowie mają różnie w swoich pokojach. Ale to było jedyne przygotowanie. Gościnny był gotowy, więc po ogarnięciu pokoju K. mogliśmy przyjąć gości.
Następnego dnia dziewczyny już były.
~~PAULINA~~
Miałaś jakieś obawy co do wspólnego życia?
~~MAGDA~~
Nie, nie, nie.
~~PAULINA~~
A jak było na początku?
***
*To jest opowieść Magdy.*
*[[Dom->MAGDA]] -- [[Kijów->KIJÓW MAGDY]] -- __Gotowość na gości__ -- [[Gościnie->GOŚCIE MAGDY]] -- [[Organizacja->ORGANIZACJA MAGDY]] -- [[Godność->GODNOŚĆ MAGDY]] -- [[Dlaczego pomagam?->DLACZEGO MAGDY]] -- [[Swoje miejsce->SWOJE MIEJSCE MAGDY]]*[align center]
~~**GOŚCINIE**~~
[continue]
~~MAGDA~~
**[[W ogóle to było niesamowite, kiedy zobaczyliśmy się pierwszy raz->GOŚCIE]]**.
Jak dziewczyny przyjechały, zaczęłyśmy rozmawiać trochę po polsku, trochę po rosyjsku. Uczyłam się rosyjskiego w szkole średniej, ale teraz brzmiał raczej jak polski z rosyjskim akcentem.
Okazało się, że dziewczyny są z Zaporoża, a tam mówi się po rosyjsku. Ukraińskiego oczywiście uczyły się w szkole, ale na przykład kiedy zapytałam o jakieś słowo, to musiały same sprawdzać. Nie był to dla nich „ojczysty” język.
~~PIOTR~~
Jakie było pierwsze wrażenie?
~~MAGDA~~
Kiedy przyjechały, od razu zobaczyłam ogromną traumę w nich. To, że są przestraszone, że są zmęczone. Spodziewałam się, że to będzie jak przyjazd gości: przyjeżdżają, siadają, rozmawiamy, jemy… Ale to wyglądało zupełnie inaczej.
~~PAULINA~~
Jak?
~~MAGDA~~
Po prostu weszły, miały ze sobą kilka małych torebeczek, poszły do pokoju, a właściwie się tam zamknęły. Ja próbowałam im dać coś do jedzenia, bo nie wiedziałam nawet, czy jadły. Wiedziałam, że były po długiej podróży. **[[Ale one przez te kilka dni w zasadzie nie wychodziły z pokojów->PARALIŻ]]**.
Słyszałam, jak E. płacze.
Widać było, że są skrępowane, wystraszone, że nie wiedzą, co dalej z nimi będzie. A ja z kolei nie chciałam naciskać; nie pukałam, nie pytałam, nie ingerowałam — uznałam, że trzeba dać im czas.
~~PIOTR~~
Pamiętasz jakiś szczególny moment z tych dni?
~~MAGDA~~
Jeden, który uświadomił mi, w jakim są stanie.
Mieszkamy dość blisko straży pożarnej. Więc kiedy wóz strażacki wyjeżdża, słychać wyjące syreny. Zdarzyło się to na początku ich pobytu. Słychać ten dźwięk syren i nagle jedna z dziewczyn zbiega na dół i pyta co się dzieje, czy to wojna, czy mają się pakować. Wtedy zrozumiałam, że nie rozumiem, jak one się czują. To było uderzające — czym ten dźwięk syreny był i jest dla mnie, a czym jest dla nich.
W każdym razie dziewczyny przez kilka pierwszych dni siedziały u góry i schodziły tylko, żeby się napić i zjeść; chociaż i tak niezbyt chętnie. Widać było, że się krępują, jakoś tak reagowały na jedzenie, które przygotowywałam… Jakby nie chciały pomocy. I nie przyjmowały jej łatwo na początku. Takie miałam wrażenie.
~~PAULINA~~
A potem?
~~MAGDA~~
Jak trochę ochłonęły, to stwierdziłam, że trzeba się jakoś zorganizować.
***
*To jest opowieść Magdy.*
*[[Dom->MAGDA]] -- [[Kijów->KIJÓW MAGDY]] -- [[Gotowość na gości->GOTOWOŚĆ MAGDY]] -- __Gościnie__ -- [[Organizacja->ORGANIZACJA MAGDY]] -- [[Godność->GODNOŚĆ MAGDY]] -- [[Dlaczego pomagam?->DLACZEGO MAGDY]] -- [[Swoje miejsce->SWOJE MIEJSCE MAGDY]]*
[align center]
~~**ORGANIZACJA**~~
[continue]
~~MAGDA~~
**[[Załatwić różne formalności, pomoc socjalną->POMOC]]**. Trzeba było załatwić pozwolenie na pobyt, zarejestrować się w urzędach i GOPSie (Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej), zrobić zdjęcia do dokumentów.
Dużo chaosu i słabej organizacji. I kolejki. Mnóstwo ludzi. W Urzędzie Gminy, żeby się zarejestrować, dziewczyny potrzebowały zdjęć, o czym dowiedziałyśmy się dopiero na miejscu. A ten ośrodek jest w miejscu, gdzie nie ma zakładu fotograficznego, uchodźcy z Ukrainy byli często bez samochodów, więc ten proces był dla nich bardzo utrudniony.
Pojechałyśmy do J., najbliższej miejscowości, gdzie pracują fotografowie. Trzy zakłady, w tym dwa zamknięte. W trzecim olbrzymia kolejka. Czekałyśmy ze dwie godziny, a jak przyszło do płacenia, to okazało się, że osoby z Ukrainy płacą nietypowo dużo. Ja pytam tego człowieka: „jak to”, a on: „tak to”.
~~PIOTR~~
Czyli celowo podnosił ceny?
~~MAGDA~~
Tak. Szybko też zamykał, więc dziewczyny ledwo zdążyły. Potem zadzwoniłam do Urzędu i GOPSu, żeby je zarejestrować, ale było za późno. Następnego dnia okazało się, że trzeba rejestrować się w jakimś systemie… Myślałam, że inaczej to będzie wyglądać.
~~PAULINA~~
To znaczy jak?
~~MAGDA~~
Byłam zaskoczona, ile formalności trzeba ogarnąć, żeby w ogóle załatwić pozwolenie na pobyt, żeby potem uzyskać zapomogi przeznaczone dla Ukraińców. Trzy miesiące wyjęte z życiorysu. Dobrze, że nie miałam dużo zajęć na uczelni…
Podczas tego załatwiania odsyłali nas w różne **[[miejsca, w których można było znaleźć jakąś pracę->PRACA]]**. Jedna z dziewczyn jest pielęgniarką, więc pojechałyśmy zorientować się w temacie, ale okazało się, że jednym z wymagań jest znajomość polskiego.
Generalnie gdziekolwiek nie pojechałyśmy, odbijałyśmy się od drzwi. Najczęstszym problemem był język, co jest absurdalne, bo skąd uchodźcy wojenni mają z dnia na dzień znać polski? Oczywiście były kursy, ale tutaj to samo: gdzie nie zadzwoniłam, brak miejsc. Zostały kursy płatne, ale jak mają się na nie zapisać, skoro nie mają pracy?
~~PAULINA~~
Ale znalazłaś kogoś?
~~MAGDA~~
Z D. spotkałyśmy się na kursie angielskiego. Ona wzięła się za organizowanie kursów polskiego dla Ukraińców. Zgadałyśmy się przez zupełny przypadek i udało jej się wcisnąć te moje dziewczyny na kurs, który prowadziła.
Jednocześnie nadal szukałyśmy pracy. Dziewczyny bardzo chciały się tu same utrzymywać, być niezależne…
~~PIOTR~~
A ta najmłodsza?
~~MAGDA~~
E.
~~PIOTR~~
E. Ona jeszcze chodziła do szkoły, prawda?
~~MAGDA~~
A to też ciekawa historia.
***
*To jest opowieść Magdy.*
*[[Dom->MAGDA]] -- [[Kijów->KIJÓW MAGDY]] -- [[Gotowość na gości->GOTOWOŚĆ MAGDY]] -- [[Gościnie->GOŚCIE MAGDY]] -- __Organizacja__ -- [[Godność->GODNOŚĆ MAGDY]] -- [[Dlaczego pomagam?->DLACZEGO MAGDY]] -- [[Swoje miejsce->SWOJE MIEJSCE MAGDY]]*
[align center]
~~**GODNOŚĆ**~~
[continue]
~~MAGDA~~
Pojechałyśmy do szkoły w D., żeby zapisać E. do klasy. Żeby mogła kontynuować naukę i miała kontakt z rówieśnikami. Okazało się, że nie będzie z tym żadnego problemu.
Pamiętam, jak weszłyśmy do szkoły i podbiegł do nas jakiś mały chłopiec z wielkim tornistrem, a za nim biegła nauczycielka, która krzyczała „Gdzie ty idziesz?! Nie możesz nigdzie iść”, a ten chłopiec po rosyjsku: “Ja nie znaju, ja nie chaciu — ja nie rozumiem, ja nie chcę”. Okazało się, że ta nauczycielka w ogóle nie mówi po rosyjsku, a chłopiec niczego nie rozumie po polsku. Zostawili go w tej szkole i nie wytłumaczyli, że ma jeszcze jedną lekcję, a on chciał po prostu iść do domu. Zatrzymałam go wtedy i wytłumaczyłam, że wszystko będzie dobrze, że musi iść jeszcze na jedną lekcję, a potem na pewno przyjdzie po niego mama. No i on poszedł z tą panią, ale zostało we mnie poczucie jakiegoś szoku, że nauczycielka nie mówiła do niego po rosyjsku, w języku, który daje mu poczucie bezpieczeństwa.
~~PIOTR~~
Rosyjski językiem bezpieczeństwa.
~~MAGDA~~
Prawda?
Ale zapisywaliśmy E. do szkoły. Udało się.
**[[Jeszcze zapytałam panią dyrektor, czy nie znalazłaby się jakaś praca dla dziewczyn->PRACA]]**, na przykład przy sprzątaniu klas, bo do tego przecież nie trzeba znać polskiego. Powiedziała, że da znać, gdyby się coś znalazło; tym bardziej, że E. będzie się tam uczyć. Dziewczyny nie rozumiały, o czym rozmawiałyśmy, więc po wyjściu ze szkoły, na parkingu, powiedziałam im, że zapytałam dyrektorkę o ewentualną pracę. A. pyta „jaką pracę?”, a ja mówię „no wiesz, może jakaś pomoc przy sprzątaniu klas albo coś podobnego”. I A. się wtedy rozpłakała. „Ja nie będę sprzątaczką!”, powiedziała.
A. do czasu wyjazdu z Ukrainy pracowała w kosmetyce. Była też kierowniczką sklepu i generalnie zawsze pracowała na stanowiskach zarządzających. Absolutnie nie wyobrażała sobie, żeby pracować jako sprzątaczka. Wtedy, na tym parkingu, opowiedziałam jej trochę o sobie. O tym, że pomiędzy moimi studiami zabrakło pieniędzy na studiowanie. Moja mama nie miała pieniędzy, żeby mnie wesprzeć, więc żeby ją odciążyć, zdecydowałam się na wyjazd do pracy do Anglii. Pracowałam u żydowskich rodzin jako sprzątaczka i opiekunka dla dzieci. Teraz pracuję na uczelni, jestem po doktoracie, ale był etap, w którym musiałam sobie poradzić z taką, a nie inną sytuacją. Wiadomo, to nie była okoliczność wojny, ale też rzeczywistości, którą trzeba po prostu zaakceptować. Powiedziałam jej, że to naprawdę nic nie znaczy, czy jest się sprzątaczką, nauczycielką czy naukowcem. Chodzi o to, żeby być niezależną. Żeby dać sobie radę.
Ona płakała. Widać było, że nie jest w stanie przejść nad tym do porządku dziennego.
Potem, kiedy byłyśmy w Urzędzie Pracy, spotkałyśmy panią, która znała rosyjski i pomagała znaleźć pracę osobom, które przyjeżdżały do Polski, głównie rosyjskojęzycznym. Ona mówiła A., żeby się tego nie bała, że sprzątanie u kogoś to nie jest nic hańbiącego, że to dobra praca, taka, która pozwala sobie zorganizować czas według własnych potrzeb. Ta rozmowa trochę przekonała A.
Jakiś czas później wrzuciliśmy na Facebooka ogłoszenie o poszukiwaniu pracy i udało się znaleźć kilka ofert. Poza tym ludzie zaczęli się odzywać po to, żeby zapytać, czy mogą jakoś pomóc dziewczynom. Udało się w ten sposób zorganizować komputer dla E. — za darmo. Co, uważam, dla szesnastolatki w szkole jest dość ważne.
Strasznie dużo osób się zaangażowało do pomocy. Myślę, że naprawdę miałam wielkie szczęście, bo trafiałyśmy na ludzi którzy chcieli pomagać, byli otwarci i nie oczekiwali niczego w zamian. Robili to wszystko z dobrego serca, potrzeby pomocy.
~~PIOTR~~
Bardzo ciekawy jest ten wątek poczucia niższości.
~~PAULINA~~
Tak.
~~PIOTR~~
**[[Ta kwestia godności->GODNOŚĆ]]**. Z jednej strony masz perspektywę pragmatyczną: trzeba coś zrobić. Z drugiej myślę o możliwej perspektywie kogoś, kto czuje się na czyjejś łasce. Bycia w absolutniej potrzebie, w której musisz się godzić na wszystko, bez względu na poczucie własnej godności. Czymkolwiek by ta godność była, bo tu nie chodzi o ocenianie, czy słuszne czy niesłuszne jest poczucie, że praca przy sprzątaniu nam uwłacza.
~~MAGDA~~
Kiedy opowiadałam tę historię różnym znajomym, to budziła rozmaite reakcje. Na przykład jedna znajoma była oburzona. „Ty próbujesz jej zorganizować pracę, a ona kręci nosem? Przecież powinna brać, co jest!”. Nie osądzam źle tej osoby, bo wiem, że swoje w tych kwestiach przeszła. Ale myślę też, że to, jak się reaguje, bardzo zależy od perspektywy. Od backgroundu, od tego, co przeszliśmy, co mamy w głowie w związku z tym. Nie możemy oczekiwać, że każdy będzie tak samo reagował na określoną sytuację życiową. To, że A. nie chciała tej pracy, to wynika z jej doświadczenia. Nie możemy jej kategorycznie osądzać.
~~PIOTR~~
Też można pomyśleć, czy to nie jest w pewien sposób obrona swojej tożsamości, która zostaje naruszona przez wojnę. Bo wojna narusza wszystko.
~~MAGDA~~
Przez to, że jestem biologiem, mam pewne skojarzenia biologiczne. Jest coś takiego, jak plastyczność fenotypowa, czyli to, do jakiego stopnia możemy dostosować się do warunków, które się zmieniają. Kwestia przeżycia. Im łatwiej możesz się dostosować, tym większe masz szanse na przeżycie. I to się dobrze przekłada także na zjawiska społeczne.
Postawiłabym znak równości pomiędzy godnością a przeżyciem. Do jakiego stopnia jesteśmy w stanie zrezygnować z naszych schematów, ramek, w które jesteśmy wpisani, żeby pójść dalej.
~~PIOTR~~
Jeszcze słowo „ocalenie”. Ocalam życie, ale też konstrukt siebie. Swoje wyobrażenie o sobie.
~~MAGDA~~
Kształt, który jeśli zatracimy, to… co? Stracimy siebie czy pójdziemy dalej?
~~PAULINA~~
Od czego zależna jest nasza plastyczność fenotypowa?
~~MAGDA~~
Od genów i środowiska.
W dużej mierze też kształtuje cię to, co wynosisz z dzieciństwa, z domu.
***
*To jest opowieść Magdy.*
*[[Dom->MAGDA]] -- [[Kijów->KIJÓW MAGDY]] -- [[Gotowość na gości->GOTOWOŚĆ MAGDY]] -- [[Gościnie->GOŚCIE MAGDY]] -- [[Organizacja->ORGANIZACJA MAGDY]] -- __Godność__ -- [[Dlaczego pomagam?->DLACZEGO MAGDY]] -- [[Swoje miejsce->SWOJE MIEJSCE MAGDY]]*
[align center]
~~**DLACZEGO POMAGAM?**~~
[continue]
~~PIOTR~~
Co ma, zdaje się, znaczenie też z perspektywy gotowości do pomocy.
~~PAULINA~~
Gotowość do pomocy, to też gotowość do zmiany.
~~PIOTR~~
Polka A. też o tym mówiła. To znaczy, że źródło jej postawy po 24 lutego znajduje w swoich rodzicach. Nasza bańka rodzinna i społeczna determinują nasze reakcje. Bańka pomagania albo bańka szkodzenia i nieakceptacji. Albo bańka neutralności, w której nie można przekroczyć swojej bezczynności wobec zdarzeń.
~~MAGDA~~
Ciekawe, że to mówisz, bo mogę się retrospektywnie w tym odnaleźć. Moi rodzice byli lekarzami. Za młodu postanowili sobie, że chcą pojechać w jakieś „trudne” miejsce, takie, w którym będą mogli się sprawdzić i pomagać ludziom. **[[Pomaganie mieli we krwi->POMAGAM]]**. Zamieszkali we wsi zabitej dechami na ostępach Puszczy Kurpiowskiej. Jak się tam wprowadziliśmy, to nawet prądu nie było. Naprawdę, rodzice byli zdani tylko na siebie. Pomagali ludziom, którzy mieszkali z dala od jakiejkolwiek autentycznej opieki zdrowotnej. Musieli być przez całą dobę do dyspozycji. A ja wyrastałam w tym środowisku. Może to też miało wpływ na moją postawę i postrzeganie pomocy…
~~PIOTR~~
A jako pomagająca, co sądzisz o tych, którzy pozostali w bezczynności, którzy nie mogli — z różnych powodów — zdobyć się na działanie.
~~MAGDA~~
Są różne poziomy gotowości niesienia pomocy. Myślę, że samo pomaganie nie byłoby możliwe bez przyzwolenia na pomoc. Więc osoby, które bezpośrednio nie włączają się w pomoc, ale nie przeszkadzają i nie szkodzą, też są częścią tej struktury zbiorowej pomocy. Brak sprzeciwu skutkuje poczuciem, że ta pomoc jest potrzebna. Myślę, że nie można tego traktować, jako brak dobrej woli czy odwagi, to stwarza tak naprawdę bazę dla osób, które działają.
To tak, jak w każdym organizmie. Część komóreczek sobie siedzi w miejscu, a część krąży — jedne bez drugich nie mogłyby funkcjonować.
Ale też powiedziałabym w ramach tego coś totalnie niebiologicznego.
~~PAULINA~~
Nie wierzę.
~~MAGDA~~
Bo oprócz tego, że jako naukowiec patrzę na życie z punktu widzenia teorii, które znam, przeczytałam i wyrobiłam sobie o nich opinię, to też odbieram świat bardzo spirytualnie. Wszyscy, bądź co bądź, jesteśmy jakąś jednością.
~~PAULINA~~
I to jest niesamowite, że ty to łączysz.
~~MAGDA~~
Jeśli ludzie kierują się instynktem, to tylko dobre rzeczy z tego wychodzą. Bo instynkt to nie tylko krwiożerczość. To jest też wewnętrzny kompas, który mówi nam, jak mamy żyć i działać. Nawet, jeśli to nie ma pozornie przełożenia na logiczne działanie, wiemy, że pewne rzeczy są warte tego, by je robić. Widzicie ptaszka, który wypadł z gniazda — rozdepczecie go, żeby się nie męczył czy weźmiecie do domu, żeby go nakarmić? To jest chyba najprostsze wytłumaczenie: poczucie jedności ze światem. Dbając o innych, dbamy o siebie.
~~PAULINA~~
Nazwałaś teraz pewne rzeczy, których nie umiałam zebrać.
Mamy w sobie, jako ludzie, zarówno rywalizację, jak i współpracę. I to środowisko ujawnia jedne albo drugie — korzystniejsze z punktu widzenia przetrwania. To znaczy: jeśli dla nas korzystniejsze z będzie przyjmowanie uchodźców, to robimy to. A jeśli korzystniejsza jest przemoc?
~~PIOTR~~
I jedno, i drugie może być w tych okolicznościach nieracjonalne.
~~MAGDA~~
Tak działa stres. Jeśli podlegamy jakiejś ogromnej presji, to zaczynamy zachowywać się totalnie nieracjonalnie. Znamy przecież historie o doświadczeniach wojny, obozów, kiedy ludzie walczyli o swoje życie i byli gotowi zrobić największe świństwa. Tak działa stres i instynkt samozachowawczy — zupełnie niezwiązany z moralnym kompasem.
~~PAULINA~~
Pełnoskalowa inwazja Rosji na Ukrainę była dla nas stresująca.
~~MAGDA~~
Oczywiście. Jak się zachowywaliśmy? **[[Polacy na początku zerwali się do pomocy->POMOC]]**. Staliśmy się fantastycznym bratnim narodem Ukraińców. A potem to wszystko stopniowo opadało.
Krążyły opowieści, że Ukraińcy przysyłają do nas zatrute zboże. Albo pytano, dlaczego oni dostają tyle pieniędzy, skoro u nas tak wiele osób żyje w biedzie.
~~PAULINA~~
Pieniądze i praca.
***
*To jest opowieść Magdy.*
*[[Dom->MAGDA]] -- [[Kijów->KIJÓW MAGDY]] -- [[Gotowość na gości->GOTOWOŚĆ MAGDY]] -- [[Gościnie->GOŚCIE MAGDY]] -- [[Organizacja->ORGANIZACJA MAGDY]] -- [[Godność->GODNOŚĆ MAGDY]] -- __Dlaczego pomagam?__ -- [[Swoje miejsce->SWOJE MIEJSCE MAGDY]]*
[align center]
~~**SWOJE MIEJSCE**~~
[continue]
~~MAGDA~~
W pewnym momencie dziewczyny zaczęły szukać własnego miejsca.
~~PIOTR~~
Chciały się wyprowadzić?
~~MAGDA~~
Absolutnie nie przeszkadzało mi, że mieszkają w moim domu. Miały dwa pokoje, mnie często nie było w domu — bo praca — więc spokojnie mogły tam mieszkać.
Do jednej z nich miał przyjechać mąż, do drugiej partner. Nie chciały, żeby przyjeżdżali do nich, kiedy są u mnie. Chciały mieć swoje miejsce.
Więc zaczęłyśmy szukać miejsca, i znalazłyśmy — w D. Odwiedzamy się czasem.
~~PAULINA~~
Skoro mieszkają same, to muszą gdzieś pracować?
~~MAGDA~~
**[[Jedna z dziewczyn zaczęła pracę przy sprzątaniu->PRACA]]**. Znalazły się osoby, do których regularnie chodzi.
Druga z dziewczyn, ponieważ jej mąż dobrze zarabia, stwierdziła na początku, że nie musi pracować, ale dowiedziałam się ostatnio, że złożyła wszystkie wymagane dokumenty, żeby kontynuować pracę w opiece zdrowotnej. Jako pielęgniarka. W Ukrainie pracowała m.in. na oddziale zakaźnym i ponieważ ma już odpowiednią liczbę przepracowanych lat mogłaby być na wcześniejszej emeryturze. Stwierdziła jednak, że chce i musi zacząć coś robić. Wyjść do ludzi.
To nowe miejsce, nowy etap, osobne życie, to była ich potrzeba. W pełni to rozumiem.
~~PAULA~~
Opowiesz o E.?
~~MAGDA~~
**[[E. na początku mówiła, że chce zostać dziennikarką->DZIECI]]**.
Z tego, co wiem, bardziej trzyma z ukraińskimi nastolatkami, chociaż ma też polskich znajomych. Generalnie uwielbia Polskę i nie chce stąd wyjeżdżać. A. chciałaby pojechać tam, gdzie są jej przyjaciółki — do Niemiec albo do Szwajcarii. Tam wsparcie socjalne od państwa jest zdecydowanie lepiej zorganizowane. Jest możliwość na lepsze mieszkanie, jakąś pensję i zabezpieczenie finansowe. Na pewno byłoby im lepiej tam, niż w Polsce. Tutaj muszą wynajmować małe mieszkanie, za które sporo płacą, no i muszą utrzymywać się tylko ze swojej pracy. Ale skoro E. chce zostać, to A. ostatecznie zdecydowała, że zostają.
~~PIOTR~~
Gdzie uczy się E.?
~~MAGDA~~
W technikum. Uczy się zawodu, jakiś ekonomiczny profil. Księgowość? Zapytałam ostatnio, czy ją to interesuje.
~~PIOTR~~
I co?
~~MAGDA~~
Powiedziała „wszyscy mówią, że po tym będzie praca”. Odpowiedziałam, że to ważne, żeby mieć pracę, ale dobrze by było, gdyby znalazła coś, co ją faktycznie zainteresuje i porwie.
~~PAULINA~~
Lubi Polskę?
~~MAGDA~~
Dobrze się tu czuje. Coraz lepiej mówi po polsku, nawet chodzi na dodatkowe lekcje.
~~PIOTR~~
Dużo słyszy się o tym, jak bardzo osoby z Ukrainy chcą się uczyć polskiego.
~~MAGDA~~
Żeby ćwiczyć język, dziewczyny i ja, naklejałyśmy na przedmioty karteczki z ich nazwami. Po polsku i rosyjsku. To było fajne.
Przećwiczyłyśmy też różnice kulturowe, związane z katolickimi i prawosławnymi zwyczajami. Zrobiłyśmy sobie wspólną Wielkanoc. Najpierw naszą, a potem ich.
~~PAULINA~~
Ostatni raz. Teraz już mamy w tym samym czasie.
~~MAGDA~~
W okolicy były dziewczyny, które robiły i sprzedawały ukraińskie świąteczne baby drożdżowe. Więc zrobiłam moim dziewczynom niespodziankę.
Po ich wyprowadzce dom stał się bardzo pusty.
~~PAULINA~~
Myślisz, że się związałyście?
~~MAGDA~~
Tak.
~~PIOTR~~
Pożegnanie było trudne?
~~MAGDA~~
Trochę tak. Szczególnie, że walczyłam wtedy ze swoimi prywatnymi sprawami. Wspólne przebywanie pod jednym dachem spowodowało, że nawzajem dobrze odbierałyśmy swoje emocje i w nieoczekiwany - dla nas wszystkich - sposób związałyśmy się ze sobą. Ja czułam emocje dziewczyn, a one moje. Miałam dużo szczęścia, że trafiłam na osoby, z którymi się rozumiem.
~~PIOTR~~
Myślisz, że będziesz jeszcze w sytuacji, w której twój dom stanie się domem dla kogoś obcego?
~~MAGDA~~
Nie mam pojęcia. Ale mój dom jest otwarty. Nigdy nie wiadomo, kto mógłby go potrzebować…
~~PAULINA~~
U mnie była narada sztabu. Kiedy zapytałam Ola, co by powiedział na przyjazd kogoś do nas, on odpowiedział, że absolutnie nie. Zapytałam dlaczego, a on na to, że sobie tego po prostu nie wyobraża — jakby miał się czuć i zachowywać. I ja to kompletnie szanuję. Zresztą nie wracaliśmy już do tego tematu. A jemu zupełnie nie przeszkadzało, żeby pojechać ze mną do Ukrainy zawieźć rzeczy.
~~MAGDA~~
Ludzie mają różne granice, które mogą przekroczyć i różne, których nie mogą. Tej widocznie Olo nie mógł.
***
*To jest opowieść Magdy.*
*[[Dom->MAGDA]] -- [[Kijów->KIJÓW MAGDY]] -- [[Gotowość na gości->GOTOWOŚĆ MAGDY]] -- [[Gościnie->GOŚCIE MAGDY]] -- [[Organizacja->ORGANIZACJA MAGDY]] -- [[Godność->GODNOŚĆ MAGDY]] -- [[Dlaczego pomagam?->DLACZEGO MAGDY]] -- __Swoje miejsce__*
[align center]
~~**DOMY**~~
[continue]
~~GALINA~~
**[[Mój dom we Lwowie->DOM]]**. Bardzo ciepły. I zwykły. Mieszkałam z moimi rodzicami. Mam bardzo, bardzo pięknych rodziców. Mam też brata. I myśmy wszyscy tam mieszkali. Ja, tata, mama, brat i moja córka. We Lwowie — wszyscy razem.
~~PAULINA~~
Sama wychowujesz swoją córeczkę?
~~GALINA~~
Złożyło się tak, że sama. Jej tato… no, pomaga finansowo.
~~PIOTR~~
Wiele osób w jednym mieszkaniu.
~~GALINA~~
**[[Przed wojną miałam takie marzenie->MARZENIE]]**, kupić sobie swoje mieszkanie. Żebyśmy mieszkały tam razem. Marzyłam tak pięć, siedem lat? I w tamtym roku, w 2022, pomyślałam sobie w końcu, że wszystko jest dobrze, mam pieniążki, więc mogę kupić mieszkanie.
Miałam też wspaniałą pracę. Kiedy tam chodziłam, czułam, że jestem silna. Wszyscy ludzie byli tam tacy pozytywni… To był mój drugi dom.
~~PIOTR~~
Mówisz o trzech domach. Pierwszy, ten w którym mieszkałaś, drugi, czyli praca i trzeci — ten wymarzony. Jak było w tym pierwszym?
~~GALINA~~
Mieszkaliśmy w piątkę w jednopokojowym mieszkaniu. Mieszkanie miało jeden pokój i było dla nas za małe. Ale nasza rodzina jest taka… moi i rodzice i mój brat, naprawdę, ja ich wszystkich tak bardzo lubię. **[[Jesteśmy piękną rodziną->RODZINA]]**.
~~PAULINA~~
Było trudno?
~~GALINA~~
Na początku było trudno. Kiedy urodziłam córkę i wróciłam do mieszkania, gdzie już mieszkały trzy osoby, a tu jeszcze ja z malutkim dzieckiem…
**[[My mamy jeszcze jeden dom — na wsi->DOM]]**.
~~PIOTR~~
O.
~~GALINA~~
Trzydzieści kilometrów ode Lwowa. Trzy pokoje z oddzielną kuchnią. Remontujemy go, żeby można było tam zamieszkać.
Kiedy zaczęła się wojna, pojechałam tam z córką. A teraz, kiedy jestem w Polsce już rok i cztery miesiące, kiedy tęsknię i chcę wracać, to nie myślę o Lwowie, tylko tym domu na wsi. Tam było bezpiecznie i mój mózg to rozumie. Świeże powietrze, maliny, truskawki w ogrodzie.
~~PIOTR~~
To jest wasz dom? Twojej rodziny?
~~GALINA~~
Nasz. Tam mieszkała moja babcia, która już nie żyje. I tam było całe moje dzieciństwo, więc oczywiście rozumiem, dlaczego to tam chcę wracać.
Spędziłam tam całe dzieciństwo. Bardzo piękne z piękną rodziną. Naprawdę, mogę powiedzieć, że jestem bardzo szczęśliwą osobą.
~~PAULINA~~
Widać.
~~GALINA~~
Więc mam cztery domy: we Lwowie, w pracy, na wsi. A teraz ten w Polsce.
~~PIOTR~~
Mówiłaś, że było trudno.
~~GALINA~~
Było.
~~PIOTR~~
Jaka była Galina mieszkająca we Lwowie?
***
*To jest droga Galiny.*
*[[Galina->GALINA]] -- __Domy__ -- [[Lwów->LWÓW GALINY]] -- [[24 lutego->24 LUTEGO GALINY]] -- [[Dom na wsi->WIEŚ GALINY]] -- [[Wyjazd->WYJAZD GALINY]] -- [[Granica->GRANICA GALINY]] -- [[Kraków->KRAKÓW GALINY]] -- [[Wrocław (u kogoś)->WROCŁAW1 GALINY]] -- [[Wrocław (u siebie)->WROCŁAW2 GALINY]] -- [[Powroty->POWROTY GALINY]]*
[align center]
~~**24 LUTEGO**~~
[continue]
~~GALINA~~
Rozpoczęcie wojny to był dla mnie szok.
**[[Tydzień przed ludzie w mojej pracy opowiadali->PRZED]]**, że będzie wojna. Ja podchodziłam do tego z dystansem, no bo przecież mamy dwudziesty pierwszy wiek, o czym w ogóle rozmawiamy? Ja ani przez chwilę nie myślałam, że coś się stanie. Ludzie nosili walizki do pracy, a ja zupełnie normalnie, jak co dzień. Jeszcze byłam zapisana na dwudziestego piątego do fryzjera. Miałam swoje plany, moja córka chodziła do szkoły. Wszystko normalnie.
~~PIOTR~~
Normalnie.
~~PAULINA~~
Normalnie.
~~GALINA~~
Dwudziestego trzeciego wieczorem mój tata oglądał telewizję. Była jedenasta, co mnie zdziwiło, bo normalnie rodzice już śpią o tej porze. Mówi do mnie, że będzie wojna.
~~PAULINA~~
I co ty na to?
~~GALINA~~
Kiedy mój tata powie, że coś się stanie, to zawsze okazuje się to prawdą.
Poszliśmy spać. **[[Rano o ósmej telefon od znajomych z pracy->POCZĄTEK]]**: dzisiaj nie przychodzimy. Ja na to „Jak to? Przecież ja idę do pracy na dziewiątą”.
Potem syrena w telewizji i strach mojej córki. Wszystko straszne.
Widzę ludzi, którzy wychodzą z naszego budynku.
Widzę człowieka z jakąś walizką.
Potem kolejni z walizkami.
Wychodzę na dwór, widzę kolejkę przy bankomacie.
Mąż pisze do mnie, że muszę mieć gotówkę.
Idę do sklepu. Tam jakieś trzysta osób, wykupują wszystko.
A ja nie rozumiem.
~~PIOTR~~
Czego?
~~GALINA~~
Tego strachu. I tego, co się dzieje.
~~PAULINA~~
Jak reaguje twoja rodzina?
~~GALINA~~
Tata mówi, że wyjeżdżamy wszyscy na wieś.
Siedzę w szoku.
Myślę, że chcę iść do fryzjera. Jestem umówiona na dwudziestego piątego.
Przez dwie godziny moja karta do bankomatu była zablokowana.
Pamiętam też pogodę. Słoneczko. Bardzo ładny dzień, jak na zimę.
~~PIOTR~~
Wyjechaliście na wieś.
~~GALINA~~
Już dwudziestego czwartego byliśmy w naszym domu na wsi.
***
*To jest droga Galiny.*
*[[Galina->GALINA]] -- [[Domy->DOMY GALINY]] -- [[Lwów->LWÓW GALINY]] -- __24 lutego__ -- [[Dom na wsi->WIEŚ GALINY]] -- [[Wyjazd->WYJAZD GALINY]] -- [[Granica->GRANICA GALINY]] -- [[Kraków->KRAKÓW GALINY]] -- [[Wrocław (u kogoś)->WROCŁAW1 GALINY]] -- [[Wrocław (u siebie)->WROCŁAW2 GALINY]] -- [[Powroty->POWROTY GALINY]]*
[align center]
~~**WYJAZD**~~
[continue]
~~GALINA~~
Ze wsi pojechałyśmy do Lwowa, żeby zabrać swoje rzeczy.
~~PAULINA~~
Co wtedy myślałaś?
~~GALINA~~
Nic. Nie byłam w stanie nawet pomyśleć, czy robię dobrze.
~~PIOTR~~
A ile byłyście na wsi?
~~GALINA~~
Kilka dni. Do Lwowa przyjechałyśmy 1 marca. Pamiętam, bo mój tata ma urodziny trzeciego. Bardzo chciałam zostać, ale **[[on powiedział mi wtedy, że mam zabierać rzeczy i wyjeżdżać->WYJAZD]]**, bo to jest ten moment. Pomieszkam w Polsce tydzień-dwa tygodnie i wrócę. I wtedy zrobimy urodziny, i wszystko będzie super.
~~PAULINA~~
Wierzyłaś w to wtedy?
~~GALINA~~
Tak. Pomyślałam, że tydzień w Polsce nie brzmi najgorzej. Zapytałam córkę, „to co, kochanie, jedziemy w Polskę?”. Na dwa tygodnie, może na tydzień, trochę jak na wakacje. Pospacerować, zobaczyć coś. Tak o tym myślałam, kiedy wyjeżdżałam ze Lwowa.
~~PIOTR~~
Co gdybyś wiedziała, że to nie będą dwa tygodnie?
~~GALINA~~
Gdybym wtedy wiedziała, że to będzie rok i cztery miesiące, to na pewno bym nie wyjechała.
~~PAULINA~~
Myślisz, że twój tato o tym wiedział?
~~GALINA~~
Tak. Wszyscy o tym wiedzieli. Tata i mama. Ja teraz jestem szczęśliwa i bardzo wdzięczna moim rodzicom, że pomogli mi wtedy wyjechać. Cieszę się, że mogłam spróbować żyć tutaj z córką i mężem. Mieć rodzinę.
~~PAULINA~~
Swoją.
~~GALINA~~
Rodzice i brat to też rodzina, ale ta jest taka moja-moja.
~~PIOTR~~
Którego wyjechałyście?
~~GALINA~~
Pierwszego, a drugiego marca byłyśmy już w Krakowie.
~~PAULINA~~
Po drodze była granica.
~~GALINA~~
Tak. To też był dla mnie szok.
***
*To jest droga Galiny.*
*[[Galina->GALINA]] -- [[Domy->DOMY GALINY]] -- [[Lwów->LWÓW GALINY]] -- [[24 lutego->24 LUTEGO GALINY]] -- [[Dom na wsi->WIEŚ GALINY]] -- __Wyjazd__ -- [[Granica->GRANICA GALINY]] -- [[Kraków->KRAKÓW GALINY]] -- [[Wrocław (u kogoś)->WROCŁAW1 GALINY]] -- [[Wrocław (u siebie)->WROCŁAW2 GALINY]] -- [[Powroty->POWROTY GALINY]]*
[align center]
~~**GRANICA**~~
[continue]
~~GALINA~~
**[[Dotarłyśmy tam około drugiej-trzeciej w nocy->GRANICA]]**.
To było takie dziwne… Była noc, widać było, że wszyscy są zmęczeni. Dostałam porcję jedzenia z mięsem, ktoś zapytał mnie, czy nie chcę jeszcze. Pamiętam starszego pana koło osiemdziesiątki, który z uśmiechem rozdawał słodycze dzieciom. I mojej córce też coś dał. Pamiętam, jak spojrzała wtedy na mnie i nie wiedziała co się właściwie dzieje.
~~PAULINA~~
Co czułaś na granicy?
~~GALINA~~
Byłam zaskoczona. Zupełnie nie spodziewałam się takiego przyjęcia przez Polaków. Pomyślałam wtedy, że przecież to jest inny kraj, że tutaj nie ma wojny. Ludzie mogą spać normalnie. Ale pomagają nam i nas przyjmują.
To było wspaniałe.
***
GALINA
Z granicy pojechałyśmy do Krakowa.
***
*To jest droga Galiny.*
*[[Galina->GALINA]] -- [[Domy->DOMY GALINY]] -- [[Lwów->LWÓW GALINY]] -- [[24 lutego->24 LUTEGO GALINY]] -- [[Dom na wsi->WIEŚ GALINY]] -- [[Wyjazd->WYJAZD GALINY]] -- __Granica__ -- [[Kraków->KRAKÓW GALINY]] -- [[Wrocław (u kogoś)->WROCŁAW1 GALINY]] -- [[Wrocław (u siebie)->WROCŁAW2 GALINY]] -- [[Powroty->POWROTY GALINY]]*
[align center]
~~**KRAKÓW**~~
[continue]
~~GALINA~~
**[[Do 2022 roku patrzyłam na Polskę jak na miejsce, gdzie można przyjechać na wakacje->POLSKA]]**. Trzy lata przed wojną byłam w Polsce na dwa dni podczas wycieczki.
~~PAULINA~~
Gdzie?
~~GALINA~~
W Krakowie i Rzeszowie. Bardzo mi się podobało.
~~PIOTR~~
A myśl o zamieszkaniu tutaj?
~~GALINA~~
Nie czułam ani nie miałam żadnego powodu, żeby zamieszkać w Polsce. Naprawdę, ani razu o tym nie pomyślałam. Dla mnie to Ukraina była zawsze krajem, w którym chcę mieszkać. Nie chciałam niczego zmieniać.
~~PAULINA~~
Przyjechałaś do Krakowa po raz drugi.
~~GALINA~~
Tak. Byłyśmy tam pięć dni, a potem pojechałyśmy do Wrocławia. Rozumiałam wtedy, że jeszcze nie możemy wrócić, ale nadal sądziłam, że będziemy około tygodnia we Wrocławiu, a potem wrócimy do siebie.
***
*To jest droga Galiny.*
*[[Galina->GALINA]] -- [[Domy->DOMY GALINY]] -- [[Lwów->LWÓW GALINY]] -- [[24 lutego->24 LUTEGO GALINY]] -- [[Dom na wsi->WIEŚ GALINY]] -- [[Wyjazd->WYJAZD GALINY]] -- [[Granica->GRANICA GALINY]] -- __Kraków__ -- [[Wrocław (u kogoś)->WROCŁAW1 GALINY]] -- [[Wrocław (u siebie)->WROCŁAW2 GALINY]] -- [[Powroty->POWROTY GALINY]]*
[align center]
~~**WROCŁAW (U KOGOŚ)**~~
[continue]
~~GALINA~~
We Wrocławiu od półtora roku mieszkał mój mąż. Mieszkał i miał Kartę Pobytu — wszystkie dokumenty.
~~PIOTR~~
Czyli miałyście kogoś na miejscu.
~~GALINA~~
Tak, tak. Zaczął załatwiać mieszkanie, a do tego czasu mieszkałyśmy z Polakami.
~~PIOTR~~
Jak było?
~~GALINA~~
Bardzo mi się podobało. Bo oni byli… oni są jak moja rodzina. Czułam, jakbym przyjechała do starych przyjaciół.
~~PIOTR~~
Opowiesz o nich? O ich domu?
~~GALINA~~
To był piękny dom. Energetycznie piękny. **[[Małżeństwo z czteroletnim dzieckiem->GOSPODARZE]]**. W dzień chodzili do pracy, a wieczorem siadaliśmy razem do kolacji i rozmawialiśmy po angielsku. Bo wtedy ani jednego słowa nie potrafiłam powiedzieć po polsku. Chociaż nie, poznałam wtedy jedno słowo, które ten mały chłopczyk powiedział kiedyś do swojego ojca: przepraszam. To było moje pierwsze słowo po polsku. A, i jeszcze „cześć”. Cześć, przepraszam.
~~PIOTR~~
Twój mąż znalazł rodzinę, która was przyjęła?
~~GALINA~~
Tak.
~~PAULINA~~
Dobrze trafiłyście.
~~GALINA~~
I tak przez cały czas bardzo chciałam wracać do domu. Rodzice i brat mówili, że w żadnym wypadku, że skoro mamy gdzie mieszkać, musimy zostać w Polsce. Ale ja… I mój mąż też — byliśmy w ciężkim stanie. Jedyne o czym myślałam, to to, że **[[przecież nie mogę tutaj być->POCZUCIE WINY]]**, że chcę wracać. Wojna jest w Ukrainie, a nie tu, więc jak ja mogę tutaj być?
~~PAULINA~~
Było trudno.
~~GALINA~~
Bardzo.
~~PAULINA~~
Chciałabyś opowiedzieć o tym stanie?
~~GALINA~~
Ja… **[[Przyjechałam do Polski i nagle straciłam zdolność do zrobienia czegokolwiek->PARALIŻ]]**. Nie mogłam pić kawy, bo przecież tam nie mają kawy. Przechodziłam we Wrocławiu obok przedszkola i płakałam. Dlaczego w moim kraju dzieci nie mogą teraz chodzić do przedszkola? Ktoś mi powiedział, że muszę coś zrobić z włosami, bo są już w bardzo kiepskim stanie, a we mnie załączyła się agresja. „Ja nie mogę iść do fryzjera, bo w moim kraju jest wojna! Nie mogę iść na manicure, bo mam wojnę w swoim kraju!” Byłam w tym stanie przez jakieś pięć miesięcy. Potem przyszło zrozumienie, że chyba trzeba żyć. Iść dalej.
~~PAULINA~~
**[[Pamiętam swoje poczucie winy->POCZUCIE WINY]]**. Wywrócenie porządku. Jak mogę myśleć, jaką zupę ugotuję na obiad, kiedy ktoś inny, w Ukrainie, nie ma prawa o tym myśleć.
~~GALINA~~
Tak. Ale potem przychodzi zrozumienie, że trzeba żyć.
~~PAULINA~~
Co cię z tego stanu wyprowadziło?
~~GALINA~~
Poszłam do pracy. Do szkoły. **[[Dzieci mi pomogły->DZIECI]]**. Ja w ogóle teraz wracam do życia, a tego pół roku w sumie nie pamiętam…
~~PAULINA~~
A twója córka?
~~GALINA~~
Zwykle tata z mamą mówili mi, że przecież nie jestem sama, że mam córkę, że muszę być i żyć dla niej. I też teraz myślę, że gdyby nie ona, nie wyjechałabym z Ukrainy. Mam dziecko, więc muszę żyć tak, żeby ono było bezpieczne. Żeby nie widziało tego, co się dzieje w Ukrainie i żeby się nie bało.
~~PIOTR~~
Nie masz wątpliwości, gdzie powinnyście teraz być?
~~GALINA~~
Ja teraz wiem, że teraz powinnyśmy być tutaj.
~~PAULINA~~
Opowiesz coś o dzieciach w szkole?
~~GALINA~~
Dzieci zwyczajnie potrafią wyciągać z tego stanu.
~~PAULINA~~
Mnie też wyciągnęły.
~~GALINA~~
Tak?
~~PAULINA~~
Widzę kolejne dwa punkty wspólne z tobą. Bo kiedy wyruszałam na granicę, mój syn był bardzo ważnym punktem odniesienia. Co mogę zrobić, a kiedy muszę powiedzieć stop. A drugi to dzieci. Bo ja też uczę w szkole i też uczę dzieci z Ukrainy. I one pomogły mi wrócić na ziemię.
~~GALINA~~
**[[Na mnie zadziałała ich emocjonalność->DZIECI]]**. Bo moje to takie sześcioletnie dzieciaczki. Trzeba o nie dbać, przytulić, powiedzieć to, co potrzebują usłyszeć. I one, i praca, i dom, mąż, córka, to wszystko pomogło mi wyjść ze stanu, w którym byłam.
Bardzo bałam się, że będę mieć drugi raz depresję.
Pracowałam też z dwoma psychologami.
~~PIOTR~~
Dużo wsparcia
~~GALINA~~
Tak.
Moja córeczka też nie miała łatwo. Taka sytuacja dla dziesięcioletniej dziewczynki to jest zdecydowanie za dużo.
~~PIOTR~~
Trudno to w ogóle sobie wyobrazić.
~~GALINA~~
Może inna osoba pomyślałaby: okej, jestem tutaj, jestem bezpieczna, moja córka jest bezpieczna, jest w porządku. Ale ja tak nie potrafiłam. Przez całą noc czytałam na Telegramie co tam się dzieje. Codziennie. Mój mąż mówił, że nie mogę sobie tego robić, że jestem w innym kraju, że muszę odpocząć od tego. Ale ja nie mogę tego nie robić. Bardzo mnie to boli. Czytam: alarm powietrzny. I już nie mogę spać. Idę do kuchni, robię sobie coś do picia…Tak wyglądały moje pierwsze miesiące tutaj. Cały czas siedziałam w Telegramie, tylko siedziałam i czytałam, i nie chciałam robić niczego więcej. Nie mogłam.
No ale powoli wychodziłam z tego stanu.
**[[Mieszkaliśmy cały czas u tych Polaków->GOSPODARZE]]**. W pewnym momencie zrozumieliśmy, że musimy poszukać czegoś własnego. Tylko dla nas. Przecież oni mają też swoje życie. Mówili, „możecie mieszkać jak długo chcecie, to żaden problem”. Ale ja sama zrozumiałam, że musimy znaleźć mieszkanie. A oni nam pomogli.
Na początku wojny było bardzo cieżko z mieszkaniami. To było straszne. Ci Polacy chyba nawet przez przypadek zadzwonili gdzieś i akurat jakieś mieszkanie dwie minuty przed tym telefonem się zwolniło. Też od Polaków. Podpisaliśmy umowę i już piątego kwietnia mieszkaliśmy w swoim mieszkaniu.
***
*To jest droga Galiny.*
*[[Galina->GALINA]] -- [[Domy->DOMY GALINY]] -- [[Lwów->LWÓW GALINY]] -- [[24 lutego->24 LUTEGO GALINY]] -- [[Dom na wsi->WIEŚ GALINY]] -- [[Wyjazd->WYJAZD GALINY]] -- [[Granica->GRANICA GALINY]] -- [[Kraków->KRAKÓW GALINY]] -- __Wrocław (u kogoś)__ -- [[Wrocław (u siebie)->WROCŁAW2 GALINY]] -- [[Powroty->POWROTY GALINY]]*
[align center]
~~**WROCŁAW (U SIEBIE)**~~
[continue]
~~PIOTR~~
Jakie jest wasze wrocławskie miejsce?
~~GALINA~~
**[[Nieduże mieszkanie->DOM]]**. Ale od razu bardzo mi się w nim spodobało. W uczuciach chęci powrotu do Ukrainy trudno było myśleć o tym mieszkaniu jak o domu, ale z biegiem czasu coś się zmieniło. Jakoś zdałam sobie sprawę, że tam też może być pięknie. I może to może być nasz dom?
~~PIOTR~~
Czwarty dom.
~~GALINA~~
Naprawdę tak się czuję teraz.
Wracam do niego jako inna osoba. Tutaj mam córkę i męża. Drugi dom, ten w Ukrainie, w którym są moi rodzice i mój brat — kiedy do niego wracam, to czuję, że to też jest dom. Mam tam pokój, jedzenie. I to jest szczęście, kiedy masz miejsce, do którego możesz przyjechać po prostu, bez niczego i będziesz mieć wszystko. To było przecież całe moje życie.
Ale teraz, tutaj, jestem osobą, która rozumie czym jest własny dom. Kiedy przyjeżdżam do Lwowa, to myślę o tych, których tutaj zostawiłam.
~~PIOTR~~
W Polsce, kiedy jest się gospodarzem, mówi się do gościa „czuj się jak u siebie w domu”. Dla mnie w twojej historii niesamowite jest to, że ty ten dom, pojęcie domu, przywiozłaś ze sobą. To powiedzenie jest z jednej strony życzeniem ale też zadaniem, tak myślę. Dla nas — Polaków. Do otwartości. Żeby z naszego domu, ktoś mógł tworzyć swój. Albo żeby go zamieniał w swój. Czuję dużą wdzięczność, za to, że to zrobiłaś.
~~GALINA~~
Mam w Polsce swój dom. Jest w Polsce, ale tradycje są w nim ukraińskie. Chodzę do ukraińskiej cerkwi. Możemy obchodzić wszystkie święta, które obchodziliśmy w Ukrainie. Możemy spotykać się w naszym domu z innymi Ukraińcami. Ja jestem Ukrainką, ale pracuję z Polakami. I mogę brać z nich wspaniałe rzeczy.
Pamiętam, jak kiedyś jakiś rodzic przyszedł odebrać dziecko ze szkoły. I ja zauważyłam, że jest brudne, więc zaczęłam tego tatę przepraszać. A ten Polak do mnie: Brudne dziecko, to szczęśliwe dziecko. Wspaniałe. Też zaczęłam tak mówić.
~~PAULINA~~
Wspomniałaś, że udaje ci się odwiedzać Lwów.
~~GALINA~~
Tak, tak.
***
*To jest droga Galiny.*
*[[Galina->GALINA]] -- [[Domy->DOMY GALINY]] -- [[Lwów->LWÓW GALINY]] -- [[24 lutego->24 LUTEGO GALINY]] -- [[Dom na wsi->WIEŚ GALINY]] -- [[Wyjazd->WYJAZD GALINY]] -- [[Granica->GRANICA GALINY]] -- [[Kraków->KRAKÓW GALINY]] -- [[Wrocław (u kogoś)->WROCŁAW1 GALINY]] -- __Wrocław (u siebie)__ -- [[Powroty->POWROTY GALINY]]*
[align center]
~~**POWROTY**~~
[continue]
~~GALINA~~
Pojechałyśmy w końcu do Lwowa odwiedzić rodzinę. I była taka sytuacja, że moja córka powiedziała o czymś, że możemy to kupić i zabrać do domu. Mój brat na to, że „co ty mówisz, przecież jesteś w domu”. Ale ona już czuła, że Wrocław to nasz dom. Trudne to dla niej było, szczególnie przez pierwszy tydzień. „Chcę do domu”, cały czas mówiła. Ale potem, minęły dwa tygodnie i się przyzwyczaiła. Teraz mówi tylko, że chce do naszego domu na wieś.
~~PIOTR~~
Też ma dwa domy.
~~PAULINA~~
To wspaniałe, że tak odbiera Wrocław.
~~GALINA~~
Jest tu po prostu bezpiecznie, bo nie ma wojny.
**[[Kiedy przyjechałyśmy do Lwowa->LWÓW]]**, to przeżyłyśmy jeden nocny alarm. Byłam bardzo zmęczona, chciałam już tylko spać. Przed snem zainstalowałam sobie aplikację, żeby w razie czego dostać powiadomienie. I za pół godziny się zaczęło. Trzeba było wyjść z domu w ciągu dziesięciu minut. Mówię to rodzicom, tata na to, że wszystko jest okej, że są przyzwyczajeni i zostaną w mieszkaniu. Ja pytam „jak to?”, pokazuję mu na Telegramie, że rakiety lecą na Lwów, a on nic. „To normalne”. Nie pamiętam dokładnie tego, co robiłam. Wiedziałam, że nie możemy być w domu. Wzięłam córkę i poszłyśmy w bezpieczne miejsce, do schronu. To było straszne. Widziałam malutkie dzieci z pledami i kocami. Bardzo, bardzo dużo ludzi. I pomyślałam sobie, że ja jestem tutaj dwa tygodnie, a ci ludzie może są cały czas.
I to jest ta różnica. **[[We Wrocławiu po prostu nie ma wojny->WROCŁAW]]**.
~~PAULINA~~
Myślisz, że mogłabyś zostać tu na stałe?
~~GALINA~~
We Wrocławiu czuję się jak we Lwowie do rozpoczęcia wojny. Nie ma jakiejś szczególnej różnicy między byciem z ludźmi tam, a byciem z nimi tutaj. Jednak nadal nie czuję tego, że mogłabym tu zostać. Mój mózg wraca do domu — do Lwowa.
~~PIOTR~~
Do domu-domu.
~~GALINA~~
Kiedy myślę sobie, **[[jaki jest koniec wojny->KONIEC WOJNY]]**, to on jest właśnie tym powrotem. Bo tam jest inne powietrze. Inne drzewa.
Pamiętam, jak pojechałam któregoś razu w odwiedziny do rodziców i jak zaczęłam płakać, widząc **[[pierwsze drzewo po ukraińskiej stronie->UKRAINA]]**. Kierowca do mnie „Co ty gadasz, przecież to takie samo drzewo jak w Polsce”. Ale ja wiem, że to nie tak. Ono jest zupełnie inne.
***
*To jest droga Galiny.*
*[[Galina->GALINA]] -- [[Domy->DOMY GALINY]] -- [[Lwów->LWÓW GALINY]] -- [[24 lutego->24 LUTEGO GALINY]] -- [[Dom na wsi->WIEŚ GALINY]] -- [[Wyjazd->WYJAZD GALINY]] -- [[Granica->GRANICA GALINY]] -- [[Kraków->KRAKÓW GALINY]] -- [[Wrocław (u kogoś)->WROCŁAW1 GALINY]] -- [[Wrocław (u siebie)->WROCŁAW2 GALINY]] -- __Powroty__*[align center]
~~**LWÓW**~~
[continue]
~~GALINA~~
Na początku, kiedy moja córka miała trzy lata, było ciężko. Miałam problemy ze zdrowiem. — zdiagnozowano u mnie depresję kliniczną. Było tak, że mój tata przeszedł atak serca, a po pół roku ja zachorowałam, myślę, że przez stres z tym związany.
Było mi bardzo trudno. To był taki okres w moim życiu, w którym nie wiedziałam co zrobić, żeby wrócić do zdrowia. Zanim dostałam diagnozę, przez trzy-cztery miesiąca chodziłam do lekarzy i wszyscy mówili, że jestem zdrowa. Ja myślałam, że mam chore serce, że wszystko mam chore. Po piętnastu minutach chodzenia robiło mi się źle i już niczego nie mogłam: ani myśleć, ani chodzić, ani gadać — z nikim. Chciałam tylko leżeć w łóżku i nic nie robić.
Teraz rozumiecie, dlaczego mówię, że **[[praca, to mój drugi dom->PRACA]]**. Po pół roku w depresji poszłam do pracy, i to pomogło mi wrócić do normalnego życia. Pracowałam wtedy po dwanaście godzin, żeby coś zmienić w swoim myśleniu. I udało się, bo to tam pojawił się pomysł o wymarzonym mieszkaniu.
~~PAULINA~~
Galina, jaką jesteś osobą?
~~GALINA~~
Te wszystkie rzeczy, które były w moim życiu, ten stres, depresja, choroba mojego taty, trudne życie z pierwszym mężem — myślę, że mnie zahartowały. Przez dziesięć lat żyłam tylko z córką, nie chciałam drugiego męża, czy kogokolwiek. Nie, ja chciałam realizować się jako osoba, która pomaga sobie sama. Która jest silna. Zawsze też chciałam być pozytywna. Być osobą, która myśli o tym, co dobre, która w ludziach widzi tylko dobro.
~~PAULINA~~
I jesteś taka. Przynajmniej taka się wydajesz.
~~GALINA~~
**[[Jak przyjeżdżałam z Polski do domu->POLSKA]]** i mówiłam, jak jest tam pięknie, tata zawsze odpowiadał, że dla mnie wszystko jest dobre, bo ja jestem dobra. Mój mąż mówi, że cały czas chodzę w różowych okularach i przez nie patrzę na świat.
Ja naprawdę nie chcę myśleć o tym, co niedobre. No bo tyle złych rzeczy dzieje się w naszym życiu.
~~PIOTR~~
Na przykład 24 lutego.
~~GALINA~~
Tak.
***
*To jest droga Galiny.*
*[[Galina->GALINA]] -- [[Domy->DOMY GALINY]] -- __Lwów__ -- [[24 lutego->24 LUTEGO GALINY]] -- [[Dom na wsi->WIEŚ GALINY]] -- [[Wyjazd->WYJAZD GALINY]] -- [[Granica->GRANICA GALINY]] -- [[Kraków->KRAKÓW GALINY]] -- [[Wrocław (u kogoś)->WROCŁAW1 GALINY]] -- [[Wrocław (u siebie)->WROCŁAW2 GALINY]] -- [[Powroty->POWROTY GALINY]]*[align center]
~~**DOM NA WSI**~~
[continue]
~~GALINA~~
Nie mogę spać.
Wyobrażam sobie bombę, która spada prosto na mnie.
Córeczka śpi, ale ja nie mogę.
Nie mogę jeść.
Płaczę.
Myślę o końcu.
Pamiętam, że patrzyłam w niebo i zobaczyłam trzy samoloty. Wpadłam w absolutny strach, że to oni, że spuszczą teraz bombę i będzie koniec.
Co się dzieje?
Wojna?
To teraz bomby będą na nas spadać?
Następne dni przed telewizorem.
Wszyscy mówią, że będzie dobrze.
Zełenski spotkał się z Putinem? Nie pamiętam…
Pamiętam, jak tata mi mówi, że będzie jakieś spotkanie. Że będą gadać i że będzie dobrze.
Myślę wtedy, że została nam tylko nadzieja.
~~PAULINA~~
Ja pamiętam moment, kiedy o czwartej nad ranem usłyszałam lecący samolot. Wielki transportowiec. Leżałam i słyszałam to buczenie, właściwie ono mnie obudziło. I trochę czuję, że to było obudzenie do nowej rzeczywistości. I obudzenie do nowej mnie. Tamtego dnia wstałam z łóżka jako ktoś inny.
~~GALINA~~
**[[W mojej głowie to jest coś, czego nie mogłam i nie mogę sobie wytłumaczyć->NIEZROZUMIENIE]]**. Co działo się w Charkowie, w Buczy…
Teraz jestem tutaj i pamiętam Ukrainę, w której jestem szczęśliwa, w której wszystko jest dobrze. I kiedy moja psycholog mówi mi, co się dzieje na okupowanych terenach, to ja po prostu nie wierzę. Mamy dwudziesty pierwszy wiek i to się dzieje? Skąd to zło? Co się dzieje z ludźmi, że dochodzi do takich rzeczy?
Wcześniej, potrzebowaliśmy tylko tego, żebyśmy byli zdrowi, żeby dzieci były zdrowe, rodzice. Żeby praca była dobra. I żebyśmy mogli czasem odpocząć. A teraz? Dlaczego ktoś chce robić nam taką krzywdę?
~~PAULINA~~
Myślę, że bardzo dobrze, że nie można tego zrozumieć.
~~GALINA~~
Ale my właśnie z tego niezrozumienia nie dajemy rady już.
Mój tata mówi, że czegoś takiego się po prostu nie rozumie. I że nie mogę poświęcać uwagi na rzeczy, których nie mogę zmienić. Moja psycholog zresztą mówi to samo. Trzeba próbować się od tego oddalić.
***
*To jest droga Galiny.*
*[[Galina->GALINA]] -- [[Domy->DOMY GALINY]] -- [[Lwów->LWÓW GALINY]] -- [[24 lutego->24 LUTEGO GALINY]] -- __Dom na wsi__ -- [[Wyjazd->WYJAZD GALINY]] -- [[Granica->GRANICA GALINY]] -- [[Kraków->KRAKÓW GALINY]] -- [[Wrocław (u kogoś)->WROCŁAW1 GALINY]] -- [[Wrocław (u siebie)->WROCŁAW2 GALINY]] -- [[Powroty->POWROTY GALINY]]*
[align center]
~~**WROCŁAW**~~
[continue]
~~GALINA~~
I to jest ta różnica. **[[We Wrocławiu po prostu nie ma wojny->POWROTY GALINY]]**.
~~PAULINA~~
Myślisz, że mogłabyś zostać tu na stałe?
~~GALINA~~
We Wrocławiu czuję się jak we Lwowie do rozpoczęcia wojny. Nie ma jakiejś szczególnej różnicy między byciem z ludźmi tam, a byciem z nimi tutaj. Jednak nadal nie czuję tego, że mogłabym tu zostać. Mój mózg wraca do domu — do Lwowa.
***
~~HALYNA~~
Kiedy się tu przeprowadziłam, nie miałam nikogo oprócz mojej koleżanki z Tarnopola, z którą mieszkałam. Studiowanie w Polsce nie było wtedy jeszcze takie popularne i generalnie we Wrocławiu nie było wielu Ukraińców. **[[Teraz, kiedy idziecie przez miasto, to non stop słyszycie język ukraiński albo rosyjski.->WYJAZD HALYNY]]**
***
~~GRZEGORZ~~
**[[Pamiętam jarmark bożonarodzeniowy.->RAZEM GRZEGORZA]]** I wesołe miasteczko na Placu Solnym. Poszliśmy tam z córeczką Olgi. Komnata krzywych luster, tor strachów, kręcąca się beczka… Dziewczynka nie miała się z kim bawić, więc wchodziliśmy na te atrakcje razem z nią. Musiałem wejść do tej beczki. Bardzo śmiesznie to musiało wyglądać.
To była pełna integracja.
***
~~SONIA~~
**[[Na pierwszym roku w szkole we Wrocławiu, już podczas inwazji, kazali mi czytać Stanisławskego.->GRANICE SONI]]** I robiłam to, bo trzeba było, ale dużo myślałam o tym, że nie dostanę do czytania jakiegoś ukraińskiego teoretyka.
Albo Czechow. Mieliśmy zajęcia z techniki Czechowa. Z jednej strony super, bo rozwój aktorski i tak dalej. Ale to jest 5% wrażeń. 95% to myślenie, że on jest z Rosji, że pojawią się słowa „Moskwa”, „Stanisławski”, że będzie mowa o teatrze rosyjskim.
***
~~PAULINA~~
Wrocław jest dla ciebie dobry?
~~VASYLYNA~~
**[[To wspaniałe miasto.->WROCŁAW WASI]]** Ma super historię. Kiedy przestałam mieć w głowię tylko jedną myśl, że jestem tutaj przez wojnę i tymczasowo, to nagle zaczęłam się rozglądać.
No dobrze. Jestem w tym miejscu. Skąd ten budynek? A co to za historia? Co tu wcześniej było?
Szukałam miejsc i sposobów na spędzanie czasu. Dowiedziałam się, że z jakiegoś pomnika ktoś zawsze kradnie szablę. Że w jakiejś kamienicy jest sztuczne okno… Mnóstwo takich ciekawostek, które sprawiają, że miasto jest milsze.
***
~~A.~~
W naszej wsi pod Wrocławiem mieszkamy z moim partnerem już trzy i pół roku. **[[Wcześniej mieszkałam we Wrocławiu.->A.]]** Pamiętam, jak jeździłam autobusem 116, którzy przejeżdża obok Wydziału Nauk Społecznych, to za każdym razem jechało ze mną mnóstwo studentów z Ukrainy. I to tak na przestrzeni dekady. Były ukraińskie restauracje, akcenty w przestrzeni miejskiej. Myślę, że ogólnie to był łagodny proces. Pamiętam, że już wtedy, te kilka lat temu, było normalne, że przechodząc przez Rynek słyszało się dużo ukraińskiego i rosyjskiego.
Więc tak. W tym sensie to dla nas nie jest nowa sytuacja. Oni byli tutaj wcześniej.
***
~~DASHA~~
**[[To jest proces.->WROCŁAW DASZY]]**
~~PIOTR~~
Otwierania się na miasto?
~~DASHA~~
Tak. Na początku nie zwracałam uwagi na architekturę czy cokolwiek innego. Teraz mogę sobie chodzić, rozglądać się, zauważać piękne rzeczy, ale zaraz po przyjeździe tak nie było. Na początku siedziałyśmy w tym pokoju przez cały czas. Pani z dziekanatu mówiła nam „no, dziewczyny, wyjdźcie sobie do centrum, zobaczcie coś”. Ale my nie wychodziłyśmy.
***
~~SONIA~~
**[[Kiedy idę po centrum Wrocławia i widzę budynek, a obok jego zdjęcia z 1945 roku, to napełnia mnie to nadzieją.->TERAZ SONI]]** Że można odbudowywać. Że to możliwe.
[align center]
~~**RODZINA**~~
[continue]
~~VASYLYNA~~
Mój ojciec bardzo nie chciał wyjechać z Bachmutu. **[[Ma już nową rodzinę,->BACHMUT1 WASI]]** żonę i dziecko, i do ostatniego momentu nie chciał stamtąd wyjeżdżać. Dzwoniłyśmy z siostrą, mamę udało się przekonać, ale ojca nie.
***
~~SONIA~~
**[[Rodzice mówili mi często, że są szczęśliwi->TUTAJ SONI]]**, że chociaż u mnie jest wszystko dobrze. Że mam pokój bez rosyjskich rakiet za oknem, jedzenie, wodę, edukację. Bardzo mnie wspierali.
***
~~HALYNA~~
**[[A teraz mama przyjeżdża do nas co miesiąc.->RODZINA HALYNY]]** Tysiąc kilometrów to dla niej nic takiego. Czasami, kiedy rozmawiamy wieczorem i słyszy, że mój synek kaszle, mówi: „To ja może jutro przyjadę, co?”. Kupuje tego samego wieczora bilet, wsiada w pociąg i następnego dnia już jest we Wrocławiu.
***
~~GALINA~~
Mieszkaliśmy w piątkę w jednopokojowym mieszkaniu. Mieszkanie miało jeden pokój i było dla nas za małe. Ale nasza rodzina jest taka… moi i rodzice i mój brat, naprawdę, ja ich wszystkich tak bardzo lubię. **[[Jesteśmy piękną rodziną->DOMY GALINY]]**.
***
~~VASYLYNA~~
**[[To bezpieczeństwo, o którym mówiłam, kojarzy mi się rodzinnie.->WROCŁAW WASI]]** Oczywiście bardzo mi dobrze z tym, że mieszkam z dziewczynami, że mamy swoje wsparcie. Bardzo jestem za to wdzięczna. Że je poznałam. Ale i tak to wszystko jest dla mnie… czasem studiowania. Że skończę studia i wrócę do domu.
[align center]
~~**DOM**~~
[continue]
~~GALINA~~
**[[Mój dom we Lwowie->DOMY GALINY]]**. Bardzo ciepły. I zwykły. Mieszkałam z moimi rodzicami. Mam bardzo, bardzo pięknych rodziców. Mam też brata. I myśmy wszyscy tam mieszkali. Ja, tata, mama, brat i moja córka. We Lwowie — wszyscy razem.
***
~~GALINA~~
**[[My mamy jeszcze jeden dom — na wsi->DOMY GALINY]]**.
~~PIOTR~~
O.
~~GALINA~~
Trzydzieści kilometrów ode Lwowa. Trzy pokoje z oddzielną kuchnią. Remontujemy go, żeby można było tam zamieszkać.
Kiedy zaczęła się wojna, pojechałam tam z córką. A teraz, kiedy jestem w Polsce już rok i cztery miesiące, kiedy tęsknię i chcę wracać, to nie myślę o Lwowie, tylko tym domu na wsi. Tam było bezpiecznie i mój mózg to rozumie. Świeże powietrze, maliny, truskawki w ogrodzie.
***
~~GALINA~~
**[[Nieduże mieszkanie->WROCŁAW2 GALINY]]**. Ale od razu bardzo mi się w nim spodobało. W uczuciach chęci powrotu do Ukrainy trudno było myśleć o tym mieszkaniu jak o domu, ale z biegiem czasu coś się zmieniło. Jakoś zdałam sobie sprawę, że tam też może być pięknie. I może to może być nasz dom?
~~PIOTR~~
Czwarty dom.
~~GALINA~~
Naprawdę tak się czuję teraz.
Wracam do niego jako inna osoba. Tutaj mam córkę i męża. Drugi dom, ten w Ukrainie, w którym są moi rodzice i mój brat — kiedy do niego wracam, to czuję, że to też jest dom. Mam tam pokój, jedzenie. I to jest szczęście, kiedy masz miejsce, do którego możesz przyjechać po prostu, bez niczego i będziesz mieć wszystko. To było przecież całe moje życie.
Ale teraz, tutaj, jestem osobą, która rozumie czym jest własny dom. Kiedy przyjeżdżam do Lwowa, to myślę o tych, których tutaj zostawiłam.
***
~~VASYLYNA~~
**[[Dla mnie dom to miejsce, gdzie są moi bliscy.->DOM WASI]]** I gdzie zawsze byli.
Ja mieszkałam z mamą. W moim mieście żyła jeszcze babcia z wujkiem i kuzynem — oni mało podróżowali i zawsze byli na miejscu. Czyli w Bachmucie. Zawsze wiedziałam, że mogę tam wrócić, że zawsze będzie tam moja rodzina. To po pierwsze, jeśli chodzi o to, czym jest dla mnie dom.
***
~~SONIA~~
Bo to go boli. Bardzo. **[[Tata był ostatnią osobą, która wyjechała z domu.->TUTAJ SONI]]** To on podejmował decyzję, czy będziemy mieć dom, czy nie. Bo jeśli w domu nikt nie mieszka, to nie tylko przez wojnę, ale przez samą pustkę w nim on staje się martwy. W naszym domu było bardzo dużo zwierząt — kotów, psów, królików, świni… Nie było krów. To by było jeszcze bardziej bolesne, bo to duże zwierzęta, które potrzebują większej opieki. Same sobie nie poradzą.
Ja sobie nie wyobrażam podejmowania decyzji, którą podjął mój tata. On zdecydował, zeby nikogo ze sobą nie brać. I doświadczenie tego było tak bolesne… On ma traumę.
***
~~PIOTR~~
**[[Czym jest dla ciebie dom?->MAGDA]]**
~~MAGDA~~
Bezpieczeństwem. Miejscem, gdzie czuję się dobrze. Moim miejscem. Myślę, że to jest najbardziej esencjonalny opis domu. Dom może być gdziekolwiek. Dla ścisłości, to nawet nie miejsce jako lokalizacja, ale bardziej ludzie, z którymi dobrze się czuję. Niekiedy też przedmioty… Może przestrzeń? O, tak! Przestrzeń — szeroko pojęta.
***
~~GRZEGORZ~~
**[[Nie stwierdziliśmy obecności duchów.->GRZEGORZ]]** Ale na pewno możemy mówić o duszy domu w sensie literackim. Dom jest niewyremontowany od czasów niemieckich. Tynk poobijany, oryginalne elementy stolarki, stare skrzypiące schody i podłogi. Wszystko w bardzo dobrym stanie. Oczywiście dach mamy zmieniony na nowy. Ale można na pewno powiedzieć, że czas zatrzymał się w tym domu.
Dom jest dość obszerny. Po przyjeździe gości zmieściliśmy się w nim w osiem osób.
***
~~DASHA~~
**[[Kiedy miałam szesnaście lat przeprowadziliśmy się z rodzicami do domu jednorodzinnego.->CHARKÓW DASZY]]** Wcześniej mieszkaliśmy z dziadkami. Ale kiedy miałam czternaście lat moja babcia zmarła, a dziadek przeprowadził się do swojej mamy — mojej prababci.
W tym domu jednorodzinnym mieszkałam od szesnastego do dwudziestego roku życia.
Bardzo ważne jest, gdzie znajduje się Charków. To miasto bardzo blisko granicy, więc o wszystkich rzeczach, o których mówili w mediach, my dowiadywaliśmy się wcześniej. Bo pierwsze obstrzały działy się zaraz obok nas.
Tam to się zaczęło.
[align center]
~~**MARZENIE**~~
[continue]
~~GALINA~~
**[[Przed wojną miałam takie marzenie->DOMY GALINY]]**, kupić sobie swoje mieszkanie. Żebyśmy mieszkały tam razem. Marzyłam tak pięć, siedem lat? I w tamtym roku, w 2022, pomyślałam sobie w końcu, że wszystko jest dobrze, mam pieniążki, więc mogę kupić mieszkanie.
***
~~VASYLYNA~~
Trudno mi myśleć o przyszłości. Trochę też nie wiem do końca po co mam to robić. W każdym razie staram się nie myśleć o tym, co będzie. Codziennie przecież może się coś zmienić, coś może mnie złamać, więc staram się być teraz — mówić i myśleć, cieszyć się albo smucić tym, co jest teraz. Jeżeli myślę o przyszłości, to bardzo ogólnie. Na przykład wyobrażam sobie, jak po studiach zapraszam wszystkich, którzy mi tutaj pomogli, do Ukrainy, i tam robimy jakąś fajną sztukę. **[[To jest marzenie i jest mi przyjemnie, kiedy pozwalam sobie na myślenie o przyszłości w taki sposób.->SĄSIEDZTWO WASI]]** Ogólny. Bo jeśli wyobrażam sobie coś konkretnego, to jest mi bardzo trudno. Tak się stało po pierwszej sesji. Zanurzyłam się w myśleniu o konkretnej przyszłości, co doprowadziło mnie do depresji z diagnozą, leków i ataków paniki. Teraz jest na szczęście lepiej. Staram się myśleć o tym, co jest teraz. Jestem teraz. [align center]
~~**PRACA**~~
[continue]
~~GALINA~~
Teraz rozumiecie, dlaczego mówię, że **[[praca, to mój drugi dom->LWÓW GALINY]]**. Po pół roku w depresji poszłam do pracy, i to pomogło mi wrócić do normalnego życia. Pracowałam wtedy po dwanaście godzin, żeby coś zmienić w swoim myśleniu. I udało się, bo to tam pojawił się pomysł o wymarzonym mieszkaniu.
***
~~MAGDA~~
Podczas tego załatwiania odsyłali nas w różne **[[miejsca, w których można było znaleźć jakąś pracę->ORGANIZACJA MAGDY]]**. Jedna z dziewczyn jest pielęgniarką, więc pojechałyśmy zorientować się w temacie, ale okazało się, że jednym z wymagań jest znajomość polskiego.
Generalnie gdziekolwiek nie pojechałyśmy, odbijałyśmy się od drzwi. Najczęstszym problemem był język, co jest absurdalne, bo skąd uchodźcy wojenni mają z dnia na dzień znać polski? Oczywiście były kursy, ale tutaj to samo: gdzie nie zadzwoniłam, brak miejsc. Zostały kursy płatne, ale jak mają się na nie zapisać, skoro nie mają pracy?
***
~~VASYLYNA~~
**[[Pracuję obecnie z dziećmi.->SĄSIEDZTWO WASI]]** Jako wychowawczyni, opiekunka, prowadzę też warsztaty. Zaproszono mnie w związku z tym na dyskusję o integracji dzieci z Ukrainy w Polsce. Bo rzeczywiście jest to trudny temat. Dużo się zmienia, my próbujemy sobie jakoś radzić. Nie mamy zawsze wszystkich niezbędnych narzędzi, żeby rozwiązywać problemy. A w przypadku dzieci to jest ważne, bo chodzi o spotkanie kultur. Jest nasza i jest wasza, bardzo silna i odczuwalna. Dlatego to wspaniałe, że współpraca naszych kultur jest taka dobra. Jestem tutaj ze swoimi myślami, ze swoim doświadczeniem, pochodząca z innego kraju i super jest to, że mam przestrzeń na bycie tutaj z tym wszystkim. Na swój głos. To jest bardzo ważne. Bo kultura pomaga się wzmocnić — tutaj i na froncie.
***
~~MAGDA~~
**[[Jeszcze zapytałam panią dyrektor, czy nie znalazłaby się jakaś praca dla dziewczyn->GODNOŚĆ MAGDY]]**, na przykład przy sprzątaniu klas, bo do tego przecież nie trzeba znać polskiego. Powiedziała, że da znać, gdyby się coś znalazło; tym bardziej, że E. będzie się tam uczyć. Dziewczyny nie rozumiały, o czym rozmawiałyśmy, więc po wyjściu ze szkoły, na parkingu, powiedziałam im, że zapytałam dyrektorkę o ewentualną pracę. A. pyta „jaką pracę?”, a ja mówię „no wiesz, może jakaś pomoc przy sprzątaniu klas albo coś podobnego”. I A. się wtedy rozpłakała. „Ja nie będę sprzątaczką!”, powiedziała.
A. do czasu wyjazdu z Ukrainy pracowała w kosmetyce. Była też kierowniczką sklepu i generalnie zawsze pracowała na stanowiskach zarządzających. Absolutnie nie wyobrażała sobie, żeby pracować jako sprzątaczka. Wtedy, na tym parkingu, opowiedziałam jej trochę o sobie. O tym, że pomiędzy moimi studiami zabrakło pieniędzy na studiowanie. Moja mama nie miała pieniędzy, żeby mnie wesprzeć, więc żeby ją odciążyć, zdecydowałam się na wyjazd do pracy do Anglii. Pracowałam u żydowskich rodzin jako sprzątaczka i opiekunka dla dzieci. Teraz pracuję na uczelni, jestem po doktoracie, ale był etap, w którym musiałam sobie poradzić z taką, a nie inną sytuacją. Wiadomo, to nie była okoliczność wojny, ale też rzeczywistości, którą trzeba po prostu zaakceptować. Powiedziałam jej, że to naprawdę nic nie znaczy, czy jest się sprzątaczką, nauczycielką czy naukowcem. Chodzi o to, żeby być niezależną. Żeby dać sobie radę.
***
~~MAGDA~~
**[[Jedna z dziewczyn zaczęła pracę przy sprzątaniu->SWOJE MIEJSCE MAGDY]]**. Znalazły się osoby, do których regularnie chodzi.
Druga z dziewczyn, ponieważ jej mąż dobrze zarabia, stwierdziła na początku, że nie musi pracować, ale dowiedziałam się ostatnio, że złożyła wszystkie wymagane dokumenty, żeby kontynuować pracę w opiece zdrowotnej. Jako pielęgniarka. W Ukrainie pracowała m.in. na oddziale zakaźnym i ponieważ ma już odpowiednią liczbę przepracowanych lat mogłaby być na wcześniejszej emeryturze. Stwierdziła jednak, że chce i musi zacząć coś robić. Wyjść do ludzi.
[align center]
~~**POLSKA**~~
[continue]
~~SONIA~~
**[[Polska daje mi bezpieczną młodość.->WDZIĘCZNOŚĆ SONI]]** Daje mi miejsce, w którym mogę walczyć o istnienie mojego kraju i łączyć to z przeżywaniem młodości, normalności, chodzenia na imprezy i po prostu z życiem. Wiem, że wiele młodych ludzi w Ukrainie nie ma tej możliwości, więc tym bardziej to doceniam.
***
~~GALINA~~
**[[Jak przyjeżdżałam z Polski do domu->LWÓW GALINY]]** i mówiłam, jak jest tam pięknie, tata zawsze odpowiadał, że dla mnie wszystko jest dobre, bo ja jestem dobra. Mój mąż mówi, że cały czas chodzę w różowych okularach i przez nie patrzę na świat.
***
~~GALINA~~
**[[Do 2022 roku patrzyłam na Polskę jak na miejsce, gdzie można przyjechać na wakacje->KRAKÓW GALINY]]**. Trzy lata przed wojną byłam w Polsce na dwa dni podczas wycieczki.
~~PAULINA~~
Gdzie?
~~GALINA~~
W Krakowie i Rzeszowie. Bardzo mi się podobało.
***
~~PAULINA~~
Byłaś w Polsce wcześniej?
~~VASYLYNA~~
**[[Przed pełnoskalową inwazją przyjechałam raz do siostry na wakacje zimowe, w styczniu.->SĄSIEDZTWO WASI]]** W ogóle, wcześniej za granicą byłam tylko w Rosji, kiedy miałam siedem lat. Mam tam matkę chrzestną. Więc wycieczka do Warszawy była czymś nowym. Pierwszy raz leciałam samolotem, co, przez moją chorobę lokomocyjną, było straszne. Później leżałam przez to w łóżku i nie zdążyłam zobaczyć miasta. Ale wykorzystałyśmy ten czas z moją siostrą, bo bardzo długo się nie widziałyśmy i mogłyśmy porządnie porozmawiać.
***
~~HALYNA~~
**[[Ja uwielbiam Polskę.->POLKA HALYNA]]** Tutaj urodziło się moje dziecko, tutaj jest mój partner. Domem nazywam Polskę. Tyle tu przeżyłam, tyle się wydarzyło, że nie mogę tego nie brać pod uwagę. Studia, urodzenie dziecka, praca… Polska to mój dom. Nie chcę się wyprowadzać z mojego domu. Chcę tu żyć.
[align center]
~~**NIEZROZUMIENIE**~~
[continue]
~~HALYNA~~
**[[To się nie mieściło w głowie.->24 LUTEGO HALYNY]]** Wojna w XXI stuleciu? Jak? Kto chce zabijać innych ludzi w XXI wieku? Po co? Dla terytoriów? Totalnie niezrozumienie.
Kolejne pytanie: dlaczego nasz rząd nie powiedział nam o tym wcześniej?
***
~~MAGDA~~
Pamiętam, że zdałam sobie sprawę, że **[[doświadczanie wojny, to jest rzecz, która tak naprawdę nie mieści nam się w głowie->MAGDA]]**. Jestem generalnie fascynatką historii II wojny światowej i wszelkich powstań zbrojnych. Czytam naprawdę sporo na ten temat i wyobrażam sobie, jakby to było, gdyby mnie to spotkało i co bym zrobiła. No i ciężko to sobie wyobrazić. I ta bariera stojąca przed wyobrażeniem sobie tego położenia chyba zadziałała, kiedy usłyszałam o inwazji i zadzwoniłam do S. i L.
***
~~GALINA~~
**[[W mojej głowie to jest coś, czego nie mogłam i nie mogę sobie wytłumaczyć->WIEŚ GALINY]]**. Co działo się w Charkowie, w Buczy…
Teraz jestem tutaj i pamiętam Ukrainę, w której jestem szczęśliwa, w której wszystko jest dobrze. I kiedy moja psycholog mówi mi, co się dzieje na okupowanych terenach, to ja po prostu nie wierzę. Mamy dwudziesty pierwszy wiek i to się dzieje? Skąd to zło? Co się dzieje z ludźmi, że dochodzi do takich rzeczy?
Wcześniej, potrzebowaliśmy tylko tego, żebyśmy byli zdrowi, żeby dzieci były zdrowe, rodzice. Żeby praca była dobra. I żebyśmy mogli czasem odpocząć. A teraz? Dlaczego ktoś chce robić nam taką krzywdę? [align center]
~~**GOSPODARZE**~~
[continue]
~~A.~~
Nawet teraz, jak pytam Svietlany, czy ona nie potrzebuje kogoś dla kogoś, żeby go przyjął, to mówi mi, że **[[oni już sami nikogo nie goszczą->POMOC A]]** — ani rodziny, ani przyjaciół. Wszystko się już jakoś ustabilizowało w tej kwestii.
***
~~GALINA~~
**[[Małżeństwo z czteroletnim dzieckiem->WROCŁAW1 GALINY]]**. W dzień chodzili do pracy, a wieczorem siadaliśmy razem do kolacji i rozmawialiśmy po angielsku. Bo wtedy ani jednego słowa nie potrafiłam powiedzieć po polsku. Chociaż nie, poznałam wtedy jedno słowo, które ten mały chłopczyk powiedział kiedyś do swojego ojca: przepraszam. To było moje pierwsze słowo po polsku. A, i jeszcze „cześć”. Cześć, przepraszam.
***
~~GALINA~~
**[[Mieszkaliśmy cały czas u tych Polaków->WROCŁAW1 GALINY]]**. W pewnym momencie zrozumieliśmy, że musimy poszukać czegoś własnego. Tylko dla nas. Przecież oni mają też swoje życie. Mówili, „możecie mieszkać jak długo chcecie, to żaden problem”. Ale ja sama zrozumiałam, że musimy znaleźć mieszkanie. A oni nam pomogli.
***
~~VASYLYNA~~
Też były. Przed mieszkaniem zostawiano nam ulotki: „Pamiętajcie, Ukraińcy to faszyści” albo „Wspominamy rzeź wołyńską”. **[[Ale dla mnie i tak najważniejsza relacja to ta, w której Polska tak bardzo pomogła Ukrainie.->SĄSIEDZTWO WASI]]** To, co Polacy zrobili dla mnie i mojej rodziny… To jest bardzo cenne. Zbiórki na Ukraińskich żołnierzy, pomoc humanitarna. To jest naprawdę wyjątkowe.
***
~~HALYNA~~
**[[Oczywiście spotkałam się też z tekstami „wracaj na Ukrainę, dlaczego tutaj jesteś, Polska dla Polaków” i tak dalej.->POLKA HALYNA]]** Nie w jakieś bardzo agresywnej formie, ale jednak. Też na Instagramie czytałam komentarze typu „dlaczego nie pojedziesz do swojego kraju, gdzie jest wojna, i tak nie będziesz pomagać? Czemu tu siedzisz? Dobrze mówić o wojnie siedząc w Polsce, co?”. Spotkałam się z tekstem „wypierdalaj na Ukrainę”. Ci ludzie nie rozumieją, że ja Polsce nie zrobiłam niczego złego. Odnalazłam się tutaj i nie jestem dla nikogo zagrożeniem. Kiedy dostanę obywatelstwo, będę mogła oficjalnie powiedzieć: jestem Polką. I nie uważam, żebym była gorszą Polką niż ktoś, kto się tu urodził. [align center]
~~**POCZUCIE WINY**~~
[continue]
~~PAULINA~~
**[[Pamiętam swoje poczucie winy->WROCŁAW1 GALINY]]**. Wywrócenie porządku. Jak mogę myśleć, jaką zupę ugotuję na obiad, kiedy ktoś inny, w Ukrainie, nie ma prawa o tym myśleć.
***
~~GALINA~~
I tak przez cały czas bardzo chciałam wracać do domu. Rodzice i brat mówili, że w żadnym wypadku, że skoro mamy gdzie mieszkać, musimy zostać w Polsce. Ale ja… I mój mąż też — byliśmy w ciężkim stanie. Jedyne o czym myślałam, to to, że **[[przecież nie mogę tutaj być->WROCŁAW1 GALINY]]**, że chcę wracać. Wojna jest w Ukrainie, a nie tu, więc jak ja mogę tutaj być?
***
~~SONIA~~
Ja… **[[Jakbym miała syndrom osoby, która ma traumę, która przetrwała, a nie miała do tego prawa.->WROCŁAW SONI]]** Myślałam o tym, że moja rodzina w czasie okupacji nie ma dostępu do cukru albo mąki w sklepach, a tu mam słodycze i ananasy. Pamiętam, że przez jakiś czas nie dotykałyśmy z Dashą tego jedzenia. Po prostu tam stało. [align center]
~~**PARALIŻ**~~
[continue]
~~GALINA~~
Ja… **[[Przyjechałam do Polski i nagle straciłam zdolność do zrobienia czegokolwiek->WROCŁAW1 GALINY]]**. Nie mogłam pić kawy, bo przecież tam nie mają kawy. Przechodziłam we Wrocławiu obok przedszkola i płakałam. Dlaczego w moim kraju dzieci nie mogą teraz chodzić do przedszkola? Ktoś mi powiedział, że muszę coś zrobić z włosami, bo są już w bardzo kiepskim stanie, a we mnie załączyła się agresja. „Ja nie mogę iść do fryzjera, bo w moim kraju jest wojna! Nie mogę iść na manicure, bo mam wojnę w swoim kraju!” Byłam w tym stanie przez jakieś pięć miesięcy. Potem przyszło zrozumienie, że chyba trzeba żyć. Iść dalej.
***
~~MAGDA~~
Po prostu weszły, miały ze sobą kilka małych torebeczek, poszły do pokoju, a właściwie się tam zamknęły. Ja próbowałam im dać coś do jedzenia, bo nie wiedziałam nawet, czy jadły. Wiedziałam, że były po długiej podróży. **[[Ale one przez te kilka dni w zasadzie nie wychodziły z pokojów->GOŚCIE MAGDY]]**.
Słyszałam, jak E. płacze.
Widać było, że są skrępowane, wystraszone, że nie wiedzą, co dalej z nimi będzie. A ja z kolei nie chciałam naciskać; nie pukałam, nie pytałam, nie ingerowałam — uznałam, że trzeba dać im czas.
[align center]
~~**KONIEC WOJNY**~~
[continue]
~~GALINA~~
Kiedy myślę sobie, **[[jaki jest koniec wojny->POWROTY GALINY]]**, to on jest właśnie tym powrotem. Bo tam jest inne powietrze. Inne drzewa.
***
~~GRZEGORZ~~
**[[Mam nadzieję, że to nie jest koniec naszej znajomości.->POMOC GRZEGORZA]]** Jestem pewien, że jak tylko wojna się skończy, to wsiądziemy w auto i pojedziemy do nich. [align center]
~~**KIJÓW**~~
[continue]
~~VASYLYNA~~
**[[Kiedy przejeżdżaliśmy przez Kijów, wszyscy pasażerowie musieli siedzieć na podłodze, żeby nikogo nie było widać.->KIJÓW WASI]]** Pamiętam mężczyznę, który jechał z psem i pomagał jakiejś starszej pani.
***
~~MAGDA~~
**[[L. i S. mieli swoje mieszkanie na ostatnim piętrze apartamentowca->KIJÓW MAGDY]]**. Czasami przysyłali mi zdjęcia znad smogu, wiszącego nad Kijowem. Niesamowity klimat, jak z industrialnej bajki.
Wojna zastała ich, kiedy kupili sobie nowy dom, poza Kijowem, i zaczęli go urządzać. Musieli wszystko porzucić i uciekać.
***
~~GRZEGORZ~~
Tak. Rodzina mieszkająca w dwóch domach. **[[Jeden jest na wsi pod Kijowem.->GOŚCIE GRZEGORZA]]** Zaraz na początku inwazji przenieśli się do niego, ale kiedy po kilku dniach ruski czołg przejechał przez wioskę, kiedy zaczęli coraz wyraźniej słyszeć wystrzały, postanowili wyjechać do Polski. W zasadzie postanowiły, bo przyjechały kobiety. Mężczyźni poszli na wojnę.
[align center]
~~**GOŚCIE**~~
[continue]
~~MAGDA~~
W ostatniej chwili okazało się, że to będą zupełnie inne osoby. **[[Trzy kobiety: A. i I., które są siostrami, i córka A. — E., która ma szesnaście lat->GOTOWOŚĆ MAGDY]]**.
***
~~A.~~
**[[To byli Ukraińcy mówiący po ukraińsku.->GOŚCIE A]]** Więc nie przydała się moja znajomość rosyjskiego z podstawówki.
~~PAULINA~~
Jak na siebie wpadliście?
~~A.~~
Znajomy męża powiedział, że zna ludzi, którzy potrzebują domu.
Mama z synem. Luba i Andrzej ze Lwowa. Na samym początku ona powiedziała mi, że jest w ciąży. Więc pierwsza moja myśl: musimy iść do lekarza. Niestety straciła ciążę. Trudno powiedzieć, czy to była kwestia stresu… Moja kuzynka jest ginekologiem, więc bardzo łatwo było załatwić wszystkie procedury. Szybko i sprawnie, najlepiej jak się dało w tej przykrej sytuacji.
***
~~MAGDA~~
**[[W ogóle to było niesamowite, kiedy zobaczyliśmy się pierwszy raz->GOŚCIE MAGDY]]**.
Jak dziewczyny przyjechały, zaczęłyśmy rozmawiać trochę po polsku, trochę po rosyjsku. Uczyłam się rosyjskiego w szkole średniej, ale teraz brzmiał raczej jak polski z rosyjskim akcentem.
Okazało się, że dziewczyny są z Zaporoża, a tam mówi się po rosyjsku. Ukraińskiego oczywiście uczyły się w szkole, ale na przykład kiedy zapytałam o jakieś słowo, to musiały same sprawdzać. Nie był to dla nich „ojczysty” język.
***
~~GRZEGORZ~~
**[[Przyjechali wieczorem, po całodniowej podróży.->GOŚCIE GRZEGORZA]]** Zostali u nas na kilka dni, w czasie których szukaliśmy dla nich mieszkań do wynajęcia. I znaleźliśmy — akurat nasi znajomi mieli dwa puste mieszkania, gotowe do zajęcia. Pozwolili im mieszkać tam nieodpłatnie, tyle, ile będą chcieli. Chcieli też pokrywać im rachunki za wodę i tak dalej, ale goście się na to nie zgodzili. Pamiętam, że kłócili się o to dość intensywnie, ale w końcu doszli do porozumienia.
A potem mieszkali już po swojemu, ale nadal utrzymywaliśmy kontakt. Byliśmy ich jedynymi znajomymi. Odwiedzali nas co parę dni, jeździliśmy wspólnie na wycieczki, chodziliśmy do muzeum. Pokazywaliśmy im cały Wrocław. Wszystko.
~~PAULINA~~
Czyli było osiem osób, a wśród nich…
~~GRZEGORZ~~
Była dziewięćdziesięcioletnia babcia, seniorka rodu. Siedziała ze swoim balkonikiem i za bardzo nie mogła nigdzie jeździć. Był jej starszy syn Wasyli, sześćdziesięciodwuletni, który mógł wyjechać. Bardzo miły gość. Poza tym dziesięcioletnia dziewczynka, jej trzydziestosześcioletnia mama Olga, dwudziestopięcioletnia studentka i trzy panie około pięćdziesiątki. [align center]
~~**PRZYGOTOWANIE**~~
[continue]
~~MAGDA~~
Na początku nie wiedziałam, że dziewczyny są rodziną. Wiedziałam, że ma przyjechać mama z dzieckiem i jeszcze jedna dorosła osoba. Nawet nie miałam pojęcia, w jakim wieku będzie to dziecko.
Mam na górze trzy pokoje: jedną sypialnię, pokój mojego syna i pokój gościnny. Na początku mieliśmy pomysł, żeby ułożyć wszystkich w pokoju gościnnym. Tylko że on jest stosunkowo małym pomieszczeniem, więc pomyślałam o pokoju syna. K. był w trakcie wyprowadzania się, więc zgodził się na eksmitowanie go i zaadaptowanie jego miejsca na sypialnie dla mamy z dzieckiem. Pokój gościnny miał być dla drugiej dorosłej osoby.
**[[Trzeba było trochę ogarnąć->GOTOWOŚĆ MAGDY]]**, bo wiadomo, nastolatkowie mają różnie w swoich pokojach. Ale to było jedyne przygotowanie. Gościnny był gotowy, więc po ogarnięciu pokoju K. mogliśmy przyjąć gości.
Następnego dnia dziewczyny już były.
***
~~A.~~
Miejsce, w którym spali nasi Ukraińcy, to mój pokój jogowy. Więc musiałam go przystosować. Jest tam mata do jogi i książki — regał z książkami. Trzeba było zorganizować coś do spania, jakąś szafę. Sprawdzić gniazdka, żeby mogli się do nich podłączać… Nie miałam jakichś specjalnych refleksji, jak będzie wyglądać nasze życie. W ogóle myślę, że w sytuacji kryzysowej to nie jest pierwsza myśl. **[[Moje życie niewiele się zmieniło w porównaniu do tego, jakiej zmiany doświadczyli Ukraińcy.->DOM A]]**
***
~~GRZEGORZ~~
**[[Do domu, w którym mieszkają dwie osoby miało przyjechać osiem osób.->PRZED GRZEGORZA]]** Więc nastawialiśmy się na to, że będzie trochę ciasno. Przygotowaliśmy trzy pokoje z trzema łóżkami, nawet do jednego dostawiliśmy łóżko polowe, które zajął Wasyli. Siedem pań musiało się zmieścić na trzech łóżkach, ale parę nocy dało się przemęczyć.
Kłopotem były dwie łazienki. Na dziesięć osób. Z których tylko jedna była toaletą. Kolejka do kąpania była standardem.
[align center]
~~**MOBILIZACJA**~~
[continue]
~~MAGDA~~
To znaczy wyjechała L. z dwójką ich synów. **[[S. musiał zostać, bo mężczyźni byli w tym czasie mobilizowani->KIJÓW MAGDY]]**.
Oni się nigdy ze sobą nie rozstawali — S. z L. A teraz musieli.
***
~~A.~~
Kiedy jadę Uberem z kierowcą z Ukrainy, nie będę mówiła: Co ty tutaj robisz? Nie możesz tu być, jesteś młodym chłopakiem, powinieneś walczyć. Przecież on może być pacyfistą, może nie chcieć walczyć, może nie czuć się odpowiedzialny za swój kraj. **[[Ma do tego prawo.->GOŚCIE A]]**
***
~~HALYNA~~
**[[Zaczyna się wojna, to każdy musi iść walczyć za swój kraj.->UKRAINA HALYNY]]** Ale z drugiej strony uprzywilejowani ludzie w Ukrainie, którzy wymagają od mężczyzn, żeby umierali i zostawiali osierocone dzieci, nie zawsze chcieliby sami iść na front.
***
~~PIOTR~~
Wiele osób z twojego roku wyjechało?
~~DASHA~~
Pięć osób chyba. Pięć albo kilka więcej dziewczyn z całej uczelni. Jedna z mojego roku jest teraz w Białymstoku. Z innych roczników też tam, dwie dziewczyny-aktorki wyjechały do innych krajów. Ale poza tym bardzo wiele osób zostało w Ukrainie.
**[[No i wyjechały tylko dziewczyny.->LWÓW DASZY]]**
~~PIOTR~~
Chłopacy nie mogli.
~~DASHA~~
To jest wielka dyskryminacja. Ja do teraz nie mogę się z tym pogodzić i ułożyć sobie tego w głowie, jak czują się chłopaki, którzy nie mogą wyjechać z Ukrainy. [align center]
~~**GODNOŚĆ**~~
[continue]
~~A.~~
A pamiętacie ten film „The Square”? Tam jest taka scena, kiedy jeden z głównych bohaterów kupuje osobie bezdomnej coś do jedzenia. Ona podchodzi do niego i mówi, już nie pamiętam dokładnie co, ale coś w stylu „bez cebuli i bez pikli”. A ona tak na nią patrzy i nie rozumie, że **[[osoba bezdomna może mieć jakieś preferencje.->POMOC A]]** Uwielbiam ten film. On tak bardzo kłuje, tak bardzo pokazuje, ile jest w naszym życiu tych prekoncepcji, jak łatwo jest wpaść w poczucie, że kiedy robimy coś dobrego, to wyłącznie na naszych warunkach.
***
~~PIOTR~~
**[[Ta kwestia godności->GODNOŚĆ MAGDY]]**. Z jednej strony masz perspektywę pragmatyczną: trzeba coś zrobić. Z drugiej myślę o możliwej perspektywie kogoś, kto czuje się na czyjejś łasce. Bycia w absolutniej potrzebie, w której musisz się godzić na wszystko, bez względu na poczucie własnej godności. Czymkolwiek by ta godność była, bo tu nie chodzi o ocenianie, czy słuszne czy niesłuszne jest poczucie, że praca przy sprzątaniu nam uwłacza.
~~MAGDA~~
Kiedy opowiadałam tę historię różnym znajomym, to budziła rozmaite reakcje. Na przykład jedna znajoma była oburzona. „Ty próbujesz jej zorganizować pracę, a ona kręci nosem? Przecież powinna brać, co jest!”. Nie osądzam źle tej osoby, bo wiem, że swoje w tych kwestiach przeszła. Ale myślę też, że to, jak się reaguje, bardzo zależy od perspektywy. Od backgroundu, od tego, co przeszliśmy, co mamy w głowie w związku z tym. Nie możemy oczekiwać, że każdy będzie tak samo reagował na określoną sytuację życiową. To, że A. nie chciała tej pracy, to wynika z jej doświadczenia. Nie możemy jej kategorycznie osądzać. [align center]
~~**VASYLYNA**~~
{embed Flickr image: '<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/53575517215/in/dateposted-public/" title="Mapa_odcinek 3"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/53575517215_763d55200b_c.jpg" width="800" height="566" alt="Mapa_odcinek 3"/></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>'}
[continue]
~~PAULINA~~
Znasz historię swojego imienia?
~~VASYLYNA~~
Tak, znam. Mój ojciec jest Wasyli. Chcieli mnie nazwać Zlata, ale mój ojciec wtedy powiedział: Nie. Mam takie piękne imię — chcę, żeby moja córka też takie miała.
Bardzo mi się podoba, kiedy mówi na mnie Wasia.
~~PAULINA~~
Wiesz może dlaczego po białorusku Wasia to Barbara, a po ukraińsku to Vasylyna?
~~VASYLYNA~~
W zasadzie Basia to jest Varia. A ty znasz ukraiński? Albo białoruski?
~~PAULINA~~
W liceum uczyłam się rosyjskiego. Teraz rzecz jest w tym, żeby przejść z rosyjskiego na ukraiński — wiesz, o co chodzi.
***
*To jest droga Vasylyny.*
*__Vasylyna__ -- [[Dom->DOM WASI]] -- [[Pusty Bachmut->BACHMUT1 WASI]] -- [[Vasylyna w Bachmucie->BACHMUT2 WASI]] -- [[24 lutego->24 LUTEGO WASI]] -- [[Charków->CHARKÓW WASI]] -- [[Kijów->KIJÓW WASI]] -- [[Tarnopol->TARNOPOL WASI]] -- [[Lwów->LWÓW WASI]] -- [[Chyriw->CHYRIW WASI]] -- [[Granica->GRANICA WASI]] -- [[Kraków-Warszawa->KRAKÓW WASI]] -- [[Wrocław->WROCŁAW WASI]] -- [[Sąsiedztwo->SĄSIEDZTWO WASI]]*[align center]
~~**A.**~~
[continue]
~~PIOTR~~
Jesteś związana z Wrocławiem.
~~A~~.
Ja jestem z Wrocławia. Jestem prawdziwą wrocławianką. Urodziłam się tu.
~~PAULINA~~
A twoi rodzice jak się tu znaleźli?
~~A.~~
Też się tu urodzili.
~~PAULINA~~
A ich rodzice?
~~A.~~
Wiem, o co pytasz. Ale nie byli Niemcami. Mój mąż ma niemieckie korzenia, takie gdańsko-poznańskie. Moja mama jest Greczynką, a rodzina taty jest z Kujaw.
Nie mamy też żadnych przesiedleńczych korzeni z Ukrainy, ale wiem, że to jest powszechne. Na przykład niedaleko jest taka wioska, nazywa się Uraz. To była wieś niemal jeden do jednego przeniesiona z Ukrainy.
~~PIOTR~~
A dzisiaj? Jak w twojej perspektywie przebiegał wzrost obecności osób z Ukrainy we Wrocławiu?
~~A.~~
W naszej wsi pod Wrocławiem mieszkamy z moim partnerem już trzy i pół roku. **[[Wcześniej mieszkałam we Wrocławiu.->WROCŁAW]]** Pamiętam, jak jeździłam autobusem 116, którzy przejeżdża obok Wydziału Nauk Społecznych, to za każdym razem jechało ze mną mnóstwo studentów z Ukrainy. I to tak na przestrzeni dekady. Były ukraińskie restauracje, akcenty w przestrzeni miejskiej. Myślę, że ogólnie to był łagodny proces. Pamiętam, że już wtedy, te kilka lat temu, było normalne, że przechodząc przez Rynek słyszało się dużo ukraińskiego i rosyjskiego.
Więc tak. W tym sensie to dla nas nie jest nowa sytuacja. Oni byli tutaj wcześniej.
***
*To jest opowieść A.*
*__A.__ -- [[24 lutego->24 LUTEGO A]] -- [[Indie i Nepal->INDIE A]] -- [[Dlaczego pomagam?->DLACZEGO A]] -- [[Dom otwarty->DOM A]] -- [[Pomoc->POMOC A]] -- [[Goście->GOŚCIE A]]*
[align center]
~~**DOM**~~
[continue]
~~PIOTR~~
Czym jest dla ciebie dom?
~~VASYLYNA~~
**[[Dla mnie dom to miejsce, gdzie są moi bliscy.->DOM]]** I gdzie zawsze byli.
Ja mieszkałam z mamą. W moim mieście żyła jeszcze babcia z wujkiem i kuzynem — oni mało podróżowali i zawsze byli na miejscu. Czyli w Bachmucie. Zawsze wiedziałam, że mogę tam wrócić, że zawsze będzie tam moja rodzina. To po pierwsze, jeśli chodzi o to, czym jest dla mnie dom.
~~PAULINA~~
Z czym ci się kojarzy?
~~VASYLYNA~~
Z czym mi się kojarzy? O moim mieście mówi się, że jest… fajne. Są tam ludzie z całej Ukrainy. Miasto, w którym ludzie chcą odpocząć, kiedy są już po pięćdziesiątce.
Tam można oddychać. **[[Zawsze tak myślałam o Bachmucie, że to jest miejsce, do którego mogę wrócić, wziąć oddech, spotkać swoją rodzinę i przyjaciół.->BACHMUT]]**
~~PIOTR~~
Jak jest u ciebie w domu?
~~VASYLYNA~~
To jest magiczny dom.
~~PIOTR~~
Opiszesz go?
~~VASYLYNA~~
Przed domem jest wielkie drzewo. Kojarzy mi się i fajnie, i niefajnie.
Niefajne jest to, że tam, pod tym drzewem, są pochowane nasze zwierzęta.
Ale jak wracałam do domu, to zawsze pierwsze, co widziałam na horyzoncie, to było to drzewo. Wtedy myślałam sobie: o, już tylko dwie minutki do domu.
Mieliśmy wielki ogród, w którym było dużo kwiatów. Moja babcia kiedyś tam mieszkała i bardzo lubiła tulipany i narcyzy. Dużo, dużo wszystkiego. Jeszcze takie małe kwiaty, babcia nazywała je kowrik.
Pamiętam też, babcia mi to opowiadała, że wcześniej ogród nie był taki duży. Stał sam dom z cegły i małe schronisko.
~~PAULINA~~
Schronisko?
~~VASYLYNA~~
Tak. Miejsce, w którym wcześniej pracował mój tata. Bo on miał motocykl i tam go trzymał. Pracował tam i trzymał tam wszystkie swoje narzędzia.
~~PIOTR~~
Taki garaż?
~~VASYLYNA~~
Tak. Ale to było przede mną.
A potem byłam. Pamiętam, wychodziło się z domu i było tam takie miejsce ze starym łóżkiem — kanapą taką — i z wielkim stołem. Można było tam sobie na posiedzieć na świeżym powietrzu.
Na ścianie domu, na cegłach były moje rysunki z dzieciństwa. W miejscu pod daszkiem, więc nie zmyło ich przez te wszystkie lata.
Poza tym dużo drzew — jabłka, grusza, jeszcze jedno jabłko…. No. Taki miałam dom.
~~PIOTR~~
Faktycznie magiczny.
~~VASYLYNA~~
Jeszcze słyszałam taką historię, że wcześniej, zanim moi rodzice kupili ten dom, mieszkały tam dwie babcie. Przyjaciółki.
~~PAULINA~~
Twoi rodzice wiedzieli, że chcą zamieszkać w Bachmucie, bo byli już po pięćdziesiątce?
~~VASYLYNA~~
Nie. To jest miasto, w którym urodziła się moja mama.
~~PAULINA~~
A tata?
~~VASYLYNA~~
W Aszchabadzie. W Turkmenistanie.
~~PAULINA~~
Gdzie będzie Turkmenistan na tej mapie?
~~VASYLYNA~~
Gdzieś tu?
Bachmut jest tutaj. Tutaj jest obwód Doniecki.
A to moje drzewo.
~~PIOTR~~
A co to było za drzewo?
~~VASYLYNA~~
To było… Boże, co to było za drzewo? Miało takie liście — jak dłoń.
~~PAULINA I PIOTR~~
Klon.
~~VASYLYNA~~
Klon, tak. Dzięki.
A rodzice… Wiem, że wcześniej mieszkali w bloku.
~~PAULINA~~
Powiedziałaś, że mieszkasz z mamą.
~~VASYLYNA~~
Moi rodzice się rozeszli, kiedy miałam jedenaście lat. Ale tata dalej mieszkał w Bachmucie i mamy bardzo dobry kontakt. To znaczy teraz nie, ale wcześniej mieliśmy.
~~PIOTR~~
Chcesz o tym opowiedzieć?
~~VASYLYNA~~
Tak.
Bo w Bachmucie już nas nie ma.
***
*To jest droga Vasylyny.*
*[[Vasylyna->VASYLYNA]] -- __Dom__ -- [[Pusty Bachmut->BACHMUT1 WASI]] -- [[Vasylyna w Bachmucie->BACHMUT2 WASI]] -- [[24 lutego->24 LUTEGO WASI]] -- [[Charków->CHARKÓW WASI]] -- [[Kijów->KIJÓW WASI]] -- [[Tarnopol->TARNOPOL WASI]] -- [[Lwów->LWÓW WASI]] -- [[Chyriw->CHYRIW WASI]] -- [[Granica->GRANICA WASI]] -- [[Kraków-Warszawa->KRAKÓW WASI]] -- [[Wrocław->WROCŁAW WASI]] -- [[Sąsiedztwo->SĄSIEDZTWO WASI]]*
[align center]
~~**PUSTY BACHMUT**~~
[continue]
~~VASYLYNA~~
Mój ojciec bardzo nie chciał wyjechać z Bachmutu. **[[Ma już nową rodzinę,->RODZINA]]** żonę i dziecko, i do ostatniego momentu nie chciał stamtąd wyjeżdżać. Dzwoniłyśmy z siostrą, mamę udało się przekonać, ale ojca nie.
Później w jego budynek trafiła bomba. Pojawili się wagnerowcy i mój tata jest teraz w Rosji. Zabrali jego z całą rodziną. Mamy ze sobą kontakt, ale on nie może pisać gdzie jest, ani co się dzieje, bo wszystko, co pisze, jest kontrolowane. Wiem, że jest żywy i zdrowy. Ale kontakt wygląda tak, że ja opowiadam mu co tam u mnie, a on nie może powiedzieć co u niego.
~~PIOTR~~
Straszne.
~~PAULINA~~
A jego rodzina jest teraz bezpieczna?
~~VASYLYNA~~
Mówi, że tak, ale nie wiem, czy gdyby tak nie było, to mógłby o tym napisać. Może po prostu musi pisać, że wszystko jest dobrze. Nie mogę zadzwonić do taty, bo oni mają wgląd do jego telefonu.
~~PAULINA~~
To jak się komunikujecie?
~~VASYLYNA~~
Przez Telegram. Ma teraz inny numer, ale wiem, że to on.
~~PAULINA~~
A twoja mama?
~~VASYLYNA~~
Mieszka teraz na wsi pod Krakowem. W ośrodku, który w zasadzie jest domem seniora, ale mogą tam bezpłatnie przebywać osoby z Ukrainy. Bardzo się cieszę, kiedy dzwoni do mnie i mówi, że jest okej, a ja mogę tam pojechać i ją przytulić; że trafiło się takie miejsce.
**[[Babcia i wujek są teraz w Tarnopolu.->TARNOPOL]]** Zaznaczę ich na mapie… Bo w ich dom też trafiła bomba. Ale wcześniej i wyjechali też wcześniej niż mój ojciec, więc są teraz bezpieczni.
Moja siostra mieszka w Warszawie — już od ośmiu lat.
~~PAULINA~~
Twoja babcia i wujek — dlaczego nie przyjechali do Polski?
~~VASYLYNA~~
Chciałam im znaleźć tutaj jakieś miejsce, żeby mogli poczuć się bezpiecznie, ale oni nie chcieli. Wujek powiedział, że babcia źle się czuje i że to dla niej niewykonalne.
~~PAULINA~~
Taka podróż.
~~VASYLYNA~~
Tak.
I ja to rozumiem. Otrzymują teraz bardzo dużo pomocy od rodziny z Ukrainy, jakieś pensje dodatkowe… W ogóle cały czas jesteśmy w kontakcie, mogę zadzwonić, usłyszeć, że wszystko jest w porządku i uspokoić się.
~~PAULINA~~
Twoja mama chciała wyjechać od razu?
~~VASYLYNA~~
Nie. To było trudne, bo strasznie się bała wyjechać. Jak to ona zawsze mówiła: „Byłam tutaj od zawsze”. No ale namówiliśmy ją z moją siostrą. Mama pojechała autobusem, a wcześniej i w czasie podróży my zdzwaniałyśmy się z kierowcą tego autobusu, że będzie tam taka pani, nasza mama, i że prosimy jej pilnować; a później: siedzi tam ta pani? Siedzi. To dobrze. I tak do końca.
Potem moja siostra przyjechała po moją mamę i pojechały razem do Warszawy. To był bardzo trudny okres, wtedy, kiedy trzeba było znaleźć mieszkanie dla mamy.
~~PIOTR~~
Bachmut został pusty.
~~VASYLYNA~~
Tak.
~~PAULINA~~
Kim jest Wasia, która żyje w tym magicznym domu w Bachmucie?
***
*To jest droga Vasylyny.*
*[[Vasylyna->VASYLYNA]] -- [[Dom->DOM WASI]] -- __Pusty Bachmut__ -- [[Vasylyna w Bachmucie->BACHMUT2 WASI]] -- [[24 lutego->24 LUTEGO WASI]] -- [[Charków->CHARKÓW WASI]] -- [[Kijów->KIJÓW WASI]] -- [[Tarnopol->TARNOPOL WASI]] -- [[Lwów->LWÓW WASI]] -- [[Chyriw->CHYRIW WASI]] -- [[Granica->GRANICA WASI]] -- [[Kraków-Warszawa->KRAKÓW WASI]] -- [[Wrocław->WROCŁAW WASI]] -- [[Sąsiedztwo->SĄSIEDZTWO WASI]]*
[align center]
~~**VASYLYNA W BACHMUCIE**~~
[continue]
~~VASYLYNA~~
To jest dziewczyna, która bardzo lubi świat. Lubi rysować. Lubi się uczyć. Spokojna dziewczynka, która ma swoje małe grono przyjaciół i czuje się bezpiecznie. Ma zawsze kogoś, z kim może porozmawiać o tym, o czym właśnie myśli.
Ma dużo przestrzeni i dużo czasu, żeby myśleć o sobie i o tym, co zrobić z przyszłością. Zastanawiać się i próbować.
To jest dziewczyna, która kojarzy mi się z wolnością. Z lasem i roślinami.
~~PIOTR~~
Lubisz naturę?
~~VASYLYNA~~
**[[Bardzo lubiłam chodzić po naszym lesie w Bachmucie.->BACHMUT]]** W zasadzie to nie był do końca las… no ale dla mnie był. Lubiłam się kąpać w rzece.
W mieście był taki mały teatr, nazywał się Studio Feniks. Grałam tam w bajkach. Też mocno ze mną z wtedy kojarzy mi się nasz Dom Kultury, gdzie występowaliśmy. To wszystko było takie malutkie i cieplutkie. Tęsknię za tym.
~~PIOTR~~
A ty z teraz? Kiedy ona się zaczęła?
~~VASYLYNA~~
Nie wiem. Sama zadaję sobie to pytanie. Może nie myślę o tym cały czas, ale czasem myślę o tym, że coś się zmieniło. Czuję, że w bardzo krótkim czasie musiałam doświadczyć tego, co powinnam dopiero za trzy-cztery lata. Bardzo intensywna zmiana w bardzo krótkim czasie. Musiałam decydować, mówić i myśleć o ważnych rzeczach. To, że dużo się zmieniło, to jest mało powiedziane.
~~PIOTR~~
**[[I ten moment przejścia między dzieciństwem a dorosłością został zaburzony?->DOROSŁOŚĆ]]**
~~VASYLYNA~~
Chyba tak. Do momentu pójścia na studia w Charkowie żyłam z mamą — to był pierwszy krok. Pierwsze koty za płoty. Że muszę dorośle żyć, organizować sobie rzeczy i życie. Ale nic, czego bym nie oczekiwała i czego nie miałabym w planach.
Ale stało się coś, czego w ogóle się nie spodziewałam. I może przez to było takie trudne, że nie poznałam tej nowej strony życia, że minęło tak mało czasu, a ja już musiałam sobie w tym wszystkim radzić i pomagać bliskim.
~~PIOTR~~
To się zaczęło 24 lutego? Ta zmiana?
***
*To jest droga Vasylyny.*
*[[Vasylyna->VASYLYNA]] -- [[Dom->DOM WASI]] -- [[Pusty Bachmut->BACHMUT1 WASI]] -- __Vasylyna w Bachmucie__ -- [[24 lutego->24 LUTEGO WASI]] -- [[Charków->CHARKÓW WASI]] -- [[Kijów->KIJÓW WASI]] -- [[Tarnopol->TARNOPOL WASI]] -- [[Lwów->LWÓW WASI]] -- [[Chyriw->CHYRIW WASI]] -- [[Granica->GRANICA WASI]] -- [[Kraków-Warszawa->KRAKÓW WASI]] -- [[Wrocław->WROCŁAW WASI]] -- [[Sąsiedztwo->SĄSIEDZTWO WASI]]*[align center]
~~**24 LUTEGO**~~
[continue]
~~VASYLYNA~~
Studiowałam w Charkowie.
Kiedy Rosja już zaatakowała, a ja byłam jeszcze w akademiku w Charkowie, to wcale nie myślałam, żeby wyjeżdżać do Polski, żeby przenieść się na studia tutaj.
~~PAULINA~~
Jak to czułaś?
~~VASYLYNA~~
Bardzo dziwny stan. Może szok? Taki stan zero, że wiem, co się dzieje, ale zachowuję spokój, mówię najnormalniej, że nie, nie muszę wyjeżdżać, że zostanę tutaj, jakoś przeżyję, będziemy schodzić do piwnicy i jakoś to będzie. Ale moja siostra w pewnym momencie powiedziała po prostu, że muszę wyjechać do Warszawy, do niej. Więc pojechałam.
~~PIOTR~~
Moglibyśmy cofnąć się w czasie? Do czasu przed 24 lutego. Jak odczuwałaś nadchodzącą inwazję?
~~VASYLYNA~~
**[[Jestem z Bachmutu, więc wojna zaczęła się dla mnie w 2013 roku.->POCZĄTEK]]** Kiedy byłam dzieckiem, w mieście już były wybuchy, chowaliśmy się do piwnicy.
~~PIOTR~~
Miałaś wtedy dziesięć lat?
~~VASYLYNA~~
Tak. Ruscy po prostu chcieli zagarnąć tę część Ukrainy. Po prostu powiedzieli, że zabierają swoje. Nie że okupują, tylko zabierają, co ich. Myślę, że przez to, że to pamiętam, zareagowałam w 2022 roku tak, a nie inaczej. Kiedy to się znowu stało miałam takie: aha, okej. Gdzieś to już było. Dlatego nie było tego szoku.
~~PIOTR~~
Kolejny etap tego, co znałaś.
~~VASYLYNA~~
Można tak powiedzieć.
Jeszcze w 2014 było dużo wiadomości, że to się dzieje konkretnie u nas — na tym kawałku Ukrainy. Dziwne było to, że z jednej strony wszyscy rozumieli, że zaczyna się wojna, ale nikt nie brał tego na poważnie. **[[Że to nic strasznego.->PRZED]]**
~~PAULINA~~
A ty?
~~VASYLYNA~~
Ja też tak to odczuwałam. Że to się dzieje, bo po prostu takie są fakty, że akurat tutaj tak to wygląda i ja muszę to przyjąć.
Ale kiedy byłam już w akademiku w Charkowie, gdzie nie ma dużo ludzi z obwodu donieckiego, to zobaczyłam tę panikę wśród ludzi. Zadawałam sobie to pytanie: dlaczego ja to wszystko odczuwam inaczej?
~~PIOTR~~
Przekonała cię siostra?
~~VASYLYNA~~
Tak.
***
*To jest droga Vasylyny.*
*[[Vasylyna->VASYLYNA]] -- [[Dom->DOM WASI]] -- [[Pusty Bachmut->BACHMUT1 WASI]] -- [[Vasylyna w Bachmucie->BACHMUT2 WASI]] -- __24 lutego__ -- [[Charków->CHARKÓW WASI]] -- [[Kijów->KIJÓW WASI]] -- [[Tarnopol->TARNOPOL WASI]] -- [[Lwów->LWÓW WASI]] -- [[Chyriw->CHYRIW WASI]] -- [[Granica->GRANICA WASI]] -- [[Kraków-Warszawa->KRAKÓW WASI]] -- [[Wrocław->WROCŁAW WASI]] -- [[Sąsiedztwo->SĄSIEDZTWO WASI]]*
[align center]
~~**CHARKÓW**~~
[continue]
~~VASYLYNA~~
Jechała ze mną koleżanka z sąsiedniego pokoju — Rita. Pamiętam, jak siedziałyśmy w akademiku w piwnicy. Jakieś dwa dni, bo na trzeci dzień siostra dzwoniła do mnie i błagała, żebym wyjechała. Chciałyśmy z Ritą wyjechać następnego dnia, ale moja siostra powiedziała: nie, musicie wyjechać teraz.
~~PAULINA~~
I wyjechałyście?
~~VASYLYNA~~
Tak, ale zupełnie nie wiedziałyśmy, co robić w takiej sytuacji. Dowiedziałyśmy się, że grupa naszych znajomych jest na dworcu i też chce wyjechać do Polski, więc miałyśmy dziesięć minut, żeby zabrać swoje rzeczy i się wynieść.
~~PIOTR~~
Pamiętasz, jak się wtedy czułaś?
~~VASYLYNA~~
Niczego nie odczuwałam. Wiedziałam po prostu, że trzeba zrobić to i to. Trochę jak maszyna. Rita była bardzo emocjonalna; płakała. Była w panice, a ja czułam, że muszę jakoś pomóc. Nie wiem. Zrobić tak, żeby było okej. **[[I przyjąć postawę, że wszystko będzie dobrze.->WYJAZD]]**
Zamówiłyśmy taksówkę, bardzo drogą, i pojechałyśmy na dworzec do naszych przyjaciół.
Chcieliśmy jechać do Lwowa, a stamtąd do Przemyśla.
Staliśmy tam, w trzynaście osób, na tym dworcu, czekaliśmy na pociąg, który spóźnił się sześć godzin.
~~PIOTR~~
Jak wyglądał dworzec?
~~VASYLYNA~~
Mnóstwo ludzi, zimno, ktoś siedzi w telefonie, ktoś rozmawia, słychać wybuchy… Kiedy przyjechał pociąg było strasznie. Wszyscy zaczęli się do niego pchać, wyłamywać okna i drzwi, żeby po prostu się tam znaleźć. Widzieliśmy panikę w ludziach. Jakaś matka płacze, krzyczy, że ktoś bije jej dziecko, żeby ono nie weszło do pociągu. **[[A my tam stoimy i nie wiemy co zrobić.->CHARKÓW]]**
W pewnym momencie zobaczyliśmy jakiś pociąg i po prostu do niego wsiedliśmy. Nie wiedzieliśmy dokąd, liczyło się, że jedzie. Okazało się, że było tam znacznie mniej ludzi i trochę mniej stresu, no i że pociąg jedzie do Tarnopola przez Kijów.
***
*To jest droga Vasylyny.*
*[[Vasylyna->VASYLYNA]] -- [[Dom->DOM WASI]] -- [[Pusty Bachmut->BACHMUT1 WASI]] -- [[Vasylyna w Bachmucie->BACHMUT2 WASI]] -- [[24 lutego->24 LUTEGO WASI]]-- __Charków__ -- [[Kijów->KIJÓW WASI]] -- [[Tarnopol->TARNOPOL WASI]] -- [[Lwów->LWÓW WASI]] -- [[Chyriw->CHYRIW WASI]] -- [[Granica->GRANICA WASI]] -- [[Kraków-Warszawa->KRAKÓW WASI]] -- [[Wrocław->WROCŁAW WASI]] -- [[Sąsiedztwo->SĄSIEDZTWO WASI]]*
[ALIGN CENTER]
~~**KIJÓW**~~
[continue]
~~VASYLYNA~~
**[[Kiedy przejeżdżaliśmy przez Kijów, wszyscy pasażerowie musieli siedzieć na podłodze, żeby nikogo nie było widać.->KIJÓW]]** Pamiętam mężczyznę, który jechał z psem i pomagał jakiejś starszej pani.
***
*To jest droga Vasylyny.*
*[[Vasylyna->VASYLYNA]] -- [[Dom->DOM WASI]] -- [[Pusty Bachmut->BACHMUT1 WASI]] -- [[Vasylyna w Bachmucie->BACHMUT2 WASI]] -- [[24 lutego->24 LUTEGO WASI]]-- [[Charków->CHARKÓW WASI]] -- __Kijów__ -- [[Tarnopol->TARNOPOL WASI]] -- [[Lwów->LWÓW WASI]] -- [[Chyriw->CHYRIW WASI]] -- [[Granica->GRANICA WASI]] -- [[Kraków-Warszawa->KRAKÓW WASI]] -- [[Wrocław->WROCŁAW WASI]] -- [[Sąsiedztwo->SĄSIEDZTWO WASI]]*
[align center]
~~**TARNOPOL**~~
[continue]
~~VASYLYNA~~
**[[Kiedy dojechaliśmy do Tarnopola, mieliśmy spore szczęście, bo po godzinie pojawił się pociąg do Lwowa, którym ruszyliśmy w dalszą drogę.->TARNOPOL]]**
***
*To jest droga Vasylyny.*
*[[Vasylyna->VASYLYNA]] -- [[Dom->DOM WASI]] -- [[Pusty Bachmut->BACHMUT1 WASI]] -- [[Vasylyna w Bachmucie->BACHMUT2 WASI]] -- [[24 lutego->24 LUTEGO WASI]]-- [[Charków->CHARKÓW WASI]] -- [[Kijów->KIJÓW WASI]] -- __Tarnopol__ -- [[Lwów->LWÓW WASI]] -- [[Chyriw->CHYRIW WASI]] -- [[Granica->GRANICA WASI]] -- [[Kraków-Warszawa->KRAKÓW WASI]] -- [[Wrocław->WROCŁAW WASI]] -- [[Sąsiedztwo->SĄSIEDZTWO WASI]]*
[align center]
~~**LWÓW**~~
[continue]
~~VASYLYNA~~
**[[We Lwowie dostaliśmy — cała nasza trzynastka — nocleg w akademiku Akademii Muzycznej.->LWÓW]]** Później zostałyśmy tylko we trzy — ja, Rita i jeszcze jedna dziewczyna, która chciała jechać do Polski.
~~PIOTR~~
Skąd wiedziałyście, co robić dalej?
~~VASYLYNA~~
Wiedziałyśmy, że trzeba jechać na granicę. Sprawdziłyśmy BlaBlaCar, czy coś podobnego. Zadzwoniłyśmy tam:
— Szukamy transportu na granicę.
— Na kiedy?
— No na teraz.
— Na teraz na granicę mogę zaproponować piętnaście dolarów.
— Nie mamy tyle.
— Trudno.
Później, na specjalnej grupie na Telegramie znalazłyśmy chłopaka, który pomaga żołnierzom — dowozi im leki. I mieszka niedaleko od naszego akademika.
~~PAULINA~~
Skontaktowałyście się z nim?
~~VASYLYNA~~
Powiedział, że nie wie dokąd najlepiej jechać, ale nam pomoże. I pojechaliśmy, a on po prostu pytał po drodze, którędy i gdzie ma się kierować. Dotarliśmy do jednego punktu granicznego, ale okazało się, że ludzie tam stoją od czterech dni i trzeba przechodzić pieszo.
~~PIOTR~~
Nie dało się dojechać samochodem?
~~VASYLYNA~~
Nie dało się.
W końcu dojechaliśmy do miasta Chyriw, to małe miasto pod Lwowem.
***
*To jest droga Vasylyny.*
*[[Vasylyna->VASYLYNA]] -- [[Dom->DOM WASI]] -- [[Pusty Bachmut->BACHMUT1 WASI]] -- [[Vasylyna w Bachmucie->BACHMUT2 WASI]] -- [[24 lutego->24 LUTEGO WASI]]-- [[Charków->CHARKÓW WASI]] -- [[Kijów->KIJÓW WASI]] -- [[Tarnopol->TARNOPOL WASI]] -- __Lwów__ -- [[Chyriw->CHYRIW WASI]] -- [[Granica->GRANICA WASI]] -- [[Kraków-Warszawa->KRAKÓW WASI]] -- [[Wrocław->WROCŁAW WASI]] -- [[Sąsiedztwo->SĄSIEDZTWO WASI]]*[align center]
~~**CHYRIW**~~
[continue]
~~VASYLYNA~~
Chyriw kojarzy mi się z pomocą. Był tam wielki sklep, w którym można było posiedzieć, dostać coś do zjedzenia, ogrzać się. Pamiętam, że była wtedy temperatura poniżej zera.
Było tam też miejsce, z którego można było wyruszyć na granicę. Trzeba było wziąć numerek. Potem przyjeżdżały autobusy i zabierały ludzi w miejsce, gdzie można przekroczyć granicę.
~~PAULINA~~
Długo czekałyście?
~~VASYLYNA~~
Ustawiłyśmy się w kolejce. Dostałyśmy numerek 1010. Zapytałyśmy kogoś, „A jak często jeżdżą te autobusy?”. „No tak co cztery godziny”. Trzeba było czekać i kiedy wywołano wasz numerek, mogliście wsiąść do autobusu. Ostatni odjeżdżał około 11. wieczorem.
No i nie udało nam się na niego załapać.
~~PIOTR~~
Czekałyście całą noc na kolejny?
~~VASYLYNA~~
Zapytałyśmy kogoś, o której będzie. O 4. rano.
~~PAULINA~~
O nie.
~~VASYLYNA~~
Poszłyśmy do tego sklepu, o którym wspominałam. Na szczęście było otwarte. Dużo ludzi, dużo mam z dziećmi. Usiadłyśmy tam i czekałyśmy do tej 4.00.
W pewnym momencie, bliżej rana, pojawiło się więcej ludzi, zrobił się chaos… No ale ostatecznie udało nam się wsiąść do autobusu.
Dużo emocji.
~~PIOTR~~
Autobus zawiózł was na granicę.
~~VASYLYNA~~
Tak. Nie wiem, jak nazywała się ta miejscowość na granicy. **[[Niewiadome miejsce.->GRANICA]]**
***
*To jest droga Vasylyny.*
*[[Vasylyna->VASYLYNA]] -- [[Dom->DOM WASI]] -- [[Pusty Bachmut->BACHMUT1 WASI]] -- [[Vasylyna w Bachmucie->BACHMUT2 WASI]] -- [[24 lutego->24 LUTEGO WASI]]-- [[Charków->CHARKÓW WASI]] -- [[Kijów->KIJÓW WASI]] -- [[Tarnopol->TARNOPOL WASI]] -- [[Lwów->LWÓW WASI]] -- __Chyriw__ -- [[Granica->GRANICA WASI]] -- [[Kraków-Warszawa->KRAKÓW WASI]] -- [[Wrocław->WROCŁAW WASI]] -- [[Sąsiedztwo->SĄSIEDZTWO WASI]]*
[align center]
~~**GRANICA**~~
[continue]
~~PIOTR~~
Jak zapamiętałaś moment przekroczenia granicy?
~~VASYLYNA~~
**[[To było jak wzięcie oddechu.->GRANICA]]** W końcu.
Dużo się tam działo. Dużo dzieci. Pamiętam pana, który roznosił herbatę. Miał na ubraniu napis „straż”. Pytał „herbatę?”, a nie wiedziałam co to znaczy. Jakieś dokumenty mam mu dać, czy co?
A potem pojechałyśmy w Polskę. Najpierw do Krakowa, a potem do Warszawy.
***
*To jest droga Vasylyny.*
*[[Vasylyna->VASYLYNA]] -- [[Dom->DOM WASI]] -- [[Pusty Bachmut->BACHMUT1 WASI]] -- [[Vasylyna w Bachmucie->BACHMUT2 WASI]] -- [[24 lutego->24 LUTEGO WASI]]-- [[Charków->CHARKÓW WASI]] -- [[Kijów->KIJÓW WASI]] -- [[Tarnopol->TARNOPOL WASI]] -- [[Lwów->LWÓW WASI]] -- [[Chyriw->CHYRIW WASI]] -- __Granica__ -- [[Kraków-Warszawa->KRAKÓW WASI]] -- [[Wrocław->WROCŁAW WASI]] -- [[Sąsiedztwo->SĄSIEDZTWO WASI]]*[align center]
~~**KRAKÓW-WARSZAWA**~~
[continue]
~~VASYLYNA~~
Z granicy polski wolontariusz zabrał nas do Krakowa. Tam czekała na nas moja siostra z narzeczonym. Z nimi pojechałyśmy do Warszawy.
Pamiętam Ritę. Bardzo się bała i bardzo dużo płakała.
~~PAULINA~~
Skąd jest Rita?
~~VASYLYNA~~
Nie pamiętam. Dawno nie rozmawiałyśmy.
~~PIOTR~~
Ona jest w Polsce?
~~VASYLYNA~~
Teraz jest w Danii. Byłyśmy u mojej siostry w Warszawie, a potem zabrali ją do innej grupy.
~~PAULINA~~
Też się uczy teatru?
~~VASYLYNA~~
Nie, nie. Jest alcistką. Dla niej znalazł się inny ośrodek, gdzie mogła kontynuować naukę. I pojechała tam.
~~PAULINA~~
A właściwie jak ty trafiłaś do Wrocławia?
~~VASYLYNA~~
Napisała do mnie moja profesorka z Charkowa, że jest współpraca szkół lalkarskich. Że mam możliwość kontynuacji nauki albo w Białymstoku, albo we Wrocławiu.
~~PIOTR~~
Jak podjęłaś decyzję?
~~VASYLYNA~~
Moja siostra powiedziała mi, że była kiedyś we Wrocławiu i że tam jest pięknie. Więc po dwóch tygodniach pojechałam do Wrocławia.
~~PAULINA~~
Trudna podróż?
~~VASYLYNA~~
**[[Bardzo ciężka.->DROGA]]** Jechałam sama i przez całą drogę płakałam. Nie wiedziałam co ze mną będzie, nie znałam języka, miasta, Akademii, wymagań na studiach… Ale jakoś poszło.
***
*To jest droga Vasylyny.*
*[[Vasylyna->VASYLYNA]] -- [[Dom->DOM WASI]] -- [[Pusty Bachmut->BACHMUT1 WASI]] -- [[Vasylyna w Bachmucie->BACHMUT2 WASI]] -- [[24 lutego->24 LUTEGO WASI]]-- [[Charków->CHARKÓW WASI]] -- [[Kijów->KIJÓW WASI]] -- [[Tarnopol->TARNOPOL WASI]] -- [[Lwów->LWÓW WASI]] -- [[Chyriw->CHYRIW WASI]] -- [[Granica->GRANICA WASI]] -- __Kraków-Warszawa__ -- [[Wrocław->WROCŁAW WASI]] -- [[Sąsiedztwo->SĄSIEDZTWO WASI]]*[align center]
~~**WROCŁAW**~~
[CONTINUE]
~~VASYLYNA~~
Na początku zamieszkałam w Akademii Sztuk Teatralnych.
Pamiętam, ktoś zaprowadził mnie na stołówkę i powiedział, „proszę, tutaj możesz sobie coś zjeść, a tutaj są dziewczyny z Charkowa”. I siedziały tam Dasha i Sonia.
~~PAULINA~~
Znałyście się wcześniej?
~~VASYLYNA~~
Byłyśmy na „hej”. One studiowały dwa lata wyżej. Od razu było widać, że też nie wiedzą, co się dzieje. Były zamknięte. Ale od razu myślałam, że dobrze będzie się poznać lepiej, nawet jeśli wcześniej się nie przyjaźniłyśmy.
~~PIOTR~~
Kim jest Wasia, która przenosi się z piwnicy w Charkowie do stołówki szkolnej we Wrocławiu?
~~VASYLYNA~~
**[[Trudno mi nazwać teraz ten stan, w którym byłam.->STAN]]** Trudno powiedzieć, czy wtedy byłam sobą. Pamiętam… no, ten „stan zero”. Wykonywanie czynności. Jakbym była jakimś mechanizmem. Pójść tam, zrobić to. Iść na spotkanie. Teraz wrócić. Przerwą od tego była ta droga z Warszawy do Wrocławia, kiedy płakałam — pierwszy raz od rozpoczęcia inwazji tak silnie. Ale później znowu… Nie wiem, jak mam nazwać ten stan.
~~PIOTR~~
Powiedziałaś „stan zero”. Może to po prostu brak stanu?
~~VASYLYNA~~
O! To jest właśnie to. Brak stanu.
***
~~PAULINA~~
Mieszkałaś na początku w Akademii?
~~VASYLYNA~~
Tak, z dziewczynami w pokoju gościnnym w szkole.
~~PIOTR~~
Z Sonią i Dashą?
~~VASYLYNA~~
Tak. Pozwolili nam tam mieszkać do końca lipca. Potem dziewczyny wyjechały do Ukrainy, a ja szukałam jakiegoś swojego mieszkania we Wrocławiu.
~~PAULINA~~
I znalazłaś.
~~VASYLYNA~~
Tak. Bardzo mały pokój, podobny do komórki pod schodami Harry’ego Pottera.
~~PIOTR~~
Był pod schodami?!
~~VASYLYNA~~
Nie aż tak podobny. MIałam stamtąd czterdzieści minut do centrum… No dobrze było, że miałam gdzie mieszkać.
~~PAULINA~~
Już tam nie mieszkasz?
~~VASYLYNA~~
Nie. Kiedy dziewczyny wróciły z Ukrainy, zaczęły szukać mieszkania. Chodziłam z nimi i im doradzałam. Znalazło się jedno, bardzo fajne. I dziewczyny się na nie zdecydowały. A potem okazało się, ze facet, który zajmował tam jeden z pokojów, więc ja na to „to co, dziewczyny, mieszkamy znowu razem?”. No i mieszkamy.
Zaproszę was kiedyś. Mam bardzo dużo lalek.
***
~~PIOTR~~
Kiedy opowiadałaś o tym, czym jest dla ciebie dom, wspomniałaś bezpieczeństwo. Zastanawiam się: czy będąc tutaj bardziej bezpieczną i mieszkającą, odczuwasz, że pojęcie domu jakkolwiek ci towarzyszy?
~~VASYLYNA~~
To jest tak, że cieszę się, że mam tu swoje miejsce. Może jakaś ja w dzieciństwie powiedziałaby, że własny pokój jest spełnieniem marzenia. Ale na pewno nie mogę powiedzieć, że to jest mój dom. On jest w Bachmucie, a nie we Wrocławiu.
**[[To bezpieczeństwo, o którym mówiłam, kojarzy mi się rodzinnie.->RODZINA]]** Oczywiście bardzo mi dobrze z tym, że mieszkam z dziewczynami, że mamy swoje wsparcie. Bardzo jestem za to wdzięczna. Że je poznałam. Ale i tak to wszystko jest dla mnie… czasem studiowania. Że skończę studia i wrócę do domu.
To jest bardzo dobre miejsce. Wygodne, ciepłe.
~~PAULINA~~
Wrocław jest dla ciebie dobry?
~~VASYLYNA~~
**[[To wspaniałe miasto.->WROCŁAW]]** Ma super historię. Kiedy przestałam mieć w głowię tylko jedną myśl, że jestem tutaj przez wojnę i tymczasowo, to nagle zaczęłam się rozglądać.
No dobrze. Jestem w tym miejscu. Skąd ten budynek? A co to za historia? Co tu wcześniej było?
Szukałam miejsc i sposobów na spędzanie czasu. Dowiedziałam się, że z jakiegoś pomnika ktoś zawsze kradnie szablę. Że w jakiejś kamienicy jest sztuczne okno… Mnóstwo takich ciekawostek, które sprawiają, że miasto jest milsze.
***
*To jest droga Vasylyny.*
*[[Vasylyna->VASYLYNA]] -- [[Dom->DOM WASI]] -- [[Pusty Bachmut->BACHMUT1 WASI]] -- [[Vasylyna w Bachmucie->BACHMUT2 WASI]] -- [[24 lutego->24 LUTEGO WASI]]-- [[Charków->CHARKÓW WASI]] -- [[Kijów->KIJÓW WASI]] -- [[Tarnopol->TARNOPOL WASI]] -- [[Lwów->LWÓW WASI]] -- [[Chyriw->CHYRIW WASI]] -- [[Granica->GRANICA WASI]] -- [[Kraków-Warszawa->KRAKÓW WASI]] -- __Wrocław__ -- [[Sąsiedztwo->SĄSIEDZTWO WASI]]*[align center]
~~**SĄSIEDZTWO**~~
[continue]
~~PAULINA~~
Byłaś w Polsce wcześniej?
~~VASYLYNA~~
**[[Przed pełnoskalową inwazją przyjechałam raz do siostry na wakacje zimowe, w styczniu.->POLSKA]]** W ogóle, wcześniej za granicą byłam tylko w Rosji, kiedy miałam siedem lat. Mam tam matkę chrzestną. Więc wycieczka do Warszawy była czymś nowym. Pierwszy raz leciałam samolotem, co, przez moją chorobę lokomocyjną, było straszne. Później leżałam przez to w łóżku i nie zdążyłam zobaczyć miasta. Ale wykorzystałyśmy ten czas z moją siostrą, bo bardzo długo się nie widziałyśmy i mogłyśmy porządnie porozmawiać.
~~PIOTR~~
Twoja siostra też wyjechała na studia?
~~VASYLYNA~~
Wymyśliła sobie, że będzie studiować w Warszawie coś związanego z modą i szyciem. Kiedy wyjechała, rodzice pytali mnie „Wasia, a czemu ty nie chcesz studiować w Polsce?”. Moim marzeniem były studia aktorskie w Charkowie. Konkretnie w Charkowie i konkretnie na Uniwersytecie Kotlarskiego. Nie chciałam wyjeżdżać do Polski.
~~PIOTR~~
Co byś powiedziała o relacjach ukraińsko-polskich przed 24 lutego?
~~VASYLYNA~~
Osobiście nie miałam żadnych relacji. Wiedziałam o podstawowych wydarzeniach z historii i tyle. To, co się działo w 2022 roku — to było coś nowego dla Polaków i Ukraińców.
Myślę, że mam dużo szczęścia, bo trafiłam we Wrocławiu na naprawdę dobrych ludzi. Dużo pomocy otrzymałam w Akademii.
~~PAULINA~~
A negatywne rzeczy?
~~VASYLYNA~~
Też były. Przed mieszkaniem zostawiano nam ulotki: „Pamiętajcie, Ukraińcy to faszyści” albo „Wspominamy rzeź wołyńską”. **[[Ale dla mnie i tak najważniejsza relacja to ta, w której Polska tak bardzo pomogła Ukrainie.->GOSPODARZE]]** To, co Polacy zrobili dla mnie i mojej rodziny… To jest bardzo cenne. Zbiórki na Ukraińskich żołnierzy, pomoc humanitarna. To jest naprawdę wyjątkowe.
Sonia mi opowiadała, jak pojechała do Niemiec, do Berlina. Krótko po tym, jak przyjechała do Wrocławia. Widziała tam meeting ludzi z Rosji, którzy apelowali, żeby nie wspierać finansowo ukraińskich żołnierzy. To spotkanie było legalne, a tych protestujących chroniła policja. Dla mnie to jest amoralne. Zupełnie inna metalność. Nie wyobrażam sobie, żeby coś takiego mogło stać się w Polsce.
~~PIOTR~~
To straszne też przez to, że to przecież Niemcy. Ze swoją historią.
~~VASYLYNA~~
Nie rozumiem tego.
~~PAULINA~~
A jak widzisz to obecne spotkanie dwóch narodów? Polaków i Ukraińców w Polsce?
~~VASYLYNA~~
**[[Pracuję obecnie z dziećmi.->PRACA]]** Jako wychowawczyni, opiekunka, prowadzę też warsztaty. Zaproszono mnie w związku z tym na dyskusję o integracji dzieci z Ukrainy w Polsce. Bo rzeczywiście jest to trudny temat. Dużo się zmienia, my próbujemy sobie jakoś radzić. Nie mamy zawsze wszystkich niezbędnych narzędzi, żeby rozwiązywać problemy. A w przypadku dzieci to jest ważne, bo chodzi o spotkanie kultur. Jest nasza i jest wasza, bardzo silna i odczuwalna. Dlatego to wspaniałe, że współpraca naszych kultur jest taka dobra. Jestem tutaj ze swoimi myślami, ze swoim doświadczeniem, pochodząca z innego kraju i super jest to, że mam przestrzeń na bycie tutaj z tym wszystkim. Na swój głos. To jest bardzo ważne. Bo kultura pomaga się wzmocnić — tutaj i na froncie.
~~PIOTR~~
Myślisz o przyszłości?
~~VASYLYNA~~
Trudno mi myśleć o przyszłości. Trochę też nie wiem do końca po co mam to robić. W każdym razie staram się nie myśleć o tym, co będzie. Codziennie przecież może się coś zmienić, coś może mnie złamać, więc staram się być teraz — mówić i myśleć, cieszyć się albo smucić tym, co jest teraz. Jeżeli myślę o przyszłości, to bardzo ogólnie. Na przykład wyobrażam sobie, jak po studiach zapraszam wszystkich, którzy mi tutaj pomogli, do Ukrainy, i tam robimy jakąś fajną sztukę. **[[To jest marzenie i jest mi przyjemnie, kiedy pozwalam sobie na myślenie o przyszłości w taki sposób.->MARZENIE]]** Ogólny. Bo jeśli wyobrażam sobie coś konkretnego, to jest mi bardzo trudno. Tak się stało po pierwszej sesji. Zanurzyłam się w myśleniu o konkretnej przyszłości, co doprowadziło mnie do depresji z diagnozą, leków i ataków paniki. Teraz jest na szczęście lepiej. Staram się myśleć o tym, co jest teraz. Jestem teraz.
~~PAULINA~~
To jest Wasia teraz.
~~VASYLYNA~~
Tak.
***
*To jest droga Vasylyny.*
*[[Vasylyna->VASYLYNA]] -- [[Dom->DOM WASI]] -- [[Pusty Bachmut->BACHMUT1 WASI]] -- [[Vasylyna w Bachmucie->BACHMUT2 WASI]] -- [[24 lutego->24 LUTEGO WASI]]-- [[Charków->CHARKÓW WASI]] -- [[Kijów->KIJÓW WASI]] -- [[Tarnopol->TARNOPOL WASI]] -- [[Lwów->LWÓW WASI]] -- [[Chyriw->CHYRIW WASI]] -- [[Granica->GRANICA WASI]] -- [[Kraków-Warszawa->KRAKÓW WASI]] -- [[Wrocław->WROCŁAW WASI]] -- __Sąsiedztwo__*[align center]
~~**24 LUTEGO**~~
[continue]
~~PAULINA~~
Opowiesz o swoim 24 lutego?
~~A.~~
**[[Bardzo dobrze to pamiętam.->POCZĄTEK]]** Obudziłam się, to znaczy obudziliśmy się z moim partnerem i przeczytałam informację, że rozpoczęła się wojna. Ponieważ pracuję w szkole jogi, która jest prowadzona przez chłopaka z Ukrainy, słyszałam zapowiedzi szybciej niż w naszych mediach. No i to było jasne, że to się dzieje. Działo się od wielu lat i 24 lutego był smutnym finałem tego wszystkiego.
~~PAULINA~~
Masz informacje z pierwszej ręki.
~~A.~~
Tak, tak. Ta szkoła jest prowadzona przez Pawła, który jest Ukraińcem i on ściąga do szkoły bardzo dużo osób. Na zajęciach mam zazwyczaj dwie, trzy osoby z Ukrainy. Więc pierwsze co, to odezwałam się do nich właśnie: jak wasze rodziny? Co się dzieje? To były pierwsze dni.
~~PIOTR~~
To był pierwszy moment pomocy?
~~A.~~
Tak naprawdę był trochę później.
***
*To jest opowieść A.*
*[[A.]] -- __24 lutego__ -- [[Indie i Nepal->INDIE A]] -- [[Dlaczego pomagam?->DLACZEGO A]] -- [[Dom otwarty->DOM A]] -- [[Pomoc->POMOC A]] -- [[Goście->GOŚCIE A]]*
[align center]
~~**INDIE I NEPAL**~~
[continue]
~~A.~~
W mediach społecznościowych jestem na grupach Hindusów i Nepalczyków, i to tam zaczęła się akcja wyciągania studentów tych narodowości z Ukrainy.
~~PAULINA~~
Osoby spoza obrazka.
~~A.~~
Możecie sobie wyobrazić, że to osoby z zupełnie innego kontekstu, które kompletnie nie wiedziały, co się będzie z nimi działo.
~~PIOTR~~
I działaliście?
~~A.~~
**[[Ze znajomym Nepalczykiem zaczęliśmy organizować pomoc dla nich.->POMAGAM]]** Najpierw staraliśmy się, żeby mieli kontakt z rodzinami. Sytuacja wyglądała tak, że koczowali na granicy i w różnych punktach w Ukrainie; koczowali, bo zwyczajnie tam utknęli. Powoli przestawali mieć kontakt ze swoimi rodzinami. Wyobraźcie sobie jedną komórkę na całą grupę osób, którą oszczędza się tak, żeby mogła starczyć dla każdego.
Zaczęliśmy z Nimą, który jest Szerpą, tworzyć we Wrocławiu punkt do przesyłania informacji do tych rodzin — w Indiach czy Nepalu. A potem zaczęło się organizowanie transportów. Nima jeździł na granicę, ja organizowałam punkty zbiorcze i wspólnie pomagaliśmy tym studentom wydostać się z Ukrainy.
~~PAULINA~~
To były stricte osoby z Indii i Nepalu?
~~A.~~
Tak. Ale wiem, że była jeszcze ogromna akcja pomocy studentom z Afryki. W ich przypadku dochodził do tego problem rasizmu. No bo ludziom łatwiej pomagać studentom z krajów europejskich. Nie chcę nikogo oskarżać, ale pamiętam, że to też otworzyło mi oczy na to, że ten systemowy rasizm jest nadal bardzo obecny.
~~PIOTR~~
Nie pasują do obrazka uchodźców z Ukrainy.
~~A.~~
Tak.
~~PIOTR~~
A czy spotykałaś się z rasizmem w organizowaniu pomocy dla studentów z Azji?
~~A.~~
Tak. W sumie bardzo ciężko było załatwić te transporty — nie bardzo chciano ich zabierać. Ale to wszystko to są historie zakończone happy endem. Mówię o tym, bo to się działo, ale nie chcę budować tutaj oskarżycielskiej narracji. Nigdy nie byłam wewnątrz sytuacji konfliktu zbrojnego, więc trudno powiedzieć, jakie to reakcje wywołuje. Jak sama bym się zachowała?
~~PAULINA~~
Przyjęłaś też osoby z Ukrainy pod swój dach.
~~A.~~
Tak.
~~PAULINA~~
I pomagałaś studentom z Indii i Nepalu.
~~A.~~
Tak.
~~PIOTR~~
Jak to jest, że postanowiłaś to zrobić?
***
*To jest opowieść A.*
*[[A.]] -- [[24 lutego->24 LUTEGO A]] -- __Indie i Nepal__ -- [[Dlaczego pomagam?->DLACZEGO A]] -- [[Dom otwarty->DOM A]] -- [[Pomoc->POMOC A]] -- [[Goście->GOŚCIE A]]*
[align center]
~~**DLACZEGO POMAGAM?**~~
[continue]
~~A.~~
Wiesz, to było dla mnie bardzo jasne. **[[Jestem z domu, gdzie wszyscy wszystkim pomagają.->POMAGAM]]** Moi rodzice od wielu lat pomagali, ale to naprawdę od wielu. Odkąd pamiętam: schroniska dla zwierząt, domy samotnej matki, domy dziecka…
~~PIOTR~~
I to dlatego?
~~A.~~
Dla mnie to nie była jakaś specjalna decyzja. To było jasne.
~~PAULINA~~
A jak zareagował twój partner?
~~A.~~
On jest taki sam. Jesteśmy ze sobą już dwadzieścia dwa lata, bo on jest po prostu taki jak ja.
~~PIOTR~~
Nie było narady.
~~A.~~
Nie. Po prostu bierzemy kogoś i nie zastanawiamy się nad tym.
~~PAULINA~~
Nawet goszcząc nas teraz pierwsze, o co zapytałaś, to czy nie chcemy czegoś ciepłego do jedzenia.
~~A.~~
Bo ja zawsze karmię. Część mojej rodziny jest grecka, a część polska. To są jedyne narody europejskie, które pierwsze co mówią, kiedy kogoś witają, to „jesteście głodni?”.
Mam dla was jedzenie, zdążyłam zrobić rano. Gnocchi z pesto ze szpinakiem.
~~PAULINA~~
Nie da się odmówić?
~~A.~~
Nie.
***
*To jest opowieść A.*
*[[A.]] -- [[24 lutego->24 LUTEGO A]] -- [[Indie i Nepal->INDIE A]] -- __Dlaczego pomagam?__ -- [[Dom otwarty->DOM A]] -- [[Pomoc->POMOC A]] -- [[Goście->GOŚCIE A]]*
[align center]
~~**DOM OTWARTY**~~
[continue]
~~PIOTR~~
Jak przygotowywałaś swój dom?
~~PAULINA~~
Siebie?
~~A.~~
Miejsce, w którym spali nasi Ukraińcy, to mój pokój jogowy. Więc musiałam go przystosować. Jest tam mata do jogi i książki — regał z książkami. Trzeba było zorganizować coś do spania, jakąś szafę. Sprawdzić gniazdka, żeby mogli się do nich podłączać… Nie miałam jakichś specjalnych refleksji, jak będzie wyglądać nasze życie. W ogóle myślę, że w sytuacji kryzysowej to nie jest pierwsza myśl. **[[Moje życie niewiele się zmieniło w porównaniu do tego, jakiej zmiany doświadczyli Ukraińcy.->PRZYGOTOWANIE]]**
~~PAULINA~~
Przyjeżdżają do ciebie koniec końców obcy ludzie, z własnymi, obcymi dla ciebie, zwyczajami, trybami i tak dalej. Jak było z godzeniem tego z twoim porządkiem życia?
~~A.~~
Pytasz o dyskomfort?
~~PAULINA~~
Też.
~~A.~~
Wiesz, ja się naprawdę nad sobą nie zastanawiałam. Gdyby przyjechała do mnie jakaś krewna, która zapowiedziała, że będzie dwa tygodnie, a została na pół roku, to pewnie zastanawiałabym się jak ją wyekspediować do domu. Natomiast ta sytuacja jest zupełnie inna, więc nawet do głowy nie przychodzi priorytetyzowanie jakiejś swojej niewygody.
Moje życie nie zmienia się jakoś szczególnie, na pewno ta zmiana nie jest duża.
Wiem, że są osoby przyjmujące uchodźców, które są wrażliwe w kwestiach jadłospisu, to znaczy one nie jadły mięsa i nie mogły przekroczyć granicy, za którą to mięso byłoby przyrządzane i jedzone w ich domach. I to był ich warunek, do którego mają prawo. Ja też nie jem mięsa, więc na pewno taką obcością, która się pojawiła, było mięso w lodówce. Ale znowu, dla mnie to nie było jakimś dużym problemem.
No nie miałam żadnych specjalnych refleksji w kwestiach tarć między nami a nimi. Ale nie dlatego, że jestem bezrefleksyjna. Oni potracili wszystko.
**[[Ci moi znajomi ze szkoły jogi — Paweł i Svieta — oni są z Chersonia.->CHERSOŃ]]** Miasta, które w tej chwili prawie nie istnieje. Więc jakie ja mogę mieć refleksje, na moim tarasie, przed moim ogrodem, kiedy tam dzieją się takie rzeczy?
~~PIOTR~~
Wyobrażam sobie twój dom jako bardzo otwarty na tę nową koegzystencję. Mamy w tym projekcie takie określenie sytuacji w relacjach polsko-ukraińskich, w której się znaleźliśmy: aktywne sąsiedztwo. Oczywiście ono istniało przed 24 lutego, we Wrocławiu bardzo intensywnie.
~~A.~~
Bardzo.
~~PIOTR~~
Tutaj asymilacja odbywa się od dawna.
~~A.~~
Studenci…
~~PIOTR~~
Tak. Natomiast po dwudziestym czwartym stało się między nami coś nowego. Staliśmy się jak…
~~A.~~
Małżeństwo.
~~PIOTR~~
O.
I to aktywne sąsiedztwo, tego, że nasze domy stoją obok siebie, ale teraz jest między nimi ścieżka…
~~PAULINA~~
I nie ma płotów.
~~PIOTR~~
Dookoła twojego domu, A., nie ma płotów. Wiesz, o co chodzi.
~~A.~~
Oczywiście. Z sąsiadami Polakami też dobrze żyjemy.
~~PAULINA~~
Robisz coś wyjątkowego.
~~A.~~
Ja nie czułam, żebym robiła. Zresztą do tej pory nie czuję. Nie bardzo bym chciała być w taki sposób przedstawiana, bo takie rzeczy powinny być znormalizowane. Jasne, nie każdy ma możliwości, żeby kogoś wpuścić do siebie do domu — ja mam łatwiej, bo pracuję w domu. Moje kontakty też pomogły… Ale myślę, że pomaganie powinno być zwyczajne i oczywiste.
~~PIOTR~~
Gotowe miejsce bezpieczeństwa. Bez zastanawiania się.
~~A.~~
Też zdaję sobie sprawę i rozumiem powody, dla którego te miejsca nie zawsze są gotowe, ale mimo wszystko tak powinno być.
***
*To jest opowieść A.*
*[[A.]] -- [[24 lutego->24 LUTEGO A]] -- [[Indie i Nepal->INDIE A]] -- [[Dlaczego pomagam?->DLACZEGO A]] -- __Dom otwarty__ -- [[Pomoc->POMOC A]] -- [[Goście->GOŚCIE A]]*
[align center]
~~**POMOC**~~
[continue]
~~A.~~
**[[Ludzie wspaniale organizowali się w internecie.->POMOC]]** W pewnym momencie byłam w jakiejś strasznej ilości grup, gdzie szukało się domów dla uchodźców i organizowało szeroko pojętą pomoc. Bardzo dobrze zorganizowane miejsca. Takie huby pomocowe. Nie przypuszczałam, że Facebook, który jest zakałą, stanie się tak pomocny. Ktoś pisze, ktoś organizuje, kupuje; są zbiórki, wymiana kontaktów…
~~PAULINA~~
Masz wrażenie, że ta sytuacja pozbawiła nas, jako społeczeństwo, granic? To znaczy czy ten machanizm organizacji sprawił, że pozbyliśmy się wstydu zapytania „kto ma kołdrę” albo „kto ma miejsce”?
~~A.~~
To byłoby przyjemne być taką hurraoptymistką, że to faktycznie się wydarzyło.
~~PAULINA~~
A nie?
~~A.~~
W większości przypadków osoby, które wtedy pomagały i tak na co dzień coś robią.
~~PIOTR~~
Czyli dzieje się to w pewnym sensie w bańce pomocowej.
~~A.~~
**[[To, co mnie martwi, to sytuacja odwrotu.->POMOC]]** Bo po czasie, w którym zaczęło się coś dziać, naturalne jest, że ludzie zaczynają być zmęczeni. Ta nieustanna pomoc staje się obciążeniem. Przestaje motywować, przestaje być przyjemna. Myślę, że nie ma niczego złego w tym, że ktoś pomagając czuje przyjemność, bo przecież nie chodzi o biczowanie się.
~~PIOTR~~
Liczy się skutek.
~~A.~~
Tak. To nie musi być wypruwanie sobie żył. Natomiast, jak mówię, myślę, że energia do tego też się zużywa. Z drugiej strony Ukraina też jest teraz inaczej zorganizowana i ta część zachodnia dość mocno działa pomocowo i generalnie funkcjonuje. Jest produkcja, jest rolnictwo. Więc może to się wyrównuje. Może ta pomoc społeczna, która była tak intensywna na samym początku, nie jest już tak bardzo potrzebna.
Nawet teraz, jak pytam Svietlany, czy ona nie potrzebuje kogoś dla kogoś, żeby go przyjął, to mówi mi, że **[[oni już sami nikogo nie goszczą->GOSPODARZE]]** — ani rodziny, ani przyjaciół. Wszystko się już jakoś ustabilizowało w tej kwestii.
~~PAULINA~~
Więc może ta sytuacja odwrotu…
~~PIOTR~~
Może jest w pewnym stopniu naturalna?
~~A.~~
Tylko że zaczynają się intensyfikować nastroje antyukraińskie. Które zawsze były obecne oczywiście, ale w obecnej sytuacji politycznej stały się bardzo łatwe do podsycania. Więc tego się boję.
~~PAULINA~~
Że pójdziemy w odwrotnym kierunku.
~~A.~~
Nawet wczoraj wracałam autobusem do domu i jechał ze mną mężczyzna, który wykrzykiwał jakieś antyukraińskie hasła. To było, jest i będzie.
Moment, kiedy tak bardzo współczuliśmy — zresztą współczucie jest bardzo łatwym uczuciem — kiedy byliśmy niesamowicie nastawieni na pomoc, myślę, że ten moment na pewno minął.
~~PAULINA~~
Tak, ale też nikt nas nie uczył, jak pomagać. Pamiętam takie zdanie Ochojskiej, że to nie jest sztuka zawieźć komuś wodę do Darfuru. Dlatego budujemy studnię, żeby miejscowi sami mogli czerpać wodę. To jest jasne, że pomoc społecznie nas wyczerpała, bo mieliśmy współczucie, ale nikt nam nie dał narzędzi.
~~A.~~
To też prawda.
~~PAULINA~~
Też myślę o jeszcze jednej kwestii… Jak wysyłasz komuś w ramach pomocy konserwy, to musisz zdawać sobie sprawę z tego, że osoba, do której je ślesz, potrzebuje też otwieracza do konserw. Inaczej twoja pomoc zwyczajnie go upokorzy.
Zastanawiam się, czy zawsze potrafiliśmy pomagać w nieupokarzający sposób.
~~PIOTR~~
W rozmowach z osobami ukraińskimi słyszymy o tej perspektywie. Tej pozycji, w której osoba potrzebująca pomocy może być wyłącznie wdzięczna. Nie może narzekać i nie może mieć potrzeb. Z kolei z drugiej strony istnieje ryzyko ustawienia się w pozycji zbawcy, który uważa swoją pomoc za niepodważalnie dobrą.
~~A.~~
A pamiętacie ten film „The Square”? Tam jest taka scena, kiedy jeden z głównych bohaterów kupuje osobie bezdomnej coś do jedzenia. Ona podchodzi do niego i mówi, już nie pamiętam dokładnie co, ale coś w stylu „bez cebuli i bez pikli”. A ona tak na nią patrzy i nie rozumie, że **[[osoba bezdomna może mieć jakieś preferencje.->GODNOŚĆ]]** Uwielbiam ten film. On tak bardzo kłuje, tak bardzo pokazuje, ile jest w naszym życiu tych prekoncepcji, jak łatwo jest wpaść w poczucie, że kiedy robimy coś dobrego, to wyłącznie na naszych warunkach.
***
*To jest opowieść A.*
*[[A.]] -- [[24 lutego->24 LUTEGO A]] -- [[Indie i Nepal->INDIE A]] -- [[Dlaczego pomagam?->DLACZEGO A]] -- [[Dom otwarty->DOM A]] -- __Pomoc__ -- [[Goście->GOŚCIE A]]*[align center]
~~**GOŚCIE**~~
[continue]
~~A.~~
**[[To byli Ukraińcy mówiący po ukraińsku.->GOŚCIE]]** Więc nie przydała się moja znajomość rosyjskiego z podstawówki.
~~PAULINA~~
Jak na siebie wpadliście?
~~A.~~
Znajomy męża powiedział, że zna ludzi, którzy potrzebują domu.
Mama z synem. Luba i Andrzej ze Lwowa. Na samym początku ona powiedziała mi, że jest w ciąży. Więc pierwsza moja myśl: musimy iść do lekarza. Niestety straciła ciążę. Trudno powiedzieć, czy to była kwestia stresu… Moja kuzynka jest ginekologiem, więc bardzo łatwo było załatwić wszystkie procedury. Szybko i sprawnie, najlepiej jak się dało w tej przykrej sytuacji.
~~PAULINA~~
Straszne.
~~A.~~
Tak.
Andrzejek się świetnie zasymilował. On gra w piłkę, a w naszej wsi mamy prężnie działający klub, więc wpasował się idealnie. Właściwie skupiał się na uczeniu się języka polskiego i grze.
~~PIOTR~~
Jaki jest Andrzej?
~~A.~~
**[[Niesamowicie sympatyczny chłopiec.->DZIECI]]**
~~PAULINA~~
Ile miał wtedy lat?
~~A.~~
Jakieś jedenaście, dwanaście lat. Nie chodził tutaj do szkoły, bo uczył się online w swojej ukraińskiej podstawówce.
No i żyliśmy sobie tutaj, zupełnie tak, jakby przyjechała do mnie kuzynka z dzieckiem. Nie miałyśmy żadnych tarć.
~~PIOTR~~
Ustalałaś na początku jakieś zasady wspóbycia w twoim domu?
~~A.~~
Powiedziałam Lubie, że będę gotowała, ale nie potrawy mięsne. Oni byli dość mocno mięśni, więc ostatecznie Luba głównie gotowała. Jakieś gulasze różne i inne takie.
Moje życie niewiele się zmieniło.
~~PAULINA~~
Czułaś między wami więcej różnic czy wspólnych rzeczy?
~~A.~~
My jesteśmy tak do siebie podobni… Wszystko było bardzo normalne. I przez to nie mam żadnych ciekawych historii do opowiedzenia.
~~PIOTR~~
Super się tego słucha.
~~A.~~
Dlatego, że nic szczególnego się nie działo?
~~PIOTR~~
Właśnie tak. Ta zwyczajność i kompatybilność między wami. To samo w sobie opowiada o was — zupełnie wystarczająco.
~~PAULINA~~
I tak sobie żyliście.
~~A.~~
Tak sobie żyliśmy.
~~PAULINA~~
A co było impulsem do rozstania się?
~~A.~~
Oni mieli tutaj przyjechać na krócej. Plan był taki, że Luba będzie szukała jakiegoś mieszkania, a u mnie będą tylko przejściowo. Tylko to szukanie szło trochę opornie… Potem ja przyjmowałam u siebie własną rodzinę, więc przenieśli się do mojej znajomej Svietlany. **[[A potem Luba podjęła decyzję o powrocie do Lwowa.->LWÓW]]**
~~PIOTR~~
Wiesz dlaczego?
~~A.~~
To był taki moment, kiedy wszystko się nieco uspokoiło. We Lwowie niewiele się działo.
~~PAULINA~~
Później też były naloty.
~~A.~~
Tak. Napisałam wtedy do Luby, czy nie chcą przyjechać, ale nie zdecydowała się. Na pewno wolała tam zostać. Miała rodziców przy granicy z Polską. Wiem, że zastanawiała się, czy nie wyjechać do Niemiec.
~~PIOTR~~
Na pewno trudno było o jednoznacznie dobrą decyzję.
~~A.~~
Tak. Luba miała właśnie takie dylematy, co tak właściwie ma ze sobą zrobić.
~~PIOTR~~
Jak długo byli w Polsce?
~~A.~~
U mnie od lutego do czerwca. Potem u Svietlany przez chwilę.
Może gdyby Luba nie straciła tej ciąży, to zostaliby dłużej. W Polsce znalazła się wtedy duża część jej rodziny. Jej bratowa mieszkała u mojej znajomej Ady w Polkowicach. I ta bratowa później wyjechała do Niemiec. Luba też się nad tym zastanawiała, ale wydaje mi się, że przez nieznajomość języka perspektywa wyjazdu ją przeraziła.
~~PIOTR~~
A jak to wyglądało z perspektywy Andrzeja?
~~A.~~
Andrzejek bardzo tęsknił za Ukrainą. Bardzo się cieszył, że może mieć szkołę online, bo mógł codziennie widzieć swoich kolegów. Każde zajęcia — chociaż czasem przerywane syrenami — były dla niego ważne.
~~PAULINA~~
A jak mu się układało z dziećmi w Polsce?
~~A.~~
Bardzo zaprzyjaźnił się z chłopcami z klubu piłkarskiego. Trener go polubił. Ale tutaj nie było dużo Ukraińców. Chciałam spiknąć Lubę z dziewczynami, które były u Magdy, ale one mówiły po rosyjsku, a Luba po ukraińsku. Nie wiem, czy to była przeszkoda, ale nie widziałam u nich, kiedy się spotkały, jakiegoś dużego entuzjazmu na swój widok.
Ale może też po prostu się nie polubiły. Nie muszą przecież lubić każdego z Ukrainy.
~~PIOTR~~
Tylko przez to, że jest wojna.
~~A.~~
Tak.
~~PAULINA~~
Jak z tymi piklami i cebulą.
~~A.~~
Tak. I my do tego dorabiamy zasadę, że skoro się tutaj znalazły, to muszą się zaprzyjaźnić. Dużo jest tych oczekiwań.
~~PIOTR~~
A każda z nich przemierza swoją drogę.
~~A.~~
Kiedy jadę Uberem z kierowcą z Ukrainy, nie będę mówiła: Co ty tutaj robisz? Nie możesz tu być, jesteś młodym chłopakiem, powinieneś walczyć. Przecież on może być pacyfistą, może nie chcieć walczyć, może nie czuć się odpowiedzialny za swój kraj. **[[Ma do tego prawo.->MOBILIZACJA]]**
~~PAULINA~~
Jedna z naszych rozmówczyń z Ukrainy, Dasha, powiedziała coś takiego. Dlaczego dziewczyny mogą wyjechać, a chłopacy nie? To jest dyskryminacja.
Też w drugą stronę, z naszej perspektywy: dlaczego ja nie mam dostępu do przysposobienia obronnego w czasie pokoju albo w czasie wojny? To też jest dyskryminujące.
~~A.~~
Pewnie, że tak.
***
*To jest opowieść A.*
*[[A.]] -- [[24 lutego->24 LUTEGO A]] -- [[Indie i Nepal->INDIE A]] -- [[Dlaczego pomagam?->DLACZEGO A]] -- [[Dom otwarty->DOM A]] -- [[Pomoc->POMOC A]] -- __Goście__*[align center]
~~**CHARKÓW**~~
[continue]
~~SONIA~~
Nie wiem, czy Dasha o tym opowiadała, ale **[[w Charkowie są najpierw eksplozje, a potem alarmy.->24 LUTEGO SONI]]** Przez to, że to tak blisko do Rosji. We Lwowie od alarmu ma się pięć-siedem minut na to, żeby zejść do piwnicy i zrobić wszystko, co trzeba.
***
~~DASHA~~
**[[Urodziłam się w Charkowie.->CHARKÓW DASZY]]** Mieszkałam na obrzeżach, blisko granicy z jebaną Rosją. Miałam fajny widok z okna, bardzo piękny. Mieszkałam na dziewiątym piętrze i kiedy wyglądałam przez okno, widziałam całe miasto. Z jednej strony drogę, która okrąża Charków, z drugiej pola. Wieczorem widok był najpiękniejszy. Sznur samochodów z zapalonymi lampami, jadących pod górę i znikających na horyzoncie. Gwiazdy i pusta przestrzeń. W mieście stało takie koło, jak w parku…
~~PIOTR~~
Diabelski młyn?
~~DASHA~~
Tak. Widać było ten wielki diabelski młyn stojący w naszym parku centralnym. Miasto i świecące okna. Bardzo dobrze zapamiętałam ten obrazek.
***
~~VASYLYNA~~
Mnóstwo ludzi, zimno, ktoś siedzi w telefonie, ktoś rozmawia, słychać wybuchy… Kiedy przyjechał pociąg było strasznie. Wszyscy zaczęli się do niego pchać, wyłamywać okna i drzwi, żeby po prostu się tam znaleźć. Widzieliśmy panikę w ludziach. Jakaś matka płacze, krzyczy, że ktoś bije jej dziecko, żeby ono nie weszło do pociągu. **[[A my tam stoimy i nie wiemy co zrobić.->CHARKÓW WASI]]**
***
~~DASHA~~
**[[Po raz pierwszy byliśmy tak daleko od domu.->WYJAZD DASZY]]** Zobaczyliśmy wtedy, że domy są zniszczone. To wyglądało jak jakaś apokalipsa. Zniszczone domy, poprzewracane słupy elektryczne. Wpół żywe samochody. Szliśmy tą drogą, w pewnym momencie jakiś człowiek zatrzymał się swoim samochodem, żeby zabrać nas, podwieźć bliżej metra. Pamiętam, że jeździły wtedy taksówki, a ja znalazłam listę numerów pod którymi można było je zamawiać. Kilkadziesiąt numerów. Dzwoniłam i nikt nie odbierał. A jeśli, to mówił, że już nie pracuje. [align center]
~~**TARNOPOL**~~
[continue]
~~HALYNA~~
**[[Tarnopol jest bardzo fajnym miastem.->RODZINA HALYNY]]** Tam co druga osoba ma Kartę Polaka. Historycznie było miastem, w którym było dużo Polaków. Polaków i Ukraińców, którzy bardzo dobrze ze sobą żyli. Na rzece Zbrucz, blisko Tarnopola, była kiedyś granica. Moja mama uczy się polskiego, babcia też kombinuje po polsku. Tata mówi bardzo dobrze.
***
~~VASYLYNA~~
**[[Babcia i wujek są teraz w Tarnopolu.->BACHMUT1 WASI]]** Zaznaczę ich na mapie… Bo w ich dom też trafiła bomba. Ale wcześniej i wyjechali też wcześniej niż mój ojciec, więc są teraz bezpieczni.
***
~~VASYLYNA~~
**[[Kiedy dojechaliśmy do Tarnopola, mieliśmy spore szczęście, bo po godzinie pojawił się pociąg do Lwowa, którym ruszyliśmy w dalszą drogę.->TARNOPOL WASI]]** [align center]
~~**DOROSŁOŚĆ**~~
[continue]
~~PIOTR~~
**[[I ten moment przejścia między dzieciństwem a dorosłością został zaburzony?->BACHMUT2 WASI]]**
~~VASYLYNA~~
Chyba tak. Do momentu pójścia na studia w Charkowie żyłam z mamą — to był pierwszy krok. Pierwsze koty za płoty. Że muszę dorośle żyć, organizować sobie rzeczy i życie. Ale nic, czego bym nie oczekiwała i czego nie miałabym w planach.
Ale stało się coś, czego w ogóle się nie spodziewałam. I może przez to było takie trudne, że nie poznałam tej nowej strony życia, że minęło tak mało czasu, a ja już musiałam sobie w tym wszystkim radzić i pomagać bliskim.
***
~~HALYNA~~
**[[W Polsce pytano mnie, dlaczego się przeprowadziłam.->WYJAZD HALYNY]]** „Ja bym nie zostawiła mamy i siostry, nie mogłabym być tak daleko od rodziny”. A co gdybyś miała skończone dobre studia, znała perfekcyjnie angielski, a i tak zarabiałabyś pięćset złotych miesięcznie?
[align center]
~~**CHERSOŃ**~~
[continue]
~~A.~~
**[[Ci moi znajomi ze szkoły jogi — Paweł i Svieta — oni są z Chersonia.->DOM A]]** Miasta, które w tej chwili prawie nie istnieje. Więc jakie ja mogę mieć refleksje, na moim tarasie, przed moim ogrodem, kiedy tam dzieją się takie rzeczy?
[align center]
~~**STAN**~~
[continue]
~~VASYLYNA~~
**[[Trudno mi nazwać teraz ten stan, w którym byłam.->WROCŁAW WASI]]** Trudno powiedzieć, czy wtedy byłam sobą. Pamiętam… no, ten „stan zero”. Wykonywanie czynności. Jakbym była jakimś mechanizmem. Pójść tam, zrobić to. Iść na spotkanie. Teraz wrócić. Przerwą od tego była ta droga z Warszawy do Wrocławia, kiedy płakałam — pierwszy raz od rozpoczęcia inwazji tak silnie. Ale później znowu… Nie wiem, jak mam nazwać ten stan.
***
~~DASHA~~
**[[Ja to wszystko po prostu akceptowałam.->WYJAZD DASZY]]** Oczywiście nie zgadzałam się na to, ale nie miałam poczucia dziwności. Widziałam rozwalony budynek i myślałam: okej, rozwalony budynek. To było bardzo proste myślenie. Może moja psychika nie przetwarzała tego, co widzę… Wszystko wyglądało, jak w filmie. A ja nie zastanawiałam się nad tym. Trzeba było iść, szybko, dojść, gdzie trzeba, znaleźć tego człowieka, zadzwonić do tamtego, dojechać tam… Bardzo linearne myślenie. Że trzeba stamtąd spierdalać.
***
~~GRZEGORZ~~
**[[Byli jakby zapadnięci w sobie.->GOŚCIE GRZEGORZA]]** To był stan… oni myślieli, że za chwilę będą wracać do domu. Już za tydzień. Jeszcze dwa tygodnie. O, to już dwa miesiące tutaj?
Mniej więcej po sześciu miesiącach kilkoro z nich pojechało do Ukrainy. Wrócili stamtąd, powiedzieli, że jest bezpiecznie. To znaczy bezpiecznie… Co jakiś czas jakaś rakieta na Kijów spadnie, ale tam przynajmniej będą u siebie. Tak mówili.
***
~~SONIA~~
**[[To był okres, kiedy milczałam i bardzo dużo obserwowałam.->WROCŁAW SONI]]** Ciekawe doświadczenie. Bardzo pomogło mi aktorstwo. Bo kiedy obserwujesz, jak człowiek gada, obserwujesz jego język ciała, to w końcu rozumiesz, o co mu chodzi. Albo jakim człowiekiem jest.
***
~~DASHA~~
Pamiętam, że w piwnicy były momenty, kiedy ja wspierałam rodziców, i momenty, kiedy rodzice wspierali mnie. **[[Bo ja czasami też nie miałam już siły.->WYJAZD DASZY]]** Płakałam z absurdu tej sytuacji, a mama mnie pocieszała. Ten stan, o którym mówię, jest… unikalny. Ludzie z Ukrainy doświadczali i doświadczają tego, kiedy zasypiali z myślą, że mogą już się nie obudzić. Kiedy słyszeli te dźwięki, które ja słyszałam. I czuli realność tego wszystkiego. I dziwność, że to nie jest wymyślone, tylko prawdziwe. [align center]
~~**HALYNA**~~
[continue]
~~HALYNA~~
Mam na imię Halyna. Jestem z Ukrainy, z Tarnopola. Przyjechałam do Polski mniej więcej dziesięć lat temu i przez cały ten czas mieszkam we Wrocławiu. Studiowałam tutaj psychologię i księgowość biznesową. I już prawie udało mi się dostać polskie obywatelstwo.
Jestem też mamą.
***
*To jest historia Halyny.*
*__Halyna__ -- [[Decyzja->DECYZJA HALYNY]] -- [[Wyjazd i przyjazd->WYJAZD HALYNY]] -- [[Rodzina->RODZINA HALYNY]] -- [[24 lutego->24 LUTEGO HALYNY]] -- [[Pomagam->POMAGAM HALYNY]] -- [[W Ukrainie->UKRAINA HALYNY]] -- [[Ciało mówi STOP->CIAŁO HALYNY]] -- [[Żyć i pomagać->ŻYCIE HALYNY]] -- [[Polka i Ukrainka->POLKA HALYNA]]*[align center]
~~**ALBERT**~~
[continue]
~~ALBERT~~
Nazywam się Albert Miściorak, jestem koordynatorem Przejścia Dialogu - miejskiej przestrzeni spotkań i działań społecznych i międzykulturowych, prowadzonej przez Wrocławskie Centrum Rozwoju Społecznego, w której wspólnie z różnymi zespołami naszej jednostki przygotowujemy szeroką ofertę działań.
~~PIOTR~~
Jak to się stało, że tam pracujesz?
~~ALBERT~~
Kończyłem kulturoznawstwo, interesowałem się polityką, dialogiem międzykulturowym. Wiedziałem, że istnieje taki zespół, więc zgłosiłem się i zacząłem pracę.
~~PIOTR~~
Czym zajmuje się Przejście Dialogu?
~~ALBERT~~
Przejscie Dialogu, od wielu lat rozwijane we Wrocławiu, skupia działania Wrocławskiego Centrum Rozwoju Społecznego w obszarze dialogu międzykulturowego. W ramach miedzysektorowego zespołu tworzymy i koordynujemy między innymi polityki integracyjne włączające migrantów i migrantki. Przykładem takiej polityki, a dokładnie strategii, była Wrocławska Strategia Dialogu Międzykulturowego 2018-2022. Jej celem było wzmacnianie działań na rzecz rozwoju dialogu międzykulturowegio i wspieranie procesów integracyjnych, przyjęta zarządzeniem Prezydenta Wrocławia w 2018 roku. Była odpowiedzią na wzmożoną migrację do Wrocławia, którą obserwujemy od 2014 roku, zapoczątkowaną m.in. pierwszym atakiem Rosji na Ukrainę.
~~PAULINA~~
Opowiesz więcej o tym efekcie wzmożonej migracji? To znaczy czy to jest reakcja instytucjonalna, czy społeczna?
~~ALBERT~~
To jest reakcja miasta. Miasto jest miejscem, do którego migranci chętnie przyjeżdżają i ich obecność wymaga pewnych działań — takich, by nastąpiła integracja ze społecznością przyjmującą.
~~PIOTR~~
Mówisz o przygotowaniu mieszkańców?
~~ALBERT~~
Tak, o przygotowaniu społeczności przyjmującej na „inność“. Wskazać im postawę otwartości, pokazać, czym jest międzykulturowość i na czym polegają różnice międzykulturowe.
~~PAULINA~~
Gdybyś miał opowiedzieć o takim sztandarowym działaniu, najbliższym tobie?
~~ALBERT~~
Są dwie takie rzeczy.
W 2018 roku byłem zaangażowany w otwieranie punktów informacyjnych dla migrantów Wromigrant. Przygotowywaliśmy te punkty w różnych częściach miasta. Były one po to, by osoba, która przyjeżdża do miasta, dostała informacje o miejscu, w którym zaczyna mieszkać. Często te osoby nie posługują się językiem polskim, dlatego punkty były prowadzone — i nadal są — m.in. w języku ukraińskim.
~~PIOTR~~
Czego dotyczą te informacje?
~~ALBERT~~
Po pierwsze kwestii urzędowych, takich jak legalizacja pobytu, wszelkie kwestie prawne. Musimy mieć świadomość, że przyjeżdżają do nas osoby z różnymi problemami — też natury prawnej.
Po drugie to kwestie codzienności. Jak zapisać dziecko do szkoły, jak działa służba zdrowia, jak zarejestrować samochód, jeśli przyjechało się swoim.
To wszystko, to pierwszy „pakiet“ informacyjny, dawka informacji, która umożliwia „miękkie“ lądowanie.
~~PAULINA~~
Pigułka.
~~ALBERT~~
Dokładnie. Stale rozwijaliśmy te punkty. Na przykład tworzyliśmy mapę, na której zaznaczyliśmy wszystkie punkty ważne z perspektywy nowego mieszkańca i mieszkanki.
Więc Wromigrant to pierwsza taka rzecz. Oczywiście nie tylko my to robiliśmy, także organizacje pozarządowe, na przykład Fundacja Ukraina i Nomada, otworzyły wcześniej, punkty tego rodzaju.
~~PIOTR~~
A druga rzecz?
~~ALBERT~~
Szkoły. Czyli klasy przygotowawcze, które WCRS uruchamiał wspólnie z Departamentem Edukacji. To był projekt pilotażowy, poprzedzony długmi przygotowaniami i pracą zespołu ds. Uczniów i Rodzin Obcojęzycznych . Polegał on na tworzeniu w szkołach klas, które przez rok przygotowują dzieci do rozpoczęcia nauki w regularnej szkole.
~~PAULINA~~
Jak wyglądają zajęcia w takiej klasie?
~~ALBERT~~
Jest m.in. zwięszkona liczba lekcji języka polskiego. A także różne praktyczne zajęcia, jak na przykład chodzenie z nauczycielem czy nauczycielką na zakupy do sklepu. To też ma zapewniać „miękkie lądowanie“ tym dzieciom.
~~PIOTR~~
Bycie w takiej klasie liczy się jako rok w cyklu edukacji?
~~ALBERT~~
Tak. Dzieci nie tracą roku.
***
*To jest historia Alberta.*
*__Albert__ -- [[Nowi mieszkańcy->MIESZKAŃCY ALBERT]] -- [[24 lutego->24 LUTEGO ALBERTA]] -- [[Później->PÓŹNIEJ ALBERTA]] -- [[Wrocław->WROCŁAW ALBERTA]] -- [[Jak to jest pomagać?->POMAGANIE ALBERTA]]*
[align center]
~~**DECYZJA**~~
[continue]
~~PAULINA~~
Co było dla ciebie impulsem do przyjechania tutaj?
~~HALYNA~~
W 2013 roku zaczęłam się uczyć języka polskiego. Chciałam studiować w Polsce i w sumie wiedziałam już wtedy, że będę się tu przeprowadzać.
~~PIOTR~~
Miałaś stuprocentową pewność?
~~HALYNA~~
Nie widziałam siebie w Ukrainie. Chciałam przeprowadzić się gdzieś za granicę.
~~PIOTR~~
Więc skąd Polska?
~~HALYNA~~
Język polski wydawał mi się dość łatwy do nauki, więc postanowiłam, że spróbuję podjąć studia w Polsce. Jako obcokrajowiec wygrałam grant na Uniwersytecie Wrocławskim, dzięki czemu nie musiałam płacić za studia.
~~PAULINA~~
Było trudno to wygrać?
~~HALINA~~
Zaliczyłam język polski, miałam też bardzo dobre oceny na licencjacie. No, udało się.
Miałam też plan, że najpierw przeprowadzę się do Polski, a potem do Kanady. Tam jest taki program, że jeżeli zaliczysz międzynarodowy test językowy na odpowiednim poziomie, to dostajesz kartę pobytu w Kanadzie. Po siedmiu latach bycia tutaj zaczęłam to ogarniać, wysłałam nawet wszystkie swoje dyplomy, ale przerwałam ten proces, bo po prostu perspektywy ekonomiczne w Polsce są dużo lepsze niż w Kanadzie. Też jesteśmy do siebie bardziej podobni, jeśli chodzi o kulturę, mam tu swoich znajomych, a w Kanadzie musiałabym zaczynać wszystko od nowa. Więc zostałam.
~~PIOTR~~
W którym roku wyjechałaś z Ukrainy?
~~HALYNA~~
Przygotowania zaczęłam w 2013, a wyjechałam rok później — w 2014. Akurat wtedy, kiedy zaczęła się wojna na wschodzie Ukrainy.
~~PAULINA~~
Ale twoja decyzja wyjazdu była niezależna od wojny?
~~HALYNA~~
Niezależna, bo ja zaczęłam się uczyć języka już rok wcześniej. Nikt nie wiedział, że coś takiego się zacznie.
~~PIOTR~~
To od początku miał być Wrocław?
~~HALYNA~~
Powiem szczerze, że wybrałam trzy miasta, trzy uczelnie. Uniwersytet Jagielloński w Krakowie, Warszawski w Warszawie i Wrocławski.
~~PAULINA~~
We Wrocławiu.
~~HALYNA~~
Tak. Najszybciej się dostałam tutaj, więc już później nie czekałam na żadne inne informacje, chociaż dostałam się też na Jagielloński. Zdecydowałam się na Wrocław.
Znalazłam też koleżankę z mojego miasta, z którą później zamieszkałam. No bo na początku było trudno. Nikogo nie znałam we Wrocławiu. Wynajęłyśmy razem mieszkanie na ulicy Hallera i wszystko robiłyśmy razem.
~~PIOTR~~
Odwiedzałaś Polskę przed przeprowadzką?
~~HALYNA~~
Nie, nie byłam tu wcześniej.
~~PAULINA~~
Odważnie.
~~HALYNA~~
Znałam już język, więc stwierdziłam, że mogę się przeprowadzać. Chociaż też uważam, że to było z mojej strony dość ryzykowne, bo jednak to nie był ten poziom języka, który był wymagany na studiach magisterskich — szczególnie na psychologii. Przez pierwsze trzy miesiące prawie nie wychodziłam z mieszkania, bo czytałam artykuły na zajęcia, tłumacząc co czwarte słowo. Siedziałam i tłumaczyłam. Schudłam wtedy dziesięć kilogramów. Bardzo stresowałam się, nie chciałam zawieść rodziców.
Też w tym samym czasie studiowałam zdalnie na studiach w Ukrainie. Tak, że przyjeżdżałam tylko na egzaminy.
~~PIOTR~~
Czyli dwa kierunki na raz?
~~HALYNA~~
Tak.
~~PIOTR~~
O kurczę.
~~HALYNA~~
Dostałam się, więc postanowiłam, że nie będę rzucać studiów w Ukrainie. To też była psychologia.
~~PAULINA~~
Dużo rzeczy.
~~HALYNA~~
Tak. Później studiowałam tę ekonomię. Jak ją kończyłam, to urodził mi się synek.
***
*To jest historia Halyny.*
*[[Halyna->HALYNA]] -- __Decyzja__ -- [[Wyjazd i przyjazd->WYJAZD HALYNY]] -- [[Rodzina->RODZINA HALYNY]] -- [[24 lutego->24 LUTEGO HALYNY]] -- [[Pomagam->POMAGAM HALYNY]] -- [[W Ukrainie->UKRAINA HALYNY]] -- [[Ciało mówi STOP->CIAŁO HALYNY]] -- [[Żyć i pomagać->ŻYCIE HALYNY]] -- [[Polka i Ukrainka->POLKA HALYNA]]*[align center]
~~**WYJAZD I PRZYJAZD**~~
[continue]
~~PIOTR~~
Twoja rodzina mieszka w Ukrainie.
~~HALYNA~~
Moja mama mieszka w Tarnopolu, a moja siostra z rodziną w Chmielnickim. Odwiedzam ich. Wcześniej z dzieckiem, ale po rozpoczęciu wojny nie chciałam ryzykować, więc teraz jeżdżę tam sama.
~~PAULINA~~
Twój synek ma obywatelstwo…?
~~HALYNA~~
Podwójne. Polskie i ukraińskie. Ja we wrześniu będę składać wniosek o obywatelstwo polskie. Trochę męczenia z tym jest, ale na pewno się uda.
***
~~PIOTR~~
Opowiesz nam o swoim domu?
~~HALYNA~~
Bardzo lubię swój kraj. Ale też swoim krajem nazywam Polskę, bo stąd mam najwięcej dojrzałych wspomnień.
Kiedy się tu przeprowadziłam, nie miałam nikogo oprócz mojej koleżanki z Tarnopola, z którą mieszkałam. Studiowanie w Polsce nie było wtedy jeszcze takie popularne i generalnie we Wrocławiu nie było wielu Ukraińców. **[[Teraz, kiedy idziecie przez miasto, to non stop słyszycie język ukraiński albo rosyjski.->WROCŁAW]]**
~~PAULINA~~
Pamiętasz moment wyjazdu z domu?
~~HALYNA~~
Było mi bardzo ciężko emocjonalnie. Zostawiałam swoją rodzinę, mamę, siostrę, znajomych i jechałam do innego kraju, innego miasta…
~~PIOTR~~
Jak wspominasz swój dom?
~~HALYNA~~
Bardzo dobrze. Jest mi przykro, że takie rzeczy dzieją się teraz z Ukrainą. To dobry kraj, który mógłby się bardzo dobrze rozwijać, gdyby nie sąsiad i wewnętrzne problemy, na przykład z korupcją.
W 2014 roku zaczęła się fala migracji. Po tym, co Rosja zaczęła robić na wschodzie Ukrainy.
~~PIOTR~~
Byłaś na swoim roku jedyną osobą z Ukrainy?
~~HALYNA~~
Tak.
~~PIOTR~~
I tak było do końca?
~~HALYNA~~
Tak, ale właśnie od tego mojego przyjazdu zaczęło we Wrocławiu być coraz więcej osób z Ukrainy. W 2016 było już bardzo dużo. Nawet kojarzyłam twarze i spotykałam na Rynku osoby z mojego miasta.
Bardzo dobrze wspominam początek studiów. Trafiłam do przemiłej grupy. Wszyscy pytali o Ukrainę, naszą kulturę, zwyczaje, o to, co jemy. Teraz już raczej nikt tych pytań nie zadaje.
Rok akademicki zaczął się w październiku, a w listopadzie wypadają moje urodziny. I moja grupa, znając mnie przez miesiąc, zorganizowała mi urodziny. Co chwila ktoś pytał, czy może mi w czymś pomóc. Więc ja nawet nie musiałam prosić. Szybko się zaklimatyzowałam i w sumie było to dla mnie naturalne wejście w środowisko.
~~PAULINA~~
A czułaś się obca?
~~HALYNA~~
Nie.
~~PAULINA~~
Ile miałaś wtedy lat?
~~HALYNA~~
Dwadzieścia.
~~PAULINA~~
Ja pamiętam, co miałam w głowie, kiedy miałam dwadzieścia lat. Jak ty to zrobiłaś, że byłaś w stanie mieć tak szeroką perspektywę?
~~HALYNA~~
Ja po prostu analizowałam perspektywę pracy w Ukrainie. Wiedziałam, że moi rodzice nie mają łatwo. Nie mam bogatych rodziców. Rozumiałam, że jeśli zostanę w Ukrainie, to oczywiście też skończę studia, ale nie będę miała perspektyw na znalezienie dobrze płatnej pracy.
W tamtym czasie korporacje w Ukrainie można było policzyć na palcach jednej ręki. Były tylko w Kijowie i Lwowie, coś może w Charkowie, ale generalnie bardzo mało. Teraz jest ich więcej i można tam znaleźć lepszą pracę. Dziesięć lat temu to było znacznie trudniejsze. I co można było zrobić? Czekać na te wypłaty po pięćset-sześćset złotych? Nie móc pojechać na wakacje? Raz zaszaleć, a potem przez resztę miesiąca martwić się o to, za co ma się żyć? Normalna praca, ale bez zarobku na normalne życie. Oczywiście dla każdego definicja „normalnego życia” jest inna, ale ja… no chciałam coś zmienić.
**[[W Polsce pytano mnie, dlaczego się przeprowadziłam.->DOROSŁOŚĆ]]** „Ja bym nie zostawiła mamy i siostry, nie mogłabym być tak daleko od rodziny”. A co gdybyś miała skończone dobre studia, znała perfekcyjnie angielski, a i tak zarabiałabyś pięćset złotych miesięcznie?
***
*To jest historia Halyny.*
*[[Halyna->HALYNA]] -- [[Decyzja->DECYZJA HALYNY]] -- __Wyjazd i przyjazd__ -- [[Rodzina->RODZINA HALYNY]] -- [[24 lutego->24 LUTEGO HALYNY]] -- [[Pomagam->POMAGAM HALYNY]] -- [[W Ukrainie->UKRAINA HALYNY]] -- [[Ciało mówi STOP->CIAŁO HALYNY]] -- [[Żyć i pomagać->ŻYCIE HALYNY]] -- [[Polka i Ukrainka->POLKA HALYNA]]*[align center]
~~**RODZINA**~~
[continue]
~~PIOTR~~
Jak twój wyjazd odebrali rodzice?
~~HALYNA~~
Pamiętam, że w czerwcu dostałam pismo o przyjęciu na studia we Wrocławiu. Zadzwoniłam do rodziców. „Mamo, tato, jadę studiować do Polski”. I cisza w telefonie. Mama mówi, „przecież dostałaś się na studia magisterskie tutaj”. Rozmawiamy dalej, o wyjeździe, perspektywach. Pamiętam też, że mam powiedziała, że „jak wyjedziesz, to zrobisz się taka cudza. Już nie będziemy mieć takiego fajnego kontaktu”. Później, kiedy już byłam w Polsce, rodzice płacili za moje mieszkanie — przez dwa miesiące, dopóki nie znalazłam pracy. Mama miała nadzieję, że wrócę. Że skoro znam i angielski, i polski, to sobie znajdę coś na Ukrainie.
~~PAULINA~~
Mama bała się, że staniesz się cudza.
~~HALYNA~~
Że zrobię się obca dla niej, że będę mieszkać daleko, że nie będziemy się widywać. A jak założę rodzinę, to już w ogóle.
~~PIOTR~~
A jak jest teraz?
~~HALYNA~~
**[[A teraz mama przyjeżdża do nas co miesiąc.->RODZINA]]** Tysiąc kilometrów to dla niej nic takiego. Czasami, kiedy rozmawiamy wieczorem i słyszy, że mój synek kaszle, mówi: „To ja może jutro przyjadę, co?”. Kupuje tego samego wieczora bilet, wsiada w pociąg i następnego dnia już jest we Wrocławiu.
~~PIOTR~~
Ale babcia.
~~HALYNA~~
To jest fajne, chociaż zdarza się, że musi stać na granicy dwadzieścia godzin. Chociaż to nie są już te kolejki, co w lutym i marcu 2022 roku. Myślę też, że ludzie się do tego przyzwyczaili. Do tego, że jest wojna.
Nieraz rozmawiam z mamą przez kamerkę i nagle ona mówi „o, pocisk leci, chcesz zobaczyć?”. A ja na to „Boże, to chowaj się, bo jak trafi w dom to…”, ale moja mama zaraz na to „nie, nie, on leci w tamtą stronę”. Chodzi mi o to, że ona już wie, w którą stronę leci pocisk, który przelatuje nad domem. Rozpoznaje to na słuch. „Słyszysz ten dźwięk? On leci dalej”.
~~PAULINA~~
Strasznie brzmi to przyzwyczajenie.
~~HALYNA~~
Psychika ludzka się dostosowuje. Ludzie nie mogą żyć w ciągłym stresie. Przywykli do tego, że jest „w miarę bezpiecznie”. Bo w Ukrainie nie jest bezpiecznie, tylko „w miarę bezpiecznie”. W miarę bezpiecznie na zachodzie, mniej bezpiecznie w środkowej Ukrainie. I masakra na wschodzie. Na froncie.
~~PIOTR~~
Twoja mama nie myślała o przeprowadzce do Polski?
~~HALYNA~~
Mój ojciec tu pracuje. Kiedy zaczęła się pełnoskalowa wojna, zaczął się starać o kartę rezydenta.
~~PAULINA~~
Jak długo tu jest?
~~HALYNA~~
Siedem lat. Co trzy miesiące przyjeżdża na Ukrainę. No ale kiedy zaczęła się wojna, on był w Polsce. Mama się zastanawia. Ma starszych rodziców, którymi się opiekuje i to ją powstrzymuje. Ale myślę, że prędzej czy później będzie musiała wybrać.
**[[Tarnopol jest bardzo fajnym miastem.->TARNOPOL]]** Tam co druga osoba ma Kartę Polaka. Historycznie było miastem, w którym było dużo Polaków. Polaków i Ukraińców, którzy bardzo dobrze ze sobą żyli. Na rzece Zbrucz, blisko Tarnopola, była kiedyś granica. Moja mama uczy się polskiego, babcia też kombinuje po polsku. Tata mówi bardzo dobrze.
~~PIOTR~~
A twój synek?
~~HALYNA~~
Mieszanie. Po polsku i ukraińsku.
~~PAULINA~~
Ty to zaczęłaś.
~~HALYNA~~
Ja byłam motywatorem dla rodziny, bo się tu przeprowadziłam. Później tata znalazł tutaj pracę i się przeprowadził. Moja mama zaczęła wtedy chodzić na lekcje polskiego. I moja siostra też — ja ją zmotywowałam.
~~PIOTR~~
Ale mieszka w Ukrainie? Twoja siostra?
~~HALYNA~~
Tak. Kiedy to wszystko się zaczęło, wojna na całym terenie Ukrainy, moja siostra z synkiem mieszkali u mnie przez trzy miesiące. Posłałam siostrzeńca do dwujęzycznej szkoły integracyjnej. A po tych trzech miesiącach siostra postanowiła wracać do Ukrainy. Stwierdziła, że front jest na tyle daleko, że w Chmielnickim jest jeszcze w miarę bezpiecznie. Też nie chciała być tak długo z dala od swojego męża. Więc wrócili.
***
*To jest historia Halyny.*
*[[Halyna->HALYNA]] -- [[Decyzja->DECYZJA HALYNY]] -- [[Wyjazd i przyjazd->WYJAZD HALYNY]] -- __Rodzina__ -- [[24 lutego->24 LUTEGO HALYNY]] -- [[Pomagam->POMAGAM HALYNY]] -- [[W Ukrainie->UKRAINA HALYNY]] -- [[Ciało mówi STOP->CIAŁO HALYNY]] -- [[Żyć i pomagać->ŻYCIE HALYNY]] -- [[Polka i Ukrainka->POLKA HALYNA]]*[align center]
~~**24 LUTEGO**~~
[continue]
~~HALYNA~~
**[[Obudził mnie telefon od znajomych.->POCZĄTEK]]** Wyjechali z domu 23 lutego. Chcieli jechać na wycieczkę za granicę. Stali bardzo długo przed przejściem granicznym. 24. zaczęła się wojna, na cały Kijów leciały rosyjskie pociski, a oni byli wtedy między ukraińską a polską granicą — w tej strefie pomiędzy. Zaczęli dzwonić. „Halinka, zaczęła się wojna. Pomożesz nam znaleźć mieszkanie?” Tyle ludzi było wtedy na granicy, przepuszczano wszystkich: dzieci bez świadectwa urodzenia, ludzi bez paszportów. Mężczyźni też mogli przejść, bo jeszcze nie było tego zarządzenia, że nie mogą opuścić kraju. Wszyscy ruszyli na granicę. NIe mogłam uwierzyć, kiedy patrzyłam na zdjęcia, które wysyłali mi stamtąd znajomi.
~~PIOTR~~
Co się działo w tobie?
~~HALYNA~~
Cały dzień płakałam. Napisałam do pracy, że mnie dzisiaj nie będzie. Wzięłam urlop na żądanie. Nikt nie wiedział, jak to będzie wyglądać, co się będzie dziać. To było takie…
~~PAULINA~~
Absurdalne.
~~HALYNA~~
**[[To się nie mieściło w głowie.->NIEZROZUMIENIE]]** Wojna w XXI stuleciu? Jak? Kto chce zabijać innych ludzi w XXI wieku? Po co? Dla terytoriów? Totalnie niezrozumienie.
Kolejne pytanie: dlaczego nasz rząd nie powiedział nam o tym wcześniej?
~~PIOTR~~
Co z twoją rodziną?
~~HALYNA~~
Mama zadzwoniła do mnie płacząc. Ja zadzwoniłam do siostry. Mówię, **[[„weź dziecko i przyjeżdżaj do mnie,->WYJAZD]]** bo nie wiadomo, jak to wszystko będzie się rozwijać, w które miasta będą strzelać”.
Tamten czas to same pytania. Czego oni od nas chcą? Nikt tego nie wiedział. Terenów? Chcą nas po prostu zabijać? Zabierać domy, mienie?
~~PAULINA~~
A najważniejsze pytanie?
~~HALYNA~~
Dlaczego.
Moi znajomi uciekali z Kijowa z dziećmi, z dwójką dzieci. Jechali samochodem. Pocisk uderzył zaraz za nimi. Ja byłam wtedy w Polsce, w bezpiecznym kraju, ale kiedy takie rzeczy spotykają twoich znajomych, to to przestaje być obce.
~~PIOTR~~
Dzieje się w tobie.
~~HALYNA~~
Tak.
Z perspektywy czasu rozumiesz, że nasz rząd zawiódł. Nie mówiąc nam wcześniej. Argument jest taki, że to wywołałoby chaos.
~~PAULINA~~
I tak był chaos.
~~HALYNA~~
I tak był chaos. Ludzie umierali. Do kogokolwiek wtedy dzwoniłam — każdy płakał. Przez słuchawkę słychać samoloty, pociski… Jakbyście oglądali film wojenny i postanowili zadzwonić do głównego bohatera, zapytać: „Hej, co tam u ciebie?”.
***
*To jest historia Halyny.*
*[[Halyna->HALYNA]] -- [[Decyzja->DECYZJA HALYNY]] -- [[Wyjazd i przyjazd->WYJAZD HALYNY]] -- [[Rodzina->RODZINA HALYNY]] -- __24 lutego__ -- [[Pomagam->POMAGAM HALYNY]] -- [[W Ukrainie->UKRAINA HALYNY]] -- [[Ciało mówi STOP->CIAŁO HALYNY]] -- [[Żyć i pomagać->ŻYCIE HALYNY]] -- [[Polka i Ukrainka->POLKA HALYNA]]*[align center]
~~**POMAGAM**~~
[continue]
~~PAULINA~~
Twoja siostra wyjechała już 24 lutego?
~~HALYNA~~
Nie. To byłoby bardzo trudne z małym dzieckiem. Były ogromne kolejki na granicy, ludzie stali po dwa, trzy, cztery dni w kolejkach. Siostra przyjechała do mnie dopiero 3 marca. Z mamą i dzieckiem.
~~PIOTR~~
A co z tobą do tego czasu?
~~HALYNA~~
Nie mogłam znaleźć sobie miejsca. Nie mogłam się skupić. **[[Od razu zaczęłam pomagać.->POMAGAM]]** Wysyłałam leki do Ukrainy. Przez te pierwsze dni szukałam mieszkań, pokoi — dla obcych ludzi. Bo wiadomo, nie każdy posługuje się językiem angielskim czy polskim. Bardzo mało spałam. Wysyłałam te leki, buty dla wojskowych… Już od pierwszego dnia była świetnie zorganizowana grupa na Facebooku, na której Polacy zgłaszali się kogo mogą przyjąć. Była lista w excelu, gdzie wpisywali numery, adresy, ile osób mogą wziąć, czy ze zwierzętami, czy bez. A ja działałam jak w call center. Nie pamiętam ilu rodzinom, ilu osobom pomogłam znaleźć dom. Prowadzę też konto na Instagramie, na którym mam większe zasięgi i tam też zgłaszali się ludzie w potrzebie.
To były bardzo intensywne dwa tygodnie. Minęły mi… nawet nie wiem kiedy. I tak, że nie miałam czasu dla własnego dziecka. To wszystko odbywało się we mnie na takim instynkcie przetrwania. Po tych dwóch tygodniach się rozchorowałam. Na całych rękach dostałam wysypkę, pewnie od nerwów.
~~PAULINA~~
Jak zareagowałaś na to zmęczenie?
~~HALYNA~~
Postanowiłam wyhamować. Wyciszyć się. Nadal pomagać, ale myśląc o swoim zdrowiu. Bo ja naprawdę prawie nie spałam. Martwiłam się o swoją rodzinę, która została w Ukrainie. Co dziesięć minut sprawdzałam, gdzie strzelają, w co trafili i na jakim terenie.
~~PIOTR~~
Zaczęłaś działać już 24 lutego?
~~HALYNA~~
Tak, tak. Z samego rana, o 6.00, pomagałam znajomym znaleźć hotel blisko granicy.
Później coś się zaczęło dziać z cenami. Był taki hostel… czy to rodzina dawała pokój? W każdym razie pokój za 20 000 złotych. Podeszłam do mojego partnera i pytam: „czy ty widzisz to, co ja?”. On odpowiada, że może ktoś się pomylił, że za szybko wpisał cenę. Ale potem pojawiły się mieszkania za 17 000, 18 000. To nie było takie pojedyncze.
Wiele osób pisało na tej grupie na Facebooku, że mogą dojechać na granicę i zabrać stamtąd kogoś do Wrocławia. Wiele osób to robiło. Ale z drugiej strony wiem, że byli ludzie, którzy pod pozorem pomocy zabierali młode kobiety z granicy, zabierali im paszporty i oddawali do pracy w klubach nocnych.
~~PAULINA~~
To jest okropne.
~~HALYNA~~
Z Ukrainy uciekali ci, którzy orientują się, jak jest za granicą, ale też ci, którzy nigdy nie byli za granicą swojej wioski. Dla nich to wszystko było przerażające.
~~PIOTR~~
I są ludzie skłonni to przerażenie wykorzystać.
~~HALYNA~~
Ale i tak większość ludzi pomagała szczerze i z otwartymi ramionami.
**[[24 lutego pisało do mnie bardzo wielu znajomych.->POMOC]]** Moja kierowniczka od razu powiedziała, że mam brać tyle wolnego, ile będę chciała. Na Facebooku było mnóstwo Polaków, którzy zapraszali do swoich domów, oferowali ciepłe jedzenie i picie, pisali, że mogą odebrać kogoś z dworca. Jestem bardzo wdzięczna za to, jak przeogromne wsparcie dali nam Polacy. Za to, jak się zachowali w stosunku do nas, Ukraińców. Jestem pewna, że teraz, gdyby ktoś się zwrócił o pomoc, na pewno ktoś by mu ją zaoferował.
***
*To jest historia Halyny.*
*[[Halyna->HALYNA]] -- [[Decyzja->DECYZJA HALYNY]] -- [[Wyjazd i przyjazd->WYJAZD HALYNY]] -- [[Rodzina->RODZINA HALYNY]] -- [[24 lutego->24 LUTEGO HALYNY]] -- __Pomagam__ -- [[W Ukrainie->UKRAINA HALYNY]] -- [[Ciało mówi STOP->CIAŁO HALYNY]] -- [[Żyć i pomagać->ŻYCIE HALYNY]] -- [[Polka i Ukrainka->POLKA HALYNA]]*[align center]
~~**W Ukrainie**~~
[continue]
~~PIOTR~~
Przez kontakt z twoją rodziną w Ukrainie — jak wygląda codzienność ich pracy, domu, rodziny, która rysuje się z rozmów z nimi?
~~HALYNA~~
Moja siostra pracuje w Zarządzie Dróg w Chmielnickim. To jest organizacja państwowa. Ona jest inżynierem i kosztorysantem. Kieruje tam sprawami budżetowymi. Mówi, że nie dostała wypłaty od czterech miesięcy. **[[W Ukrainie w tym momencie mleko i ser kosztują więcej, niż w Polsce.->UKRAINA]]** Tylko że w Polsce ludzie zarabiają znacznie więcej. Moja siostra, na tym kierowniczym stanowisku, zarabia miesięcznie 1500 zł. Wyobrażacie sobie to? Nie mieć nawet tyle od czterech miesięcy?
~~PAULINA~~
Dlaczego tak się dzieje?
~~HALYNA~~
Rząd Ukrainy nie ma pieniędzy. A moja siostra żyje z oszczędności. To jest straszne. Przecież ona nie powie swojemu dziecku, że musi poczekać z jedzeniem do następnego miesiąca.
~~PAULINA~~
Bardzo ci dziękuję, że o tym mówisz. O tym codziennym trudzie, o którym się nie zazwyczaj nie słyszy.
~~HALYNA~~
Słyszy się też straszne historie.
**[[Mój sąsiad w Ukrainie miał brata w Mariupolu.->MARIUPOL]]** Dom tego brata już nie istnieje. Nie ma domu, nic tam nie ma. Pustka.
To, co pokazywali w telewizji, to jest jakieś dziesięć procent tego, co naprawdę działo się z tym miastem. Brat tego sąsiada opowiadał, że uciekał z Mariupola dosłownie po trupach. Po prostu tam, jak kwiaty na trotuarach, leżały ludzkie ciała. Dwa tygodnie siedział w ukryciu, z trudnym dostępem do wody i jedzenia, a potem uciekał na piechotę przez ileś dni — żeby wydostać się z Mariupola.
~~PIOTR~~
Jak myślisz, dlaczego tego nie pokazywano w mediach?
~~HALYNA~~
Żeby nie było chaosu. Żeby ludzie się nie przestraszyli. Wiadomo, prędzej czy później to wszystko zostanie ujawnione.
On opowiadał jeszcze o takiej sytuacji… malutkie dziecko z plecaczkiem z dokumentami. Rodzice spakowali mu dokumenty do tego plecaczka, a później rodziców zabili a to dziecko, cztero czy pięcioletnie, siedziało przy ich ciałach na ulicy i płakało. Jacyś obcy ludzie uciekający z Mariupola zabrali je ze sobą…
Studiowałam psychologię w Ukrainie, przez co mam bardzo dużo znajomych psychologów, też takich pracujących z osobami, które uciekały z takich miejscowości, jak Mariupol i Bucza. I to co oni opowiadają… tego się nie da zrozumieć. Dziecko zgwałcone świecą przez żołnierzy, tylko po to, żeby się mogli pośmiać. To są historie, które im, psychologom, nie mieszczą się w głowach.
Ja ciągle, po tych dwóch latach, nie rozumiem, jak to się wszystko może dziać.
~~PAULINA~~
A jak to wygląda w miejscach, w których jest „w miarę bezpiecznie”?
~~HALYNA~~
Moja siostra mi opowiadała, że chciała, żeby ktoś jej naprawił ogrzewanie, jakiś fachowiec. I dzwoni do jednej firmy, drugiej, trzeciej — nic. Trochę jest tak, że w Ukrainie, w miastach, nie ma mężczyzn. Takich, którzy wykonywali by takie prace, jak naprawianie ogrzewania.
Rząd nie zgarnie na wojnę wszystkich Ukraińców z całej Europy. Przecież jak ktoś mieszka dziesięć, piętnaście lat za granicą, to już ma tam życie i niekoniecznie będzie chciał wracać do kraju, w którym jest wojna.
~~PIOTR~~
Co myślisz o mężczyznach, którzy wyjechali po czy zaraz przed 24 lutego?
~~HALYNA~~
Nie było to fajne. **[[Zaczyna się wojna, to każdy musi iść walczyć za swój kraj.->MOBILIZACJA]]** Ale z drugiej strony uprzywilejowani ludzie w Ukrainie, którzy wymagają od mężczyzn, żeby umierali i zostawiali osierocone dzieci, nie zawsze chcieliby sami iść na front.
Siostra mi mówi, że to jest przerażające, jak wyglądają cmentarze.
~~PIOTR~~
To znaczy?
~~HALYNA~~
Kończy się miejsce na cmentarzach. Powstają nowe, na których za miesiąc czy półtora już nie ma miejsca. Tego też nie pokazują w mediach, ale słyszę od znajomych, że to się dzieje.
Nasze społeczeństwo po wojnie będzie odczuwać konsekwencje tego wszystkiego. I nasz kraj musi się do tego przygotować. Bo to będzie kraj niepełnosprawnych i sierot.
***
*To jest historia Halyny.*
*[[Halyna->HALYNA]] -- [[Decyzja->DECYZJA HALYNY]] -- [[Wyjazd i przyjazd->WYJAZD HALYNY]] -- [[Rodzina->RODZINA HALYNY]] -- [[24 lutego->24 LUTEGO HALYNY]] -- [[Pomagam->POMAGAM HALYNY]] -- __W Ukrainie__ -- [[Ciało mówi STOP->CIAŁO HALYNY]] -- [[Żyć i pomagać->ŻYCIE HALYNY]] -- [[Polka i Ukrainka->POLKA HALYNA]]*[align center]
~~**CIAŁO MÓWI STOP**~~
[continue]
~~PAULINA~~
Mówiłaś, że w pewnym momencie, po pierwszym zrywie pomocy i zaangażowania, musiałaś się zatrzymać. Ciało ci powiedziało, że powinnaś to zrobić. Jakoś znajduję w tym siebie, bo były momenty, kiedy przyjeżdżałam do domu po całym dniu działania i po prostu leżałam. Ty wspomniałaś o wysypce na rękach. Opowiesz o tym stanie? Jaki on był?
~~HALYNA~~
Przez dwa tygodnie byłam w trybie pomagania — ciągle na telefonie. Moje dziecko prawie mnie nie widziało, bo ciągle gdzieś jeździłam, a to odebrać rzeczy dla żołnierzy, a to odebrać ludzi, zawozić ich gdzieś, odbierałam i przekazywałam leki… Po dwóch tygodniach się rozchorowałam. Wysoka gorączka, takie 39°C, i wysypka na rękach. Poszłam do lekarza, który powiedział: “pani musi się zatrzymać. Super, że pani pomaga, ale jeśli dalej będzie pani w takim trybie funkcjonować, to nie wiadomo jak to się skończy dla pani zdrowia”.
~~PAULINA~~
Ciało powiedziało ci „stop”.
~~HALYNA~~
Tak. Ciało powiedziało mi „stop”. Zatrzymało mnie. Drugi czynnik zatrzymujący to **[[mój synek->DZIECI]]**, który powiedział mi, jak któregoś dnia przyszłam do domu, „mamusiu, jak dobrze, że jesteś, jak ja się stęskniłem”. Dwuletnie dziecko. W tamtym momencie mieliśmy nianię, jego tata był częściej w domu, babcia, wujek z Wrocławia, wszyscy obok niego, ale on tęsknił za mną. Przez te dwa tygodnie zupełnie nie zauważyłam, że nie poświęcam czasu własnemu dziecku.
~~PIOTR~~
Byłaś tak bardzo w pomaganiu.
~~HALYNA~~
Byłam w takim trybie, że musiałam pomagać. Ja czułam… nie winę, ale obowiązek, o. Obowiązek, że muszę pomóc. Bo ja jestem bezpieczna, a ktoś nie jest. Ktoś umiera, bo nie jest na moim miejscu. Czułam, że muszę to wszystko robić, bo ci ludzie, którzy zostali w Ukrainie — żadne z nich nie zasłużyło sobie na taki los. Ludzie w Ukrainie są dobrzy. No, wiadomo, różnie się zdarza, zawsze można spotkać złego człowieka, ale… myślę, że statystycznie jesteśmy dobrym narodem. Otwartym… Nikt nie zasłużył na to, żeby w XXI wieku trafił w niego pocisk artyleryjski.
~~PIOTR~~
W końcu wyhamowałaś.
~~HALYNA~~
W końcu też mam życie. Nie mogę go stracić. Musiałam jakoś ograniczyć też to poczucie winy, które mam wobec Ukraińców, którzy są w niebezpieczeństwie, wobec znajomych zmarłych…
~~PIOTR~~
To ogromnie niesprawiedliwe, że to ty odczuwasz w tej sytuacji winę.
~~PAULINA~~
Ale nadal pomagasz?
~~HALYNA~~
Tak.
~~PAULINA~~
Jak to wygląda teraz?
***
*To jest historia Halyny.*
*[[Halyna->HALYNA]] -- [[Decyzja->DECYZJA HALYNY]] -- [[Wyjazd i przyjazd->WYJAZD HALYNY]] -- [[Rodzina->RODZINA HALYNY]] -- [[24 lutego->24 LUTEGO HALYNY]] -- [[Pomagam->POMAGAM HALYNY]] -- [[W Ukrainie->UKRAINA HALYNY]] -- __Ciało mówi STOP__ -- [[Żyć i pomagać->ŻYCIE HALYNY]] -- [[Polka i Ukrainka->POLKA HALYNA]]*[align center]
~~**ŻYĆ I POMAGAĆ**~~
[continue]
~~HALYNA~~
**[[Nie przestałam pomagać.->POMAGAM]]** Zaczęłam to robić w dobry dla siebie sposób. Tak, żeby nie tylko pomagać, ale też żyć.
Wystawiałam na Instagramie posty, że mogę pomóc w znalezieniu mieszkania, pomóc z jedzeniem, zakupami. Zbierałam leki, jedzenie, pampersy i wysyłałam do sprawdzonych ludzi, takich, którzy tego później nie sprzedadzą (to też się zdarzało), tylko przekażą potrzebującym.
Teraz jestem w trakcie rejestracji mojej własnej fundacji, która będzie pomagać w rehabilitacji ukraińskim żołnierzom, którzy stracili kończyny podczas walk. Będzie też pomagać dzieciom, które straciły rodziny, rodziców w trakcie wojny.
~~PAULINA~~
Jak się będzie nazywać twoja fundacja?
~~HALYNA~~
The Price of Help. Rejestracja fundacji w Polsce nie jest taka prosta… No, jestem w trakcie.
~~PIOTR~~
Wchodzisz na wyższy poziom pomagania.
~~HALYNA~~
Będę pomagać, bo czuję taką potrzebę. Nie chce patrzeć na to, że mamy obecnie pewne przyzwyczajenie do tej sytuacji. Wojna w Ukrainie trwa, wiele państw europejskich straciło chęć pomocy, straciło zainteresowanie. Myślę, że to bardzo ważne, żeby ludzie przypominali sobie, że ta wojna trwa. Że nadal jest okropna, że nadal umiera w niej bardzo dużo ludzi, że ludzie tracą domy, mieszkania, zostają na ulicy.
~~PIOTR~~
To jest moment, w którym jesteśmy. Mówiłaś o adaptacji mieszkańców Ukrainy do warunków wojennych. Z perspektywy naszych mediów, wojna w Ukrainie przestaje być interesująca. To już nie są nagłówki, a informacje — drugiego, trzeciego rzędu.
~~PAULINA~~
Jadąc na naszą rozmowę czytałam Newsweek — artykuł o Ukrainie był na przedostatniej stronie.
~~HALYNA~~
To przestaje być interesujące. To niedobrze. Ukraina nie jest bogatym krajem. Lepiej zarządzana mogłaby być, ale nie jest. Jeśli nie dostaniemy pomocy z zewnątrz, to nie będziemy mieć szansy na wygranie tej wojny.
***
*To jest historia Halyny.*
*[[Halyna->HALYNA]] -- [[Decyzja->DECYZJA HALYNY]] -- [[Wyjazd i przyjazd->WYJAZD HALYNY]] -- [[Rodzina->RODZINA HALYNY]] -- [[24 lutego->24 LUTEGO HALYNY]] -- [[Pomagam->POMAGAM HALYNY]] -- [[W Ukrainie->UKRAINA HALYNY]] -- [[Ciało mówi STOP->CIAŁO HALYNY]] -- __Żyć i pomagać__ -- [[Polka i Ukrainka->POLKA HALYNA]]*[align center]
~~**POLKA I UKRAINKA**~~
[continue]
~~PIOTR~~
Starasz się o obywatelstwo, więc niedługo będziesz formalnie Polką.
~~HALYNA~~
**[[Ja uwielbiam Polskę.->POLSKA]]** Tutaj urodziło się moje dziecko, tutaj jest mój partner. Domem nazywam Polskę. Tyle tu przeżyłam, tyle się wydarzyło, że nie mogę tego nie brać pod uwagę. Studia, urodzenie dziecka, praca… Polska to mój dom. Nie chcę się wyprowadzać z mojego domu. Chcę tu żyć.
**[[Ale domem jest też Ukraina->UKRAINA]]**, gdzie spędziłam dzieciństwo. I właśnie tak to wygląda, że w Ukrainie jest moje dzieciństwo, a w Polsce moja dojrzałość.
~~PAULINA~~
Jesteś Polką Ukrainką.
~~PIOTR~~
Ukrainką Polką.
~~HALYNA~~
Moje serducho dzieli się między Polskę i Ukrainę. Jestem bardzo wdzięczna, za to, co wydarzyło się w moim życiu, co doprowadziło do tego, że się tu znalazłam. I dobrze odnalazłam.
Mamy dziecko-mieszankę. Tak go nazywam. Polak Ukrainiec. Rozumie, że mama jest Ukrainką, no i trochę Polką.
~~PIOTR~~
Czujesz się dobrze przyjęta?
~~HALYNA~~
Tak.
**[[Oczywiście spotkałam się też z tekstami „wracaj na Ukrainę, dlaczego tutaj jesteś, Polska dla Polaków” i tak dalej.->GOSPODARZE]]** Nie w jakieś bardzo agresywnej formie, ale jednak. Też na Instagramie czytałam komentarze typu „dlaczego nie pojedziesz do swojego kraju, gdzie jest wojna, i tak nie będziesz pomagać? Czemu tu siedzisz? Dobrze mówić o wojnie siedząc w Polsce, co?”. Spotkałam się z tekstem „wypierdalaj na Ukrainę”. Ci ludzie nie rozumieją, że ja Polsce nie zrobiłam niczego złego. Odnalazłam się tutaj i nie jestem dla nikogo zagrożeniem. Kiedy dostanę obywatelstwo, będę mogła oficjalnie powiedzieć: jestem Polką. I nie uważam, żebym była gorszą Polką niż ktoś, kto się tu urodził.
Jeśli ktoś chce dyskutować ze mną o tym, dlaczego tu przyjechałam, dlaczego tu jestem, to myślę, że w XXI wieku to jest śmieszne. Jesteśmy wolnymi ludźmi i możemy zarządzać swoim życiem tak, jak nam się podoba.
~~PIOTR~~
Twój synek może być symbolem przyszłego społeczeństwa w Polsce. Bratniego i siostrzanego. Polsko-ukraińskiego.
~~HALYNA~~
On wszystko miesza. To znaczy języki miesza.
~~PIOTR~~
Myślę, że to jest bardzo o sąsiedztwie.
~~PAULINA~~
To jest bardzo o sąsiedztwie.
***
*To jest historia Halyny.*
*[[Halyna->HALYNA]] -- [[Decyzja->DECYZJA HALYNY]] -- [[Wyjazd i przyjazd->WYJAZD HALYNY]] -- [[Rodzina->RODZINA HALYNY]] -- [[24 lutego->24 LUTEGO HALYNY]] -- [[Pomagam->POMAGAM HALYNY]] -- [[W Ukrainie->UKRAINA HALYNY]] -- [[Ciało mówi STOP->CIAŁO HALYNY]] -- [[Żyć i pomagać->ŻYCIE HALYNY]] -- __Polka i Ukrainka__*[align center]
~~**NOWI MIESZKAŃCY**~~
[continue]
~~PAULINA~~
Mówiłeś o nowych mieszkańcach i mieszkankach. Coś w tym jest, że właśnie tak o nich mówicie.
~~ALBERT~~
Tak. Staramy się wdrażać odpowiedni język, którym opisujemy sytuację tych osób. W końcu migrantem czy migrantką jest się czy powinno się być tylko przez jakiś czas – celem jest poczucie bycia mieszkańcem. To jest też częścią dyskursu publicznej debaty. Bardzo podobna sytuacja, jak ta z feminatywami.
Ta zmiana języka wyrasta z naszych obserwacji. Jesteśmy też na bieżąco z badaniami, które coraz częściej wskazują, że nie powinno się używać nazw, które różnicują, takich jak cudzoziemiec, innokrajowiec, obcokrajowiec i tak dalej, mimo, że to terminy używane są prawnie.
~~PIOTR~~
Z naszej perspektywy to są po prostu nowi mieszkańcy.
~~ALBERT~~
Tak. Może większość osób nie zwraca na to uwagi. To też wynika z naszego kontaktu i rozmów z nowymi mieszkańcami, z ich starań, deklaracji, tego, że chcą zostać, że ta tożsamość mieszkańca ma znaczenie i uzasadnienie.
~~PIOTR~~
Ich „uchodzenie” już się zakończyło.
~~ALBERT~~
Tak.
***
*To jest historia Alberta.*
*[[Albert->ALBERT]] -- __Nowi mieszkańcy__ -- [[24 lutego->24 LUTEGO ALBERTA]] -- [[Później->PÓŹNIEJ ALBERTA]] -- [[Wrocław->WROCŁAW ALBERTA]] -- [[Jak to jest pomagać?->POMAGANIE ALBERTA]]*[align center]
~~**24 LUTEGO**~~
[continue]
~~PIOTR~~
Chcielibyśmy tez porozmawiać o przyczynach.
~~PAULINA~~
O twoich, waszych perspektywach na 24 lutego 2022.
~~ALBERT~~
Wybuch pełnoskalowej wojny chyba każdego zaskoczył. Mówię oczywiście o naszym, moim wrażeniu, jako urzędnika, pracownika miasta.
Dużo dało to, że byliśmy dobrze zorganizowani, co jest wynikiem miedzy innymi Wrocławskiej Strategii Dialogu Międzykulturowego, oraz kluczowego jej elementu współpracy międzysektorowej, w szczególności z organizacjami pozarządowymi. Mieliśmy punkty informacyjne, o których wspominałem, które działały od czterech lat. Przejście Dialogu zostało otwarte 5 października 2021 roku, więc funkcjonowało zaledwie cztery miesiące, Po 24 lutego władze miasta postanowiły, że Przejście Dialogu zmieni się w punkt informacji dla uchodźców.
~~PAULINA~~
A działania oddolne?
~~ALBERT~~
Pierwszym miejscem, z którym osoby z Ukrainy miały kontakt po przyjeżdzie, był Dworzec Główny. Tam był też punkt, w którym organizowano pierwszy kontakt. To, co było wtedy uderzające, to ówczesna siła wolontariuszy. Mieszkańców, którzy się zmobilizowali.
To, że działania oddolne wyprzedziły zorganizowane przez miasto, co jest zrozumiałe, bo miasto, urząd, ma swoje procedury. Zanim coś zostanie uchwalone lub zorganizowane, potrzeba troszeczkę czasu. Wolontariusze i wolontariuszki byli pierwszą siłą, która ruszyła z pomocą. To są naprawdę duże liczby pomagających.
~~PIOTR~~
Opowiesz o tym, co działo się w Przejściu Dialogu?
~~ALBERT~~
W szczytowym momencie przechodziło przez nasze drzwi nawet pięćset osób dziennie. Musieliśmy zorganizować cały system przyjmowania, podjąć współpracę z wolontariuszami i wolontariuszkami.
Osoby przychodziły, dostawały numerek i czekały na konsultacje. Mieliśmy pięć stanowisk konsultacyjnych: tłumaczenia, porady prawne…
Głównie przychodziły kobiety z dziećmi i osoby starsze, więc stworzyliśmy zaplecze, które było miejscem dla rodzin i dzieci — specjalnie dostosowaną poczekalnię. Ona była stale wypełniona, więc na stałe była tam też osoba, która nadzorowała i opiekowała się sytuacją. Staraliśmy się też zapewnić posiłki.
~~PAULINA~~
W jakich godzinach Przejście było otwarte?
~~ALBERT~~
Osoby przychodziły, przyjeżdżały do Wrocławia do późnych godzin. Pracowaliśmy wtedy od 8.00 do 21.00, na zmiany.
Musieliśmy codziennie opracowywać informacje dla migrantów i migrantek, te oficjalne, ze stron rządowych, które bardzo szybko się zmieniały. Też informacje dotyczące wsparcia i pomocy ze strony samorządów. Współpracowaliśmy z Biurem Promocji Miasta, Biurem Prasowym i innymi podmiotami, korzystaliśmy z ich wsparcia tłumaczeniowego, tworzyliśmy ulotki informacyjne w zakresie wsparcia i pomocy.
~~PAULINA~~
Czego na przykład dotyczyły te informacje?
~~ALBERT~~
Na przykład zapomogi do wynajmowania mieszkania. Albo miejsc czasowego pobytu.
~~PIOTR~~
Czy pośredniczyliście też w szukaniu domów prywatnych?
~~ALBERT~~
Nie. To były tylko oficjalne miejsca wskazane przez miasto. Sprawdzone miejsca. Chodziło o dobro tych ludzi. Nie pomagaliśmy w ramach szukania miejsc prywatnych, bo po prostu wiązało się z tym zbyt dużo zagrożeń. Wiedzieliśmy, że pojawiają się osoby, które chcą wykorzystać fakt niedoli migrantów i migrantek. Nie mogliśmy za to ręczyć. Cały czas informowaliśmy też o potencjalnych zagrożeniach.
Zgłosiło się do nas dość sporo organizacji charytatywnych z różnych stron. Żeby korzystać z ich pomocy też musieliśmy upewnić się co do charakteru ich działalności..
To wszystko wymagało intensywnie prowadzonej organizacji wewnętrznej i w tamtym momencie nie robiliśmy niczego innego. Nie było na przykład przestrzeni na jakiekolwiek działania integracyjne.
~~PIOTR~~
Jak długo trwał ten etap?
~~ALBERT~~
Od lutego do czerwca 2022. W czerwcu, na dniach dialogu i edukacji międzykulturowej „Dialogopolis”, zorganizowaliśmy podsumowanie wszystkich działań organizowanych przez różne instytycje miejskie, organizacje pozarządowe, których byliśmy częścią.
~~PIOTR~~
A później?
***
*To jest historia Alberta.*
*[[Albert->ALBERT]] -- [[Nowi mieszkańcy->MIESZKAŃCY ALBERT]] -- __24 lutego__ -- [[Później->PÓŹNIEJ ALBERTA]] -- [[Wrocław->WROCŁAW ALBERTA]] -- [[Jak to jest pomagać?->POMAGANIE ALBERTA]]*[align center]
~~**PÓŹNIEJ**~~
[continue]
~~ALBERT~~
Później WCRS otrzymał duże dofinansowanie z UNICEFu. Dzięki niemu, wspólnie z różnymi zespołami i we współpracy z NGO, dopasowaliśmy naszą ofertę programową pod najbardziej pilne ówcześnie działania. Od września 2022 zaczęliśmy realizować m.in. działania terapeutyczne dla uchodźców i uchodźczyń. I cały szereg innych działań, które były już bardziej nastawione na integrację.
~~PAULINA~~
I tak jest do dzisiaj?
~~ALBERT~~
Dzisiaj na pewno jesteśmy już w innym miejscu.
Patrzymy na ludzi, którzy przychodzą do nas teraz. Są to osoby, które już tutaj żyją, pracują lub szukają pracy i chcą zostać. Zespół Wromigrant pomaga przeprowadzając konsultacje i szkolenia zawodowe, pracowniczki Dolnośląskiego Wojewódzkiego Urzędu Pracy pokazują, jak napisać CV… Bardzo potrzebne i pragmatyczne rzeczy. W Ukrainie jest nie tylko inny kontekst kulturowy, ale też inna organizacja pracy. To wymaga przeszkolenia.
Przychodzą też osoby starsze. Musimy pamiętać, że seniorzy i seniorki często są już poza rynkiem pracy, a swój czas spędzają w domu. Dlatego zaczęliśmy niedawno prowadzić spotkania seniorów z Polski z seniorami z Ukrainy. Godzina albo dwie. Wiemy, że to nie rozwiązuje problemu samotności, ale widzimy też, jak sama możliwość spotkania — też w innych grupach wiekowych — wpływa na komfort życia.
~~PIOTR~~
Jesteście zatem swego rodzaju hubem znajomowościowym. Myślę, że to bardzo ważne. Też dla polskich mieszkańców i mieszkanek Wrocławia.
~~ALBERT~~
Takie też sobie daliśmy zadanie: łączenia nitek ludzkich.
~~PIOTR~~
Wasze działania są skierowane do osób z Ukrainy. Czy osoby z Polski mają również jakieś możliwości uczestniczenia? Myślę na przykład o spotkaniach językowych. Wydaje mi się, że sporo Polek i Polaków chciałoby się uczyć ukraińskiego.
~~ALBERT~~
Jeszcze nie mamy oferty zajęć nauki jezyka ukraińskiego . Myslimy o tym. Nasza oferta jest bardzo róznorodna, kierowana do wszystkich mieszkańców, myślę, że każdy znajdzie dla siebie coś interesującego. Mamy inne kluby jezykowe, które cieszą się olbrzymim zainteresowaniem, a wśród uczestników są przedstawiciele róznych narodowości. Mamy szkolenia dla edukatorów i edukatorek z kwestii międzykulturowych, bo sam system edukacji niestety niekoniecznie wypełnia tę lukę, raczej wymaga wsparcia. Z tego też względu szkolimy dzieci. Ostatnio odwiedziły nas dzieci z szóstej klasy, które dowiadywały się o inności. Jak rozmawiać z dziećmi autystycznymi, jak oswajać inność. Fajnie, że zgłaszają sie do nas dyrektorzy i dyrektorki szkół, chętni do przyprowadzenia uczniów na takie zajęcia. Przejście Dialogu chętnie podejmuje takie inicjatywy.
***
*To jest historia Alberta.*
*[[Albert->ALBERT]] -- [[Nowi mieszkańcy->MIESZKAŃCY ALBERT]] -- [[24 lutego->24 LUTEGO ALBERTA]] -- __Później__ -- [[Wrocław->WROCŁAW ALBERTA]] -- [[Jak to jest pomagać?->POMAGANIE ALBERTA]]*[align center]
~~**WROCŁAW**~~
[continue]
~~PAULINA~~
Chcieliśmy zapytać o Wrocław. Jaki polsko-ukraiński obraz miasta rysuje się przed nami w tym momencie?
~~ALBERT~~
Jeśli chodzi o osoby uchodźcze… Część osób wróciła do Ukrainy, część została. Przeprowadziliśmy z Instytutem Socjologii Uniwersytetu Wrocławskiego badania, żeby zobaczyć, jak wygląda oblicze wrocławskiego środowiska migracyjnego po wybuchu wojny do dziś. Zrobiliśmy to na próbie dziewięciuset ośmiu osób w dwóch grupach: osób, które przyjechały do Polski po lutym 2022 i tych, które zamieszkały tutaj wcześniej. Pytaliśmy między innymi o motywację zostania — czy chcą zostać w Polsce, czy wrócić do Ukrainy. Ciekawe, że niemal połowa chce zostać. 40% badanych chce wrócić — żeby wspomóc np. w odbudowę kraju po wojnie.
Potrzeby i zainteresowania tych dwóch grup są dość odmienne. Tej sprzed lutego 2022 są bardziej obywatelskie, osoby te stawiają na aktywność dotyczącą ekologii, lepszego transportu, szukają w mieście rzeczy, w które mogłyby się zaangażować. Osoby, które przyjechały po pełnoskalowym ataku na Ukrainę są bardziej ukierunkowane na tematy bezpieczeństwa, wynajem mieszkań społecznych, dostępność kursów językowych, wydarzenia organizowane dla Ukraińców i Ukrainek.
Pytaliśmy także o standard życia. Odpowiedzi wskazywały dobry-średni poziom: ani nie najgorszy, ani nie najlepszy. Taki, który czyni Wrocław dobrą przestrzenią do życia.
Istotne też były kwestie języka. 40% badanych deklarowało płynne posługiwanie się językiem polskim, reszta poziom komunikatywny. 77% chce uczyć się polskiego. To dla nas też jest informacja, by zwiększać liczbę kursów języka. W Przejściu Dialogu uruchomiliśmy dwa kursy — dla dorosłych i dla seniorów. Po dwóch dniach nie mieliśmy już miejsc.
~~PIOTR~~
Wspominałeś działania terapeutyczne, które rozpoczęliście we wrześniu 2022 roku. Masz wiedzę, czy wcześniej, na samym początku migracji, była we Wrocławiu dostępna jakaś bezpośrednia forma pomocy psychologicznej?
~~ALBERT~~
Tak. Wydział Centrum Zdrowia zorganizował linię psychologiczną prowadzoną w języku ukraińskim. Dyżurowali tam non stop psychologowie i psycholożki z Polski i Ukrainy. Byli niezbędni.
~~PIOTR~~
W rozmowach, które przeprowadzamy z osobami z Ukrainy pojawia się wątek… nie wiem, jak to nazwać… pewnego rodzaju paraliżu po przyjeździe do Polski. Zamknięcia się — fizycznego i psychicznego — na nową rzeczywistość. Moment, w którym osoby zaczynały swobodniej funkcjonować w przestrzeni miejskiej następował dopiero po jakimś czasie.
~~ALBERT~~
To jest ciekawy wątek. Osoby z Ukrainy, jak i migranci przymusowi z innych krajów, patrzą na zastaną przestrzeń przez szereg pryzmatów, które mają w głowie. To jest nowa rzeczywistość. Nie przyjechali do niej dobrowolnie.
Przypomina mi się inne badanie, przeprowadzane przez wrocławską organizację pozarządową Stowarzyszenie Edukacji Krytycznej, dotyczące percepcji zmysłowo-emocjonalnej. Zadawano migrantom i migrantkom pytania o to, z czym kojarzą im się miejsca napotykane we Wrocławiu. Rynek bardzo często był porównywany do Starego Miasta we Lwowie. Tak samo wrocławska zieleń przywodziła na myśl lwowską przestrzeń miejsko-parkową.
Pytano również o poczucie bezpieczeństwa w przestrzeni publicznej. Z tych badań wynika, że poza incydentalnymi zdarzeniami na tle rasistowskim i dyskryminacyjnym, osoby z Ukrainy czują się tutaj bezpiecznie. Jak wiemy i jak mówią badania opinii publicznej — chociaż są raczej wyrywkowe, a nie kompleksowe — stosunek Polaków do Ukraińców się zmienia. Polacy według tych badań oczekują, że Ukraińcy w przyszłości wyjdą spod opieki społecznej, że staną się obywatelami. Wobec tego naszym zadaniem jest stworzenie im warunków do samodzielności i samodzielnego życia.
~~PAULINA~~
Obserwujesz jakiś proces dojrzewania Wrocławia do większej akceptacji osób z Ukrainy?
~~ALBERT~~
Moje zdanie jest subiektywne, jednak aspiruje do obiektywności. Staram się je oprzeć na analizach, niekoniecznie naukowych, ale na pewno odbywających się w ramach jakiejś głębszej refleksji.
Więc zawsze byłem sceptyczny wobec społecznych zrywów. Takie rzeczy zawsze szybko wygasały i koniec końców niczego z nich nie było. Natomiast w tym przypadku, ten zryw, to zaangażowanie Polek i Polaków, ono pokazuje nam, że te skutki są realne. Realna jest pomoc, realne jest poczucie, że komuś pomogliśmy, że te osoby tego potrzebowały. To są bardzo pozytywne społeczne emocje. Pytasz o dojrzewanie… Myślę, że możemy te pozytywne emocje przekuć w nasze nastawienie międzykulturowe — dotyczące już nie tylko osób z Ukrainy.
Jesteśmy, jako Zespół Dialogu Międzykulturowego WCRS, w trakcie tworzenia nowego programu polityki migracyjnej i integracyjnej, i zamierzamy wykorzystać te dobre odczucia społeczne do przedstawienia potencjału zmian tego ogólnego nastawienia na inność. Żeby te możliwości społeczne rozwijać, żeby móc wykorzystać je w przyszłych sytuacjach kryzysowych.
~~PIOTR~~
Te skutki na pewno są widoczne. To, co działo się w Polsce po 24 lutego, określamy w naszym projekcie mianem „powstania humanitarnego”. Jest coś takiego, że ostatnie zrywy polityczne i społeczne opierały się na uczuciach gniewu, złości, sprzeciwu. W tym przypadku mówimy o jaśniejszych kolorach. Oczywiście o sprzeciwie, ale pod postacią empatii, współczucia, braterstwa i siostrzeństwa.
~~PAULINA~~
W wymiarze idealnego sąsiedztwa też.
~~PIOTR~~
To wszystko to dobro zewnętrzne, ale według mnie też wewnętrzne.
~~ALBERT~~
Zgadzam się.
***
*To jest historia Alberta.*
*[[Albert->ALBERT]] -- [[Nowi mieszkańcy->MIESZKAŃCY ALBERT]] -- [[24 lutego->24 LUTEGO ALBERTA]] -- [[Później->PÓŹNIEJ ALBERTA]] -- __Wrocław__ -- [[Jak to jest pomagać?->POMAGANIE ALBERTA]]*[align center]
~~**JAK TO JEST POMAGAĆ?**~~
[continue]
~~PAULINA~~
Mam pytanie do ciebie, Albert, jeśli nie chcesz na nie odpowiedzieć to w porządku. Ale chcę ci je zadać.
Widzimy się pierwszy raz w życiu i robisz na mnie wrażenie gościa, który jest bardzo skuteczny i bardzo skupiony na tym, co jest jego zadaniem. Tworzysz pewną meta perspektywę, z której starasz się wszystko rozpatrywać. Moje pytanie brzmi: jak ty to robisz?
~~ALBERT~~
To zasługa zespołów. Pierwsze kontakty po wybuchu pełnoskalowej wojny były bardzo trudne. Nasze konsultantki miały wsparcie psychologów i psycholożek, to było bardzo potrzebne na tym etapie. Uderzyły nas te emocje i sami podchodziliśmy do tego bardzo emocjonalnie. Trudno. Jesteśmy tylko ludźmi. Z drugiej strony jednak nasz płacz nie pomaga tym, którzy potrzebują pomocy. Oni byli w potrzebie, a my musieliśmy szybko działać. Sympatia i empatia były obecne w nas cały czas, ale jednocześnie musieliśmy się od nich odrywać i po prostu działać. Pomagać ludziom. I to się sprawdziło. Na jedną osobę mieliśmy trzy minuty, więc to odcięcie było potrzebne. Skupienie się na sprawie do wykonania.
~~PAULINA~~
Musisz te miękkie rzeczy gdzieś schować i ubrać się w kostium kogoś, kto jest skuteczny. A co, kiedy wracasz do domu?
~~ALBERT~~
W tym najbardziej intensywnym okresie przychodzę do domu i zasypiam. Pamiętam, że wiele osób to mówiło, że było się w trybie praca-sen.
Generalnie mój stosunek do pomagania opiera się na tym, że to jest moja praca. Wybrałem ją ze względu na kontekst społeczny. Wcześniej pracowałem w kilku korporacjach i lubiłem te prace, ale brakowało mi tej tematyki społecznej.
~~PIOTR~~
Pomaganie w ramach organizacji daje na pewno narzędzia do zbudowania zdrowego dystansu.
~~ALBERT~~
Tak, jak najbardziej. Wczoraj byłem na szkoleniu, gdzie pojawiło się stwierdzenie, że liczby czasami pomagają nam wyjść z perspektywy emocji i spojrzeć na sprawy chłodno. Nam to bardzo pomaga. I to, że wszystko jest dobrze zorganizowane również daje pracownikom i pracowniczkom komfort psychiczny.
~~PAULINA~~
Co jest dla ciebie najważniejsze w twojej pracy i całej działalności pomocowej, która odbywała, odbywa się we Wrocławiu?
~~ALBERT~~
Z pewnością doświadczenie emocji, które pojawiły się na początku. Praca w okresie największego wzmożenia migracyjnego. Bardzo się cieszę, że biorę w tym wszystkim udział. Myślę, że to jest ważne dla mieszkańców Wrocławia. Poprzedni rząd w ogóle nie prowadził polityki imigracyjnej, więc działania miejskie mogą dać mieszkańcom poczucie bezpieczeństwa, rozwiewać ich obawy. Mnie zależy, żeby dotrzeć do tych zwykłych mieszkańców, żeby im opowiadać o migracji i nowych mieszkańcach, żeby nie zostawiać tego samego sobie. To może być najgorsza rzecz.
~~PIOTR~~
Bezczynność?
~~ALBERT~~
Nie powiedzenie osobom migracyjnym gdzie jest pomoc, a mieszkańcom miasta na czym polega inność i jak się z nią obchodzić.
Chodzi o społeczne poczucie, że jesteśmy w tym razem.
~~PAULINA~~
Jesteśmy.
~~PIOTR~~
Jesteśmy.
***
*To jest historia Alberta.*
*[[Albert->ALBERT]] -- [[Nowi mieszkańcy->MIESZKAŃCY ALBERT]] -- [[24 lutego->24 LUTEGO ALBERTA]] -- [[Później->PÓŹNIEJ ALBERTA]] -- [[Wrocław->WROCŁAW ALBERTA]] -- __Jak to jest pomagać?__*[align center]
~~**DASHA**~~
{embed Flickr image: '<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/53605172865/in/dateposted-public/" title="Mapa_5_2"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/53605172865_dc988a22ea_c.jpg" width="800" height="531" alt="Mapa_5_2"/></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>'}
[continue]
~~PAULINA~~
Chcesz, żeby mówić do ciebie Daria czy Dasha?
~~DASHA~~
Dasha. Daria jest takie oficjalne.
~~PIOTR~~
Kim jest Dasha?
~~DASHA~~
Dasha jest osobą, która czasami jest pogubiona, a czasami sobie radzi. Poszukuje balansu między tym, jak chce, żeby wyglądało jej życie, a tym, jakie ono jest. I dobrze jej idzie, tak mi się wydaje.
~~PAULINA~~
A kim chcesz być?
~~DASHA~~
Już jestem tym, kim chcę być. Jestem normalnym, dobrym człowiekiem. Staram się.
~~PIOTR~~
Jesteś aktorką.
~~DASHA~~
Chciałabym iść w performance. Aktorstwo jest dla mnie za małe, za nudne. Za mało przestrzeni tam jest.
~~PIOTR~~
Skąd jesteś?
~~DASHA~~
Z Charkowa.
~~PIOTR~~
Tam się zaczyna twoja historia?
~~DASHA~~
Tak.
***
*To jest droga Dashy.*
*__Dasha__ -- [[Charków->CHARKÓW DASZY]] -- [[Przed->PRZED DASZY]] -- [[24 lutego->24 LUTEGO DASZY]] -- [[Piwnica->PIWNICA DASZY]] -- [[Wyjazd->WYJAZD DASZY]] -- [[Złotonosza->ZOŁOTONOSZA DASZY]] -- [[Lwów->LWÓW DASZY]] -- [[Granica->GRANICA DASZY]] -- [[Wrocław->WROCŁAW DASZY]]*
[align center]
~~**GRZEGORZ**~~
[continue]
~~PIOTR~~
Opowie nam pan o domu, do którego przyjął pan osoby z Ukrainy?
~~GRZEGORZ~~
Dom, jak dom. We Wrocławiu, w dzielnicy Zacisze. To stara poniemiecka willa, podobna trochę do domu Gargamela ze „Smerfów”. Wieżyczka.
~~PAULINA~~
Mieszka pan tam z...
~~GRZEGORZ~~
Dzieci wyszły z domu. Mieszkamy tam sami z żoną.
~~PIOTR~~
Jak realizuje się ta poniemieckość?
~~GRZEGORZ~~
**[[Nie stwierdziliśmy obecności duchów.->DOM]]** Ale na pewno możemy mówić o duszy domu w sensie literackim. Dom jest niewyremontowany od czasów niemieckich. Tynk poobijany, oryginalne elementy stolarki, stare skrzypiące schody i podłogi. Wszystko w bardzo dobrym stanie. Oczywiście dach mamy zmieniony na nowy. Ale można na pewno powiedzieć, że czas zatrzymał się w tym domu.
Dom jest dość obszerny. Po przyjeździe gości zmieściliśmy się w nim w osiem osób.
***
*To jest historia Grzegorza.*
*__Grzegorz__ -- [[24 lutego->24 LUTEGO GRZEGORZA]] -- [[Goście->GOŚCIE GRZEGORZA]] -- [[Przed->PRZED GRZEGORZA]] -- [[Bycie razem->RAZEM GRZEGORZA]] -- [[Sąsiedztwo->SĄSIEDZTWO GRZEGORZA]] -- [[Nasza pomoc->POMOC GRZEGORZA]]*[align center]
~~**24 LUTEGO**~~
[continue]
~~PAULINA~~
Czuł pan, że stanie się to, co stało się 24 lutego 2022 roku?
~~GRZEGORZ~~
Oczywiście. Każdy, kto śledził wiadomości wiedział, że zbliżała się wojna. Kwestią było tylko kiedy to nastąpi.
W 2014 roku Rosja zajęła Krym. Wiadome było, to znaczy ja się spodziewałem, że będą szli dalej. Może bardziej spodziewałem się ruchów politycznych, wpływania na wybory, niż ataku zbrojnego. Chociaż projekt Janukowycza zakończył się niepowodzeniem… W każdym razie kiedy zaczęli gromadzić wojska przy granicy, to raczej było już pewne, że zaatakują.
~~PAULINA~~
Skąd się wzięło nasze powstanie humanitarne?
~~GRZEGORZ~~
**[[Pyta pani o tę falę pomocy po 24 lutego?->POMOC]]** Wydaje mi się, że to naturalne. Myślę, że każdy naród na naszym miejscu by pomagał. Na pewno nie tak samo, bo to jest jednak kwestia specyfiki naszej. No i tego, że to byli Ukraińcy, a nie na przykład Irakijczycy…
~~PAULINA~~
I to się dzieje, kiedy pod naszą granicę przybywają Syryjczycy.
~~GRZEGORZ~~
No właśnie. Dlaczego przyjmujemy ty, a tamtych nie?
~~PIOTR~~
Ukraińcy są bliżsi?
~~GRZEGORZ~~
Czujemy tę bliskość. I ona, myślę, jest uzasadniona przez wspólną historię. Mieszkaliśmy w końcu w jednym państwie — po Unii Lubelskiej. Nie byliśmy jednym narodem, ale narodami spokrewnionymi, jeśli można tak powiedzieć. To też podobieństwo językowe i kulturowe. Więc możemy mówić o bratnim narodzie. Natomiast czy Polacy widzą Ukraińców na tym samym poziomie, co siebie? To jest inna sprawa.
~~PAULINA~~
A jak wyglądał moment, w którym zdecydowali się państwo na pomaganie?
~~GRZEGORZ~~
To nie był moment. **[[Nawet nie trzeba było podejmować decyzji. ->POMAGAM]]**
To było tak, że nasza córka ma kolegę, który jest chłopakiem jej koleżanki. I jest Ukraińcem, mieszkającym i zadomowionym od lat w Polsce. Jego rodzina, mieszkająca w Kijowie, chciała przyjechać do Polski i szukała miejsca na zatrzymanie się. My się o tym dowiedzieliśmy i oczywistym dla nas było, że możemy ich przyjąć. Duży dom, pomieścimy się. No i tak to się odbyło. Bez żadnych pytań, nawet bez rozmowy o tym, czy na pewno chcemy to zrobić.
~~PIOTR~~
Zadaniowo.
~~GRZEGORZ~~
Tak, tak. Właściwie nasza córka przyszła i oznajmiła, że przyjadą do nas Ukraińcy. Osiem osób.
Pytanie, czy tak samo byśmy postąpili, gdyby mieli do nas przyjechać na przykład Kurdowie wypędzeni z Syrii.
~~PAULINA~~
A jak pan myśli?
~~GRZEGORZ~~
Myślę, że tak samo. Pewnie tak. Chociaż może trudno to sobie wyobrazić… Może byłoby się ciężej dogadać? Z Ukraińcami było łatwo. Wprawdzie my mówiliśmy po polsku, oni po ukraińsku, ale coś dało się zrozumieć. Ja znam rosyjski, dlatego mogliśmy swobodnie rozmawiać. Żona nie zna, więc tłumaczyłem wszystko. Zresztą oni po jakimś czasie nauczyli się polskiego. Na koniec rozmawialiśmy już tylko po polsku.
***
*To jest historia Grzegorza.*
*[[Grzegorz->GRZEGORZ]] -- __24 lutego__ -- [[Goście->GOŚCIE GRZEGORZA]] -- [[Przed->PRZED GRZEGORZA]] -- [[Bycie razem->RAZEM GRZEGORZA]] -- [[Sąsiedztwo->SĄSIEDZTWO GRZEGORZA]] -- [[Nasza pomoc->POMOC GRZEGORZA]]*[align center]
~~**GOŚCIE**~~
[continue]
~~GRZEGORZ~~
Przyjechali do nas, zdaje się, 1 marca. O ich przyjeździe wiedzieliśmy dwa dni wcześniej.
~~PIOTR~~
Osiem osób?
~~GRZEGORZ~~
Tak. Rodzina mieszkająca w dwóch domach. **[[Jeden jest na wsi pod Kijowem.->KIJÓW]]** Zaraz na początku inwazji przenieśli się do niego, ale kiedy po kilku dniach ruski czołg przejechał przez wioskę, kiedy zaczęli coraz wyraźniej słyszeć wystrzały, postanowili wyjechać do Polski. W zasadzie postanowiły, bo przyjechały kobiety. Mężczyźni poszli na wojnę.
Mąż jednej z tych kobiet, Sergiej, pracował nawet przy Zełenskim. W grupie ocharniającej prezydenta. Pewnie nadal tam pracuje. Ten samochód, którym przyjechali — Subaru — trzeba mu było zrobić przegląd. Więc pojechałem do salonu to wszystko załatwić, będąc cały czas w kontakcie z tym facetem. Miło sobie gawędziliśmy; pamiętam, że cały czas myślałem, że rozmawiam z człowiekiem, który jest przy Zełenskim, ale nie rozmawialiśmy o tym, tylko o przyziemnych sprawach. O samochodzie i tym, co trzeba z nim zrobić, żeby nie przepadła gwarancja.
**[[Przyjechali wieczorem, po całodniowej podróży.->GOŚCIE]]** Zostali u nas na kilka dni, w czasie których szukaliśmy dla nich mieszkań do wynajęcia. I znaleźliśmy — akurat nasi znajomi mieli dwa puste mieszkania, gotowe do zajęcia. Pozwolili im mieszkać tam nieodpłatnie, tyle, ile będą chcieli. Chcieli też pokrywać im rachunki za wodę i tak dalej, ale goście się na to nie zgodzili. Pamiętam, że kłócili się o to dość intensywnie, ale w końcu doszli do porozumienia.
A potem mieszkali już po swojemu, ale nadal utrzymywaliśmy kontakt. Byliśmy ich jedynymi znajomymi. Odwiedzali nas co parę dni, jeździliśmy wspólnie na wycieczki, chodziliśmy do muzeum. Pokazywaliśmy im cały Wrocław. Wszystko.
~~PAULINA~~
Czyli było osiem osób, a wśród nich…
~~GRZEGORZ~~
Była dziewięćdziesięcioletnia babcia, seniorka rodu. Siedziała ze swoim balkonikiem i za bardzo nie mogła nigdzie jeździć. Był jej starszy syn Wasyli, sześćdziesięciodwuletni, który mógł wyjechać. Bardzo miły gość. Poza tym dziesięcioletnia dziewczynka, jej trzydziestosześcioletnia mama Olga, dwudziestopięcioletnia studentka i trzy panie około pięćdziesiątki.
***
~~PIOTR~~
Spróbowałby pan opowiedzieć o waszym pierwszym dniu pod jednym dachem?
~~GRZEGORZ~~
Zanim jeszcze przyjechali, ale już jechali, usłyszałem, że na jednym z przejść granicznych jest mniejsza kolejka. Zadzwoniłem z tym do córki, ona do swojego kolegi, a on do naszych gości, którzy udali się tam i dzięki temu przeprawili się przez granicę znacznie szybciej.
A potem przyjechali. Osiem osób. Dwa samochody wypchane bagażami.
Wychodzą. „Sława Ukrajini!”. „Herojam sława!”.
Witamy się.
Olga — matka — była kierowniczką tej wyprawy. Ona z jej ojcem, Wasilijem, byli najbardziej kontaktowi.
Jest północ. Zabieramy bagaże, potem pomagamy wejść starszej pani — babci Olgi.
A potem rozdzielanie łóżek, bieganina, łazienka, kuchnia, herbata… Idziemy spać około 2. w nocy.
Rano zestawiamy dwa stoły i razem siadamy do śniadania. Na stołach wszystko, co trzeba. No i zaczynamy rozmawiać.
Oni mówią między sobą po ukraińsku, ciężko jest cokolwiek zrozumieć, ale do nas po rosyjsku. A ja to tłumaczę. I im też tłumaczę różne sprawy — wszystko, co z ich perspektywy może być przydatne.
Po śniadaniu wszyscy do swoich zajęć.
W wolnej chwili zaczynamy grać w gry planszowe. Jest taka gra „Pędzące żółwie”, bardzo prosta, nawet zasad nie trzeba tłumaczyć. Graliśmy w nią codziennie. Żółw po ukraińsku to „czerepacha”, więc graliśmy „w czerepaszki”.
Potem poszukiwania tego mieszkania. Jedno znaduje się od razu, drugie trochę później.
Tego pierwszego dnia idziemy do parku Jordana. Potem okazuje się, że osoby z Ukrainy mają darmowe przejazdy komunikacją miejską, więc można całą drużyną wsiąść do tramwaju, pojechać do Rynku na herbatę albo kawę.
I ciągle ich telefony do domu. Do Ukrainy.
Tak wyglądał pierwszy dzień. Następnego dnia i w kolejne dni jeździłem normalnie do pracy, a po powrocie zawsze gdzieś się wybieraliśmy. Dużo rozmawialiśmy, o tym co robią, gdzie pracują. Bardzo dużo opowieści. Wasilij opowiadał o tym, że ma łódkę, którą wypływa na środek jeziora i łowi ryby. Opowieści były bardzo pozytywne, ale oni smutni. Trudno było ich rozweselić.
~~PAULINA~~
Jak opisałby pan ich stan?
~~GRZEGORZ~~
**[[Byli jakby zapadnięci w sobie.->STAN]]** To był stan… oni myślieli, że za chwilę będą wracać do domu. Już za tydzień. Jeszcze dwa tygodnie. O, to już dwa miesiące tutaj?
Mniej więcej po sześciu miesiącach kilkoro z nich pojechało do Ukrainy. Wrócili stamtąd, powiedzieli, że jest bezpiecznie. To znaczy bezpiecznie… Co jakiś czas jakaś rakieta na Kijów spadnie, ale tam przynajmniej będą u siebie. Tak mówili.
~~PIOTR~~
Co kryło się za tym „u siebie”? Rozmawialiście o tym?
~~GRZEGORZ~~
„Jesteśmy u siebie”, więc na przykład, kiedy jest jesień, musimy zebrać owoce i warzywa. „Jesteśmy u siebie”, więc możemy prowadzić w miarę normalne życie.
~~PIOTR~~
I pojechali?
~~GRZEGORZ~~
Po pół roku wszyscy, poza Olgą, jej córką i studentką wyjechali. „Co się ma dziać, to się ma dziać”. Potem Olga z córką też wróciły do Ukrainy. Studentka znalazła pracę w banku, ten kolega mojej córki jej załatwił. Ale wkrótce też postanowiła wracać. To było w marcu 2023. Od tamtej pory wszyscy są znowu w Ukrainie. Ale mamy kontakt, dzwonimy do siebie, wysyłamy SMS-y, piszemy sobie życzenia na Facebooku.
***
*To jest historia Grzegorza.*
*[[Grzegorz->GRZEGORZ]] -- [[24 lutego->24 LUTEGO GRZEGORZA]] -- __Goście__ -- [[Przed->PRZED GRZEGORZA]] -- [[Bycie razem->RAZEM GRZEGORZA]] -- [[Sąsiedztwo->SĄSIEDZTWO GRZEGORZA]] -- [[Nasza pomoc->POMOC GRZEGORZA]]*[align center]
~~**PRZED**~~
[continue]
~~PAULINA~~
Przenieśmy się do czasu, kiedy już wiecie, że goście przyjadą, ale jeszcze ich nie ma. Jak pan, pan i żona wyobrażaliście sobie to spotkanie i wspólne bycie?
~~GRZEGORZ~~
Myśleliśmy, że przyjadą do nas tacy sami ludzie jak my. Identyczni. Mam wrażenie, że przyjechali ludzie lepsi. Zupełnie nieroszczeniowi, dziękujący za wszystko. Nigdy nie powiedzieli, że coś jest nie tak.
Przywieźli nam prezenty. Zastawę stołową: porcelanowe talerze i kubki. I pełno jedzenia. Ser, ciasta, miejscowe wyroby… Sporo tego było. Miałem wrażenie, że przyjechali z myślą, że odwiedzają kogoś. Są gośćmi i dobrze byłoby mieć prezenty.
~~PIOTR~~
Zupełnie ustawili tę relację jako związek gości i gospodarzy.
~~GRZEGORZ~~
Tak myślę.
Ale co do tych oczekiwań… Oczekiwaliśmy, że będzie problem z porozumiewaniem się. Ale też, że z moim rosyjskim jakoś sobie poradzimy.
~~PAULINA~~
Przygotowywaliście dom?
~~GRZEGORZ~~
**[[Do domu, w którym mieszkają dwie osoby miało przyjechać osiem osób.->PRZYGOTOWANIE]]** Więc nastawialiśmy się na to, że będzie trochę ciasno. Przygotowaliśmy trzy pokoje z trzema łóżkami, nawet do jednego dostawiliśmy łóżko polowe, które zajął Wasyli. Siedem pań musiało się zmieścić na trzech łóżkach, ale parę nocy dało się przemęczyć.
Kłopotem były dwie łazienki. Na dziesięć osób. Z których tylko jedna była toaletą. Kolejka do kąpania była standardem.
***
*To jest historia Grzegorza.*
*[[Grzegorz->GRZEGORZ]] -- [[24 lutego->24 LUTEGO GRZEGORZA]] -- [[Goście->GOŚCIE GRZEGORZA]] -- __Przed__ -- [[Bycie razem->RAZEM GRZEGORZA]] -- [[Sąsiedztwo->SĄSIEDZTWO GRZEGORZA]] -- [[Nasza pomoc->POMOC GRZEGORZA]]*[ALIGN CENTER]
~~**BYCIE RAZEM**~~
[continue]
~~PIOTR~~
Jak spędzaliście czas?
~~GRZEGORZ~~
Potrzebowali zajęcia. Zorganizowania czasu.
Kiedy zaczęli mieszkać, wpadliśmy na pomysł, żeby złapać ukraińską telewizję. Udało się, ale w ukraińskiej telewizji wszystko dotyczyło wojny. Co nie było dobre, bo oni nie chcieli na to patrzeć. I tak cały czas o tym myśleli przecież. Olga codziennie dzwoniła do męża. Martwiła się o niego. A on o nią. Widzieliśmy wyraźnie, że cała ósemka jest w traumie — stąd ten naturalny instynkt, żeby zająć się czymś spoza tego kontekstu.
~~PAULINA~~
Czym to było?
~~GRZEGORZ~~
Przede wszystkim mnóstwo wycieczek. Przez czas ich pobytu widywaliśmy się kilka razy w tygodniu, a w każdy weekend gdzieś wyjeżdżaliśmy. Na przykład pod Karpacz do kowbojskiej wioski. Albo nad Stawy Milickie. Wrocław zwiedziliśmy z góry do dołu.
**[[Pamiętam jarmark bożonarodzeniowy.->WROCŁAW]]** I wesołe miasteczko na Placu Solnym. Poszliśmy tam z córeczką Olgi. Komnata krzywych luster, tor strachów, kręcąca się beczka… Dziewczynka nie miała się z kim bawić, więc wchodziliśmy na te atrakcje razem z nią. Musiałem wejść do tej beczki. Bardzo śmiesznie to musiało wyglądać.
To była pełna integracja.
~~PAULINA~~
Potrzebowali tego?
~~GRZEGORZ~~
Mieli problem pewnego odizolowania. I może samotności? Generalnie oni poza tymi spotkaniami siedzieli zamknięci w mieszkaniach. Owszem, przez pewien czas można tak żyć, ale mija kilka miesięcy i człowieka zaczyna nosić.
~~PIOTR~~
To było tak, że proponowali wam wspólne spędzanie czasu czy…
~~GRZEGORZ~~
My staraliśmy się zająć im czas. Poznawaliśmy ich z naszą rodziną i znajomymi. Chcieliśmy po prostu być z nimi. Żeby oni mieli poczucie, że są wśród ludzi. Mimo problemów z komunikacją.
Ciekawe też była kwestia pieniędzy. Byliśmy raz na zakupach, za które zapłaciliśmy z żoną. Potem musiałem się wykazać dużymi zdolnościami negocjacyjnymi, żeby nie musieć przyjmować od nich pieniędzy. Bo bardzo chcieli zapłacić. Chociaż może lepiej by się poczuli, gdyby część zapłacili… Ja im wtedy powiedziałem, że w Polsce gość nigdy nie płaci. Że gość, to gość. Taka tradycja.
~~PAULINA~~
Wspominał pan, że tylko pan znał rosyjski.
~~GRZEGORZ~~
Tak, ale oni między sobą rozmawiali tylko po ukraińsku. Ten rosyjski… Niechętnie na niego przechodzili. Musieliśmy to zrobić, bo to była jedyna przestrzeń, żeby się na początku porozumieć. Ale dość szybko opanowali polski, więc wkrótce rozmawialiśmy już wszyscy swobodnie.
~~PIOTR~~
Powiedzieli, że nie chcą mówić po rosyjsku?
~~GRZEGORZ~~
Nie wprost. Ale było to widać. I było to dość oczywiste i zrozumiałe.
Co jeszcze… O, zapamiętałem taki obrazek… to znaczy zauważyłem w tej rodzinie coś, co mnie bardzo poruszyło. I wzbudziło wielki szacunek do nich. Chodzi o stosunek do starszej osoby — tej dziewięćdziesięcioletniej babci. Już na samym początku, kiedy przyjechali, wszyscy pomagali jej wejść po tych kilku schodkach przed drzwiami wejściowymi. Potem, w domu, nigdy nie było sytuacji, w której ona siedziałaby sama. Dookoła krzątanina, ale przy niej zawsze ktoś. Najciekawiej było obserwować jej dziesięcioletnią prawnuczkę, która siedziała przy niej najczęściej. Przytulała się do niej, rozmawiała z nią. I to z taką serdecznością i radością bycia przy niej. Jakoś nigdy nie widziałem w Polsce, żeby dziesięcioletnie dziecko w ten sposób przebywało ze schorowaną, starą, cierpiącą osobą. Ta mała siedziała przy swojej prababci, głaskała ją, całowała… To było uderzające. Miłość widoczna jak na dłoni.
***
*To jest historia Grzegorza.*
*[[Grzegorz->GRZEGORZ]] -- [[24 lutego->24 LUTEGO GRZEGORZA]] -- [[Goście->GOŚCIE GRZEGORZA]] -- [[Przed->PRZED GRZEGORZA]] -- __Bycie razem__ -- [[Sąsiedztwo->SĄSIEDZTWO GRZEGORZA]] -- [[Nasza pomoc->POMOC GRZEGORZA]]*[align center]
~~**SĄSIEDZTWO**~~
[continue]
~~PIOTR~~
Mniejszość ukraińska we Wrocławiu nie jest nowością.
~~GRZEGORZ~~
Po tym, jak w 2014 roku Rosja zaatakowała Ukrainę, wiele osób z Ukrainy przeprowadziło się do Polski. Mówiło się, że jest ich milion, może nawet więcej. Ja zauważyłem wtedy, że oni są w pewien sposób niewidoczni. To znaczy jeśli mówimy o asymilacji i konfliktach społecznych na jej tle, to tutaj tego — mam wrażenie — w ogóle nie było. Żadnych napaści, aktów wandalizmu, kradzieży samochodów czy czegokolwiek.
Generalnie miałem - i mam - o osobach z Ukrainy mieszkających we Wrocławiu jak najlepsze zdanie.
~~PAULINA~~
A myśli pan, że w uśrednionym obrazie wrocławianie akceptowali i tolerowali Ukraińców?
~~GRZEGORZ~~
Uśredniając myślę, że jak najbardziej. Oczywiście zawsze znajdą się tacy, którzy będą dokonywać tych aktów wrogości, ale sądzę, że to raczej pięcioprocentowy margines społeczeństwa.
~~PIOTR~~
Mamy do czynienia z ksenofobicznym hasłem „ukrainizacji Polski”.
~~GRZEGORZ~~
No tak. Politycy to wykorzystują. Biją w ten bębenek propagandy, uruchamiając te pięć procent, może poszerzając je o podatnych na ksenofobiczny przekaz polityczny… Ale i tak uważam Polaków za otwartych na obywateli Ukrainy.
Pod tym względem nie mamy się czego wstydzić. Myślę, że co do tego nie ma wątpliwości. To, jak zachowaliśmy się w stosunku do Ukraińców… myślę, że w wielu społeczeństwach to byłoby nie do pomyślenia. Otwarcie swoich domów dla innego narodu. Społeczeństwo zdało egzamin. Równocześnie mamy wyobraźnię. Dzisiaj to Ukraińcy potrzebują pomocy, ale na pewno większość społeczeństwa zdaje sobie sprawę z tego, że kiedyś to my możemy być na ich miejscu.
***
*To jest historia Grzegorza.*
*[[Grzegorz->GRZEGORZ]] -- [[24 lutego->24 LUTEGO GRZEGORZA]] -- [[Goście->GOŚCIE GRZEGORZA]] -- [[Przed->PRZED GRZEGORZA]] -- [[Bycie razem->RAZEM GRZEGORZA]] -- __Sąsiedztwo__ -- [[Nasza pomoc->POMOC GRZEGORZA]]*[align center]
~~**NASZA POMOC**~~
[continue]
~~PIOTR~~
Jak pan z dzisiejszej perspektywy patrzy na pomoc, której udzieliliście z żoną tamtej rodzinie?
~~GRZEGORZ~~
**[[Nasza pomoc, to nie była jakieś wielkie dzieło.->POMAGAM]]** Po prostu spędzanie czasu i danie im na kilka dni dachu nad głową. W sumie mógłbym przecież bardziej się zaangażować, poszukać stowarzyszeń i środowisk, które zajmują się pomocą Ukrainie i poprzez nie dalej pomagać. Myślałem też, czy nie przyjąć kogoś znowu, ale moja żona Halina była bardzo zmęczona tymi trzema tygodniami. I rzeczywiście, ja sobie przecież szedłem do pracy, a ona była zaangażowana przez cały czas. To było bardzo wyczerpujące. Takie trwanie do czyjejś dyspozycji na ciągłym zmęczeniu. Ola powiedziała, że na razie nie przyjmujmy nikogo, że może później.
~~PAULINA~~
Czy wasz dom albo wasze życie stało się czymś innym po tym doświadczeniu goszczenia?
~~GRZEGORZ~~
Na pewno jesteśmy bogatsi o jedno doświadczenie. O jedną znajomość, która być może okaże się piękna i trwająca latami.
Na pewno jesteśmy inni w tym sensie, że zobaczyliśmy tych ludzi. Też jako społeczeństwo. Widzieliśmy ich strach, widzieliśmy jak zmienia się ich życie, widzieliśmy jak trwają w tej wojnie — nawet będąc we Wrocławiu.
~~PIOTR~~
Jakby nie mogli od niej uciec?
~~GRZEGORZ~~
Miałem wrażenie, że są ludźmi, którzy nadal uciekają. Niby są bezpieczni, ale przecież nie do końca, bo tam został mąż, sąsiad, koleżanka. Więc są tutaj, ale dzwonią, dzwonią, dzwonią. Pytają, co się dzieje. I jestem przekonany, że cały czas o tym myślą.
I my też zaczynamy w tym uczestniczyć. Jak ta rozmowa z Sergiejem, który pracuje w ochronie Zełenskiego, z którym rozmawiałem o skrzyni biegów i wymianie oleju. Dziwne rzeczy, które są odległe, ale nagle stają się nam bliskie. I zaczynają nas dotyczyć.
~~PAULINA~~
Czuje się pan bliżej tej wojny?
~~GRZEGORZ~~
Tak. Takie doświadczenie i takie uczucia wpływają na perspektywę. Więc, odpowiadając na pytanie o zmianę, to tak. Bez wątpienia staliśmy się ludźmi bogatszymi w doświadczenie pomocy, a więc przez to, wierzę, ludźmi lepszymi.
~~PIOTR~~
A co z przyszłością?
~~PAULINA~~
Nadzieją?
~~GRZEGORZ~~
**[[Mam nadzieję, że to nie jest koniec naszej znajomości.->KONIEC WOJNY]]** Jestem pewien, że jak tylko wojna się skończy, to wsiądziemy w auto i pojedziemy do nich.
~~PAULINA~~
Był pan wcześniej w Ukrainie?
~~GRZEGORZ~~
Dwa razy we Lwowie. Chciałbym pojechać do tego Kijowa, mam nadzieję, że się uda.
~~PIOTR~~
Żeby oni mogli was ugościć.
~~GRZEGORZ~~
Tak.
***
*To jest historia Grzegorza.*
*[[Grzegorz->GRZEGORZ]] -- [[24 lutego->24 LUTEGO GRZEGORZA]] -- [[Goście->GOŚCIE GRZEGORZA]] -- [[Przed->PRZED GRZEGORZA]] -- [[Bycie razem->RAZEM GRZEGORZA]] -- [[Sąsiedztwo->SĄSIEDZTWO GRZEGORZA]] -- __Nasza pomoc__*[align center]
~~**CHARKÓW**~~
[continue]
~~DASHA~~
Wybuch wojny na pełną skalę podzielił moje życie na czas przed i po. Faktycznie, wszystko się zmieniło.
**[[Urodziłam się w Charkowie.->CHARKÓW]]** Mieszkałam na obrzeżach, blisko granicy z jebaną Rosją. Miałam fajny widok z okna, bardzo piękny. Mieszkałam na dziewiątym piętrze i kiedy wyglądałam przez okno, widziałam całe miasto. Z jednej strony drogę, która okrąża Charków, z drugiej pola. Wieczorem widok był najpiękniejszy. Sznur samochodów z zapalonymi lampami, jadących pod górę i znikających na horyzoncie. Gwiazdy i pusta przestrzeń. W mieście stało takie koło, jak w parku…
~~PIOTR~~
Diabelski młyn?
~~DASHA~~
Tak. Widać było ten wielki diabelski młyn stojący w naszym parku centralnym. Miasto i świecące okna. Bardzo dobrze zapamiętałam ten obrazek.
~~PAULINA~~
To był widok z twojego mieszkania?
~~DASHA~~
Tak. Urodziłam się tam.
~~PIOTR~~
Do kiedy tam mieszkałaś?
~~DASHA~~
**[[Kiedy miałam szesnaście lat przeprowadziliśmy się z rodzicami do domu jednorodzinnego.->DOM]]** Wcześniej mieszkaliśmy z dziadkami. Ale kiedy miałam czternaście lat moja babcia zmarła, a dziadek przeprowadził się do swojej mamy — mojej prababci.
W tym domu jednorodzinnym mieszkałam od szesnastego do dwudziestego roku życia.
Bardzo ważne jest, gdzie znajduje się Charków. To miasto bardzo blisko granicy, więc o wszystkich rzeczach, o których mówili w mediach, my dowiadywaliśmy się wcześniej. Bo pierwsze obstrzały działy się zaraz obok nas.
Tam to się zaczęło.
~~PIOTR~~
Pamiętasz ranek 24 lutego?
~~DASHA~~
Mój przyjaciel mieszkał tam, gdzie się urodziłam. Wynajmował mieszkanie od mojego taty. I on widział pierwsze obstrzały. Własnymi oczami. Nagrał film nawet.
~~PAULINA~~
Byliście z nim w kontakcie?
~~DASHA~~
Tak. Zadzwoniliśmy do niego, żeby zapytać, co chce zrobić. Powiedział, że ojciec zabierze go samochodem.
~~PIOTR~~
Udało się?
~~DASHA~~
Tak.
~~PIOTR~~
Opowiesz nam o czasie przed 24 lutego?
***
*To jest droga Dashy.*
*[[Dasha->DASHA]] -- __Charków__ -- [[Przed->PRZED DASZY]] -- [[24 lutego->24 LUTEGO DASZY]] -- [[Piwnica->PIWNICA DASZY]] -- [[Wyjazd->WYJAZD DASZY]] -- [[Zołotonosza->ZOŁOTONOSZA DASZY]] -- [[Lwów->LWÓW DASZY]] -- [[Granica->GRANICA DASZY]] -- [[Wrocław->WROCŁAW DASZY]]*
[align center]
~~**PRZED**~~
[continue]
~~DASHA~~
To jest śmieszna historia. Mimo, że mieszkałam w tym samym mieście, co moja uczelnia, chciałam przeprowadzić się do akademika. Żeby zamieszkać z Sonią. Teraz mieszkamy we Wrocławiu w jednym pokoju.
~~PAULINA~~
W końcu się udało.
~~DASHA~~
Mega dziwne.
Więc czas przed… Mama, pamiętam, pytała czy nie chcemy rodziną wyjechać do Lwowa. Miała możliwość, szansę w swojej pracy przenieść się właśnie tam. **[[Jeśli coś się zacznie.->PRZED]]** Bo czuć było to w powietrzu, że… no że coś może się zacząć.
~~PIOTR~~
Ale nie wyjechaliście.
~~DASHA~~
Z moim papą mieliśmy takie „gdzie tam, nic się nie zacznie”. Czułam spokój. No… może nie do końca spokój, ale miałam wrażenie, że to się nie stanie.
~~PIOTR~~
Powiedziałabyś więcej o tych przeczuciach? Mówisz, że coś czuć było w powietrzu…
~~DASHA~~
Ja niestety byłam osobą nie bardzo świadomą tego, co się dzieje politycznie.
W naszym teatrze, w którym graliśmy z Sonią, który nazywa się NAFTA, dzień przed początkiem inwazji mieliśmy zajęcia o tym, jak radzić sobie ze stresem. Rozmawialiśmy o „miejscu spokoju”. W sensie metaforycznym — jak je odnaleźć i tak dalej. Na zajęciach była Lena, której mąż czy chłopak był żołnierzem. Prawdopodobnie wiedziała trochę więcej niż my. I na tym spotkaniu płakała, bo okazało się, że zaczęli ściągać żołnierzy — w tym jej partnera.
I to był chyba najmocniejszy moment.
~~PAULINA~~
Przeczucia?
~~DASHA~~
Była jeszcze jedna taka sytuacja. Na uczelni. Podeszła do nas, pamiętam, nasza profesorka i zapytała „jak myślicie, będzie coś?”. Pamiętam, to uczucie, że jesteśmy na jednym poziomie. Nie ma studentów, nie ma profesorów. Wszyscy jesteśmy w tej jednej chujowej sytuacji. I wtedy też poczułam, że to się dzieje na serio.
Chociaż dziwne było też to, że tych rozmów nie było dużo. Jakoś nikt z nami o tym nie rozmawiał…
~~PAULINA~~
Myślisz, że wiedziano o tym, ale tego nie wyciągano?
~~DASHA~~
**[[Wszyscy czuli, że coś będzie, ale nie było dialogu.->PRZED]]** Nie było dyskusji, że „słuchajcie, będzie wojna, trzeba wyjechać” albo jakichś instrukcji co robić.
A potem to się stało.
***
*To jest droga Dashy.*
*[[Dasha->DASHA]] -- [[Charków->CHARKÓW DASZY]] -- __Przed__ -- [[24 lutego->24 LUTEGO DASZY]] -- [[Piwnica->PIWNICA DASZY]] -- [[Wyjazd->WYJAZD DASZY]] -- [[Zołotonosza->ZOŁOTONOSZA DASZY]] -- [[Lwów->LWÓW DASZY]] -- [[Granica->GRANICA DASZY]] -- [[Wrocław->WROCŁAW DASZY]]*[align center]
~~**24 LUTEGO**~~
[continue]
~~PIOTR~~
Od czego się zaczęło?
~~DASHA~~
**[[Usłyszałam to o 4.00 rano.->POCZĄTEK]]** Było bardzo głośno. I wszystko stało się jasne.
~~PAULINA~~
Pamiętasz swoją reakcję?
~~DASHA~~
Pamiętam, że mój organizm zareagował ze spokojem. Nie było emocji. Właściwie stałam się takim robotem, który po prostu wstał… Oczywiście przestraszyłam się, to nie jest tak, że nie ale jednocześnie stałam się konstruktywnym myśleniem. Wiedziałam, że trzeba wstać, zabrać rzeczy, wymyślić gdzie trzeba iść, a potem tam iść.
~~PIOTR~~
A twoi rodzice?
~~DASHA~~
Tata też był bardzo spokojny. On tak reaguje. Mama była w dużych emocjach. Pamiętam, że wiedziałam wtedy, że trzeba ją uspokoić.
~~PIOTR~~
Opowiadasz o tym, że z tatą zareagowaliście ze spokojem…
~~DASHA~~
Chodzi o to, że emocje się schowały. Stajesz się nagle wyczulony, jak zwierzę. Zwierzę-robot. Bez rozedrgania. Pełna czujność i gotowość do działania. Gotowość na atak z zewnątrz.
~~PIOTR~~
A co z tym spodziewaniem się tego, co ma się stać? Bo w końcu się stało.
~~DASHA~~
To było takie niekonkretne wcześniej… Mama była bardziej wyczulona. Czytała wiadomości… Ja też oczywiście czytałam, ale nie brałam tego aż tak na serio.
~~PAULINA~~
Mama była bardziej na bieżąco.
~~DASHA~~
Tak. My z tatą myśleliśmy, że nic się nie stanie.
~~PAULINA~~
Jesteś bardziej podobna do mamy czy do taty?
~~DASHA~~
Do babci. Mamy mojego taty. Po tacie mam brwi. Papa ma bardzo gęste brwi. Moja mama bardziej przypomina siostrę. Bo jest taka drobna. To znaczy jak ktoś mnie z nią widział, to pytał: to naprawdę jest twoja mama? Myślałem, że to twoja siostra.
~~PIOTR~~
Co się działo tamtego ranka?
~~DASHA~~
Mama powiedziała, że, musimy się schować do metra. Tylko że do metra mieliśmy trzydzieści minut piechotą, więc wyruszenie byłoby dość niebezpieczne. Okazało się, że nasi sąsiedzi mają piwnicę. My nie mieliśmy, więc schowaliśmy się u nich. Oni nas schowali.
***
*To jest droga Dashy.*
*[[Dasha->DASHA]] -- [[Charków->CHARKÓW DASZY]] -- [[Przed->PRZED DASZY]] -- __24 lutego__ -- [[Piwnica->PIWNICA DASZY]] -- [[Wyjazd->WYJAZD DASZY]] -- [[Zołotonosza->ZOŁOTONOSZA DASZY]] -- [[Lwów->LWÓW DASZY]] -- [[Granica->GRANICA DASZY]] -- [[Wrocław->WROCŁAW DASZY]]*[align center]
~~**PIWNICA**~~
[continue]
~~PAULINA~~
Byliście tam razem? Wy i sąsiedzi?
~~DASHA~~
Na początku tak. Ale dosyć szybko, pierwszego albo drugiego dnia, wyjechali samochodem do Polski. Chyba pierwszego, bo to się zaczęło rano…
Mylą mi się dzień i noc.
~~PIOTR~~
Wtedy myliły?
~~DASHA~~
Tak. Nie było dnia i nocy. Śpisz, nie śpisz. Nie wiesz, jaka jest pora. To nie ma znaczenia w tym momencie.
Więc sąsiedzi wyjechali i powiedzieli nam, że możemy zostać w ich piwnicy. To jest ciekawe, że przed tym 24 lutego ja ich nawet nie znałam.
~~PAULINA~~
Ale wiedziałaś, że mieszkają tam?
~~DASHA~~
Właśnie nawet nie. Jakoś żyłam tam, wychodziłam, wracałam do domu i nigdy ich nie spotkałam.
~~PIOTR~~
Jakby nagle zaczęli istnieć tego ranka?
~~DASHA~~
Tak.
Ale szybko wyjechali.
~~PAULINA~~
Ile tam spędziliście?
~~DASHA~~
Dziesięć dni. Nauczyłam się przez ten czas rozróżniać dźwięki rakiet. Czym różni się rakieta wystrzeliwana przez nas, a czym przylatująca do nas.
~~PIOTR~~
Jakbyś opisała ten dźwięk?
~~DASHA~~
Kiedy wylatują, jest bardziej głuchy. Przylatujące brzmią jak rozrywanie czegoś. Jeszcze poznałam taki straszny dźwięk, kiedy odłamek rakiety uderzył w dom naszej sąsiadki. To było bardzo blisko, więc słyszałam to bardzo mocno. To było takie… „FFFT!”.
Siedzieliśmy w tej piwnicy przez dziesięć dni.
~~PAULINA~~
Przez dziesięć dni nie wychodziliście na zewnątrz?
~~DASHA~~
Czasami na ulicę. Chodziliśmy też do swojego domu czasami, braliśmy jedzenie, szliśmy szybko pod prysznic, żeby zdążyć przed nalotami.
Mieliśmy tam też prąd i telefon. Papa to jakoś załatwił.
~~PAULINA~~
Skąd wiedzieliście, że możecie wyjść?
~~DASHA~~
Nie wiedzieliśmy. To znaczy… Szło się na intuicję. Jest tak, że jak rano są intensywne obstrzały, to później jest taki odpoczynek. Muszą odpocząć od tej pracy.
~~PIOTR~~
Ci którzy strzelają?
~~DASHA~~
No tak. Wszyscy w końcu jesteśmy ludźmi, wszyscy musimy czasem odpocząć. Więc po mocnych obstrzałach była szansa, że przez jakiś czas będzie spokój.
~~PAULINA~~
Co się stało po dziesięciu dniach?
~~DASHA~~
**[[Zdecydowaliśmy się wyjechać.->WYJAZD]]**
Mam nagraną na telefonie rozmowę z rodzicami, kiedy namawiam ich, żebyśmy wyjechali. Mama mówiła, że nie chciałaby, żebym wyjeżdżała. Że boi się o mnie, o siebie. Boi się wyjechać. Pamiętam, że papa powiedział wtedy, „no lepiej, żeby chociaż jedna osoba wyjechała".
~~PIOTR~~
To były trudne rozmowy?
~~DASHA~~
Bałam się z nimi o tym rozmawiać. Moja mama jest bardzo emocjonalna i kiedy poruszałam ten temat, to zawsze płakała. Bardzo to było trudne. W końcu po kilku dniach takich rozmów udało mi się ich namówić, żebyśmy wyjechali wszyscy razem. Udało się, bo nadarzyła się okazja zabrania się z moim przyjacielem, który tego samego dnia wyjeżdżał z rodziną z Charkowa. Swoim samochodem.
***
*To jest droga Dashy.*
*[[Dasha->DASHA]] -- [[Charków->CHARKÓW DASZY]] -- [[Przed->PRZED DASZY]] -- [[24 lutego->24 LUTEGO DASZY]] -- __Piwnica__ -- [[Wyjazd->WYJAZD DASZY]] -- [[Zołotonosza->ZOŁOTONOSZA DASZY]] -- [[Lwów->LWÓW DASZY]] -- [[Granica->GRANICA DASZY]] -- [[Wrocław->WROCŁAW DASZY]]*[align center]
~~**WYJAZD**~~
[continue]
~~PAULINA~~
Jak wyglądał dzień wyjazdu?
~~DASHA~~
Był ranek. Wstaliśmy bardzo wcześnie. Przed snem, jeszcze w nocy, poszliśmy do domu, żeby zabrać swoje rzeczy. Pozatykaliśmy okna poduszkami i kocami, żeby nie było z zewnątrz widać, że ktoś jest w środku.
~~PAULINA~~
To było niebezpieczne?
~~DASHA~~
Tak, bo świecące okna domów są punktami, w które celują ruscy przy ostrzałach. Też nasi żołnierze byli bardzo blisko, więc byłoby to też niebezpieczne dla nich.
Zakryliśmy te okna i chodziliśmy po domu z latarkami.
~~PAULINA~~
Co zabrałaś?
~~DASHA~~
Moją ulubioną sukienkę. Chociaż była wtedy zima. I hawajską koszulę, bo bardzo ją lubiłam. Tę sukienkę mam ze sobą we Wrocławiu. Wzięłam brokat do oczu. Ulubione ubrania, dziennik… I poszliśmy.
Trzeba było dojść na miejsce spotkania. Nie jeździły autobusy oczywiście, więc szliśmy pieszo. To było dziwne.
~~PIOTR~~
Dlaczego?
~~DASHA~~
**[[Po raz pierwszy byliśmy tak daleko od domu.->CHARKÓW]]** Zobaczyliśmy wtedy, że domy są zniszczone. To wyglądało jak jakaś apokalipsa. Zniszczone domy, poprzewracane słupy elektryczne. Wpół żywe samochody. Szliśmy tą drogą, w pewnym momencie jakiś człowiek zatrzymał się swoim samochodem, żeby zabrać nas, podwieźć bliżej metra. Pamiętam, że jeździły wtedy taksówki, a ja znalazłam listę numerów pod którymi można było je zamawiać. Kilkadziesiąt numerów. Dzwoniłam i nikt nie odbierał. A jeśli, to mówił, że już nie pracuje.
~~PIOTR~~
Jakie to było uczucie? Wtedy, w tej drodze?
~~DASHA~~
**[[Ja to wszystko po prostu akceptowałam.->STAN]]** Oczywiście nie zgadzałam się na to, ale nie miałam poczucia dziwności. Widziałam rozwalony budynek i myślałam: okej, rozwalony budynek. To było bardzo proste myślenie. Może moja psychika nie przetwarzała tego, co widzę… Wszystko wyglądało, jak w filmie. A ja nie zastanawiałam się nad tym. Trzeba było iść, szybko, dojść, gdzie trzeba, znaleźć tego człowieka, zadzwonić do tamtego, dojechać tam… Bardzo linearne myślenie. Że trzeba stamtąd spierdalać.
~~PIOTR~~
To ciągle ten stan, w którym obudziłaś się 24 lutego?
~~DASHA~~
No tak. Cały czas on.
Pamiętam, że w piwnicy były momenty, kiedy ja wspierałam rodziców, i momenty, kiedy rodzice wspierali mnie. **[[Bo ja czasami też nie miałam już siły.->STAN]]** Płakałam z absurdu tej sytuacji, a mama mnie pocieszała. Ten stan, o którym mówię, jest… unikalny. Ludzie z Ukrainy doświadczali i doświadczają tego, kiedy zasypiali z myślą, że mogą już się nie obudzić. Kiedy słyszeli te dźwięki, które ja słyszałam. I czuli realność tego wszystkiego. I dziwność, że to nie jest wymyślone, tylko prawdziwe.
Gdzie byliśmy?
~~PIOTR~~
W drodze do waszego przyjaciela.
~~DASHA~~
Tak.
Podwiózł nas tam jakiś człowiek. Wolontariusz chyba. Jechaliśmy większym samochodem, w siedem osób chyba. Dowiózł nas na miejsce spotkania z naszym przyjacielem.
~~PAULINA~~
Powiesz coś o nim?
~~DASHA~~
Jeszcze w piwnicy z nim rozmawialiśmy. To jest bliski przyjaciel mojego taty, ale znamy go wszyscy. Zawsze jeździliśmy z nim i jego rodziną nad morze. Znam go od dzieciństwa. Więc rozmawialiśmy w piwnicy, mama bardzo się stresowała i wypytywała o wszystko.
Moja mama dziwnie reagowała, kiedy któreś z naszych znajomych wyjeżdżało. Tak, jakby ktoś nas opuszczał. Ratował siebie, a nas zostawiał. Ja rozumiem te reakcje, bo one pojawiają się w takich skrajnych sytuacjach. Ten przyjaciel uspokajał mamę, mówił, że jeśli chcemy, to mamy przyjechać. To było w innej części miasta, więc nie było wiadomo, czy to miejsce i droga będą bezpieczne. Wtedy już latały samoloty, które wydają taki straszny dźwięk. Te, które niosą bomby. Słyszysz ten samolot i najstraszniejsze jest to, że wiesz, że zrzuca bombę, ale nie masz pojęcia gdzie upadnie ta bomba. Twoje ciało reaguje na ten dźwięk, bardzo się napina. Boisz się, że bomba spadnie na ciebie, ale jeśli nie spada, to znaczy, że uderza gdzieś indziej.
~~PAULINA~~
I to też jest straszne.
~~DASHA~~
Bardzo.
Z tym przyjacielem pojechaliśmy do Zołotonoszy — to jest miasto pod Kijowem, w obwodzie czerkaskim.
***
*To jest droga Dashy.*
*[[Dasha->DASHA]] -- [[Charków->CHARKÓW DASZY]] -- [[Przed->PRZED DASZY]] -- [[24 lutego->24 LUTEGO DASZY]] -- [[Piwnica->PIWNICA DASZY]] -- __Wyjazd__ -- [[Zołotonosza->ZOŁOTONOSZA DASZY]] -- [[Lwów->LWÓW DASZY]] -- [[Granica->GRANICA DASZY]] -- [[Wrocław->WROCŁAW DASZY]]*[align center]
~~**ZOŁOTONOSZA**~~
[continue]
~~PAULINA~~
Dlaczego akurat tam?
~~DASHA~~
Tam mieszkał ktoś z rodziny tego przyjaciela. Babcia jego dziewczyny, o. Nocowaliśmy tam. Pamiętam, że przez okno było widać boisko do piłki nożnej.
~~PAULINA~~
Już wtedy wiedziałaś, że pojedziecie do Polski?
~~DASHA~~
Jeszcze w Charkowie pisałam z Sonią. Ona trochę wcześniej wyjechała do Lwowa.
Jeszcze kiedy siedzieliśmy w piwnicy pojawił się temat, nasza profesorka napisała na naszej grupie, że jest szansa, żeby studiować w Polsce. Przenieść się.
~~PIOTR~~
I co o tym wtedy myślałaś?
~~DASHA~~
Przyjęłam to do wiadomości. Ale nie myślałam o tym. Dla mnie to było strasznie absurdalne.
Dostawaliśmy też głosówki od dziewczyn, które studiowały za granicą, niekoniecznie w Polsce. Opowiadały nam, jak jest tam, gdzie są. Pamiętam, że odsłuchiwałam te wiadomości. **[[Słyszałam ich głosy, a w tle odgłosy parku i ptaków.->ZWIERZĘTA]]** I wtedy w tej piwnicy to był dla mnie jakiś inny świat. Że istnieją parki z ptakami. I marzyło mi się wtedy, żeby wyjść do tego parku, przejść się. W piwnicy nie było gdzie chodzić.
No ale pojawił się wtedy ten temat, że można wyjechać. Sonia mówiła mi, że o tym myśli. I też nie konkretnie o Polsce, bo było kilka możliwości — na przykład żeby pojechać do Czech. Powiedziałam wtedy Soni, że fajnie, że jedzie, a ona mi, że fajnie by było, gdybym też pojechała.
Bo my zawsze jesteśmy razem. Przed inwazją na pełną skalę jeździłyśmy razem na festiwale, na przykład na GOGOLFEST w Mariupolu. Byłam tam na koncercie Dakha Brakha, to był potężny performance, nazywał się „Do domu”. Postawili scenę na polu, obok drogi na Donbas.
~~PIOTR~~
Sonia jest bliską ci osobą?
~~DASHA~~
Bardzo. Nie nazywam ją przyjaciółką. Oczywiście mogę ją tak nazwać, ale to jest coś więcej. Czasami jest tak, że mówimy o czymś w tym samym momencie. Albo ona coś pomyśli, a ja to mówię — i na odwrót. Jesteśmy bardzo blisko siebie. Mentalnie i duchowo.
W piwnicy w Charkowie miałam też wielką potrzebę pomagania. Chciałam być potrzebną. Widziałam, że moi przyjaciele są wolontariuszami. W naszym teatrze NAFTA były osoby, które organizowały sztab wolontariuszy — jest tam do dzisiaj. Oni działali, a ja siedziałam w piwnicy i miałam takie poczucie… te posty na Instagramie, zbiórki pieniędzy, to wszystko miało taką moc. I to ruszyło we mnie myśl, żeby wyjechać gdzieś, gdzie będzie bezpiecznie. Skąd będę mogła spokojnie pomagać. Z piwnicy nie mogłam przecież.
I wtedy właśnie Sonia powiedziała mi, że chce, żebym wyjechała z nią. A ja stwierdziłam, że to fajny pomysł.
~~PIOTR~~
Wyjechałaś ze Zołotonoszy. Z rodzicami?
~~DASHA~~
Moi rodzice zostali tam na kilka miesięcy, a ja postanowiłam, że pojadę do Lwowa, bo tam był mój ówczesny chłopak.
Kiedy zaczęła się wojna na pełną skalę, on był w Kijowie. Jest muzykiem z Charkowa i grał tam wtedy koncert. Przez cały czas pisaliśmy ze sobą. Co słychać, jak wygląda sytuacja. Cały czas na telefonie. Bardzo często wtedy — chyba najczęściej — mówiłam, że kocham. Rodzinę albo kogoś bliskiego. Pisałam do mojego chłopaka „kocham cię, kocham cię”, bo chciałam to powiedzieć, bo czułam, że to ważne w tamtym momencie. Chciałam, żeby on to wiedział. Wiedziałam, że trzeba to mówić, bo może nie być okazji, żeby to powiedzieć w przyszłości.
Więc tak. Pojechałam do Lwowa.
***
*To jest droga Dashy.*
*[[Dasha->DASHA]] -- [[Charków->CHARKÓW DASZY]] -- [[Przed->PRZED DASZY]] -- [[24 lutego->24 LUTEGO DASZY]] -- [[Piwnica->PIWNICA DASZY]] -- [[Wyjazd->WYJAZD DASZY]] -- __Zołotonosza__ -- [[Lwów->LWÓW DASZY]] -- [[Granica->GRANICA DASZY]] -- [[Wrocław->WROCŁAW DASZY]]*[align center]
~~**LWÓW**~~
[continue]
~~PIOTR~~
Jak wspominasz drogę do Lwowa?
~~DASHA~~
Kiedy wyjechałam ze Zołotonoszy, kiedy wsiadałam w pociąg, nie wiedziałam kiedy następnym razem zobaczę moich rodziców. Tam, gdzie zostali, było mniej więcej bezpiecznie. To mnie uspokajało.
W pociągu było bardzo dużo ludzi.
No i dojechałam do Lwowa.
~~PAULINA~~
Od razu spotkałaś się z chłopakiem?
~~DASHA~~
Tak. Pamiętam, że płakał, kiedy mnie zobaczył. Przytulił mnie. To było takie coś… że po raz pierwszy poczułam coś takiego, że ktoś mnie bardzo lubi. W tamtym czasie uczucia, że kogoś kochasz albo że komuś zależy na tobie — one były bardzo mocne. Bardzo.
~~PIOTR~~
Zatrzymałaś się we Lwowie na dłużej?
~~DASHA~~
Nocowałam u przyjaciółki — Nastii. To była dziewczyna, z którą mój były chłopak grał w zespole. Ona śpiewała, a on grał na gitarze. I wtedy u niej nocowaliśmy.
**[[Ogólnie byłam we Lwowie dwa tygodnie.->LWÓW]]** Spotkałam się tam z Sonią. Była taka knajpa wegańska — tam można było zjeść coś bezpłatnie. Bardzo miła atmosfera tam była. Uśmiechnięty pan który ją prowadził, muzyka… To bardzo ciepłe wspomnienie.
Później mieszkałyśmy z moim ówczesnym chłopakiem u dziewczyn — wolontariuszek.
Podczas pobytu we Lwowie przez cały czas miałam spuchniętą twarz. Chyba od stresu. Bardzo mi się to nie podobało, pamiętam.
~~PAULINA~~
Pamiętasz ostatnią noc we Lwowie?
~~DASHA~~
Zdecydowałyśmy, że jedziemy do Polski. W ostatnią noc spaliśmy na podłodze.
~~PIOTR~~
I wiedziałyście już, że jedziecie do Wrocławia?
~~DASHA~~
Tak. Dostałyśmy też informacje, że może dostaniemy jakieś stypendium. Na pewno wiedziałyśmy, że będziemy miały gdzie spać.
~~PIOTR~~
Dlaczego Wrocław?
~~DASHA~~
Okazało się, że studenci z Wrocławia znają się ze studentami z Charkowa. Pan Mateusz Barta, wykładowca z uczelni, który się nami opiekował, miał w planach przyjechać z treningiem z maski do Charkowa, ale zaczęła się wojna, więc musiał odwołać przyjazd. Ale współpraca między uczelniami była dość aktywna. Dlatego wybrałyśmy Wrocław, bo było o nim najwięcej informacji. O uczelni.
~~PAULINA~~
Inne kierunki cię nie interesowały?
~~DASHA~~
Były studia, które mogłyby być mi bliższe. Takie bardziej performatywne. Ale przyjechałyśmy tutaj. I dobrze.
~~PIOTR~~
Sama możliwość kontynuowania studiów, to porozumienie uczelni, o którym mówisz…
~~DASHA~~
Ja się bardzo cieszę, że udało nam się zostać studentkami.
~~PIOTR~~
Wiele osób z twojego roku wyjechało?
~~DASHA~~
Pięć osób chyba. Pięć albo kilka więcej dziewczyn z całej uczelni. Jedna z mojego roku jest teraz w Białymstoku. Z innych roczników też tam, dwie dziewczyny-aktorki wyjechały do innych krajów. Ale poza tym bardzo wiele osób zostało w Ukrainie.
**[[No i wyjechały tylko dziewczyny.->MOBILIZACJA]]**
~~PIOTR~~
Chłopacy nie mogli.
~~DASHA~~
To jest wielka dyskryminacja. Ja do teraz nie mogę się z tym pogodzić i ułożyć sobie tego w głowie, jak czują się chłopaki, którzy nie mogą wyjechać z Ukrainy.
~~PIOTR~~
Bardzo często o tym myślę.
~~PAULINA~~
Opowiesz, o wyjeździe ze Lwowa?
~~DASHA~~
Pamiętam ten ostatni dzień i noc. Zdecydowałyśmy, że pojedziemy rano.
W nocy spałam na podłodze z moim byłym chłopakiem, chyba dlatego, że była informacja o możliwości alarmu powietrznego.
~~PIOTR~~
Był?
~~DASHA~~
Tak. Rano. Więc nie mogliśmy wyruszyć. Przez jakiś czas, później się uspokoiło.
~~PAULINA~~
Wyjeżdżałyście tylko we dwie z Sonią?
~~DASHA~~
Jeszcze z Niną, naszą reżyserką z NAFTY. Też była we Lwowie i zamierzała wyjechać do Austrii. Jak już skończył się alarm, napisałyśmy do siebie na Telegramie:
— To co, jedziemy?
— Jedziemy!
Więc zebraliśmy się do wyjścia.
~~PAULINA~~
Pamiętasz swój stan z tamtego ranka?
~~DASHA~~
Był bardzo senny. Chciało mi się spać. I nie chciało mi się wyruszać, zbierać rzeczy i pakować, bo zostawiałam chłopaka i w ogóle wszystko.
Pojechaliśmy taksówką na dworzec, tam można było złapać bezpłatny autobus. Pojechali z nami trzej chłopacy — Soni, naszej reżyserki i mój. Mam zdjęcia, jak stoimy w tym autobusie, a wcześniej wszyscy razem w kolejce.
Nina płacze.
Przez okno autobusu widzimy trzech chłopaków.
Autobus odjeżdża, a ja patrzę, jak oni odwracają się i odchodzą.
Pamiętam, zadzwoniłam później do mojego chłopaka zapytać jak tam i powiedział mi, że jakoś wszyscy się rozeszli. Każdy w swoją stronę.
~~PAULINA~~
Autobusem pojechałyście na granicę.
~~DASHA~~
Tak.
***
*To jest droga Dashy.*
*[[Dasha->DASHA]] -- [[Charków->CHARKÓW DASZY]] -- [[Przed->PRZED DASZY]] -- [[24 lutego->24 LUTEGO DASZY]] -- [[Piwnica->PIWNICA DASZY]] -- [[Wyjazd->WYJAZD DASZY]] -- [[Zołotonosza->ZOŁOTONOSZA DASZY]] -- __Lwów__ -- [[Granica->GRANICA DASZY]] -- [[Wrocław->WROCŁAW DASZY]]*[align center]
~~**GRANICA**~~
[continue]
~~DASHA~~
Przyjechałyśmy autobusem na granicę.
~~PIOTR~~
Twoje pierwsze wrażenie?
~~DASHA~~
**[[Zobaczyłam pomoc humanitarną.->GRANICA]]** Jakaś pani nas fotografowała, poczułam się dziwnie wtedy. Były tam takie wielkie kraty, w tym miejscu, gdzie była pomoc. Nie wiem, na ile to jest okej, że tak o tym mówię… Wiem, że oni chcieli dla nas dobrze, robili to dla mediów i to było bardzo ważne. Rozumiem to. Ale jednocześnie czułam się wtedy jak zwierzątko w zoo. Ktoś do mnie podchodzi, proponuje jedzenie… A ja chciałam się tylko schować.
~~PAULINA~~
Jak długo tam byłyście?
~~DASHA~~
Cztery godziny, jakoś tak. Mnóstwo ludzi, ktoś krzyczy, dzieci płaczą. To było straszne.
Nina uczyła nas polskiego, a ja nagrywałam to na dyktafon. Zapamiętałam jedno słowo.
~~PIOTR~~
Jakie?
~~DASHA~~
Miłość. Najważniejsze.
Potem czekałyśmy, wybrałyśmy jedzenie, wsiadłyśmy do kolejnego autobusu, który zawiózł nas na dworzec kolejowy. Tam kupiliśmy bezpłatne bilety do Wrocławia.
Nina pojechała do Austrii.
***
*To jest droga Dashy.*
*[[Dasha->DASHA]] -- [[Charków->CHARKÓW DASZY]] -- [[Przed->PRZED DASZY]] -- [[24 lutego->24 LUTEGO DASZY]] -- [[Piwnica->PIWNICA DASZY]] -- [[Wyjazd->WYJAZD DASZY]] -- [[Zołotonosza->ZOŁOTONOSZA DASZY]] -- [[Lwów->LWÓW DASZY]] -- __Granica__ -- [[Wrocław->WROCŁAW DASZY]]*[align center]
~~**WROCŁAW**~~
[continue]
~~DASHA~~
Kiedy wysiadłyśmy z pociągu zobaczyłyśmy pana Mateusza Bartę z tabliczką „AST”. Wyszłyśmy z nim z dworca i wsiedliśmy do taksówki, która zabrała nas do Akademii.
~~PIOTR~~
Dostałyście pokój w szkole.
~~DASHA~~
Tak, gościnny. Mieszkałyśmy tam pięć miesięcy. Na początku z Sonią. Później dołączyła Wasia. Bo wcześniej była w Warszawie.
~~PAULINA~~
Rozmawiałyście z Mateuszem po ukraińsku, polsku czy angielsku?
~~DASHA~~
To było takie ukraińsko-angielskie coś.
Przywiózł nas do szkoły, oprowadził po niej. I zaprowadził do pokoju. Pamiętam, że byłam w szoku, bo on kupił nam strasznie dużo jedzenia, wszystko było zastawione tym jedzeniem. Pokazał nam kuchnię, lodówkę wypełnioną jedzeniem, prysznic, toaletę. Szok. Powiedział, że możemy sobie z tego wszystkiego korzystać. Kupił nam też dwie butelki szampana i powiedział, że może będziemy chciały później jakoś zrelaksować. Nie zrozumiałam, o co chodzi, ale później wypiłyśmy te szampany.
~~PIOTR~~
Chodzi o to, że to było nieadekwatne do sytuacji?
~~DASHA~~
Nie, ja tego nie oceniam w ten sposób. Wiem po co to zrobił i to było przyjemne. Po prostu ja nie wyobrażałam sobie takiej sytuacji, że przyjeżdżam do Polski i piję szampana, żeby się wyluzować.
~~PAULINA~~
Jaki był wasz pierwszy dzień w tym pokoju?
~~DASHA~~
To był wieczór, więc pan Mateusz pojechał do domu, bo też musiał odpocząć. My nagrałyśmy kilka wideo-wiadomości do Niny, że jesteśmy na miejscu. Ona odpowiedziała, że też już jest. Wzięłyśmy prysznic, zjadłyśmy ciasteczka od pana Mateusza, wybrałyśmy łóżka i poszłyśmy spać.
Dziwnie mi się o tym opowiada i wspomina, że mieszkałam w szkole. To było jak jakieś inne życie… W ogóle te dwa lata. Zdarzyło się tak wiele, że mam wrażenie, jakby to było dziesięć lat.
~~PAULINA~~
Chcieliśmy jeszcze zapytać o twoje postrzeganie sąsiedztwa Ukrainy i Polski. Przed 24 lutego i po.
~~DASHA~~
O. Zajebiste pytanie.
Mój przyjaciel jeździł latem do Polski na zbiory jagód i brzoskwiń. Więc wiedziałam, że do Polski jeździ się zarabiać pieniądze. Pamiętam też, że z naszego uniwersytetu jeżdżono na festiwale artystyczne. Wiedziałam też, że mamy różne sposoby nauczania.
~~PIOTR~~
To znaczy?
~~DASHA~~
We Wrocławiu jest bardziej komfortowo, bo poziom życia jest wyższy. Czuć to na studiach. W akademii jest dużo sal, też specjalistycznych, na przykład muzycznych. Daje to większy komfort studiowania. U nas w Charkowie nie było dużo sal. Była sala taneczna, scena i jeszcze jakaś jedna. Każdy rok dostawał jedną salę i wszystko musiał robić tam. Ewentualnie mogliście próbować na korytarzu albo załatwiać sobie przestrzeń od innych roczników. Więc pod tym względem nie mieliśmy wielu możliwości.
Kiedy przyjechałyśmy tutaj, to miałyśmy takie „Cooo? Ja mogę zarezerwować sobie salę? Tylko dla siebie? I tylko ja tam będę? Jak?!”. Też całe zaplecze techniczne robi wrażenie. Więc tak, przez tę różnicę i wgląd w to, jak jest w Charkowie, udaje mi się docenić te rzeczy.
~~PAULINA~~
A jak odbierasz Wrocław jako miasto?
~~DASHA~~
Wiedziałam, że we Wrocławiu są budynki podobne do tych we Lwowie. Malutkie domy… I faktycznie, te miasta są bardzo podobne. Nawet bym powiedziała, że Wrocław jest połączeniem Charkowa ze Lwowem.
~~PIOTR~~
Co jest charkowskiego we Wrocławiu?
~~DASHA~~
Szerokie ulice. Nie wiem, czy byliście kiedyś we Lwowie, tam są takie malutkie uliczki, a we Wrocławiu raczej szerokie, jak w Charkowie. Bo Charków jest wielkim miastem.
~~PAULINA~~
Zgadzam się z tobą. Wrocław i Lwów mają coś takiego… No, Warszawa tego nie ma.
~~DASHA~~
To jest ciekawe — poczucie miasta. Byłam w Bytomiu, Poznaniu i Białymstoku. W Warszawie przejazdem. Chciałabym zobaczyć Kraków, ale nie było na razie okazji. Łódź też chciałabym zwiedzić.
Ale we Wrocławiu czuję, że… może to dlatego, że to jest miasto, które nas zaprosiło i przyjęło, ale czuję się tutaj bezpiecznie.
~~PIOTR~~
Od początku się tak czułaś?
~~DASHA~~
**[[To jest proces.->WROCŁAW]]**
~~PIOTR~~
Otwierania się na miasto?
~~DASHA~~
Tak. Na początku nie zwracałam uwagi na architekturę czy cokolwiek innego. Teraz mogę sobie chodzić, rozglądać się, zauważać piękne rzeczy, ale zaraz po przyjeździe tak nie było. Na początku siedziałyśmy w tym pokoju przez cały czas. Pani z dziekanatu mówiła nam „no, dziewczyny, wyjdźcie sobie do centrum, zobaczcie coś”. Ale my nie wychodziłyśmy.
~~PAULINA~~
Jedna z osób z którymi rozmawialiśmy, Galina, opowiadała o kilku miesiącach zamknięcia w sobie. W sobie-schronie. Dopiero po pewnym czasie coś się odblokowało i mogła otworzyć się na bycie tutaj.
~~PIOTR~~
Relację z miastem.
~~PAULINA~~
Tak.
~~DASHA~~
Też coś takiego czułam. Siedziałyśmy w pokoju i wychodziłyśmy tylko do sklepu. W szkole pracuje wspaniały człowiek, nazywa się Michał Kozłowski. Michał jest poetą i pisze wspaniałe wiersze. Wydał już trzy książki. Jest bardzo czułym człowiekiem. Był naszym opiekunem, pomagał nam uzyskać PESEL i inne pierdoły. Jest bardzo rodzinny. Nawet mieszkałyśmy u niego przez kilka tygodni, kiedy nie mogłyśmy już mieszkać w szkole i szukałyśmy we Wrocławiu swojego mieszkania. Przechowywał nas u siebie, zaufał nam, dał nam klucze do swojego domu. Mieszkałyśmy z nim i jego rodziną — we trzy, ja, Sonia i Wasia. Michał ma trzy córki, a my żartowałyśmy, że jesteśmy jego kolejnymi trzema córkami. Ukraińskimi.
W tym czasie ciągłego siedzenia w pokoju, Michał zabrał nas na pierwszy spacer po Wrocławiu. Od tego czasu nasze drzwi na miasto powolutku zaczęły się otwierać.
***
*To jest droga Dashy.*
*[[Dasha->DASHA]] -- [[Charków->CHARKÓW DASZY]] -- [[Przed->PRZED DASZY]] -- [[24 lutego->24 LUTEGO DASZY]] -- [[Piwnica->PIWNICA DASZY]] -- [[Wyjazd->WYJAZD DASZY]] -- [[Zołotonosza->ZOŁOTONOSZA DASZY]] -- [[Lwów->LWÓW DASZY]] -- [[Granica->GRANICA DASZY]] -- __Wrocław__*[align center]
~~**MARIUPOL**~~
[continue]
~~HALYNA~~
**[[Mój sąsiad w Ukrainie miał brata w Mariupolu.->UKRAINA HALYNY]]** Dom tego brata już nie istnieje. Nie ma domu, nic tam nie ma. Pustka.
To, co pokazywali w telewizji, to jest jakieś dziesięć procent tego, co naprawdę działo się z tym miastem. Brat tego sąsiada opowiadał, że uciekał z Mariupola dosłownie po trupach. Po prostu tam, jak kwiaty na trotuarach, leżały ludzkie ciała. Dwa tygodnie siedział w ukryciu, z trudnym dostępem do wody i jedzenia, a potem uciekał na piechotę przez ileś dni — żeby wydostać się z Mariupola.
[align center]
~~**SONIA**~~
{embed Flickr image: '<a data-flickr-embed="true" href="https://www.flickr.com/photos/189008334@N06/53620372085/in/dateposted-public/" title="Mapa_odcinek 6"><img src="https://live.staticflickr.com/65535/53620372085_86620db3f8_c.jpg" width="800" height="566" alt="Mapa_odcinek 6"/></a><script async src="//embedr.flickr.com/assets/client-code.js" charset="utf-8"></script>'}
[continue]
~~SONIA~~
Jestem Sonia. Jestem w Polsce — we Wrocławiu — od marca 2022 roku. Studiuję aktorstwo w Akademii Sztuk Teatralnych we Wrocławiu. Jestem Ukrainką.
Pochodzę ze wsi, która nazywa się Kyslivka.
~~PIOTR~~
Jaka jest Kyslivka?
~~SONIA~~
To jest bardzo mała wieś. Mieszka tam mniej więcej tysiąc osób. Może mniej… Kiedy miałam czternaście lat, zaczęłam studiować w Charkowie, ale oczywiście w weekendy i wakacje wracałam do domu.
Rok przed inwazją nakręciłam film dokumentalny o swojej wsi. Zaczęłam budować nową relację ze swoim miejscem urodzenia.
Ostatni raz byłam w domu 6 stycznia 2022 roku. 7 stycznia pojechałam do Charkowa, na występ moich koleżanek, które zajmują się akrobatyką w wodzie. Tego samego dnia chciałam wrócić do domu, ale nie udało się.
~~PAULINA~~
Dlaczego?
~~SONIA~~
Drogi były rozmyte.
~~PIOTR~~
Bezdroże.
~~PAULINA~~
Biezdarożja?
~~SONIA~~
Tak. Niebezpiecznie było jechać samochodem, więc moja mama postanowiła, że ona przyjedzie pociągiem do mnie — do Charkowa.
Byłam w Charkowie do 24 lutego.
~~PIOTR~~
Studiowałaś.
~~SONIA~~
Tak, miałam studia, chodziłam na zajęcia. Zaraz przed pełnoskalową inwazją miałam próby w teatrze. W teatrze „Nafta”, to jest taki niezależny charkowski teatr.
***
*To jest droga Soni.*
*__Sonia__ -- [[Przed->PRZED SONI]] -- [[24 lutego->24 LUTEGO SONI]] -- [[Lwów->LWÓW SONI]] -- [[Granica->GRANICA SONI]] -- [[Wrocław->WROCŁAW SONI]] -- [[Tutaj i tam->TUTAJ SONI]] -- [[Teraz i wtedy->TERAZ SONI]] -- [[Ściany leczą->ŚCIANY SONI]] -- [[Granice->GRANICE SONI]] -- [[Kim jestem?->KIM SONI]] -- [[Wdzięczność->WDZIĘCZNOŚĆ SONI]]*[align center]
~~**PRZED**~~
[continue]
~~SONIA~~
Pamiętam, że były wiadomości, że jest możliwa inwazja ze strony Rosji. 16 lutego, to były chyba informacje z USA, że wojsko gromadzi się przy granicy. Ja oczywiście w najechanie Ukrainy nie wierzyłam. To jak z tym syndromem kierowcy, który widząc wypadek myśli, że jemu nigdy to się nie stanie. I ja też tak myślałam.
~~PIOTR~~
Coś cię utwierdzało w tym poczuciu?
~~SONIA~~
Pamiętam jakiś tekst na Telegramie: „Dlaczego Rosja nie będzie zaczynać wojny”. Tłumaczono w nim, że to jest dla Rosji nieopłacalne przez sankcje i że nastroje społeczne nie sprzyjają rozpoczynaniu pełnoskalowej wojny. Że nie będzie wojny. Pamiętam, że mnie to uspokoiło.
**[[15 lutego wieczorem byłam w pokoju mojego chłopaka — w akademiku.->PRZED]]** Siedzieliśmy tam w kilka osób i rozmawialiśmy o tym, co zrobimy, jeśli coś się zacznie. Pamiętam, że chyba każde z nas mówiło, że trzeba będzie wyjeżdżać. Wtedy pomyślałam, chyba nawet powiedziałam to na głos, że jeżeli trzeba będzie wyjechać za granicę, to trzeba to zrobić już teraz, bo potem zwyczajnie będzie to niemożliwe.
17 lutego szłam jak zawsze na uniwersytet i widziałam mnóstwo flag Ukrainy porozwieszanych wzdłuż ulic. Byłam bardzo z tego dumna. Szczególnie przez to, że istnieje stereotyp, że jeśli w Charkowie mówią po rosyjsku, to znaczy, że czekają na Rosję. To oczywiście jest nieprawda.
~~PIOTR~~
Jakie jest twoje doświadczenie z językami ukraińskim i rosyjskim?
~~SONIA~~
Był w moim życiu okres, w którym mówiłam po rosyjsku. Dzięki Bogu to był tylko okres. Dwa lata przed inwazją zaczęłam mówić tylko po ukraińsku.
~~PAULINA~~
To jest część tej dumy, którą czułaś idąc przez Charków pośród flag?
~~SONIA~~
Tak.
Następna data — 23 lutego. Nie wiem, czy wiecie, ale tego dnia w Rosji i krajach SNG jest święto żołnierzy. Ono było obchodzone też w Ukrainie, ale dzięki dekomunizacji się go pozbyliśmy. Bo tak naprawdę to nie jest święto wojska, tylko coś w stylu „jakby co, to możemy to powtórzyć”. Starsi ludzie jeszcze to obchodzą… No i ja tego dnia miałam kłótnię z moim chłopakiem na ten temat. Dziewczyny z naszej grupy złożyły mu życzenia z okazji tego święta. Ja później powiedziałam mu: „Artur! Ty rozumiesz skąd jest to święto? To nie jest nasza historia!”. On to odebrał jako sytuację, w której ktoś poświęca mu uwagę. Mówił, że my mamy Dzień Kobiet, a oni nie mają Dnia Mężczyzn, dlatego obchodzenie tego święta to nic złego. No jakieś takie bzdury. Kłóciliśmy się, była chyba już druga w nocy, w pewnym momencie ja to przerwałam, powiedziałam, że idę spać.
**[[To była noc z 23 na 24 lutego.->POCZĄTEK]]** Nie wiem, czy to nie moja fantazja, ale pamiętam moment, że budzę się tej nocy, czuję, że coś jest nie tak i dzwonię do Artura, żeby do mnie przyszedł. Przyszedł i zasnęliśmy razem.
Obudziliśmy się jakoś po czwartej rano. Od dźwięku eksplozji.
***
*To jest droga Soni.*
*[[Sonia->SONIA]] -- __Przed__ -- [[24 lutego->24 LUTEGO SONI]] -- [[Lwów->LWÓW SONI]] -- [[Granica->GRANICA SONI]] -- [[Wrocław->WROCŁAW SONI]] -- [[Tutaj i tam->TUTAJ SONI]] -- [[Teraz i wtedy->TERAZ SONI]] -- [[Ściany leczą->ŚCIANY SONI]] -- [[Granice->GRANICE SONI]] -- [[Kim jestem?->KIM SONI]] -- [[Wdzięczność->WDZIĘCZNOŚĆ SONI]]*[align center]
~~**24 lutego**~~
[continue]
~~SONIA~~
Ja od razu rozumiałam, co się dzieje. Niektórzy znajomi mówią, że myśleli, że to jakieś fajerwerki. Ale ja wiedziałam.
~~PAULINA~~
Że to ruscy.
~~SONIA~~
Tak. Że Rosjanie przyszli. Ci, którzy nie mieli nastroju na wojnę.
~~PIOTR~~
Pierwsze uczucie?
~~SONIA~~
To było straszne, bo nie było w tamtym momencie żadnych oficjalnych informacji. Nikt nie wiedział co robić.
**[[Kilka dni później dostaliśmy informację, że trzeba mieć naszykowany, a później zabrać plecak z dokumentami, jedzeniem, wodą.->WYJAZD]]** Że trzeba sprawdzić gdzie są schrony i tak dalej. Ja nie chciałam tego robić, do ostatniego momentu właściwie. Jeszcze przed 24 lutego niektóre z moich koleżanek w akadmiku ogarnęły to wcześniej. Ja byłam w pozycji „nie chcę tego robić; nie chcę akceptować, że to naprawdę może się wydarzyć”. Jedna z dziewczyn była z obwodu donieckiego i w niej widać było coś takiego „no, to znowu się zaczęło”. Zaczęła bardzo konkretnie działać. Plecak, woda, telefon, powerbank, szukanie schronów.
~~PAULINA~~
A ty?
~~SONIA~~
A ja siedziałam. Jakbym nie mogła tego zrozumieć.
Pamiętam, że najpierw było wystąpienie Zełenskiego, a potem Putina. Albo na odwrót?
~~PAULINA~~
Co wtedy czułaś?
~~SONIA~~
Nie mieściło mi się to w głowie. Wtedy zadzwoniłam do mamy. Ona i moja rodzina mieszkają w Kyselivce. To jest wieś, więc w tamtym momencie jeszcze nie wiedzieli o niczym.
Moją pierwszą myślą było to, żeby pojechać do rodziny. Kiedy macie osiemnaście lat i słyszycie huki eksplozji, a wasz sąsiad — mówię o Rosji — jest kretynem, to to chyba naturalna reakcja.
Potem dzwoniłam do siostry. Bo mam starszą siostrę, która mieszka w Charkowie. Zdecydowałam, że pojadę jednak do niej. Więc zaczęłam się pakować: leki, woda, powerbank. Pamiętam, że wzięłam jeszcze swój dziennik. I to wszystko. Pamiętam, że przed wyjściem piłam jeszcze mleko z kubka. Zostawiłam ten kubek z myślą: „chcę go zostawić, żeby mieć nadzieję, że tutaj wrócę i go umyję”. Oczywiście nie wróciłam.
Pojechałam do siostry. Mieszkaliśmy z moim chłopakiem z nią i jej mężem. Najcięższa była pierwsza noc. Potem pojawiła się rutyna.
Niektórzy znajomi podejmowali decyzje, żeby coś robić. Koledzy szli walczyć, znajomi zapisywali się do wolontariatu…
~~PIOTR~~
A ty?
~~SONIA~~
Ja czegoś takiego nie miałam. **[[Wiedziałam, że chcę uciekać->WYJAZD]]** i że nie mam siły, żeby w tamtym momencie zaangażować się w pomoc.
~~PAULINA~~
Jak długo byłaś w Charkowie?
~~SONIA~~
Niedługo w sumie. Zdecydowaliśmy z moim chłopakiem, że pojedziemy do Lwowa. Lwów nie jest aż tak blisko Rosji, więc jest bezpieczniejszy. Charków jest bardzo blisko. Czterdzieści kilometrów.
Nie wiem, czy Dasha o tym opowiadała, ale **[[w Charkowie są najpierw eksplozje, a potem alarmy.->CHARKÓW]]** Przez to, że to tak blisko do Rosji. We Lwowie od alarmu ma się pięć-siedem minut na to, żeby zejść do piwnicy i zrobić wszystko, co trzeba.
~~PIOTR~~
To jest różnica.
~~SONIA~~
Tak.
Wiedziałam, że nie mogę jechać do Kyselivki, bo tam już była okupacja. Wchodzili rosyjscy żołnierze… Oni mają taką technikę step-by-step. Najpierw można normalnie stamtąd wyjechać i nie ma żadnej przemocy, ale z czasem to się zmienia. Zaczynają puszczać rosyjskie wiadomości, w nich opowiadają, że wszystko będzie fajnie i nie ma się czego obawiać. Wtedy jeszcze można było wyjechać.
~~PIOTR~~
Twoja rodzina wyjechała?
~~SONIA~~
Postanowili zostać. Mówiłaś, Paulina, że masz dużo zwierząt… **[[No to moja rodzina też ma.->ZWIERZĘTA]]** Więc wiadomo, że z krową nie pojedziesz do Charkowa. To jest wielka odpowiedzialność. Tam też są moje psy, koty i króliki.
Ja wiedziałam, że to nie jest dobra decyzja, więc postanowiłam wyjechać do Lwowa.
~~PAULINA~~
A twoja siostra z mężem?
~~SONIA~~
Też zdecydowali się zostać. Ze względu na rybki. Śmiesznie to brzmi, kiedy dorosła osoba mówi, że nie wyjedzie z miasta, w którym są bombardowania, bo ma rybki. Ale z drugiej strony myślę, że to jest taka mała nadzieja. Że może to wszystko się jutro skończy. Albo za dwa tygodnie.
***
*To jest droga Soni.*
*[[Sonia->SONIA]] -- [[Przed->PRZED SONI]] -- __24 lutego__ -- [[Lwów->LWÓW SONI]] -- [[Granica->GRANICA SONI]] -- [[Wrocław->WROCŁAW SONI]] -- [[Tutaj i tam->TUTAJ SONI]] -- [[Teraz i wtedy->TERAZ SONI]] -- [[Ściany leczą->ŚCIANY SONI]] -- [[Granice->GRANICE SONI]] -- [[Kim jestem?->KIM SONI]] -- [[Wdzięczność->WDZIĘCZNOŚĆ SONI]]*[align center]
~~**Lwów**~~
[continue]
~~SONIA~~
Pojechaliśmy pociągiem ewekuacyjnym do Lwowa. Trafiło nam się, że mogliśmy nim jechać, bo na dworcu był po prostu tłum, tłum, tłum ludzi. Nawet udało mi się dostać miejsce siedzące.
~~PIOTR~~
Jak wspominasz podróż?
~~SONIA~~
**[[Do tej pory pamiętam, że jechali też moi sąsiedzi->DROGA]]**, dwójka facetów z Uzbekistanu, chcieli wyjechać. Ciągle pytali, czy ich wypuszczą, skoro są mężczyznami, a ja odpowiadałam, że nie wiem.
Była też babcia, która miała jakieś dziewięćdziesiąt pięć lat chyba, która przeżyła II wojnę światową. Była też jej córka i trzynastoletni syn, który siedział cały czas w telefonie. Ta mama mówiła wciąż, że to będzie tylko miesiąc i będą mogli wrócić. Jakaś bardzo pozytywna w tym była.
Ja ciągle płakałam, bo nie mogłam uwierzyć w to, że to się naprawdę dzieje. Że naprawdę nie pojadę do Kyselivki i że oni naprawdę widzą rosyjskich żołnierzy. W 2014 miałam jedenaście lat i wtedy wojna nie wydawała się bliska. Widziałam transporty jadące do Ługańska, ale wojna była gdzie indziej. Miałam poczucie, że w Kyselivce nigdy coś takiego się nie wydarzy.
~~PIOTR~~
**[[Jak długo zostaliście we Lwowie?->LWÓW]]**
~~SONIA~~
Tydzień. Nie, dwa tygodnie. Najpierw w akademiku, potem w Uniwersytecie Sztuki. Potem otrzymałam wiadomość od swojej profesorki z Charkowa, że mamy możliwość kontynuacji studiów w Polsce — w Białymstoku w Akademii Teatralnej. Ale żadnych konkretnych informacji, czy trzeba mieć pieniądze na wyżywienie, czy dostaniemy jakieś stypendium…
~~PAULINA~~
Byłaś w Polsce przed inwazją?
~~SONIA~~
Nigdy nie byłam za granicą. Trochę mówiłam po angielsku, ale po polsku w ogóle. Znałam jakiś mem z TikToka w którym ktoś mówi „kurwa bóbr” i to tyle. Wiedziałam też, że jest taniec polka, ale nie wiem, na ile on jest związany z Polską.
~~PIOTR~~
Chyba Czesi go wymyślili.
~~SONIA~~
No właśnie.
~~PAULINA~~
Kiedy zadecydowałaś, że przeniesiesz się do Wrocławia?
~~SONIA~~
Najpierw radziłam się rodziców. Wtedy jeszcze mieliśmy kontakt, później go straciliśmy na bardzo długi czas. Pytałam o to, co u nich i co myślą o takiej możliwości. Oni powiedzieli, że ja najlepiej rozumiem, co będzie dla mnie najlepsze i że będą mnie wspierać w każdej decyzji, którą podejmę.
To był bardzo niestabilny czas. Zrezygnowałam z możliwości przeniesienia się do Białegostoku. Mój chłopak mówił: „Ale jak ja mam tu zostać bez ciebie?”. W tamtym momencie nie miał nikogo opórcz mnie. Zdecydowałam, że nie pojadę, a potem żałowałam. I jakoś chwile po tym okazało się, że podobna możliwość studiowania pojawiła się we Wrocławiu.
~~PIOTR~~
Wiedziałaś coś o Wrocławiu?
~~SONIA~~
Teraz to brzmi bardzo dziwnie, ale nie wiedziałam nawet, gdzie na mapie jest Wrocław. Ale tutaj już wiedziałam, że skorzystam z tej możliwości wyjazdu. Zastanawiałam się co ze sobą zabrać, bo zmieści się w plecaku, jakie dokumenty… O! Bo jeszcze była historia z paszportem.
~~PAULINA~~
Jaka?
~~SONIA~~
Dwudziestego trzeciego lutego byłam na spotkaniu w sprawie mojego paszportu, który stracił ważność. Miałam go oddać i po kilku tygodniach dostałabym nowy. Ale nie zrobiłam tego.
~~PIOTR~~
Dlaczego?
~~SONIA~~
Zapomniałam o tym. To jest niesamowite, bo gdybym go oddała, to pewnie mogłabym wyjechać i tak, ale nie mogłabym zrobić wielu innych rzeczy.
~~PIOTR~~
Martwiłaś się, że jedziesz na granicę z nieważnym paszportem?
~~SONIA~~
Tak. Dużo stresu.
To było 14 marca. Dzień, w którym postanowiłam wyjechać. Rano znowu obudziła mnie eksplozja. „Super dzień na wyjazd”, myślałam sobie.
***
*To jest droga Soni.*
*[[Sonia->SONIA]] -- [[Przed->PRZED SONI]] -- [[24 lutego->24 LUTEGO SONI]] -- __Lwów__ -- [[Granica->GRANICA SONI]] -- [[Wrocław->WROCŁAW SONI]] -- [[Tutaj i tam->TUTAJ SONI]] -- [[Teraz i wtedy->TERAZ SONI]] -- [[Ściany leczą->ŚCIANY SONI]] -- [[Granice->GRANICE SONI]] -- [[Kim jestem?->KIM SONI]] -- [[Wdzięczność->WDZIĘCZNOŚĆ SONI]]*[align center]
~~**Granica**~~
[continue]
~~SONIA~~
Dojechałam do granicy autobusem ewakuacyjnym. Jechałam z moją przyjaciółką Dashą, która też jechała studiować na AST we Wrocławiu.
~~PAULINA~~
Jak wspominasz granicę?
~~SONIA~~
Pamiętam, że stałyśmy tam bardzo długo. Nie pamiętam ile godzin… Ale nie było to dla mnie jakieś bardzo ciężkie fizycznie. Może gdyby była noc albo mróz…
~~PIOTR~~
Dałaś radę.
~~SONIA~~
Tak. Pamiętam, że dałam radę.
~~PAULINA~~
Była z wami jeszcze Nina, prawda?
~~SONIA~~
Tak. Była reżyserką w teatrze „Nafta”. Mieszkała w Polsce wcześniej i mówiła po polsku. To sprawiało ulgę, bo miałam poczucie, że będzie łatwiej na granicy. Pamiętam, że pytałyśmy ją o polskie słowa, a ona powiedziała: „miłość — to jest najważniejsze słowo”. To było dla mnie dość dziwne słowo… „miłość” brzmiała jak słowo po niemiecku albo japońsku. Chyba jej to wtedy powiedziałam.
~~PIOTR~~
Jakie inne słowa poznałaś wtedy?
~~SONIA~~
„Dzień dobry”, „jak się masz?” i „aktorka”.
~~PAULINA~~
I na granicy, za granicą, spotkałyście Polaków.
~~SONIA~~
Tak. Przypomina mi się śmieszny moment, kiedy jakaś pani sprawdzała mój plecak, a ja bardzo martwiłam się, o co mnie zapyta i co będę musiała odpowiedzieć. A ona zapytała po prostu — „gdzie pani jedzie?”. Ja automatycznie, bo nie zrozumiałam nawet, co powiedziała, odpowiedziałam — „Wrocław”.
Potem przeszłyśmy granicę.
~~PIOTR~~
Pamiętasz pierwszą myśl po?
~~SONIA~~
Zadzwoniłam do mamy, żeby powiedzieć, że wszystko jest okej.
Potem przechodziłyśmy przez taką przestrzeń, jakieś pięćset metrów, a za tym terenem było dużo pomocy humanitarnej. Jedzenie, woda i bardzo długa kolejka. Zobaczyłam ludzi, szeroko uśmiechniętych, krzyczących do nas „sława Ukrajini!”.
~~PIOTR~~
A ty co czułaś?
~~SONIA~~
**[[Ja byłam zapłakana i w wielkim smutku, że muszę to robić.->GRANICA]]** Być tam, opuszczać Ukrainę nie ze swojej decyzji. To nie była sytuacja, że jestem tu, bo chcę studiować w Polsce, świetnie znam język i fascynuje mnie edukacja w tym kraju. Nie. Byłam tam, bo Rosja zabrała mi dom. I przez to, że nie mam innego wyboru.
Cicho odpowiedziałyśmy „herojam sława” — na automacie. Dostaliśmy tam też karty do telefonu. Ale nie zrozumiałyśmy, że trzeba je zarejestrować z paszportem, więc żadna z nas tego nie zrobiła. Ktoś nas też fotografował.
Zrobiłyśmy tam przerwę, żeby napić się wody i odpocząć po tych godzinach w kolejce.
~~PIOTR~~
Stamtąd wyruszyłyście do Wrocławia?
~~SONIA~~
Do Przemyśla. Podjechał autobus, który zabrał nas do Przemyśla, a tam wsiadłyśmy w pociag, który zawiózł nas do Wrocławia.
***
*To jest droga Soni.*
*[[Sonia->SONIA]] -- [[Przed->PRZED SONI]] -- [[24 lutego->24 LUTEGO SONI]] -- [[Lwów->LWÓW SONI]] -- __Granica__ -- [[Wrocław->WROCŁAW SONI]] -- [[Tutaj i tam->TUTAJ SONI]] -- [[Teraz i wtedy->TERAZ SONI]] -- [[Ściany leczą->ŚCIANY SONI]] -- [[Granice->GRANICE SONI]] -- [[Kim jestem?->KIM SONI]] -- [[Wdzięczność->WDZIĘCZNOŚĆ SONI]]*[align center]
~~**WROCŁAW**~~
[continue]
~~SONIA~~
Na dworzec we Wrocławiu przyszedł po nas profesor z Akademii Sztuk Teatralnych. Był bardzo miły. Przyjechałyśmy z nim do pokoju gościnnego w szkole. Tam przygotowali dla nas jedzenie, to było też bardzo miłe.
~~PAULINA~~
Jak się z tym czułaś?
~~SONIA~~
Ja… **[[Jakbym miała syndrom osoby, która ma traumę, która przetrwała, a nie miała do tego prawa.->POCZUCIE WINY]]** Myślałam o tym, że moja rodzina w czasie okupacji nie ma dostępu do cukru albo mąki w sklepach, a tu mam słodycze i ananasy. Pamiętam, że przez jakiś czas nie dotykałyśmy z Dashą tego jedzenia. Po prostu tam stało.
Też wtedy nie wiedziałyśmy, jak długo możemy tam zostać, czy możemy studiować tak samo, jak osoby z polski, czy mamy te same prawa i czy dostaniemy dyplom na koniec.
~~PIOTR~~
Kiedy się dowiedziałyście?
~~SONIA~~
Na spotkaniu w dziekanacie. Że jesteśmy tu na tych samych warunkach, co polscy studenci. Że dostaniemy taki sam dyplom. Tylko pod warunkiem, że będziemy mówić po polsku. Z dzisiejszej perspektywy to wydaje się naturalne i zrozumiałe, ale wtedy wydawało się bardzo nierealistycznym celem.
Pierwszego dnia dostałyśmy zadanie, żeby pójść na spotkanie z panią dziekan — na 11.00. Nauczyłam się na to spotkanie zdania „Nie mówię dobrze po polsku”. Wyszłyśmy z Dashą z pokoju, totalnie nie wiedząc, gdzie jest dziekanat. Spotkałyśmy panią, która sprzątała i powiedziałam: nie mówię dobrze po polsku. Oczywiście z wyraźnym akcentem ukraińskim, ale tamta pani powiedziała, że wszystko rozumie, wysłuchała nas i zaprowadziła na miejsce. To była chyba pierwsza fraza, którą powiedziałam po polsku.
Bardzo długo nie wierzyłam w siebie, że dam radę z tym językiem. Na początku, na pierwszych zajęciach z piosenki zespołowej, dostałyśmy teksty polskich piosenek. Zrozumiałe, nikt nie był przygotowany, że będą studiować tam osoby niemówiące po polsku. Pamiętam, że spojrzałam na tę kartkę i nie potrafiłam przeczytać żadnego słowa. A zadaniem było śpiewanie.
~~PAULINA~~
To musiało być niesamowicie trudne. Zostałaś rzucona na bardzo głęboką wodę.
~~SONIA~~
**[[To był okres, kiedy milczałam i bardzo dużo obserwowałam.->STAN]]** Ciekawe doświadczenie. Bardzo pomogło mi aktorstwo. Bo kiedy obserwujesz, jak człowiek gada, obserwujesz jego język ciała, to w końcu rozumiesz, o co mu chodzi. Albo jakim człowiekiem jest.
Te języki — ukraiński, polski, rosyjski — one nadal są tematem w moim życiu. Szukam teraz mieszkania i znalazłam pokój moich marzeń: jakby pokój na dwóch piętrach. Super to wygląda. Kiedy opowiadałam o tym rodzicom, to oni od razu zaczęli wymieniać potencjalne niewygody tego miejsca. A ja zawsze chciałam w takim mieszkać.
~~PAULINA~~
Udało się?
~~SONIA~~
Oglądałam ten pokój. I kiedy wyszłam do kuchni, usłyszałam język rosyjski. Ale taki wiecie, nie z Ukrainy, tylko z Rosji. To się słyszy. No i zrozumiałam wtedy, że nie mogę tam mieszkać.
Kiedy opowiedziałam o tym moim przyjaciołom polskim, to powiedzieli mi, że jestem uprzedzona, że może ten człowiek wyjechał z Rosji, może wspierał Ukrainę.
~~PIOTR~~
Ale ty masz swoje odczucia.
~~SONIA~~
Tak. Dla mnie w tym momencie nie istnieje żaden powód, który sprawiłby, że mogłabym tam mieszkać i słyszeć tę mowę. To jest ten poziom niezrozumienia kontekstu, w którym jestem.
Ale niezrozumienie funkcjonuje też między mną a rodziną, która jest w Ukrainie. Ostatnio, 23 stycznia, rakieta uderzyła jakieś czterysta metrów od domu mojej rodziny. W takich momentach myślę sobie „dlaczego wy nie wyjeżdżacie?”. To jest straszne.
***
*To jest droga Soni.*
*[[Sonia->SONIA]] -- [[Przed->PRZED SONI]] -- [[24 lutego->24 LUTEGO SONI]] -- [[Lwów->LWÓW SONI]] -- [[Granica->GRANICA SONI]] -- __Wrocław__ -- [[Tutaj i tam->TUTAJ SONI]] -- [[Teraz i wtedy->TERAZ SONI]] -- [[Ściany leczą->ŚCIANY SONI]] -- [[Granice->GRANICE SONI]] -- [[Kim jestem?->KIM SONI]] -- [[Wdzięczność->WDZIĘCZNOŚĆ SONI]]*[align center]
~~**Tutaj i tam**~~
[continue]
~~PIOTR~~
Jak było z twoim ocenianiem twojego wyjazdu z Ukrainy?
~~SONIA~~
Oczywiście ciągle o tym myślałam. To też była sytuacja, w której nie można powiedzieć, jakie wyjście z niej jest dobre, a jakie złe. Bardzo dużo myślałam, co by było, gdybym była wtedy z rodziną. Oni dużo przeszli. Ta polityka Rosji… Step-by-step. Nawet nie zauważasz, jak ta okupacja się dzieje.
~~PAULINA~~
Jak ci było z tymi myślami?
~~SONIA~~
Przez pierwsze dwa miesiące codziennie myślałam, czy może nie wrócić do Lwowa, żeby zaangażować się wolontaryjnie. Myślałam, czy to jest w porządku, że kontynuuję studia i gram komediową pantomimę, kiedy mój kolega przygotowuje się, by walczyć na froncie.
I ja wiem, że to, co robię, to też jest ważne — dla przyszłości Ukrainy. Że trzeba będzie ją odbudować i mieć na to siły, dobrą edukację… Żeby nie być straconym pokoleniem.
~~PIOTR~~
Rozmawiałaś o tym z rodzicami?
~~SONIA~~
**[[Rodzice mówili mi często, że są szczęśliwi->RODZINA]]**, że chociaż u mnie jest wszystko dobrze. Że mam pokój bez rosyjskich rakiet za oknem, jedzenie, wodę, edukację. Bardzo mnie wspierali.
~~PAULINA~~
Mówiłaś, że straciliście kontakt.
~~SONIA~~
Tak. Dzwonili do mnie co dwa tygodnie, kiedy mieli dostęp do internetu. Musieli jechać sto pięćdziesiąt kilometrów do sklepu, w którym był zasięg. Rosja wszystko wyłączyła — żeby nie dało się przekazywać informacji o żołnierzach. Rodzice dzwonili albo pisali, że wszystko jest okej.
~~PIOTR~~
Teraz znowu macie kontakt.
~~SONIA~~
Tak.
To było tak, że zobaczyłam w wiadomościach, że jest deokupacja obszaru, w którym żyje moja rodzina. To bardzo ważna rzecz. Radosna, bo w końcu jakaś część Ukrainy wróciła do Ukrainy. Ale z drugiej strony rozumie się, że to oznacza też zwiększenie poziomu niebezpieczeństwa. Bo deokupacja nie oznacza pokoju. Rosja łatwo nie oddaje ziemi.
**[[Moja rodzina w końcu opuściła te tereny.->WYJAZD]]** Najpierw mama. Ona wyjechała jeszcze przed deokupacją — do Charkowa, a potem do mnie do Wrocławia. Pamiętam, że przyjechała 8 września, a 9. było wyzwolenie Kyselivki. Ale nie została tu. Adaptacja była dla niej bardzo trudna i postanowiła wrócić do Ukrainy.
~~PIOTR~~
A tata?
~~SONIA~~
Mój ojciec wyjechał z naszej wsi po tym, jak rakieta trafiła w nasz dom. On nie wyjeżdżał do ostatniego momentu, bo przecież są tam koty, psy, cały dobytek nasz… Wiedział, że jeśli wyjedzie, to to wszystko stracimy.
~~PAULINA~~
Był w środku, kiedy pocisk trafił w dom?
~~SONIA~~
Właśnie wyszedł z tego zdarzenia bez jakichkolwiek obrażeń fizycznych. Wyszedł wcześniej z domu — po łopatę. Po prostu poszedł, żeby coś nią robić i wtedy to się stało. Gdyby wyszedł dwie minuty wcześniej, to nie wiem, co by się stało.
~~PIOTR~~
Jak to zniósł.
~~SONIA~~
Mój ojciec jest bardzo zamkniętą osobą. Był, jeszcze przed inwazją. Teraz jeszcze bardziej. Trudno z nim dłużej porozmawiać i dowiedzieć się, co tam u niego — w nim — się dzieje.
~~PAULINA~~
Wiesz dlaczego tak jest?
~~SONIA~~
Bo to go boli. Bardzo. **[[Tata był ostatnią osobą, która wyjechała z domu.->DOM]]** To on podejmował decyzję, czy będziemy mieć dom, czy nie. Bo jeśli w domu nikt nie mieszka, to nie tylko przez wojnę, ale przez samą pustkę w nim on staje się martwy. W naszym domu było bardzo dużo zwierząt — kotów, psów, królików, świni… Nie było krów. To by było jeszcze bardziej bolesne, bo to duże zwierzęta, które potrzebują większej opieki. Same sobie nie poradzą.
Ja sobie nie wyobrażam podejmowania decyzji, którą podjął mój tata. On zdecydował, zeby nikogo ze sobą nie brać. I doświadczenie tego było tak bolesne… On ma traumę.
Bardzo bym chciała, żeby tata opowiedział mi tę historię, a ja bym to spisała, żeby moje dzieci w wnuki mogły to przeczytać i zrozumieć, czego doświadczył ich pradziadek. Ale na razie nie zamierzam go o to prosić, bo widzę, jaki ból sprawiają mu wspomnienia.
~~PAULINA~~
To byłaby historia o więzi z tymi, którymi się opiekował.
~~SONIA~~
Bardzo lubił te zwierzęta. Mieszkał w tym domu całe życie. Tam przeżył młodość i tam dorastały jego dzieci.
~~PIOTR~~
Gdzie jest teraz twoja rodzina?
~~SONIA~~
W Charkowie. Wynajmują kilka mieszkań. Teraz w Charkowie są bardzo tanie mieszkania.
~~PIOTR~~
Powiesz kto tam jest? Z twojej rodziny?
~~SONIA~~
Moja rodzina jest duża, więc mieszkają w kilku mieszkaniach. Jest jedno, w którym mieszka mama z tatą. Jest inne, gdzie żyje moja siostra z jej mężem. Kolejne, gdzie mieszka ciocia, jej mąż i moja babcia. Jeszcze inne, w którym jest siostra babci. To są ludzie, których nazywam rodziną. Mieszkają w różnych dystryktach miasta.
***
*To jest droga Soni.*
*[[Sonia->SONIA]] -- [[Przed->PRZED SONI]] -- [[24 lutego->24 LUTEGO SONI]] -- [[Lwów->LWÓW SONI]] -- [[Granica->GRANICA SONI]] -- [[Wrocław->WROCŁAW SONI]] -- __Tutaj i tam__ -- [[Teraz i wtedy->TERAZ SONI]] -- [[Ściany leczą->ŚCIANY SONI]] -- [[Granice->GRANICE SONI]] -- [[Kim jestem?->KIM SONI]] -- [[Wdzięczność->WDZIĘCZNOŚĆ SONI]]*[align center]
~~**TERAZ I WTEDY**~~
[continue]
~~SONIA~~
Dochodzę ostatnio do wniosku, że w dzieciństwie żyłam w totalniej innej rzeczywistości, w której nie istniały pytania o bezpieczeństwo, o wojnę czy o rakiety uderzające w domy. Byłam dzieckiem. Przed 24 lutego 2022 roku.
Niedawno przypomniałam sobie moment z 2014 roku, kiedy do naszego domu przyjechała rodzina znajomych moich rodziców. Z obwodu Ługańskiego. Tam wtedy zaczęła się inwazja. Przyjechali do nas żyć. Pamiętam, że nie było w domu dialogu na temat tego, co się dzieje, dlaczego oni musieli do nas przyjechać. A myślę, że to jest bardzo ważne. Na przykład teraz, żeby rodzice w Ukrainie rozmawiali ze swoimi dziećmi o tym, co się dzieje. Ja wtedy nie rozumiałam. Pamiętam, jak wokół mojego domu jeździły samochody z żołnierzami i z czołgami. Pamiętam swoje poczucie, że ta wojna jest bardzo daleko. Dzisiaj powiedziałabym, że bardzo blisko.
~~PAULINA~~
Odległości zmieniają znaczenie.
~~SONIA~~
Teraz, kiedy jestem w Czechach albo w Berlinie, to nadal czuję, że to blisko do wojny.
~~PIOTR~~
Myślałaś, żeby wyjechać gdzieś dalej?
~~SONIA~~
Ja chcę do Ukrainy. Kończę czwarty rok i ciągle się zastanawiam, co z tym zrobić. Chcę na lato pojechać do Ukrainy, ale muszę też wracać do Polski, żeby nie stracić PESELu. Oczywiście zasady są jasne i po prostu mogłabym jeździć co jakiś czas na jeden dzień do Polski, tylko zastanawia się, czy starczy mi na to sił.
Byłam na sylwestra i wigilię w Charkowie. Była sytuacja, że poszłam do kawiarni. Żeby spotkać się ze znajomymi, wypić herbatę, pogadać. Pożegnaliśmy się, wróciłam do domu i nie minęło pół godziny, jak przeczytałam w wiadomościach, że konkretnie w tę kawiarnię uderzyła rakieta. Nikt nie zginął i chyba nawet nikt nie ucierpiał fizycznie, ale… No ja nie mogłam i nie mogę w to uwierzyć. Że to jest takie losowe. Przecież tam nie było żadnego żołnierza, to nie było miejsce wojskowe. To po prostu…
~~PAULINA~~
Nie ma sensu.
~~SONIA~~
Rosjanie robią wszystko, żeby ludzie wyjechali z Charkowa.
~~PAULINA~~
Myślisz, że dlatego twoja rodzina nie wyjeżdżą? Bo im nie jest wszystko jedno, czy ich dom jest w Ukrainie, czy w Rosji?
~~SONIA~~
Myślę, że tak. Moja starsza siostra jest nauczycielką ukraińskiego. Uczy młodsze dzieci — w podstawówce. Ja się bardzo cieszę, że ona zostaje i jestem dumna, że może uczyć dzieci i kształtować ich rozumienie tego, co się dzieje. Moja mama natomiast, potrzebuje ludzi, którzy ją rozumieją. Bardzo trudno jej było w Polsce.
~~PAULINA~~
Nie mogła się zaklimatyzować?
~~SONIA~~
Tak.
Moja ciotka jest lekarką dzieci i niemowląt. Też nie wyjechała i ma bardzo ciekawą historię. Przez całą okupację była w Kupiańsku, to jest średniej wielkości miasto w obwodzie Charkowski. Była jednym z dwóch czy trzech lekarzy obierających porody na cały okupowany teren. Została, bo rozumiała, że kiedy wyjedzie, to nie będzie w tej kwestii żadnej pomocy. Jest niesamowicie dzielną kobietą.
O czym rozmawialiśmy wcześniej?
~~PIOTR~~
Ty teraz — ty wtedy.
~~SONIA~~
A, tak. No, ja nie miałam świadomości rzeczy po prostu. I poziomu odpowiedzialności, który mam teraz. To było totalnie inne życie. Oczywiście tęsknię za nim, wracam do niego myślami, oglądam zdjęcia… Biorę z tego siłę. Myślę, że w tamtych czasach byłam w najbardziej twórczym okresie swojego życia. Kiedy oglądam dzienniki i zdjęcia, to naprawdę widzę w tej sobie-nastolatce bardzo głęboki poziom twórczości. W tym, jak chciało mi się kreować i fantazjować. Robić zdjęcia, pisać…
~~PAULINA~~
Teraz ci tego brakuje?
~~SONIA~~
Teraz też robię bardzo dużo, ale inaczej. Wtedy to było po prostu wolne.
~~PIOTR~~
Teraz jest inaczej?
~~SONIA~~
Myślę, że mam do tego inny stosunek. I inne potrzeby w ramach takich banalnych rzeczy, jak bezpieczeństwo, komfort domowy, relacje z przyrodą… Bo ja mieszkałam na wsi i zawsze byłam wśród drzew. Może to brzmi jakoś banalnie.
~~PIOTR I PAULINA~~
Wcale nie!
~~SONIA~~
Teraz czuję potrzebę tego. Kiedy jestem w parku, lesie albo kiedy pracuję z ziemią. Podlewanie kwiatków bardzo dobrze działa na mózg.
~~PAULINA~~
Terapeutycznie?
~~SONIA~~
Oczywiście. Wtedy, kiedy byłam nastolatką, narzekałam, że „o, znowu trzeba coś robić z ziemią”. Albo mieszkanie naprzeciwko lasu było dla mnie totalnie zwykłą sprawę. Ostatnio doszłam do wniosku, że moje życie w tym kontekście się totalnie zmieniło. Mieszkam w centrum Wrocławia, a dookoła same budynki. Zupełnie inny klimat.
~~PAULINA~~
Mówimy o powrotach. Wspominałaś o filmie dokumentalnym o swojej rodzinnej miejscowości. Wracasz do niego?
~~SONIA~~
Nie oglądam go. To zbyt bolesne. Przez narrację, jaką tam umieściłam. Bo głównym kontekstem tego filmu było to, że moja wieś umiera. Że wyjeżdżają ludzie, że budynki stoją puste, ale też że moja rodzina pracuje z ziemią i mimo wszystko można tam odnaleźć miłość i przyjemność. I kiedy próbowałam go obejrzec i zobaczyłam te puste budynki to… Bo wiecie, te domy stały puste, bo ludzie opuścili je przenosząc się do miasta. Teraz w mojej wsi mieszkają może ze cztery osoby. A domy stoją puste, bo ludzie musieli je opuścić przez wojnę.
Także więcej przyjemności mam z oglądania zdjęć z domu. Ale dzięki, że zapytałaś.
~~PAULINA~~
Chciałabym wrócić jeszcze do jednej rzeczy, o której wspomniałaś. Do bezdroży.
~~SONIA~~
Kiedy nie można było dostać się do Kyselivki?
~~PAULINA~~
Tak.
~~SONIA~~
To jest w sumie ciekawe, bo teraz jest na tamtej drodze taka sama sytuacja, tylko niezwiązana z przyrodą, a z człowiekiem. Nie mogę przebyć drogi do mojego domu nie przez to, że jest nieprzejezdna, ale dlatego, że mogłabym zostać na niej postrzelona.
Biezdarożja — teraz, jak o tym myślę, to mi się nie kojarzy droga w kontekście przyrodniczym, ale wojennym. Zaminowana droga. **[[Nie pamiętam ile dokładnie, ale chyba coś około 20% terenu Ukrainy jest zaminowane.->UKRAINA]]**
~~PIOTR~~
Według polskich źródeł 30%.
~~SONIA~~
No właśnie. Słyszałam, że rozminowanie Ukrainy zajmie dziesięć lat. I to tylko wtedy, kiedy nie będzie tam rosyjskich zołnierzy. A kiedy to się stanie? Tego nie wie nikt.
Przypominam sobie, że kiedy byłam w podstawówce, nauczycielka mówiła nam, żebyśmy uważali na miny, które zostały — na przykład w lasach — po II wojnie światowej. I jak ja sobie wyobrażam, że jeszcze przez siedemdziesiąt lat po naszym zwycięstwie będziemy musieli się mierzyć z tym niebezpieczeństwem… To jest bardzo dziwne. W jakiej żyjemy rzeczywistości.
~~PIOTR~~
Wojna naznacza przestrzeń. W polskich miastach wiemy, gdzie są ślady po kulach. W Warszawie jest miejsce z zaschniętą krwią powstańca.
~~PAULINA~~
Na Mokotowie.
~~PIOTR~~
Chodzi o to, że ślady to jest echo obecności. I to wydaje się straszne, że nawet gdyby ruscy zniknęli teraz z Ukrainy…
~~SONIA~~
Byłoby super.
~~PIOTR~~
…to zostaje z wami to brutalne terrorystycznie zaminowane bezdroże.
~~PAULINA~~
Każdego dnia przejeżdżam pociągiem obok kamienicy, której dwa segmenty są odremontowane, a jeden z postrzelinami nie jest. Lubimy to romantyzować. Od osiemdziesięciu lat nie potrafimy usunąć tych postrzelin.
~~PIOTR~~
Bo chyba nie chcemy.
~~SONIA~~
Polska jest krajem, który bardzo dużo inwestuje w pamięć historyczną. Obowiązuje taka polityka pamięci.
~~PAULINA~~
No tak.
~~SONIA~~
**[[Kiedy idę po centrum Wrocławia i widzę budynek, a obok jego zdjęcia z 1945 roku, to napełnia mnie to nadzieją.->WROCŁAW]]** Że można odbudowywać. Że to możliwe.
~~PAULINA~~
Ze Sky Tower widać dokładnie, które części Wrocławia były zniszczone.
***
*To jest droga Soni.*
*[[Sonia->SONIA]] -- [[Przed->PRZED SONI]] -- [[24 lutego->24 LUTEGO SONI]] -- [[Lwów->LWÓW SONI]] -- [[Granica->GRANICA SONI]] -- [[Wrocław->WROCŁAW SONI]] -- [[Tutaj i tam->TUTAJ SONI]] -- __Teraz i wtedy__ -- [[Ściany leczą->ŚCIANY SONI]] -- [[Granice->GRANICE SONI]] -- [[Kim jestem?->KIM SONI]] -- [[Wdzięczność->WDZIĘCZNOŚĆ SONI]]*[align center]
~~**Ściany leczą**~~
[continue]
~~PAULINA~~
Kiedy byliście w akademiku w Charkowie i rozmawialiście o tym, co każde z was zrobi, kiedy zacznie się wojna, powiedziałaś, że jeśli będzie trzeba wyjeżdżać, to powinniście zrobić to już teraz. Ale zostałaś. Dlaczego?
~~SONIA~~
Dokładnie to pamiętam. Zostałam, bo było dużo planów. Przed inwazją czytałam jakieś wspomnienia o Czarnobylu i tam była historia kobiety, której mąż był strażakiem. Został napromieniowany i trafił do szpitala. A ta kobieta ze swoją matką pojechały wykopywać ziemniaki. Po prostu byli na to umówieni i nie mieli świadomości skali tego, co się wydarzylo. Miały plany i nie mogły wyjechać.
I ja też miałam. Miałam zaplanowaną próbę w teatrze 24 lutego. Mieliśmy grać spektakl za trzy dni. Miałam mieć zajęcia. Zbliżała się sesja i musieliśmy przygotowywać egzamin. To były plany. I nie myślałam wtedy, że one mogą się nie…
~~PAULINA~~
…ziścić. Opowiadałaś, że twoja siostra została przez rybki w akwarium.
~~SONIA~~
Ta wojna zmienia nasze życie na tak głębokim poziomie. A my nie chcemy jej na to pozwolić.
Miałam koleżankę, która opuściła swój dom już w 2014. I dopiero teraz, w 2023 wyrobiła sobie status osoby wewnętrznie przemieszczonej. Kiedy zapytali ją, dlaczego nie przychodziła przez dziesięć lat, to odpowiedziała, że nie chciała tego przyjąć. Z poczucia własnej wartości. Rosjanie zabrali jej dom, ale ona nie chciała się przez to zniżać do pozycji osoby, która potrzebuje pomocy.
~~PIOTR~~
Chodzi o godność.
~~SONIA~~
O, tak. Bardzo. To nieopuszczanie domów — w nim chodzi też o strach przed zmianą. Jest takie poczucie — „ściany leczą”.
~~PIOTR~~
Ściany leczą?
~~SONIA~~
Nie ma takiego powiedzenia w Polsce?
~~PAULINA~~
Nie ma. Ale mój dom mnie leczy.
~~SONIA~~
Moja babcia nie chce chodzić do szpitala. Zawsze mówi, że pójdzie tylko do lekarza, on zrobi, co potrzeba, a ona wróci do domu. Bo ściany leczą.
I w tym kontekście to też może działać. Ściany domu nas chronią. Co oczywiście nie jest prawdą, ale jest takie poczucie, że jestem w swoim domu…
~~PIOTR~~
Więc co mi się może stać?
~~SONIA~~
Tak. Ja przez to wszystko staram się zrozumieć, dlaczego moja rodzina nie wyjeżdża. Wiem, jakim wysiłkiem jest adaptowanie się do nowego kraju.
~~PAULINA~~
Twoja mama podjęła tę próbę, więc tym trudniej może jej być spróbować jeszcze raz.
~~SONIA~~
Szczerze mówiąc, nie wiem, jak to u niej teraz wygląda. Wiem, że dość niestabilnie. Jednego dnia jest przekonana, że chce zostać, a drugiego przez całą noc ostrzeliwują Charków, a mama chce wyjechać.
~~PIOTR~~
A inne osoby z twojej rodziny?
~~SONIA~~
Moja siostra, która zawsze była za tym, żeby zostać, myśli teraz, czy nie wyjechać do innego kraju. No bo jest po prostu strasznie. Nawet będąc we Lwowie nie ma się pełni bezpieczeństwa.
***
*To jest droga Soni.*
*[[Sonia->SONIA]] -- [[Przed->PRZED SONI]] -- [[24 lutego->24 LUTEGO SONI]] -- [[Lwów->LWÓW SONI]] -- [[Granica->GRANICA SONI]] -- [[Wrocław->WROCŁAW SONI]] -- [[Tutaj i tam->TUTAJ SONI]] -- [[Teraz i wtedy->TERAZ SONI]] -- __Ściany leczą__ -- [[Granice->GRANICE SONI]] -- [[Kim jestem?->KIM SONI]] -- [[Wdzięczność->WDZIĘCZNOŚĆ SONI]]*[align center]
~~**GRANICE**~~
[continue]
~~PIOTR~~
Z twojej historii o szukaniu mieszkania wyłania się obraz Soni, która potrafi stawiać granice.
~~SONIA~~
Tak. Ja stwarzam granice.
~~PIOTR~~
Słyszysz rosyjski i totalnie panujesz nad sytuacją.
~~SONIA~~
To jest też rodzaj niebezpieczeństwa. Tym jest dla mnie przebywanie w obszarze używania tego języka. Mój mózg może mi tłumaczyć, że przecież oni mogli wyjechać z Rosji dziesięć lat temu albo że oni nie mają rodziny, która zabija Ukraińców, ale to są tylko możliwe warianty tej sytuacji. Wtedy myślę, że nie mam sił, przestrzeni i chęci na to, żeby to sprawdzać.
~~PIOTR~~
Jak w twojej świadomości fukncjonowała ta relacja z rosyjskością?
~~SONIA~~
Przed inwazją byłam na proteście na ulicy Puszkina w Charkowie, żeby zmienić nazwę tej ulicy. Wtedy nie było żadnych skutków manifestacji, ale trzy dni temu ulica Puszkina została ostrzelana przez Rosjan. Po tym zmieniono jej nazwę na Kitky Osnavianenko — charkowskiego pisarza.
Generalnie moje rozumienie granicy dojrzało, kiedy zaczęłam bardziej rozumieć historię Ukrainy — w koledżu. Uczyłam się o wpływie rosyjskiej propagandy, kultury, rosyjskiego języka. O tym, że przez wiele, wiele lat byłyśmy w narracji o tym, że kultura rosyjska jest szczytem możliwości człowieka — w teatrze, muzyce, w tańcu w sporcie. Wszędzie. Co nie jest prawdą, bo oni po prostu promowali swoje jednostki kosztem postaci z innych krajów. Dlatego my tak mało wiemy o innych krajach byłego Związku Radzieckiego. Ja na przykład nie wiedziałam przez długi czas, czym różni się Kirgistan od Tadżykistanu i Uzbekistanu. Teraz te granice są wyraźniejsze.
~~PAULINA~~
Ta kulturowa dominacja Rosji… Dzięki, że to powiedziałaś, bo mamy chyba podobnie.
~~PIOTR~~
Podchodzimy do tego bez refleksji.
~~SONIA~~
**[[Na pierwszym roku w szkole we Wrocławiu, już podczas inwazji, kazali mi czytać Stanisławskego.->WROCŁAW]]** I robiłam to, bo trzeba było, ale dużo myślałam o tym, że nie dostanę do czytania jakiegoś ukraińskiego teoretyka.
Albo Czechow. Mieliśmy zajęcia z techniki Czechowa. Z jednej strony super, bo rozwój aktorski i tak dalej. Ale to jest 5% wrażeń. 95% to myślenie, że on jest z Rosji, że pojawią się słowa „Moskwa”, „Stanisławski”, że będzie mowa o teatrze rosyjskim.
~~PIOTR~~
To bardzo przykre, że jesteś z tym konfrontowana w ramach szkoły.
~~SONIA~~
Sorry, ale ja nie mogę chodzić na takie zajęcia. Bo nie rozwijam swojego aktorstwa, tylko swój post-traumatyczny syndrom.
~~PAULINA~~
Myślisz, że ta wielkość kultury rosyjskiej się kompromituje?
~~SONIA~~
Jaki jest sens wielkiej kultury rosyjskiej, jeśli wyrosło na niej pokolenie, które jest totalnie posłuszne, idzie tam, gdzie mu każą i robi to, co mu każą?
***
*To jest droga Soni.*
*[[Sonia->SONIA]] -- [[Przed->PRZED SONI]] -- [[24 lutego->24 LUTEGO SONI]] -- [[Lwów->LWÓW SONI]] -- [[Granica->GRANICA SONI]] -- [[Wrocław->WROCŁAW SONI]] -- [[Tutaj i tam->TUTAJ SONI]] -- [[Teraz i wtedy->TERAZ SONI]] -- [[Ściany leczą->ŚCIANY SONI]] -- __Granice__ -- [[Kim jestem?->KIM SONI]] -- [[Wdzięczność->WDZIĘCZNOŚĆ SONI]]*[align center]
~~**Kim jestem?**~~
[continue]
~~PAULINA~~
Myślę o tym, co z tobą może zostać. To znaczy wyobrażam sobie ciebie, jak wracasz do Charkowa, jak wykładasz aktorstwo i masz jakiś niesamowity zasób, z którego możesz czerpać. Oczywiście to jest też kwestia przepracowania twoich doświadczeń i pytania, czy masz możliwość, żeby to zrobić. Czy masz wybór w kwestii tego, z czym wyjdziesz z tej historii o odebraniu domu.
~~SONIA~~
Myślę, że jest w tym wszystkim mnóstwo wyborów. Wyjeżdżam — nie wyjeżdżam. Jestem ofiarą — nie jestem.
Bardzo łatwo jest wejść w rolę ofiary, biednej, zaszczutej osoby, której jest ci po prostu żal. Ale to nie jest pozycja, która prowadzi nas do zwycięstwa. Nie, nie, nie. Jesteśmy wojowniczkami. Powoli, dzień po dniu. Codziennie zadaję sobie pytanie o to, co dziś zrobiłam dla armii — co zrobiłam dla zwycięstwa.
~~PIOTR~~
Samo słowo „ofiara” jest etykietką. Tak samo „uchodźczyni” i „uchodźca”.
~~SONIA~~
Ja tego bardzo nie lubię. Czasem z dziewczynami — Dashą i Vasią — żartujemy z tego. „O, jesteśmy uchodźczyniami, może dostaniemy zniżkę w sklepie?". Ale oczywiście myślę o tym świadomie no i nie lubię tego. Uchodźczynia, uchodzić — jest takie słowo?
~~PIOTR~~
Tak.
~~SONIA~~
W ukraińskim mamy słowo „biżynka”, od słowa „biegać”, „uciekać”.
Też w sensie oficjalnym istnieje status uchodźcy. Ale z posiadaniem tego statusu wiążą się skomplikowane zasady, więc tak naprawdę niewiele osób go ma. Ja nie mam. Mam status tymczasowego pobytu w związku z inwazją Rosji wobec Ukrainy na pełną skalę. I to mi się bardziej podoba.
~~PAULINA~~
A jest jakieś słowo, którym chciałabyś, żeby cię określano?
~~SONIA~~
Nie. Myślałam o słowie „emigrantka”, ale stwierdziłam, że też mi się nie podoba. Jestem studentką z Ukrainy. To mi najbardziej odpowiada.
~~PAULINA~~
A „nowa mieszkanka”?
~~SONIA~~
Też. W tym nie ma żadnego kontekstu wojennego, więc jest w porządku.
~~PIOTR~~
Ta niechęć jest jak odpowiedź na terroryzm, który zmienia ci tożsamość, odbiera ją i zamienia na tożsamość wojenną.
~~SONIA~~
Dokładnie.
~~PIOTR~~
Jesteś w pozycji bez winy. Nie miałaś udziału w stworzeniu sytuacji, w której musiałaś wyjeżdżać.
~~SONIA~~
Nie ja wybrałam.
Mój znajomy robi performance, który nazywa się „Biżyniec”, czyli „uchodźca”. Ma taniec, w którym dużo biega. Ale właśnie w tym sensie, że przegania wojnę, a nie przed nią ucieka. Jest szybszy niż wojna. Mi to uświadomiło, że podobnie jest z ruchem wolontaryjnym w Ukrainie i Polsce. Jesteśmy w nim tacy szybcy, że…
~~PIOTR~~
…wyprzedzamy wojnę.
~~SONIA~~
Tak.
***
*To jest droga Soni.*
*[[Sonia->SONIA]] -- [[Przed->PRZED SONI]] -- [[24 lutego->24 LUTEGO SONI]] -- [[Lwów->LWÓW SONI]] -- [[Granica->GRANICA SONI]] -- [[Wrocław->WROCŁAW SONI]] -- [[Tutaj i tam->TUTAJ SONI]] -- [[Teraz i wtedy->TERAZ SONI]] -- [[Ściany leczą->ŚCIANY SONI]] -- [[Granice->GRANICE SONI]] -- __Kim jestem?__ -- [[Wdzięczność->WDZIĘCZNOŚĆ SONI]]*[align center]
~~**Wdzięczność**~~
[continue]
~~PIOTR~~
Jak ci jest teraz w Polsce?
~~SONIA~~
Czuję że wybudowałam tutaj siebie. W sensie takiej dorosłości, pracy, stabilności. Czuję ziemię pod nogami. Mam wpływ na to, co robię.
Polska mi bardzo dużo dała. Przede wszystkim bezpieczeństwo. Czuję przyjemność życia, w którym nie muszę bać się alarmów powietrznych. Super jest też to, że mogę robić teatr, wiedzieć, że następny spektakl nie będzie ostatnim, który zagrasz. Sama możliwość studiowania jest też wspaniała.
Myślę, że to, co mam tutaj, to najlepsze, co mogę mieć w tych warunkach. Nie jest tym, czego bym chciała, bo chciałabym być w domu, w Ukrainie, w której nie ma wojny, co oczywiście jest teraz niemożliwe. Ale nie chcę przez to czuć się i być ofiarą. Czuć się nią, kiedy ktoś mi współczuje z powodu tego, co się dzieje w moim kraju.
**[[Polska daje mi bezpieczną młodość.->POLSKA]]** Daje mi miejsce, w którym mogę walczyć o istnienie mojego kraju i łączyć to z przeżywaniem młodości, normalności, chodzenia na imprezy i po prostu z życiem. Wiem, że wiele młodych ludzi w Ukrainie nie ma tej możliwości, więc tym bardziej to doceniam.
~~PIOTR~~
Odczuwasz dysonans tych dwóch obszarów? Normalnego życia i wojny, która zawsze jest w tle?
~~SONIA~~
Czasami odczuwam to jako dość absurdalną sytuację. Kiedyś chodziłam na spektakle improwizowane. I dwa razy zdarzyło się, że dostałam na Telegramie wiadomość o ostrzeliwaniu Charkowa. Moja rodzina wymieniała się wiadomościami, czy wszystko ze wszystkimi dobrze. I to była sytuacja, że siedzę na tym spektaklu, śmieję się z improwizacji i zerkam na telefon i widzę, że ostrzeliwali miejsce, które jest dwa kilometry od mieszkania mojej rodziny. Po czym wracam do tej improwizacji. Niesamowite jest to zderzenie.
~~PAULINA~~
To są też momenty wyborów. Wybór tego, jak się czuć.
~~SONIA~~
Codziennie podejmuje wybory. Zostać tutaj, czy wyjeżdżać. Czasami podejmuję wybór, żeby grać po prostu tego Czechowa, bo przecież on żył dawno temu. Prowadzić zbiórkę, czy nie prowadzić. Wybieram, czy mówić prawdę, kiedy pytają mnie „co tam u ciebie?”.
~~PIOTR~~
Żyjesz w permanentnym podejmowaniu decyzji jaką być osobą — dla siebie i innych.
~~SONIA~~
To też wybór, by być odpowiedzialną, by tłumaczyć tym, którzy nie znają realiów wojny, co tak naprawdę się dzieje. Co to za miejsca, o których mówią w wiadomościach, co to za pociski, które w nie uderzają. To, że rozumiem, czym to wszystko jest i jak to działa, przynosi mi ulgę. To lepszy stan niż niezrozumienie. Czuję odpowiedzialność, bo jestem takim mini-dziennikarzem dla ludzi, którym mogę to wszystko mówić.
~~PAULINA~~
To jest chyba bardzo dobre uczucie. Bo odpowiedzialność prowadzi do panowania nad sytuacją.
~~SONIA~~
Niedawno wyznaczyłam też sobie, że uczucie wdzięczności jest sensem mojego życia. Jest mi najlepiej, kiedy jestem wdzięczna. To tworzy połączenie z wszystkimi tymi osobami, które tutaj spotkałam, które mi pomagały ze wszystkim. I daje nadzieję i wiarę w świat. Że jeszcze go nie straciliśmy.
***
*To jest droga Soni.*
*[[Sonia->SONIA]] -- [[Przed->PRZED SONI]] -- [[24 lutego->24 LUTEGO SONI]] -- [[Lwów->LWÓW SONI]] -- [[Granica->GRANICA SONI]] -- [[Wrocław->WROCŁAW SONI]] -- [[Tutaj i tam->TUTAJ SONI]] -- [[Teraz i wtedy->TERAZ SONI]] -- [[Ściany leczą->ŚCIANY SONI]] -- [[Granice->GRANICE SONI]] -- [[Kim jestem?->KIM SONI]] -- __Wdzięczność__*